#2 vs. Hanisława czyli kulisy ciążowego bajabongo z dwulatką w zestawie.

27 komentarzy

#2 był długo wyczekiwaną kreską na teście ciążowym. Drugą się znaczy, bo każdy kto się stara (lub nie stara ale raz mu się omskło, pękło albo nie wyciągnęło) wie, że kreski na teście muszą być dwie. Lub jedna, zależy od intencji.

Po doszczętnej analizie plusów i minusów posiadania potomka #2, polegającej na pytaniu „robimy dziecko?”, przyszła pora na działania. Jak się dzieci robi każdy wie. Albo i nie każdy, co widać po statystykach wpadek. W każdym razie, od czynów do rezultatów minęło kilka łamiących kolana miesięcy. Nie było prosto jak za pierwszym razem i w pewnym momencie zaczęłam myśleć, że coś z nami nie tak. Albo ze mną (bo choleryczka to raz, bo stres to dwa, bo niezdrowo to trzy, bo niepłodność wtórna i tak dalej do załamania nerwowego) albo z PT (bo strzela np. gościu pustakiem albo wiek już iście Hugh Hefnerowy, że tylko może merdać ogonkiem z króliczkami). Jak widać wszystko z nami w porządku (a przynajmniej ze mną hy, hy) i jakiś czas temu okazało się, że zostaniemy dumnymi samobójcami posiadaczami domu wariatów dwójki dzieci.

Jak już jest po ptokach, człowiek najczęściej się ogarnia i myśli „co ja qwa zrobiłam?”. No bo mało mam Sajgonu w domu? Zbuntowana dwulatka w fazie wykańczania starych piątkami rżnącymi dziąsła, w pakiecie ze smarem, gorączką, nieprzespanymi nocami, pies rasy golden postrzelony retriever, wiek „za chwilę cię zamorduję”, kociak co to sobie przyszedł i sobie się rozchorował. Och wait, on już był chory ale widząc chatę o metrażu 175m pomyślał, że „te durnie na pewno mają kasę, nie mają co z nią robić i chętnie pobujają się ze mną do weta co drugi dzień, odejmując od ust dziecku lizaka a psu żwacza” (takie śmierdzące coś, za co Czajna da się pokroić) i Pan Mąż. Jaki jest facet każdy wie, tego nie trzeba tłumaczyć. No i do tego niedługo dojdzie #2, który wstąpi na dzień dobry w bramy wariatkowa. Wyrzuciłam się z mojej strefy komfortu na zbity pysk i to o trzy piętra w stronę piekła. Na własne życzenie. I dobrze mi z tym. Pod warunkiem, że akurat nie rzygam.

Jak to jest być w ciąży i egzystować z dwulatką, psem i kotem pod jednym dachem? O PT nie wspominam bo my akurat po jednej stronie barykady. Z tym, że on nie ma tego całego hormonalnego bajabongo, cwaniaczek.

Rano jest pięknie. Jako, że tym razem nie ominęła mnie przyjemność ciążowych mdłości, jestem w domu na zwolnieniu. Ajm sori, może się wam to nie podobać bo ciąża to nie choroba ale umówmy się, wolę siedzieć z głową we własnym kiblu niż tym firmowym. Poza tym przesłanek mojego pozostania w domu jest wiele więcej, czego tłumaczyć nie będę. Tak więc wstaję rano, czeszę dwie kitki (w sensie Hanisławie), zamykam szczęśliwa drzwi za pozostałą, ludzką częścią rodziny i zamykam się w świecie mopów, ścier i środków do toalet, nawiedzając kibelek z częstotliwością przedwyborczych obietnic polityków. Można by rzec, u mnie też istna pis-da.  Jak już sprzątnę to co zostawiłam na schodach bo w toalecie na dole nie można wywalić bezwładnie nóg z racji klitkowego metrażu więc za każdym razem zapierniczam na górę, ogarniam blogerskie sprawy, poMasterChefuję, zeżrę wszystko co mi stanie na drodze, mieszając smaki tak, że Gesslerowa by się popukała w blond pudla i czekam na petardę w postaci dziecka, stęsknionego kilkugodzinnym pobytem w żłobku. Niestety koło godziny 17 padam na kafle bez życia i niech się dzieje co chce, mnie nie ma. Nie ogarniam jeszcze tego, żeby po 17 trzymać się w pionie z otwartymi oczami. No włącza mi się takie coś, a w zasadzie to wyłącza i to jest moja godzina zero. Odcina mnie od zasilania, mdłości malują zieleń na mojej twarzy i żadne cole, imbiry,migdały i inne podskoki szamanów na mnie nie działają.

