Czasami dobrze jest się pomylić.

21 komentarzy

My matki wszystko wiemy najlepiej. Zanim urodzi się dziecko, czytamy książki, czeszemy Internety i drapiemy w każdym możliwym miejscu żeby po narodzinach potomka być specjalistkami w każdej dziedzinie. Naszym przyjacielem jest Google i nowoczesny model wychowania dziecka. Do tego nie lubimy słuchać mam, teściowych, babć a każda dobra rada zalatuje mieszanką moheru we włosach. Nie interesują nas porady osób, które dzieci wychowywały więcej niż 10 lat temu. Dlaczego? Bo życie zapieprza. Bo wszystko zmienia się w takim tempie, że zanim podrapiemy się po tyłku, trzeba pisać nowe poradniki rodzicielskie.

Lubimy się też kłócić. Lubimy być mądrzejsze, wywoływać gównoburze laktacyjne, nosidełkowe, szczepionkowe, cukrowe i wszystkiego co podszyte modną łatką eko. Jesteśmy zwolenniczkami i przeciwniczkami rodzicielstwa bliskości. Twierdzimy, że dziecko może przyzwyczaić się do noszenia na rękach a zaraz później pozwalamy mu spać w naszym łóżku przez pierwsze 5 lat życia. Każdy temat związany z dzieckiem a będący spornym jest dla nas osobistą miną, wybuchającą przy każdym wdepnięciu na forum. Nie potrafimy się powstrzymać od zaprezentowania swojego jedynego słusznego zdania, swojego ego i próby dominacji nad- a jakże- innymi nic niewiedzącymi matkami. Musimy je uświadomić. Że krzywdzą swoje dzieci. Że są gorsze. Że my jesteśmy lepsze. Że my wiemy a one nie. Chcemy potwierdzić to, co cichaczem szepce się po kątach, co wytyka się palcami i łatkę, którą przykleja się na naszych plecach. Że jesteśmy najgorszą grupą społeczną. Że nie da się z nami dyskutować. Że potrafimy iść na noże z byle powodu i przy byle okazji.

Tyle z pozytywnego wstępu.

Bo później nagle okazuje się, że gówno wiemy. Że schemat żywienia niemowląt, przestrzegany co do marchewki zmienił się trzy razy w ciągu ostatniego półrocza. Że ta szczepionka to jednak pic na wodę a tamta jednak może uratować życie. I że wielkie koncerny farmaceutyczne dymają nas na grubą kasę wciskając rękami lekarzy suplementy diety, które przecież miały być cudowne, które miały pomóc a tylko szkodzą. Że witamina C, łykana przed wielkim porannym kacem, z witaminą C nie ma nic wspólnego. Że cukier jest potrzebny w życiu a zaraz potem jednak nie. I że chodzik ułatwia życie nam i dzieciom. Albo jednak chodzik to dzieło szatana. Żeby sadzać, żeby nie sadzać zbyt szybko. Że pierwsze buty tylko ze sztywnym zapiętkiem i po kolano albo jednak najzdrowiej na boso. I że gdy dziecko chore to babcie chcą wygrzać a lekarze wystawić na dwór. I że to i że tamto… A na odchodne i tak usłyszymy „myślisz, że pozjadałaś wszystkie rozumy”.

W każdym twierdzeniu jest trochę racji. Powszechnie wiadomo, że racja jest jak dupa, każdy ma swoją. Specjaliści niestety też nas nie utwierdzają w naszych przekonaniach, wszystkich jak leci wypadało by wysłać na ten sam kurs. Być może wtedy przekazywane przez nich informacje nie robiły by nam sieczki z i tak już zapchanego mózgu.

Jestem osobą, która drąży. Lubię czytać, lubię szukać, lubię wiedzieć i lubię się uczyć. Nigdy nie przyjmuję wiadomości w czystej postaci, zwłaszcza jeśli chodzi o zdrowie i życie mojego dziecka. Lubię dyskutować mądrze ale te dyskusje muszą być podszyte faktami a nie emocjami.

Totalnie nie działa na mnie „matka wie najlepiej co dla jej dziecka jest dobre” a każdym „wydaje mi się”, wycieram rano pośladki. Nie w kwestii zdrowia i dziecka. Staram się to łączyć ze zdrowym rozsądkiem i próbuję nie wpaść w paranoję. Wiele rzeczy, które praktykowałam od początku rodzicielstwa i których trzymałam się panicznie zweryfikowało życie. Wiele rzeczy i wiele wpisów na blogu bym zmieniła. Zgodzę się z tym, że matka chce jak najlepiej dla swojego dziecka, co niekoniecznie pokrywa się z jej kompetencjami i wiedzą. Wiem też, że czasami dobrze jest nie mieć racji. To może uratować nasze życie. Tylko nie każdy swoją pomyłkę jest w stanie przyjąć z pokorą i zmienić swoje myślenie.

