Bara, bara, bara. Riki, tiki, tak, jeśli masz ochotę…

16 komentarzy

Pierwsze tygodnie po porodzie to istny maraton, można nawet rzec, że zawody z cyklu Iron Man. Dziecko płacze- lecisz i przewijasz, dziecko płacze- lecisz i karmisz, dziecko płacze- wgryzasz zęby w klawiaturę lapka wklepując w Google „dlaczego niemowlę płacze?”. Trzaskasz kilometry przy niemowlaku (chociaż bardziej tu pasuje określenie 'kaczy chód’ bo tak to wygląda przez pierwsze tygodnie po totalnej rzezi twojego krocza), który jedzie z alarmem jak remiza strażacka.
Młode dopiero co wyrwało się z czeluści twoich trzewi,  dopiero co zaczyna przygodę z życiem, dopiero co poznaje absurdy codzienności, gdzie premier co to ściągnąć już nie taką młodą młodzież z krajów anglosaskich miał, sam wyjechał za chlebem na zachód, jest zagubione. Ty i pan tata otaczacie noworodka opieką, oczywista oczywistość, wszystko kręci się wokół zawiniątka w łóżeczku.

W końcu mija ustawowe sześć tygodni, pan tata zaczyna coś tam brzdąkać o numerkach, nerwowo buja nogą pod stołem, patrzysz na gościa jak na jelenia, o co mu kaman? Pytasz go czy żarł po kryjomu pierogi z lodówki bo dziwnie oblizuje usta, prawym sierpowym traktujesz go gdy w drodze do łazienki zaznaczył na czerwono obecność swojej dłoni na twoim pośladku. Nagle zapala ci się żaróweczka, przecież to już! Już można ten tego, Kaśka jest zdrowa, nic cię nie rwie w rowach tych mniejszych i większych, można zdemontować wiaderko spomiędzy ud, pora na seks! Wskakujesz w te pędy do wanny, odpalasz kosiarkę i po końcowym odetkaniu odpływów przyodziewasz seksowną bieliznę i nurkujesz z >w tym momencie nie panem tatą a< partnerem w łóżku. Nagle w sąsiednim pokoju rozlega się alarm, ewidentnie atmosfera była za gorąca, czujnik nie zawiódł, zadbał o to, byście spuścili trochę z tonu i czeka aż odkręcisz kurek w jadłodajni. Siedzisz z intruzem przyssanym do piersi, co to miała być przez chwilę strefą erogenną, atmosfera opadła, opadło też coś innego, pan tata łupie już na Play Station, odprawiając gorzkie żale w strzelance. Może jutro się uda.

Wszystko pięknie, jeśli po zagojeniu tego i owego jest chęć na baraszkowanie. Czasami tej chęci nie ma, mamuśka pada na trzonowce po nieprzespanej nocy, pan tata zniesmaczony trzydniowym łojem na głowie partnerki odsuwa się na drugi koniec kanapy. Może być też tak, że ona myśląc o ciele obcym pomiędzy udami ma wspomnienie sieczki z porodówki  i odruchowo zaciska uda, zaczyna rzęzić i zalewa się łzami. On nie wie co robić, nie chce naciskać, mówi że poczeka i okłada stwórcę lodem. Przy niemowlaku, który ma władowane w pampersa baterie Duracella często nie ma się siły na chwilę przyjemności i tak mija tydzień za tygodniem, ona zarasta, on chowa zaplamione gazety pod pralką. Czasami on też pada na pysk po dwóch etatach, jednym w pracy, drugim przy 50-ciu kilku centymetrach i obojgu łóżko kojarzy się z orgazmicznym pochrapywaniem.

Śmiechy, śmiechami ale kto to przeżył ten wie, że z seksem po porodzie wcale nie jest tak kolorowo. Powodów do zwlekania z ponownym rozdziewiczeniem może być tysiąc sto, poczynając od długiej renkowalescencji, przez strach, że coś pójdzie nie tak, przez milion kompleksów związanych ze schabem odstającym tu i ówdzie, przez cieknący po kolanach nabiał i nadmuchane do granic możliwości cycki, przez brak mocy, po totalny zanik libido. Chwała temu, co w smutnych oczach partnerki potrafi wyczytać „Kochanie, dzisiaj też nie” i zatapia się myślami w głębokich oczach 70- letniej pani Heni z warzywniaka, by ogłuszyć drastycznymi sposobami swoją rozbujaną chuć.

Z nami- babami to jest tak, że trzeba poczekać. Poród często ryje nam trochę psychikę i organy odpowiedzialne niegdyś za odrobinkę przyjemności, czasami nie ma mocnych na szybkie bara bara. Często też media demonizują kwestię seksu po porodzie. A to że boli, a to że nigdy nie będzie już tak samo, a to że rozjechana na cztery strony świata kobieta nic nie będzie czuła. Prawda jest taka, że każda z nas jest inna i każda jest gotowa na seks w innym czasie. Jedna może mieć rozhulane libido szybciej, druga dwa miesiące po porodzie będzie trzymała za gumką od majtek widły na wypadek, gdyby mąż próbował pokonać barierę przyzwoitości. Błędem jest traktowanie sześciu tygodni jako granicy, kiedy „trzeba”. Najważniejsze w tym wszystkim, by kierować się swoimi potrzebami, nie ramami wyznaczonymi przez „ekspertów” i szanować wzajemnie swoje zdanie. Nie należy robić sobie zbyt dużych nadziei związanych z pierwszym razem „po”, bo można się rozczarować. Na pewno nigdy nie będzie już tak samo jak „przed”, co nie oznacza, że będzie gorzej. Gro ludzi ma dużo lepszy seks po urodzeniu dziecka niż przed. Ważna jest rozmowa, wiadomo, facet to taki stwór co to kobiety sam się nie domyśli, trzeba mu łopatologicznie wyłożyć kawę na ławę.