Dziecko i rozumie i nie rozumie zaistniałej sytuacji. Hania dowiedziała się o rodzeństwie jako pierwsza i pomimo przykazania „nie mówimy nikomu”, na dzień dobry szczebiotała pani sklepowej, że „mama ma w bzusiu dzidzię”, co doszczętnie zrujnowało moją anonimowość. Stąd też decyzja o poinformowaniu o tym was. Jak nie ja, z pewnością Hanisława gdzieś między słowami na filmiku na Instagramie wycedziłaby coś o dzidziusiu, między pierogiem a piosenką o orórku. Jeśli mowa o nierozumieniu, młoda nie rozumie faktu, że mama nie może jej nosić na rękach bo coś tam coś tam i uruchomiła opcję „na rącki” 24h/dobę. Ostatnio nawet wychodzimy ze żłoba bez butów. Nie rozumie też faktu wyłączania mamie zasilania i zaraz po „na rącki”, najczęściej powtarzaną mantrą jest „mama! nie śpij!”, w pakiecie z biciem puzzlami po pysku. Ciężki żywot matki.

Nie ogarniam też moich frustracji. O ile przestałam chwilowo (tak bardzo) przeklinać, żeby oszczędzić #2 patologii w życiu płodowym, o tyle zdobyłam umiejętność płakania i rzucania talerzami na przemian. Postaw źle kubek, zostaw skarpetę a cię zniszczę. Nie ogarniam sama siebie. Ryczę i krzyczę. A włączcie mi reklamę środka na potencję. Zryczę się jak durna.

No i czasami przychodzą refleksje. Czy sobie poradzimy? Czy ja sobie poradzę gdy PT zwieje do roboty a ja z dwójką dzieci i zwierzyńcem będę musiała przetrwać dzień? Jak pogodzić opiekę nad dwójką dzieci, różnych o 2,5 roku? I tak właściwie co my najlepszego narobiliśmy? Po co nam to wszystko, źle nam było?

I wierzę, wierzę jak nigdy, że to najlepsze co mogliśmy zrobić dla siebie i dla Hani. Dom pełen zwierząt, dzieci i miłości.

I oto zostawiam was z tymi i milionami innych rozterek pstrykających mnie po nosie o drugiej w nocy, w drodze do lodówki.

Powodzenia (mi).

27 Komentarzy/e
  • Kama

    Odpowiedz

    Ja zdecydowałam sie na drugiego potomka gdy pierwszy miał jakieś 9 miesięcy. A o drugiej ciąży oznajmiliśmy wszystkim na roczku pierworodnego. To była dopiero jazda:-D na początku było trochę zamieszania ale niczego nie żaluje bo teraz chłopcy się świetnie razem bawią (starszy ma 5 l. a młodszy 3) i dzięki temu ja mam chwilę czasu dla siebie:-)