Aktualnie na mojej tapecie są szczepienia, temat z którym spotkamy się oko w oko w niedalekiej przyszłości. Temat pojawił się przy okazji ostatniego wpisu (klik) i dyskusji na Facebooku zupełnie przypadkiem,a chodziło o związek szczepionek ze śmiercią łóżeczkową. Wybuchła dyskusja, spór urósł do rangi promocyjnych Crocs-ów w Lidlu. Na dzień dobry poinformowałam, że nie interesują mnie Onetowe i Pudelkowe wywody, teksty typu „ja wiem, że szczepienia powodują autyzm, chociaż żaden lekarz z 10 mi tego nie potwierdził”, „koleżanki synek miał NOP ale swoją teorię rodzice wyczarowali z kapelusza” i wszystko co jest jedynie domniemaniem. Interesują mnie fakty, fakty i jedynie fakty. Nie chcę słuchać pseudo przeciwników i zwolenników różańca, niedowiarków i fanatycznych przedstawicieli Ojca Rydzyka w kategorii parentingu. Chcę wiedzieć. Chcę być mądrzejsza. Chcę móc spojrzeć w lustro i wiedzieć, że zrobiłam wszystko co najlepsze dla swoich dzieci.

Macie pole do popisu. Kłóćcie się, mądrujcie się, wypowiadajcie. Tylko jedna prośba. Z szacunkiem. Jeśli nie masz nic mądrego do powiedzenia a chcesz jedynie dokopać innym dla podbudowania swojego ego, zapraszam do piaskownicy. Liczę na poważną dyskusję osób, które zagłębiły się w temat i wiedzą więcej ode mnie. A ja czuję, że w tym momencie już nie wiem nic. To, że zaszczepię, nie podlega żadnej dyskusji. Kwestia tego w jaki sposób i czym.

21 Komentarzy/e
  • gosia

    Odpowiedz

    Moja 2 latka była szczepiona 6 w 1 oraz tym co w szpitalu po porodzie no i tym wszystkim z obowiązkowych. Nie dostała żadnej szczepionki na rotawirusa. Myślę nad pneumokokami, że może jednak tak ale jeszcze czekam. Wiem, że każde zdanie innych osób zaczynające się od „moim zdaniem” albo „ja swoją szczepiłam tym i tamtym bo tylko to jest najlepsze i zdrowe” jest dla Ciebie Natalio niczym ważnym i o kant tyłka. BO to tak jak idziesz do sklepu, zastanawiasz się nad bluzką, bo jednak trochę nie leży a ekspedientka Ci mówi ” jest świetna! najmodniejsza! ja też taką mam i Kinga Rusin!” od razu wiesz, że już tej bluzki nie kupisz…. Wracając do szczepionek i „mojego zdania”: Głowa mnie już bolała od czytania po której szczepionce będę płakać nad grobem własnego dziecka. Od zmysłów odchodziłam ze strachu, że jak ją zaszczepię tą refundowaną to dostanie wodogłowia i autyzmu bo znając moje (nasze) szczęście będziemy właśnie tym przypadkiem jednym na 786 000, które będzie miało te najpowazniejsze skutki uboczne! Potem się dowiedziałam, że jednak koklusz, zapalenie płuc a na koniec niedorozwój umysłowy zafunduje dziecku tą skoniugowaną szczepionką. Aż w końcu do mnie dotarło, że ja na to mam wpływ tylko i wyłącznie bardzo z pozoru i bardzo mi się tylko wydaje, że ten wpływ na to mam. Żeby być pewną, że nie zabiję własnego dziecka szczepieniem musiałabym podjąć decyzję o nieszczepieniu w ogóle. Skoro podjęłam decyzję, że szczepię to już dalej nie doszukam się, nie jestem w stanie dotrzeć do tajnych akt koncernów farmaceutycznych, nie jestem w stanie zrobić na szybko studiów z medycyny, farmacji, toksykologii i biochemii jednocześnie. Nigdy się nie dowiem, która strona miała racje i które media są zbojkotowane, które opłacone a które fakty są faktami a nie mitami udającymi fakty. Postanowiłam myśleć w kategorii, że oprócz 20 czy 60 zgonów i 200 odnotowanych NOP-ów jest też kilka milionów zdrowych dzieci! Być może kiedyś za 50 lat dostaną raka te nasze dzieci i być może właśnie przez tą szczepionkę wstrzykniętą w 6 tygodniu życia albo może jednak po jajku niespodziance również zjedzonym z mojej ręki a może od farby na ścianie, którą moje ręce pomalowały jej pokoik. Nigdy się o tym nie dowiemy. Tak więc wybrałam- jedno wkłucie zamiast 6. Jeden płacz zamiast 6, w razie czego jeden odczyn zamiast 6. Wybrałam komfort dziecka na ten moment. Poszłam, miałam zawał, potem obserwowałam dziecko przez 5 dni non stop, denerwowałam się czy ta ślina jej jest aby na pewno tak samo przezroczysta jak wczoraj? a może to już poszczepienna piana z pyska????!!!!! ufffff……jest! skończyło się! przeżyła wszystkie szczepionki! Choć nadal nie mówi za dużo, właściwie mało….. może tak już ma a może właśnie 6w1 spowodowało, że ma autyzm i nei mówi a ja o tym jeszcze nie wiem…….. nie przeskocze tego…… i tak do końca moich dni będę się o nią martwić, po prostu. Powodzenia w decyzji!

