Chcę do domu.

12 komentarzy

Od dwóch tygodni oscyluję pomiędzy szpitalem a domem. Zapalenie oskrzeli położyło Nadię  a później w ramach żartu, dorzuciło jej do towarzystwa starszą siostrę. W zasadzie to wcześniej, bo to Hanka przywlokła w gratisie z przedszkola kaszel. Przez niemalże dwa tygodnie leczona syropem na sraczkę, przetasowana przez wszystkich możliwych dziadków i ciocie, bo przecież ktoś musi nakarmić i podetrzeć tyłek, w rezultacie skończyła w łóżku obok. Przynajmniej ze strony logistycznej mamy z bańki.

W dzień więc próbuję nie osiwieć na czterech metrach kwadratowych z dwójką znudzonych i marudzących dzieci. To rekonwalescencja level master. Czytam bajki, wlewam w gardło szpitalny rosół i pacyfikuję tabletem. Rozmieniam papierowe na dwójki, żeby ktoś coś do nas mówił ze szklanego ekranu. Kombinuję, kiedy muszę iść do toalety, żeby jedno nie rozbiło głowy o metalowe pręty łóżeczka a drugie o podłogę, jeśli wpadnie w panikę, że nie ma mnie dłużej niż trzydzieści sekund. Szczęście w nieszczęściu, mamy dwuosobowy „apartament”. Czytaj: zapomnij o wychodzeniu.

Wycieram rzygi, już czwarte tego dnia, kładę młodsze na podłodze żeby mogło ruszyć się dalej niż trzydzieści centymetrów w jedną stronę. Ukradkiem wycieram nos i zbijam gorączkę, bo pochłonęłam cały szpitalny syf jak gąbka. Nie mam czasu na chorowanie. Na jedzenie też.

Szpital uczy pokory. Któregoś dnia przestaje przeszkadzać Ci fakt, że śpisz na krześle a cały dorobek Twojego dziecka mieści się pod metalowym łóżeczkiem. Wpatrujesz się tępym wzrokiem w wściekle żółtą ścianę i przestajesz liczyć na cokolwiek. Może jedynie na to, że dzisiaj ktoś powie „idziecie do domu”.

Wychodząc ze szpitala, czuję się jakbym właśnie kończyła odsiadkę. Nabieram głęboko powietrza, zastanawiając się, co by tu dziś… Spać. Idę spać.

Wieczorem staję na środku salonu*, rzucam kurtkę niedbale na krzesło w jadalni. Kot ociera się o moje spodnie prosząc, żebym nasypała mu jedzenia pierwszy raz od dwóch dni. Chce mi się płakać. Z bezsilności, ze zmęczenia i w końcu z tęsknoty. Jestem zmęczona psychicznie. Rzygam szpitalem, pomimo pełnej jego serdeczności. Znają nas tu nazbyt dobrze.

Te dwa tygodnie udowodniły mi, że dom to nie budynek. Dom, to nie czyste podłogi i pusty zlew. To nie zabawki na swoich miejscach i cisza- wszechogarniająca i przerażająca. Dom to miejsce, gdzie jesteśmy wszyscy razem. Gdzie słychać śmiech dzieci a stół lepi się od kakao. To koc, niedbale rzucony na oparcie kanapy i kredki, rozsypane na ławie. Dom jest tam, gdzie jesteśmy my.

I dziękuję, że jesteśmy tutaj tylko okazyjnie. Że to „jedynie” durne zapalenie oskrzeli. Że za chwilę stąd wyjdziemy i prawdopodobnie nieprędko wrócimy. Doceniajmy to, co mamy.

Trzymajcie kciuki, żeby nas jutro wypuścili.

*Moje dzieci mają ojca. Taka niespodzianka 🙂

12 Komentarzy/e
  • Kasia

    Odpowiedz

    Współczuję. Ja z jednym jak siedziałam w szpitalu, to myślałam, że sobie żyły podetnę a każda godzina wydawała się być tygodniem, itd. Spać mogłabym i na podłodze, byleby spać. Tylko że mój syn całe szpitalne noce wył a ja nie mogłam go uspokoić. I myślałam tylko z podziwem o tych matkach naprawdę chorych dzieci, u których szpital jest drugim domem. Kobieta zniesie wszystko

  • migg

    Odpowiedz

    Właśnie – doceniajmy to co mamy.
    Siedzę z córką w szpitalu od początku lipca… No dobra, może w trakcie tego pobytu łącznie z miesiąc byłyśmy w domu, jednak jednorazowo nie więcej niż tydzień. Kiedy wychodzę na „wolność” w czasie łikendu (zastępuje mnie mąż) to się cieszę nawet ze sterty ubrań do prasowania…

  • migg

    Odpowiedz

    Wierzę w Ciebie, dasz radę! Potem będziesz się czuła jak super hero 🙂
    Zdrowia dla dziewczynek, dla Ciebie dużo, dużo cierpliwości.

  • Jagoda

    Odpowiedz

    Życzę zdrowia i opuścisz znowu byli razem wszyscy w ciepłym domu.

    • Jagoda

      Życzę zdrowia i opuścisz znowu byli razem wszyscy w ciepłym domu. *obyście

  • Elżbieta

    Odpowiedz

    Zdrowia życzę! Nie musisz publikować tego komentarza ale proszę zerknij na ten link http://missgorilla.pl/mama-przecina-na-pol-zabawke-gryzak-dla-niemowlakow/ bo ta żyrafa wydaje mi się znajoma?

  • Monika

    Odpowiedz

    Polska szpitalna rzeczywistość !!! maskra współczuję na prawdę!!

  • Monika

    Odpowiedz

    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia !! 🙂

  • Kasia

    Odpowiedz

    Trzymajcie się dzielnie. Oby to był wasz ostatni wspólny i tak długi pobyt w szpitalu

  • Dominika

    Odpowiedz

    Trzymam kciuki też nie dawno przerobialam szpital z moim 3latkiem który niestety ze szpitala przyniósł ospe

  • Comyslisz

    Odpowiedz

    Nieidealna… Miałam ten sam przypadek i wiem że ktoś gdzieś juz to pisał ale się powtórzę, moim zdaniem gdyby Ci to miało nakierować to kot. Kocia alergia. Zapalenie oskrzeli wywołuje w ten sposób alergia i styczność z alergenem. Nadia zapewne dostanie leki i zalecenie unikania sierści ;(

  • Kika

    Odpowiedz

    Hej jestem tu pierwszy raz i cieszę się że tu trafiłam. Sama z moim Malutkim nie dawno byłam w szpitalach prawie miesiąc i w połowie dokładnie wiem jak się w wtedy czulaś.
    Ps.Mam nadzieję że znajdę tu oparcie poprzez czytanie tego co tu napiszesz. Pozdrawiam 🙂

Skomentuj