    • matka-nie-idealna

      Czyli za 2 lata będę miała chwilę dla siebie. To ci pocieszenie :p

  • Martucha

    Odpowiedz

    Nie bedzie tak zle, ja jestem samanz dwojka dzieci i daje rade 😉 Fakt zycia nie mam,ale pocieszam sie,ze po 40 odbije sobie 😉 I co wiecej, nie chodza glodne i brudne takze nie jest tak zle 😉 Maly jest w wieku Hani, a mlodsze skonczylo rok , takze wierze,ze da sie i mozna 😉 Powodzenia! 😉

  • Monika

    Odpowiedz

    To ja też poprosze o powodzenia mi. Dziec ma 9 mscy a drugie w drodze. Różnica wieku będzie 15 mscy 🙂
    I nie wytlumaczysz pierwszemu że dzidzia idzie i nie można po mamie chodzić, skakać o wspinać się non stop na rączki 🙂

    Więc dlatego POWODZENIA NAM 🙂

    • matka-nie-idealna

      No tak 1.5 roku to hardcore 🙂 ale zaprocentuje na przyszłość!

  • Prawie synowa

    Odpowiedz

    Powiem Ci ze miałam tak samo… chcielismy. 1.5roczna już jest. Po miesiącu (!) Dwie kreski. (Pierwsza ciąża w bólach klula się 1.5roku).. szczęście. A potem.. mdłości i też pytania. .co myśmy zrobili. Ale nic nie ma za darmo i łatwo nie przychodzi. A tak starsze będzie miało towarzystwo i wsparcie. myślałam że gorzej nie będzie. . A jednak. W połowie ciąży zmarł mój Tato. Trauma, zagrożenie przedwczesnym porodem w 24 tyg. Kolejne pytanie. . Na Co była mi tą ciąża. Już mi nic nie straszne. Teraz trzeba zrobić wszystko żeby to ogarnąć. Będzie fajnie. Mimo że jak człowiek cały dzień taki zmitrezony to to minie.. myśl o tym ? A inwestycja w dzieci.. No cóż. Nie ma lepszej. A co się człowiek styra to jego…

    • matka-nie-idealna

      Podziwiam! Ale dam radę bo chciałam bardzo. I nadal chcę.

      • Prawie synowa

        Dasz na pewno. Kobiety to są jakieś robocopy ? Mdłości i spanie Zaraz mina i znow wróci energia ? oby jak najszybciej.

  • anjanka

    Odpowiedz

    E no ja miałam lżej, bo nie mamy psa i kot wtedy był zdrowy, a J się urodził, jak L miała 2 lata i 5 miesięcy 🙂 nie rzygałam prawie wcale, za to spędzałam większość dnia nad kiblem, tudzież w drodze do, a wszystko to z panika w oczach, bo zaraz mi się uleje. Kocham cie!!

  • Grażyna

    Odpowiedz

    Ja na kiblu wisiałam z pierwszym i drugim…. za każdym razem do 5 miesiąca…. Ale nie żałuję. Miedzy Arkiem i Justyną jest 2 lata minus jeden miesiąc. Zanim wpakowałam się w drugie pieluchy odstawiłam pierwsze. Na spacery wychodziłam z wózkiem w jednej ręce a w drugiej z rowerkiem… Teraz gdy dobiegają 6 i 4 lat sami się sobą zajmują a ja mogę spokojnie odpocząć…

  • Anita

    Odpowiedz

    Popłakałam się ze śmiechu ? I z radochy też, jak sobie przypomnę siebie w TRZECIEJ ciąży ☺

  • Monika

    Odpowiedz

    Uwielbiam twojego bloga, twoje poczucie humoru 🙂 Sama też umieram w domu z jednym pasożytem w brzuchu i drugim przy nodze jak to trafnie określił ginekolog 😛 U nas też różnica będzie 2,5 roku i chociaż każdego dnia odczuwam to inaczej, fala niepewności przenika się z radością niesamowitą. Jestem na zwolnieniu, narazie 3 tygodnie w nadzieji, że jeszcze odzyskam chęci do życia i zapomnę o obleganiu kibla, jak słusznie zauważyłaś swój najlepszy 😀 Gong wybił już 11 tydzień więc nadzieja na lepsze jutro coraz bliżej.