  • Ewa

    Odpowiedz

    Ja szczepiłam tymi szczepionkami ileś w jednym co by kilku ukłuć nie było tylko jedno. Po każdej szczepionce drżałam ze strachu a jak raz dziecko po szczepionce dostało gorączki to zawału dostawałam I postanowiłam nie szczepić niczym dodatkowym za wyjątkiem pneumokoków. Od zaufanej Pani doktor która wiele lat pracowała na oddziale dziecięcym dowiedziałam się że najwięcej powikłań po chorobach jest po tych całych pneumokokach. Narazie mamy jedną córkę lat w marcu dwa I na bilansie dwulatka ja zaszczepie

  • mada

    Odpowiedz

    Ja swoje dzieci zaszczepiłam, dostały też szczepionki płatne, nieobowiązkowe. Przy każdym dodatkowym szczepieniu pytałam naszego pediatrę (mam do niego pełne zaufanie) o opinię. I zawsze pytałam go, czy zaszczepił tą szczepionką też swoje dzieci, kiedy padała odp. twierdząca nie wahałam się. I nie jest on fanatycznym zwolennikiem szczepień, dał mi do zrozumienia, że szczepienie przeciw rotawirusom jest zbędne, ale przeciwko pneumokokom i meningokokom bardzo wskazane.

  • ita88

    Odpowiedz

    Jeśli chodzi o szczepienia dużo rzetelbych informacji jest na tygrysiaki.pl i mataja.pl Ten ostatni oparty na wyjaśnieniach z badań naukowych.

    My osobiście szczepiliśmy 6w1, pneumo i rota. Zosia ma 15 miesięcy i po drugim szczepieniu miała 37,6 i raz miała 38 przy wychodzącej dwójce. Zdrowa jak ryba. Teraz w 14 miesiącu mieliśmy lekko przesunięte MMR ze względu na wątpliwości co do morfologii. Nadal nic jej nie jest. Codziennie mówi nowe słowa, chodzić zaczęła dopiero niedawno, ale motoryka duża to od początku nie była jej mocna strona. Nie miała obniżonego napięcia choć od 6 miesiąca ciąży brałam buscopan. Od 7 byłam leżąca. Każdemu kto dopatruje się wszędzie nopów zalecam przyjrzenie się ciąży od poczęcia, porodowi itd. Na logopedii przez dwa lata powtarzano mi jak groźne dla płodu może być wdychanie przez mamę środków chemicznych, sprayów czy lakieru do paznokci. Jak ważna jest suplemetacja kwasem foliowym. Jaki wpływ na rozwój mózgu dziecka ma czy mama prowadzi tryb życia siedzący, leżący, czy jest aktywna. Wreszcie jak poród wpływa na mózg i zmysły dziecka. Na to wszystko są setki badań naukowych. Ale oczywiście lepiej jest powiedzieć, że wszystko to nop.

