Bijemy pianę z JOHNSON’S Baby czyli uwaga, audycja zawiera lokowanie produktu.

7 komentarzy

Codziennie gnamy. Do żłobka, do pracy, do drugiej pracy.

Gonitwa rozpoczyna się punkt szósta, kiedy budzik dziarsko uświadamia mi, że przede mną sześć godzin do fajrantu. Chwilę później woda wrzątkiem leje się po moich plecach dając jeszcze chwilę relaksu, zanim umysł wytrzeźwieje na tyle by zacząć nowy dzień a w głowie zrodzi się bestialski pomysł na obudzenie reszty watahy łapiącej ostatnie minuty szczęścia. Później akcja nabiera tempa. Wiecznie spóźniona ja próbuję doprowadzić się do reprezentatywnego stanu, niezagrażającemu odczuciom estetycznym współpracowników i wiecznie mająca na wszystko czas Hanisława, która wyposzczona po nocy nieobecności w centrum domowych zabaw, wita się rytualnie ze wszystkimi klamotami, wliczając w to przeżarty do pestek ogryzek. W reszcie częstotliwość ruchowa osiągają apogeum kiedy z wierzgającą Hanką przerzuconą przez ramię, pokonuję slalomem osiedlowy parking w panice wyglądając auta, które małżonową sprawką zawsze jest pozostawione w miejscu innym niż ja to uczyniłam, bo po co poinformować żonę, że „Kochanie, nie rób z siebie rano kretynki wykrzykując, że banda degeneratów buchnęła ci auto, zostawiłem je wieczorem pierdyliard kilometrów od miejsca gdzie ty zaparkowałaś po pracy”.

Później wiadomo- najprzyjemniejszy punkt dnia, czyli modły żeby robota jakoś zleciała w miarę bezboleśnie i bez ofiar w ludziach. Kiedy już klapnę pyskiem w biurko o 14 nagle okazuje się, że znowu wypadałoby zwiększyć obroty bo w kolejce czeka machanie łychami w garach, próba ogarnięcia terytorium w zasięgu domowej działalności i najważniejsza rola- matki, żony i kochanki.

I reszcie jest moment, kiedy zwalniam. Moje mięśnie się rozluźniają, mój umysł nie krąży już wokół firmowych tabelek i pomysłów jak tu jutro odżywić pierworodną treściwie i zdrowo nie nadwyrężając się zanadto, a ciśnienie ulokowane w każdym centymetrze mojego ciała da znać o sobie ponownie dopiero o szóstej rano następnego dnia. Zanim będę miała chwilę dla siebie, zanim przyrośniemy z PT do kanapy wykończeni codziennością, wypadałoby rozpakować Hanisławę ze szmat przyodziewających i zmyć zapach potu, zabawy, mleka i żłobkowego menu, wykraczającego daleko poza konieczność potraktowania odzieży jakimś środkiem pomocy bezpośredniej (chroniącym bezpośrednio odzież, finanse i zdrowie psychiczne).

Markę JOHNSON’S Baby  zna każdy. Z pełną świadomością czynię to stwierdzenie, bo chyba nie ma osoby, której ta nazwa i te produkty nie obiłyby się o uszy i/lub zawartość kosmetyczki.
JOHNSON’S Baby postanowiło pomóc nam w pacyfikacji Hanisławy i tym momencie dnia, kiedy dziecko zwalnia, relaksuje się by już za moment dać chwilę wytchnienia starym. Jednocześnie to ostatni moment w ciągu dnia, który można przeznaczyć na wyciśnięcie jeszcze trochę energii z Hanki po to, by niedługo potem skutecznie ją spacyfikować. Marka uraczyła nas trzema produktami w składzie:

– Bąbelkowy płyn do kąpieli i mycia ciała 2w1,
– Łatwo spłukujący się szampon w piance,
– Oliwka w żelu.

matka-nie-idealna johnson's baby

matka-nie-idealna johnson's baby 2

Nalaliśmy do wanny wody po pachy, trochę płynu do kąpieli, natrzepaliśmy piany i oddaliśmy się zabawie. Zbędne były wszelkie zabawki, dziecko oszołomione ilością piany zdziczało i zafascynowane zaczęło tworzyć na swojej głowie coś na wzór zbuntowanego punka.

