Dobra matka i matka lepsza.

25 komentarzy

Rzekł kiedyś Rej, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.

I używają tego języka wymownie. Kłapią jęzorami na każdy temat, wszystko czują się zobowiązani skomentować, nie omieszkają poinformować nas o jedynej, słusznej i oczywiście swojej racji.

Białko mi się w oku ścina, jak czytam niektóre komentarze. A to np., że nie dojrzałam do macierzyństwa, a to, że wyrodna matka, mówiąc delikatnie, pisze bloga mało wysublimowanym językiem. Wchodzi delikwent na bloga polecanego przez Onet.pl, przeczyta wpis, burknie pod nosem, strzeli kostkami w zaharowanych od publicznego, anonimowego wyrażania zdania dłoniach, zarzuci zaczeską i trzaśnie komentarz podsumowujący całe moje macierzyństwo na podstawie jednego postu. Argumenty? Brak, waćpan zapomniał przeczytać informację wywaloną na brzegu strony jak krowie na rowie, że blog owszem jest o treści parentingowej (zajechało Ameryką!) ale zanim się cokolwiek przeczyta a później skomentuje, należy pomnożyć to przez pięć i podzielić przez trzy.

„Nie usypiaj na rękach, bo będziesz miała później problem”, „Nie wkładaj w chodzik bo będzie miało krzywe plecy”, „Dlaczego ona nie nosi czapki?!”. Brzmi znajomo? Cóż my- biedne, wyrodne matki byśmy uczyniły bez ciotek dobra rada? Niektóre osoby czują powinność układania życia, moralizowania i strzelania gumką z majtek matkom, które zapewne bez ich nieocenionej pomocy zapuściłyby dziecko mchem i prowadzały na smyczy.

Prosty przykład, wesele z Hanisławą, które opisywałam jakiś czas temu. Onecik wrzucił na tapetę, niektóre matki łyknęły temat i zaczęły zasuwać za mną z widłami. No bo jak to? Wesele, głośna muzyka, pijani ludzie a i ja pewnie bioderka poobijałam o ściany, pewno mnie wynosili. Żeby wesele było tak udane, jak panie w komentarzach wizualizowały, dochodziłabym do siebie przez najbliższe trzy dni, szorując szczeną po dywanie i klaskałabym za każdym razem na samo wspomnienie minionej imprezy. Być może w erze dzisiejszego zostawiania dzieci w samochodach, 'przypadkowym’ upuszczaniem niemowląt na podłogę i ładowania noworodków w beczki po kapuście uznały, że zapragnęłam zrobić Hance krzywdę. I że skoro matka, dupę powinna przywiązać do kanapy a nie się po weselach szlajać. Do 18 co najmniej.

Ciotki dobra rada prześcigają się w wychowywaniu cudzych dzieci, czy to na żywo, czy w Internecie, niestety nie zawsze czytając ze zrozumieniem. Nic dziwnego, że Polacy średnio ogarniają temat matury, z języka polskiego co trzeciej osobie postawiłabym szmatę z wykrzyknikiem, bez możliwości poprawy. Nie tak dawno temu szukałam dla młokosa chodzika- pchacza. Radę dostałam, jakżeby inaczej, że chodzik to zło, wytwór szatana, że dziecko skrzywię i łojesu, co jeszcze. Pani nie raczyła doczytać, że rzecz się tyczy pchacza, czyli najzwyczajniej w świecie balkonika dla niemowlaka. I tylko wyłącznie po to, że gdy już mi pogna na swoich koślawych nóżkach przez mieszkanie to nie obtłucze japy o kafelki, tudzież ościeżnice. A nawet gdybym zdecydowała się na chodzik- chodzik, miliony dzieci z lat moich szczenięcych, lat kilkunastu- jak nie więcej- wstecz i kilkunastu wprzód, trzaskało domowe slalomy w w/w sprzętach i żyją, ba! co więcej mają się nawet całkiem dobrze, kręgosłupy proste.