  • Paulina

    Odpowiedz

    A ja napisze tak: Kiedy mialam szczepic swoje dziecko nie czytalam nic o szczepionkach dla dzieci,poszlam tzw. Na zywiol,bo znam siebie,wiem,ze nie jestem ekspertem,wiec guzik wiem o ewentualnych powiklaniach,a,ze lubie panikowac,wiec gdybym sie naczytala to spac bym po nocach nie mogla myslac o ewentualnych powiklaniach.

  • M....Lena

    Odpowiedz

    Mój syn dostaje szczepienia. Mam to szczęście, że pediatra z nami rozmawia, przestawia fakty i słucha -to my rodzice decydujemy. Moje koleżanki mamy(obecnie tylko takie koleżanki mam) szczepią różnie(w całym tego słowa znaczeniu). Ich prawo. Jedyne tylko w czym się wypowiadam, to żeby zadbać, aby w czasie szczepienia Maluch i rodzina byli zdrowi(na tyle na ile da się stwierdzić). Myślę i czuję, że ma to duże znaczenie.
    Pozdrawiam.

  • Ja

    Odpowiedz

    My szczepiliśmy synka szczepionką 6 w 1 a także na Rotawirusy i Pneumokoki. Nie zaobserwowałam żadnych efektów ubocznych a synek rozwija się prawidłowo ( mam 3 latka). 🙂

  • anna

    Odpowiedz

    Ja mojego 2 latka zaszczepilam na wszystkie obowiazkowe plus do tego ospa. Na pneumokoki i rotawirus nie szczepilismy i do tej pory niewiem czy dobrze zfobilam i boje sie. Naczytalam sie mnostwp publikacji o szkodliwosci szczepien o tym ze wiekszosc jest bez zasadna i ze sa wrecz toksycznie ze wzgledu za zawartosc rteci i paru innych syfow. Najgorsze jest to ze zdania lekarzy tez sa podzielone. Jeden mowil ze koniecznie szczepic. Drugi ze to moja decyzja z tymi dodatkowymi i ze jak nie zaszczepie to krzywdy dziecku nie zrobie. Trzeci ze sens szczepienia dodatkowymi jest jak dziecko ma isc do zlobka albo do.przedszkola albo jak ma rodzenstwo w wieku przedszkolnym albo szkolnym itd
    Kazdy mowi co innego i czlowiek glupieje.
    Stwierdzilismy z mezem ze na.pneumo zazzczepimy jak maly bedzie szedl do.przedszkola. ale ja znowu niewiem czy nie lepiej teraz … A moze wcale…. Nie wiem. Glupia jestem. Boje sie o swoje dziecko. Ostatnio ogladalam wywiad z jakims profesorem ktory kwestionuje wogule zasadnosc szczepien i ma na to naprawde mocne fakty. Znam tez przypadki ludzi ktorzy swoichbdzoeco nie szczepili wcale i te dzieci zyja i nic im nie jest. Rozwijaja sie swietnie. Tak naprawde nie jestem ani za ani przeciw. Jestem w czarnej dupie bo niewiem co myslec.
    Dodam ze.moja znajoma zaszczepila na pneumokoki i dzievko i tak zachorowalo. A wiedziala o tym bo zrobila dziecku wymaz i oddala do badania.
    Ostatnio kolezanka mnie zapytala co ja sadze o szczepieniach to powiedzialam ze nieiwem. Kazdy rodzic musinpodjac ta decyzje sam. Wspomne jeszcze o kosztach. Pneumokoki i rotawirusy to laczny koszt qszystkich dawek ok 1600 zl w mojej okolicy. Ja wiem e to sie rozklada w czasie ale wielu rodzicow na to zwyczajnie niestac

    • ita88

      Ze szczepionką na pneumokoki ważne jest ilu składnikowa szczepionka. My szczepimy 11 valentną, bo tylko taka była dostępna. 13 valentne lepsze. Owszem dziecko może zachorować, bo szczepione jest na te najczęściej powodujące choroby, ale nie na wszystkie.
      W przedszkolu miałam dzieci nie szczepione, które ciągle chorowały ze względu na brak szczepienia na pneumo, dlatego swojemu dziecku chciałam tego oszczędzić.