  • karola

    Odpowiedz

    u mnie jest dokładnie 2 lata różnicy 🙂 z doświadczenia powiem good luck, bo nerwica z chujowicą gwarantowana :)))))

    • Anik

      Hahaha? nie slyszalam takiego okreslenia

  • Martyna

    Odpowiedz

    Kochana dasz radę. Jak #2 się urodzi to Hanisława dawno po buncie będzie. Wiem co mówię bo mój Terrorysta miał 2 lata jak urodziły mu się siostry DWIE!!! Do tego zniknęłam mu na 2 miechy do szpitala żeby powrócić do domu z wcześniakami, na które trzeba było chuchać i dmuchać. Ogarnęłam,żyję, całkiem nienajgorzej.

    • Ewelina

      Hej swietnie sie czyta Twojego bloga tym bardziej ze moge prawie wszystko odniesc do swojego zycia. Moja cora ma teraz rok i siedem miesiecy a za 4 miesiace pojawi sie nowe… Prawdopodobnie braciszek. Chcialam dac moja jako dwulatke do przedszkola zeby moc troche odsapnac i zajac sie choc troche samym niemowlakiem ale nie wiem czy to do konca dobry pomysl. A Ty kiedy zapisalas swoja? I czy jest Ci lzej teraz jak jej te pare godzin nue ma????

    • Anik

      Podziwiam. Ja lezalam troche w szpitalu w pierwszej i narazie jedynej ciazy. Zagrozenie przedwczesnym porodem. I mialam mega dola, stres, zalamanie a gdybym miala swiadomosc ze jeszcze w domu jest dziecko ktore teskni to niewiem jak bym to przezyla

      • matka-nie-idealna

        Ja w 27 a przodu 30 tygodniu leżałam na podtrzymaniu. Znam ten ból 😉

        • Martyna

          Było tymbardziej ciężko,że synek bardzo to przeżwał, do tego stopnia że wymiotował w nocy ze stresu. A ja praktycznie go nie widziałam,ponieważ po wizytach było jeszcze gorzej. Dlatego z całego serca życzę Ci bezproblemowej ciąży. Ale ciocia dobra rada,ktora we mnie siedzi radzi brać rozne opcje pod uwagę.

  • Anik

    Odpowiedz

    Jesli chodzi o zwolnienie z pracy to ja mialam w d… Co kto mysli na ten temat. A na slowa ze ciaza to nie choroba bylam gotowa oczy wydrapac bo wymiotowalam przez pierwsze 3 miesiace po 20 razy dziennie. Zwracalam wszystko, mdlalam. Prawie wyladowalam w szpitalu. No i te hormonki ktore daja popalic…ale ty sobie i tak swietnie radzisz. Masz sile o tym pisac w zartobliwy sposob. A to swiadczy o tym ze potrafisz nabrac do tego dystansu…tak mysle
    Mi mo ze moja ciaza tez byla chciana, wyczekana to jak juz zobaczylam te 2 krechy tez byly momenty ze myslalam „boze co mysmy narobili”.
    Teraz jak moj syn ma rok i 8 miesiecy coraz czesciej mysle o kolejnym dziecku ale narazie nic z tego. Musimy poczekac…

  • Magda

    Odpowiedz

    Dacie rade. U mnie rożnica 26mcy. Aktualnie mają pół roku i 2,5latka. Do tego same urzędujemy, tatuś weekendy-taka praca. Ale jak jest wgrany SYSTEM to wszystko gra. Powodzenia