Amen.

16 Komentarzy/e
  • ~Ania

    Odpowiedz

    Przeszlas samą siebie :)tekst rewelacja 🙂

  • ~Aga

    Odpowiedz

    Święta Prawda !

  • ~martyna

    Odpowiedz

    Zlałam się ze śmiechu. Jesteś genialna !!!!!!!

  • ~Pamela

    Odpowiedz

    Nie no tekst po prostu genialny. Brakuje mi słów… jesteś najlepsza:)

  • ~Redhairwitch

    Odpowiedz

    Witam, świetny tekst, bardzo mi się podoba! Cały blog fajnie prowadzony, gratuluję. U mnie dopiero początki ale też zapraszam 🙂

  • ~Dorota

    Odpowiedz

    o żesz… wiedziałam, że o czymś zapomniałam 😉 mąż…

  • ~Ciekawa

    Odpowiedz

    z humorem ale profesjonalnie podeszłaś do tematu 🙂

  • ~xyz

    Odpowiedz

    „…zatapia się myślami w głębokich oczach 70- letniej pani Heni z warzywniaka, by ogłuszyć drastycznymi sposobami swoją rozbujaną chuć.” haha 😉 Jak zawsze miło spędzony czas na czytaniu Pani bloga 😉

  • ~Alba

    Odpowiedz

    A prawda jest taka, że KAŻDA KOBIETA JEST INNA i tyle. Ja to z pewnością nie jestem „matką idealną” z tych co to „JA i ach, ach, mój dzidziuś – cały mój świat, a dawca nasienia, tfu, sprawca zamieszania -niech się teraz do mnie modli, przeprasza, żebrze – a najlepiej, niech się trzyma od NAS – mnie i dzidziusia mojego słodkiego – z daleka!!!!” Ale staram się trzymać zaleceń mojej Babci śp. (sześcioro dzieci, 35 lat szczęśliwego małżeństwa) która mawiała, że NAWET dla kobiety która ma dzieci, ZAWSZE najważniejszy powinien być jej mąż, bo to JEMU (A NIE DZIECKU!) ślubowała miłość i wierność. A dla męża, naturalnie, zawsze powinna być najważniejsza więź łącząca go z żoną. Dzieci są szczęśliwe tam, gdzie szczęśliwi są rodzice. I wtedy nie ma np. problemu z tym, by do dziecka wstawał w nocy mąż (u nas ZAWSZE tak było), a żona była dla niego miła RÓWNIEŻ po porodzie…

  • ohmama

    Odpowiedz

    Oczywiście tekst rewelacja, ale temat.. jakby nie było PRZERAŻAJĄCY. Porodu co prawda boje się bardziej, ale czy aby na pewno powinnam?
    Już teraz w tym temacie mamy niewiele do „powiedzenia”.. a co dopiero po.

    Na pewno wpadnę jeszcze na ten blog, bo świetnie się czyta i można zaczerpnąć 😉

    Zapraszam również na swój raczkujący blog mam nadzieję, że dostanę jakies rady 😉 Pozdrawiam!
    http://ohmama.blog.pl/

  • ~Aleksandra

    Odpowiedz

    Jestem pierwszy raz na Twoim profilu, i się zastanawiam czy jesteś zawodową dziennikarką czy poprostu masz talent. Tekst genialny, lepiej tego ubrać w słowa się nie dało.

    • Matka-Nie-Idealna

      Z językiem polskim ostatnio widziałam się na maturze. Jak widać, ma się dobrze 🙂

  • ~Emilia

    Odpowiedz

    sedno uchwycone! 🙂

  • wiola

    Odpowiedz

    cała prawda o kobiecie. Tekst pierwsza klasa. Aż nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. To chyba większość kobiet ma problemy, a w gazetach piszą że nie ma żadnego problemu. 6 tygodni mija i jest git. Jednak chyba gazety kłamią 😉

  • ~zagubiona

    Odpowiedz

    A jak to jest z seksem w czasie ciąży? Czy to normalne, że partner nie ma ochoty? Czy trzeba się obawiać, że traktując teraz swoją partnerkę jako „świątynie” będzie w stanie wstrzymać się całkowicie do czasu kiedy będzie można już, czy w chwili uniesienia – zapomnienia, zacznie szukać kogoś innego na tę chwilę zapomnienia ?? 🙁
    Już nie wiem co mam o tym myśleć 🙁

    • Matka-Nie-Idealna

      To zależy chyba tylko od związku 🙂 Jeśli jest silna więź, miłość, nie powinnaś się martwić. Facetom ciężko wytrzymać, to fakt. Ale zawsze można pobawić się w inny sposób 🙂

Skomentuj