  • Kasiunia

    Odpowiedz

    No coż, jakby nie patrzeć temat szczepionek to dość ciężka sprawa! Ja jestem mamą dwóch super chłopaków, Franio ma 4 lata a Julian w pażdzierniku skończył rok. U nas sytuacja wyglada tak, że Franek szczepiony był na wszsystko co możliwe i oczywiście wszystko w tej teoretycznie lepszej wersji płatnej bo przeciez chciałam żeby miał jak najlepsze zabezpieczenie na wszystko co możliwe. Od rota, przez pneumo i meningokoki na ospie kończąc + wszystko co obowiązkowe a nawet i dodatkowo na grypę. Wtedy byłam mocno przekonana o tym, że szczepienia to samo dobro a na wiadomosci dotyczące zależnosci szczepień z autyzmem patrzyłam z przymrużeniem oka twierdząc, że przecież częściej zdarzają się powikłania po chorobach aniżeli po szczepieniach! Dziś moje spojrzenie jest ciut inne. Julian urodził się jako ciężko chore dziecko (przepuklina przeponowa) z poważnym zagrożeniem życia. Natychmiast po porodzie został przetransportowany do Centrum Zdrowia Dziecka a w drugiej dobie życia przeprowadxzono operację ratujacą jego życie. W szpitalu spędził cały pierwszy miesiąc życia i przez ten czas nie został zaszczepiony nawet na gruźlicę co jest przecież obowiazkowe i nieraz słyszałam, że w przypadku zdrowych dzieci gdy rodzice odmawiają tej szczepionki w pierwszysch dobach życia to nie jest to respektowane bo lekarze twierdza, że musi być i koniec. Nam powiedziano żeby zrobić ja w miare możliwie szybko ale juz po wyjsciu z centrum i dojściu dziecka do siebie. Julek otrzymał tą szczepionkę mając ok 2-3 miesięcy natomiast wiem, że dziewczynka, jego rówiesniczka, która urodzila się z tą sama wadą dostała ją po skończeniu pół roku i też według lekarzy było to oki. Ja wówczas bylam jeszcze bardzo na tak ze szczepionkami dlatego też zrobiłam Julkowi i rotawirusy i pneumokoki i obowiązkowe 6 w 1. Moje zdanie o szczepieniach odmieniło się dopiero niedawno kiedy Julek kończył roczek i mieliśmy pojawić się na OdreSwinkeRozyczke. Julek był niedługi czas po przeziebieniu i zapytałam naszą Panią doktor czy za jakis tydzień może już przyjać szczepienie, na co P. Dr stwierdziła, że przez najbliższe poł roku lub rok nie powinien! Byłam troche w szoku ale P dr. Wytlumaczyła mi, że Jej zdaniem ta szczepionka dla wszytskich dzieci powinna być conajmniej o rok przesunieta a już na pewno dla takich dzieci ” po przejściach” czy zjakimikolwiek problemami zdrowotnymi. Nie chodzi tu o to, ze zostanie on zaszczepiony i od razu dostanie autyzmu jak krzyczą przeciwnicy szczepień natomiast to jest bardzo silna szczepionka podawana w okresie największego, najszybszego rozwoju psychoruchowego u dzieci i niekiedy podanie tej szczepionki może spowodować u dziecka chwilowe zatrzymanie rozwoju lub lekkie cofniecie a u dzieci chorych, delikatnych, poddatnych czasem nawet własnie różnego rodzaju nieodwracalne zmiany w ukladzie nerwowym. Opinię ta dodatkowo potwierdził nasz rehabilitant, człowiek z wieloletnim stażem, ktory na codzień ma stycznoś z chorymi dziecmi i mowi, że sam miał wiele przypadków dzieci ktore zle zareagowaly na ta szczepionkę i potrafiły sie cofnac w terapii. A na sam koniec ostateczne potwierdzenie i zaświadczenie o o odroczeniu dostalismy od naszego neurologa, ktory rowniez te opinie potwierdzil, ze spotkal takie przypadki natomiast na razie nie jest to do konca zbadane jaka jest ta zaleznosc w stosunku ze szczepieniem i o ile zdrowych dzieci nie odracza to u dzieci ” po przejsciach” zaleca troche poczekac. Dlatego tez my na razie czekamy. julek mimo wszystkich swoich przejsc jest dzieckiem, ktore sie pieknie rozwija i ruchowo i intelektualnie i nie chcialabym tego zaburzyc szczepieniem bo wiele na to pracujemy. Na razie szczepienie mamy odroczone o pol roku wiec termin nam wypada na marzec-kwiecien ale juz dzis wiem, ze przesuniemy je kolejne pol roku bo ostatnio bardzo często mlody choruje wiec nie chce narażać jego osłabionego organizmu. Nie wiem, jakie bylyby moje decyzje w stosunku do szczepienia Frania gdybym miala taka wiedze 3 lata temu. Jak siega pamiecią to nie widziałam po franku jakiś drastycznych skutków unocznych szczepień natomiast pamiętam, że goraczka i ogólne rozbicie ze 2 dni po zawsze występowało a jesli chodzi o tą roczną szczepionkę to jak sie okazało skutki jej zaatakowaly go nawet 2 tygodnie po niej w postaci kilkudniowej goraczki. ( na pewno nie była to 3-dniowka bo przechodzil ja wczesniej) ! Dlatego też, każdy musi podjąc tą decyzję sam i rozważyc kazde za i przeciw w stosunku do konkretnego dziecka. Mam nadzieje, że coś pomogłam a nie zamieszałam bardziej w głowie. Pozdrawaim