  • Joanna

    Odpowiedz

    Swietny artykul! Usmialam sie. Rozumiem doskonale twoje rozterki, wiem tez jak to jest gdy sie wymiotuje w ciazy. Ja obie ciaze baaardzo zle znioslam. W szczegolnosci ostatnia – wymiotowalam non stop do 5 miesiaca. Oczywiscie bylam na zwolnieniu. Ale powiem ci ze bardzo dobrze ze sie zdecydowaliscie na drugie tak szybko ze wzgledu na Hanie. Mysmy czekali z drugim dzieckiem za dlugo bo az kilkanascie lat. Byly przeprowadzki do 3 roznych krajow, ciagle zmiany, brak czasu. Starsza corka teraz ma chlopaka I raczej juz nie mysli o zabawach z dwu I pol latka…Na pewno jest ciezko z dwojka maluchow ale to duzo lepiej dla dzieci. 🙂

  • Magda

    Odpowiedz

    Dasz radę. Bo jak nie Ty to kto 😉

  • Justyna

    Odpowiedz

    Dasz radę. Kobiety zawsze daja radę. Ja mam dwóch chłopców w domu starszy A. ma teraz 2 lata i 8 m-cy, a młodszy W. ma rok i 4 m-ce, a w brzuchu kolejny dzieć 10 tydz. W domu jeszcze labrador i maż. Pół roku temy przeprowadziliśmy się do UK w poszukiwaniu lepszego życia. Udało się. Co prawda z moim angielskim jest baaardzo ciężko, maż większość czasu spędza w pracy (jest kierowca ciężarówki), ale radzę sobie. Wiem, że muszę, jesteśmy szczęśliwi, lecz pełni niepokoju (a przynajmniej ja) ciagle zadaję sobie pytanie jak ja to ogarnę z trójka maluchów, kiedy teraz sa chwile, że mam serdecznie dosyć. I na szczęście za każdym razem ominęły mnie wszelkie dolegliwości ciażowe, oprócz hormonów i spania, ale to jakoś przetrzymuję. Także powodzenia dla wszystkich mamusiek ?

  • Iwona

    Odpowiedz

    Dasz radę :-), ja mam 5 dzieci, z tego czwórkę co dwa lata, nie mam do pomocy żadnej babci ani niani, oboje z mężem pracujemy w korporacjach i dajemy radę-jest ciężko, ale fajnie ;-). Drugie dziecko wychowuje się zdecydowanie prościej :-), wiele rzeczy się odpuszcza, pozornie jest więcej czasu. Moje dzieci chodziły do cudownego żłobka, więc miałam parę godzin na pobyt z maleństwem. Wszystko można ogarnąć, kwestia logistyki. Przy trzecim dziecku kupiłam suszarkę kondensacyjną, dzięki czemu problem prasowana pojawia się tylko sporadyczne. Serdeczności dla Ciebie wszystkich Matek. Kto jak nie my?
    PS. Super ten Twój blog 🙂

  • asiula

    Odpowiedz

    Kochana ja jestem mama 16-latki i 2-latka.Kiedy zaszlam w ciaze z Karolkiem to kazdy mowil,ze fajnie ,ze corka mi pomoze.W rzeczywistosci jest jednak inaczej.Cora ma swoje sprawy i mowi ze na dzieci ma jeszcze czas 🙂 Teraz sobie mysle ze chyba taka duza roznica wieku tez nie jest dobra.Codziennie sie zmagam z buntem dwulatka ,ktory jest taki zywiowy ze po szafach chodzi i i dorastajaca panna.Przy takiej roznicy wieku latwo cos przegapic.Dobrze,ze zdecydowalas sie teraz na drugie dzieciatko.Mysle ze to idealna roznica wieku.

    • matka-nie-idealna

      Ja wychodzę z założenia, że nie powinniśmy prosić o pomoc starszaków, chyba że same wyrażają tak a chęć. Szczerze? Powiedziałabym rodzicom tak samo. Zdecydowali się na dziecko więc sami powinni się nim zajmować 🙂 A 16, cóż… Z pewnością ma lepsze sprawy na głowie niż bunt dwulatka 🙂

Skomentuj