Czasami się tak zdarza, że nawet ja szukam gdzieś pomocy, czytam porady, przegryzam fora, dzwonię do mamusi i teściowej. Pleśniawki się dziecku pojawiły, szlag mnie jasny trafia bo nic nie działa, aptekarz wymownie kiwa głową, gdy tylko pojawiam się w drzwiach apteki, ktoś, coś? A może spróbuj …? A może …? I nagle pojawia się mądra głowa, nakazująca wysmarować dziecku dzioba uryną. Sposób stary jak świat, nic innego nie dało rady, ostatnia deska ratunku. Zrobiłam co trzeba, pleśniawki wystawiły mi faka i tyle z naszej uryny wyszło. Zainteresowana dzwoni, na wieść o fakcie, że Hanka i sikia olała, klekoce, że na pewno coś źle zrobiłam, że musiało podziałać, MUSIAŁO! Stopuję zapędy rodzinnego dr House, zaraz żyłka dobrej radzie pęknie, szkoda sumienie później czyścić. Tłumaczę spokojnie jak uczyniłam, że japę od góry do dołu wyszorowałam, ale Hanka odporna widocznie na takie specyfiki. Ale NA PEWNO coś źle zrobiłam. Przecież MUSIAŁO podziałać.

Ja wiem. Nasze mamy, nasze ciotki, babki i pra wychowały tabuny nieletnich, życia nauczyły, z domu wypuściły. Czują się zobligowane informować nas o błędach w naszym wychowywaniu dzieci, o sposobach na przeżycie, o naszym gównowiedzeniu.
Nie jestem złą matką, tylko dlatego, że karmię Hanisławę żarciem ze słoiczków. Nie karmię jej z lenistwa, z braku czasu czy innej wymówki. Karmię ją dlatego, że w osiedlowych warzywniakach mówią mi już po imieniu i prychają cichaczem „Eko warzyw jej się zachciało”. Jeśli puszczam smarka na dworze bez czapki, to nie dlatego, że chcę być nowoczesną matką i pokazać innym tyły „moje dziecko jest trendy bo nie nosi już czapy”, tylko dlatego, że na dworze jest cieplej niż w naszej rezydencji. Nie bujam młodej na rękach dlatego, że się do tego przyzwyczaiła a dlatego, że uwielbiam się przytulać, ona uwielbia się przytulać, bujanie dobrze wpływa na rozwój dziecka i sprawia nam to przyjemność.

Nie jestem złą matką dlatego, że wychowuję inaczej niż ty.

* Zbieżność osób i nazwisk zupełnie przypadkowa. (:

25 Komentarzy/e
  • ~mamaAntosia

    Odpowiedz

    Nic dodać, nic ująć! Brawo.
    Wszystkie mamy tego dość, nie tylko Ty…

  • ~Aga

    Odpowiedz

    U mnie najwięcej gadania jest o to że mały szkrab nasz sypia z nami w łóżku. A zgnieciecie go, a później co zrobicie, a przestawiajcie go na łóżeczko itd, itp, a my to lubimy i już. Żadne z nas nie ma z tym problemu tylko wszyscy dookoła. Moja reakcja na to żeby się nie wcinali bo to nie z nimi sypia i ja im do łóżka nie zaglądam. Malutki się wysypia a i my prędzej tak niż wstając co 15 minut do małego po raz setny walącego głową w dranki od łóżeczka,

  • ~ania W

    Odpowiedz

    Witam i serdecznie pozdrawiam. Odkąd czytam bloga czuje się lepiej choćby z tego względu że mam dość slodzenia jak to zaje…. Być matka. A to przecież orka straszna. A najbardzej wku… komentarze:
    – kolazanka teściowej- jak można dawać dziecku żarcie że sloiczka ? Muszę kupić działkę i sama uprawiać. Jakby mi się chciało zapie… W polu to bym ze wsi nie uciekła aż się paliło 15 lat temu. A poza tym działka w mieście ??? Pomiędzy ruchliwymi ulicami ??? Samo zdrowie. Ta sama paniusia skrzywila się nieco jak zobaczyła nasz wózek starodawny na skórzanych paskach- i zjechała mnie że jak można dziecko bujac? Nie bujam młoda nie lubi, chcbym bujala gdyby chciało jej się w tym ustrojstiwe zasypiac . Ale ochrzan zarobiony.
    – Tesciowa- po pierwszej wizycie u pediatry i małej niedowadze stwierdziła że mam chude mleko i gtotwala mi zupy że smalcem ! Rzygalam dwa dni po jednym z jej cudów kulinarnych.
    – Ale i tak nic i nikt nie pobije starej brudnej baaby bez zębów w spozywaczaku. Koleżanka pyta czy dla mojej Bobisi kupuje ciastecka ja na to że nie – dla koleżanki córeczki. Na to babsko jedzie mnie od góry do dołu że zła że mnie matka bo swojej 5,5 mieisecznej córce krztuszacej się nawet kaszka (cyce gorą) ciasek i chleba nie daje. I że na pewno jem byle co szczególnie kurczaki. Jak ja wzięłam w obroty- to uciekała aż się kurzylo. I tak powinno się to kończyć – wpieprzasz się gdzie nie trzeba= obrywasz. A myślałam że bycie matka przede wszystkim uczy nie oceniać innych bo każdy radzi sobie na swój sposób. A na koniec ciocią mojego męża. Która śpi z i karmi swojego 10 letniego syna żebym moja mała z łóżka wyzucila i przecierpiala … No comment.