    • ita88

      Wśród logopedów panuje opinia, że MMR nic nie powoduje, co najwyżej rzeczywiście może wyostrzyć pewne objawy. Dlatego z tego, co mi wiadomo dzieci zdrowe powinno się szczepić ok roku, dzieci z jakimiś choćby podejrzebiami powinny być odraczane. Tak jak napisałaś to czas intensywnego rozwoju u dzieci i czasem rodzice przypisują za dużo szczepionkom lub za mało zapominając, że przed podjęciem każdorazowo takiej decyzji trzeba obserwować dziecko. Jeśli dziecko nie mówi, ma problemu ruchowe, neurologiczne lub jakiekolwiek warto odroczyć, aby nie mieszać objawów jakiegoś innego problemu ze szczepionką.
      Aż mnie dziw bierze, że Julian mimo takich problemów nie ma indywidualnego kalendarza szczepień. Przecież macie do tego pełne prawo.

      • Kasiunia_

        O no widzisz a ja nawet nie wiedziałam, że tak można. Dzięki za podpowiedź, poszukam informacji na ten temat bo nikt z lekaży mnie nie poinformował o tym, że istnieje taka możliwość a wręcz Pani pielęgńiarka w przychodni była zniesmaczona faktem, źe odraczamy to szczepienie.

  • Aga

    Odpowiedz

    Moja córka ma prawie trzy lata, kiedy musiałam podjąć decyzję o szczepieniach to poczytałam trochę, popytałam wśród znajomych z dziećmi a przede wszystkim zapytałam zaufanego pediatry- pracującego od lat na oddziale pediatrii w małym szpitalu- odpowiedział tak: szczepić trzeba- czy 6 w 1, czy 5 w 1 czy zwyczajnie każdym z osobna wybór rodziców, co do rota wirusów, pneumo czy meningokoków odradził bo jak stwierdził zachorowalność nie jest duża, a jeśli dojdzie jednak do zachorowania to w każdym szpitalu nawet takim małym prowincjonalnym lekarze poradzą sobie z tym bez problemu. Jak dodał nie żyjemy w Afryce bez dostępu do leków czy nawet bieżącej wody więc nie ma co obciążać organizmu i pozwolić mu samemu zawalczyć. Zaszczepiłam 5w1 i rota wirusami, mala po MMR dostała 40 stopni gorączki( trwało to 10 godzin). Jest zdrowa, nic się nie dzieje liczę że będzie tak dalej.

    • Julka

      No widzisz, a zaś nasz lekarz, również pracujący na oddziałach dziecięcych (w tym w CZD Katowice-Ligota) radził przed żłobkiem zaszczepić młodą zarówno na rota jak i pneumo i meningokoki. Przeziębienia, ale jak wiadomo wirusowe, przynosi nałogowo, natomiast przeszczęśliwa jestem z powodu szczepienia na rotawirusy. Dwa razy przytargała dziadostwo ze żłobka, gdzie ona sobie dwa razy zwymiotowała, zaś my z mężem nie wiedzieliśmy jak się nazywamy. Szczerze, gdyby było szczepienie na rota dla dorosłych, to byłabym w stanie zapłacić tyle samo co za jej szczepienie, ale żeby to lżej przechodzić… I owszem, wiem, że nie szczepi się na wszystkie szczepy, ale mają wspólny mianownik, więc jest większa szansa że organizm obroni się przed najeźdźcą niż gdyby szczepienia nie było.