Hanisława to typ twierdzący, że skoro natura poskąpiła jej owłosienia, mycie głowy jest czynnością zbędną i można zaliczyć ją do nielubianych. Każda kąpiel mająca w składzie wyszorowanie włosów w ilości pięć kończyła się wrzaskiem kwalifikującym się do wezwania opieki społecznej. JOHNSON’S Baby zaproponował nam szampon w piance. Poza faktem, że wyciskanie pianki i nakładanie jej na głowę to fajna zabawa, szampon ma przyjemny brzoskwiniowy zapach. Hania jako wymagająca testerka próbowała wetrzeć go w oczy, jednak skubaniec nie dał się zagiąć. Nie szczypał nawet troszeczkę. O dziwo nawet spłukiwanie odbyło się bez dramatów, nie było potrzeby odbycia trzech prób podtopienia.

Ostatnią rzeczą będącą chyba topowym produktem tej marki jest oliwka. Moje dzieciństwo pamiętam średnio, przez 27 lat życia pamięć trochę mi się powycierała. Ufać mogę jedynie wspomnieniom mamy twierdzącej, że smarowała małą Matkę Nieidealną oliwką JOHNSON’S Baby. Brat, aktualnie przeżywający swoją 19 wiosnę też był namiętnie nacierany oliwką z żółtą etykietką co potrafię już odtworzyć całkiem sprawnie. Doskonale pamiętam zapach jego niemowlęcej skóry i dłonie mamy wędrujące rytmicznie podczas masażu. My też od pierwszych dni życia Hanisławy masowaliśmy ją po wieczornej kąpieli. Używaliśmy tej samej oliwki, której używała moja mama ponad dwadzieścia lat temu. Życie kołem się toczy.
Otrzymaliśmy oliwkę w żelu o kwiatowym zapachu. Naprawdę nie mam zielonego pojęcia, co mogłabym o niej napisać ponieważ używamy tych oliwek od zawsze, zmieniając tylko zapach. Nigdy nie używaliśmy niczego innego, po prostu nie było takiej potrzeby. To dla mnie oczywista oczywistość.

Wieczór to często jedyny moment po całym dniu polepszania naszej sytuacji materialnej i tysiąca dorosłych spraw, w którym możemy pobawić się z Hanisławą. Niestety czasami mała oznajmia po prostu, że jej baterie są na wyczerpaniu i nie da rady pociągnąć jeszcze kilkudziesięciu minut zabawy, zwłaszcza jeśli PT wraca do domu dopiero w porze jej wylogowywania się z aktywności fizycznej. Zawsze wtedy tata przejmuje obowiązki kąpielowe aby spędzić chociaż kilka minut z dzieckiem, co jak się okazało może być świetną zabawą z pianą w zestawie.

matka-nie-idealna johnson's baby 4

matka-nie-idealna johnson's baby 5

matka-nie-idealna johnson's baby 6

matka-nie-idealna johnson's baby 7

matka-nie-idealna johnson's baby 8

matka-nie-idealna johnson's baby 9

matka-nie-idealna johnson's baby 10

matka-nie-idealna johnson's baby 11

matka-nie-idealna johnson's baby 12

matka-nie-idealna johnson's baby 13

matka-nie-idealna johnson's baby 14

matka-nie-idealna johnson's baby 15

matka-nie-idealna johnson's baby 16

matka-nie-idealna johnson's baby 17

7 Komentarzy/e
  • Lucyna

    Odpowiedz

    Piękna Hania! 🙂

  • Magda

    Odpowiedz

    Ojjjj to ostatnie zdjęcie piękne!! chociaż pozostałe też są cudne… 🙂 pozdrawiam!

  • mawi

    Odpowiedz

    Trzy ostatnie zdjęcia cudowne. Piękna dziewczynka!!!!

  • Magda

    Odpowiedz

    Pani Marzeno, wszystkie zdjęcia Hanisławy są super, ale mój faworyt to ostatnie. Pozdrawiam serdecznie

  • kretucha

    Odpowiedz

    Śliczna 🙂 I ta stopaaaa :*

  • lola

    Odpowiedz

    sliczne zdjęcia. niestety johnson ma kiepskie składy, bardzo dużo w nich chemii niedobrej dla skóry dziecka.

Skomentuj