    • ~mamaAntosia

      Mój ma 8 miesięcy i dopiero co łaskawie zaczął jesć i to jedynie za metodą BLW.
      Najpierw że go głodzę wodą z cycków ( nic innego nie chciał) a teraz że się udławi i udusi bo zamiast futrować go szuflą daję mu sama do ręki. Młody już doskonale wie jak trafić do japki.
      Ale je.

      Rozumiem CIę doskonale…

  • ~anetaw92

    Odpowiedz

    Nie przejmuj się ludźmi, którzy po prostu lubią klepać co im ślina na język przyniesie i udają ludzi którzy pozjadali wszystkie rozumy- a moim zdaniem więcej w tym gadaniu powtarzania „super rad wypindrzonych mega gwiazd telewizyjnych” występujących w telewizji śniadaniowej (sama nie mam nic do tej telewizji bo oglądam z rana, co by się przy dziecku nie nudzić, ale zasłyszane rady często wyśmiewam bo należy je przepuszczać przez palce). Nie uważam abym była złą matką- również moja córka wychodzi na zewnątrz bez czapki, bo widok jej spoconej główki po ściągnięciu odzienia wcale nie jest fajny. Również często słyszę jaka to ja jestem wygodna, bo kupuję gotowy obiadek zamiast ugotować coś sama- ale nikt nie bierze pod uwagę tego że tak jak wspomniałaś jest trudno o dobre produkty, a nie chcę truć własnego dziecka (w tym miejscu zaznaczam, że gdy tylko znajdę coś dobrego to taka zupka od razu ląduje na kuchni, a następnie w brzuszku mojego dziecka). Jest wiele osób, które udzielają super rad- ale nie oszukujmy się- każda z nas chce wychować swoje dziecko „po swojemu”, czasami popełnia się błędy- ale to chyba zdarza się każdemu. Najważniejsza jest miłość którą dajemy tym szkrabom i opieka. A jeśli na twarzy dziecka codziennie widać uśmiech (u mojej małej wręcz 24h/dobę) to wydaje mi się że wszystko jest w porządku. Głowa do góry i z niecierpliwością czekam na kolejny post, bo w odróżnieniu do „mądrych głów”, uważam że jest on całkiem super 😉

  • ~Asianna

    Odpowiedz

    Oesu! Jak ja Cię dobrze rozumiem! 😉

  • ~Madzia

    Odpowiedz

    Widzę, że wiele z nas ma podobne odczucia. Moja córa należy do drobnych dzieci i klopsem nigdy nie będzie. Ale za to zasuwa cały dzień zwiedzając każdy zakamarek naszego mieszkania i nic a nic nie choruje. Dlatego nie widzę powodu, żeby mieć ciśnienie na nadganianie wagi w celu zaodowolenia otoczenia. Jednak gdy kolejny raz słyszę, że wygląda na 6mcy (ma 10mcy! ale jakoś nigdy nie widziałam 6miesięcznego dziecka tak rozwiniętego motorycznie i w ogóleeeee co to za tekst!) i jest taaaaaaka malutka, to szlag mnie trafia. I potem latam do sąsiadki pożyczać wagę… Niestety każda z nas przejmuje się uwagami i „radami”, kiedy tylko dziecko odbiega od czyjejś subiektywnej normy.

  • ~marta

    Odpowiedz

    uwielbiam ten blog . Codziennie sprawdzam czy jest coś nowego. Śmieję się lub płaczę czytając niektóre wpisy. Wiem że nie jestem sama w moim kolejnym macierzyństwie.. ktoś kiedyś powiedział że głupich nie sadzą sieją się sami… nikt nie każe im czytać nie ma obowiązku.. dla mnie to wspaniała chwila relaksu. mój skarbek ma 4 miesiące i daje popalić.. pozdrawiam i czekam na nowe wpisy
    marta

  • ~kasia

    Odpowiedz

    Brawo za odwage to jest nasza rzeczywistosc. Wszyscy wszystko wiedza najlepiej. A mlode matki maja siano zamiast mozgu. A my many wlasna intuicje i jej ufajmy a dobre rady puszczam mimo uszu.