  • Lilka

    Odpowiedz

    Ja tez z tych szczepiących, ale zestresowanych matek 😉 Lekarz przy pierwszym dziecku powiedział mi, że szczepionka 6w1, ktorą wybraliśmy dla syna to, cytuję „mercedes wśród szczepionek”. Tego sie trzymałam i trzymam nadal przy drugim synku. Zostało nam jedno szczepienie 6w1 u mlodszego, po 18 mies. życia (i tu też lekarz powiedział mi, że powinno sie je zrobić rok po tej poprzedniej dawce, a ja nie dociekałam dlaczego) i u starszaka też 6w1 ale ta po 5r.ż. Oczywiscie boję się tego szczepienia mlodszego, jak przy kazdej wcześniejszej szczepionce. Ale po tej sprzed roki syn dostał zapalenia płuc.Oczywiscie, zaden lekarz nie potwierdzil mi ze to NOP, więc też nie dociekałam. Może było? A może to przez pogodę bo była zima? Na pewno nie doszloby do zapalenia pluc gdyby lekarka nie okazała się mega d… ale to już inna historia 😉 poza tym zaszczepiła mi syna z katarem :-/ dlatego teraz jestem o tyle madrzejsza, że nawet przy najmniejszym katarze nie zaszczepię i zawsze (począwszy od szczepień starszego syna) zawsze najpierw tobie badanie krwi. Żeby mieć pewność, że nic się nie kluje. Nie szczepiłam też na żadne dodatkowe płatne szczepienia. A i tak najbardziej chyba bałam się MMR 🙂

  • Aleksandra

    Odpowiedz

    My szczepiliśmy wszystkimi podstawowymi (bezpłatnie, nie zamienialiśmy ich na żadne np. 6w1, bo nie widzieliśmy sensu) dodatkowo ospa i pneumokoki, a teraz rozważamy meningokoki, bo pediatra uważa, że warto jeśli dziecko ma mieć kontakt z innymi dziećmi.
    Tadeusz ma 17 miesięcy, więc na dłuższy czas mamy szczepienia z głowy, a do tej pory ani razu nie działo się nic złego, po którymś z pierwszych szczepień lekki stan podgorączkowy, poza tym nic 😉

  • Kasia

    Odpowiedz

    Ja swoją córcię szczepiłam tymi skojarzonymi oraz dodatkowo rotawirusy i pneumokoki. Po skończonym roku Majci moja mama (która jest pediatrą, ale nie lekarzem który na każde kaszlnięcie daje antybiotyk, tych ostatnich wystrzega się jak może póki jest taka możliwość) poleciła też zaszczepić na ospę, bo jak to powiedziała „teraz ospa jest dużo gorsza niż jak Ty ją przechodziłaś”. Nie mam zamiaru nikomu narzucać swojego zdania, bo każdy swój rozum ma i decyzję podejmuje sam. Ale jak na razie (odpukać w niemalowane) Małej nic nie jest i przez te 2 latka nigdy nie miała gorączki większej jak 38 z małym kawałkiem. Urodziła się w styczniu i mimo mrozów dwa tygodnie po urodzeniu już chodziliśmy z nią na spacerki, 5 minut, następny 10 min i tak dalej. Sama wypracowywała odporność. Całe lato biegała po podwórku na boso, oczywiście jak była pogoda. 🙂 Moim zdaniem przesadne dmuchanie i chuchanie na dziecko też nie jest dobre. Nie od dziś wiadomo, że guza i tak sobie nabije. 😉

  • Agiewillow

    Odpowiedz

    Na przykład na temat pneumokoków tóre wejda do przymusowego kalendarza szczepień w 2017 roku: „Jak rozwalić dzieciom równowagę we florze bakteryjnej?

    „Obecność w nosogardle szczepów N. meningitidis promuje wzrost S. pneumoniae, obecność którego z kolei blokuje nosicielstwo meningokoków, H. influenzae, M. catarrhalis czy S. aureus.”
    Pneumokoki podtruwają także gronkowce nie pozwalając im się rozwijać, zapewniając pewną równowagę we florze bakteryjno-wirusowej dróg oddechowych .

    Hib kilka dekad temu nie było tak wielkim zagrożeniem jak w latach 70-80. Dlaczego nagle odnotowano 4-krotny wzrost zakażeń tym patogenem z ciężkimi powikłaniami?
    W ciągu pięciu lat aż 25-krotnie wzrosła liczba dzieci w Polsce, które zapadają na choroby wywołane przez pneumokoki.
    Gronkowiec MRSA zabija w USA więcej ludzi niż HIV czy gruźlica. W USA szczepienia przeciwko pneumokokom są powszechne.
    Dzięki szczepieniom w USA odnotowano wzrost liczby ropniaków wywołanych gronkowcem złocistym (zwiększenie z 18% do 60%), oraz serotypami pneumokoka niezawartymi w szczepionce PCV7 (zwiększenie z 63% do 83%)
    Badania przeprowadzone przez Munoz-Almagro i wsp. w Katalonii wśród zaszczepionych wykazały istotne zwiększenie częstości zakażeń wywołanych przez serotypy niezawarte w szczepionce.
    Badania Rückingera i wsp. wykazały, że zapalenie opon wywołane przez pneumokoki serotypu 7F (niezawartego w żadnej szczepionce) cechują się największą śmiertelnością oraz częstością trwałych powikłań pochorobowych

    Źródła do powyższych na
    http://szczepienie.blogspot.com/…/szczepionka-przeciwko…
    Pneumokoki – czy warto szczepić? Czyli szczepienie przeciwko pneumokokom za…”

  • Agiewillow

    Odpowiedz

    Krztusiec. Najbardziej niebezpieczne sa osoby do kilku tygodni po zaszczepieniu bo rozsiewają krztuśca na prawo i lewo. http://vaccineimpact.com/2016/recently-vaccinated-kids-are-spreading-whooping-cough-everywhere/

  • Agiewillow

    Odpowiedz

    Jak „działa” szczepienie przeciwko polio….przypadku dzikiego polio nie zaobserwowano w Europie od 1989 roku. Wszystkie przypadki o których „pieja w przychodniach to zakażenie polio szczepionkowym. Niemowlęta szczepi się szczepionką IPV aby je ochronić przed doustna szczepionką OPV podawaną 5-6 latkom (żywa szczepionka). Zamknięte koło- szczepionka przeciwko szczepionce. A rodzice co? Nic. Leca jak potulne baranki aby troche trucizny wstrzyknąć dzieciakom. Szczepionka OPV jest cichaczem wycofywana z Polski – głośno się o tym nie mówi bo tego „przegięcia” tolerować nie można. Można ją podawać legalnie do 31 marca 2016 roku więc śietni służbiści w Polsce nie chcąc wydawać kasy na utylizację pozostałych szczepionek utylizuja ja w …dzieciach. Do przychodni zapraszane są nawet czterolatki aby tę OPV zutylizować. Bezprawnie. A rodzice co? Pędzą i szczepią. Bezrefleksyjnie. Bezmyślnie. Matka jedna z drugą kolor butów wybiera dwa tygodnie, konsultuje, sprawdza. A w dzieciaka wbic co się da bez czytania ulotki. Bez zastanawiania się nad skutkami ubocznymi. Bezmyśnie. Dumna, że dobrze robi. Przecież to ręce opadają. Ludzie czytajcie, zapoznawajcie się. To nie jest wiedza tajemna.

  • Agiewillow

    Odpowiedz

    I trochę nwukowej wiedzy. Holandia już ma problem z konsekwencjami masowych szczepień przeciwko pneumokokom. Dla prostego (tak, tak prostego nawet po odebraniu kilku dyplomów wyższych uczelni) zjadacza chleba niezrozumiałe jest, że pneumokoki zasiedlają nasz organizm i uaktywniaja się negatywnie wyłącznie w mocno sprzyjaących warunkach. Sepsa spowodowana pneumokokami to jakiś promil promila według danych statystycznych. Jednak te pneumokoki chronia nasze organizmy przed zakażeniem gronkowcem czy innymi, znacznie groźniejszymi patogenami. „Dzięki” m.in.lobbystce Lidii Gądek od 1 stycznia 2017 roku niemowlęta w Polsce otrzymają juz przymusowo trzy dawki szczepionki przeciwko pneumokokom. „Holandia: Więcej przypadków kolonizacji gronkowca, więcej kolonizacji nowymi serotypami pneumokoka, więcej kolonizacji trudnym w leczeniu serotypem 19A, brak przerwania łańcucha transmisji pneumokoka przez szczepienia. Podziękujmy szczepieniom przeciwko pneumokokom. Podziękujmy naszym wakcynologom za lobbowanie na rzecz masowych szczepień przeciwko pneumokokom. Ta sama sytuacja zaistnieje wkrótce w Polsce. Wszystkie osoby będą narażone na spotkania z nowymi serotypami…”
    http://journals.cambridge.org/action/displayAbstract;jsessionid=8ECD879B55A4E8F007A7EB169F738333.journals?aid=8829676&fileId=S095026881200115X

Skomentuj