  • ~bastalena

    Odpowiedz

    Ludzie lubią gadać, a jeszcze bardziej obgadać, olej ich! jak już pisałam na FB ja swoje dziecię 2-miesięczne targam po górach, gdy miał nieco ponad miech leciał ze mną samolotem i to z przesiadką, bo na wygwizdów Północy inaczej się nie dało. A gdy miał tydzień „zmuszony” był ze swoimi „wyrodnymi” rodzicami do USC jechać, co by go w szeregi naszego „potarganego” kraju wpisali. Gdyby wtedy położna wiedziała, że już go woziłam w jednym kaftaniczku to by chyba nogami się wywinęła, gdzie ona na 1. wizycie w domu mi opowiadała, że pierwszy spacer to po 2 tygach mogę na 15 minut zrobić :/ Generalnie ja byłam skazana sama na siebie po porodzie, więc wali mnie co mówią ludzie… To ja jestem matką Młodego 🙂 i basta!

  • ~Emilcia88

    Odpowiedz

    Heh jak czytałam ten wpis uśmiałam się oczywista oczywistość z tych wszystkich cioć wujów mam teściówóek i innych DOBRA RADA oj ile ja się tego nasłuchałam zaczęło się w ciąży jedz to, tego nie, tak nie chodz, tak nie spij bla bla bla jak urodziłam było tylko gorzej na zmianę teściowa mama babcia i reszta świata instrułowały mnie młodą matkę która jest idiotką i nie portafi trzymać przewijać karmic i w ogóle nic robić
    Najzabawniejsze były porady absurdalne typu dziecko płakać nie może bo „spazmów” dostanie „moje dzieci nigdy nie płakały” nie kładź dziecka na brzuchu bo się udusi etc Na mnie działa to jak płachta na byka szczególnie te wszystkie mądre porady z czasów przedwojennych osób które chowały po jednym dziecku w jakims odstępie czasowym a nie bliźniaki 🙂 (no wyżaliłam się;P) ale zmierzam do tego że ludzie zawsze gadali gadają i gadać będą szczególnie w naszym kraju zawiści te paskudne komentarze zawsze piszą ludzie którzy są życiowymi niedorajdami a tu w wirtualnym świecie są kimś. Ja uwielbiam Twój blog czytam wszystkie wpisy, co prawda nie zawszę zostawię komentarz ale od stycznia jestem tu stałą bywalczynia i podziwiam Ciebie za chęci prowadzenia bloga i za moim zdaniem normalny sposób chowania dziecka bez patrzenia „co ludzie powiedzą” Natka życz e Ci wytrwałości a na innych Wy*e*ane miej i się śmiej 🙂

  • ~Pniazylina

    Odpowiedz

    Czytam,czytam i jakbym sąsiadki słyszała, a poza tym prababci młodej i jeszcze tysięcy czy nawet setek okolicznych matek polek z piekła rodem.
    Tak się składa, że mieszkam na malutkiej wsi gdzie wśród starszyzny pokutują jeszcze okadzanie szałwią i składanie ofiar Światowidowi. Kiedy młoda była jeszcze średnio rozgarniętym czterotygodniowym chuderlawym bobasem z wzdęciami takimi zelatała pod sufitem, nawiedziła mnie sąsiadka (dosłownie) i mówi że dzieciak zauroczony, pewno wzrokiem złej baby. Noszzz kurr!! Że jak,co?? Mówie kobiecie, że mała rytmicznie popierduje i ma kolke. Ale nie, zauroczona i koniec, tylko jakś tam inna sasiadka może gusła odprawić i dziecko oduroczyć. Spoko, niech mi wszystkie kąty odpluje w domu, już to widzę.
    Inna szamanka i bożej łaski trzasnęła tekst ze jak dziecko słabo przybiera trza dokarmić mlekiem, koniecznie PROSTO OD KROWY!!- taaa i schabowym ze skwarkami.
    Kolejna prababka- dzieciak usunięty kości jej sie przesunęły – a mi od tego pierniczenia mózg sie usunął. Potem jeszcze inna sąsiadka (córcię często przewieszamy przez ramię i tak wisi i świat ogląda) – nie trzymaj jej tak bo sie usunie!!- Ok, cycki mi z żalu opadły, a już i tak od karmienia nisko dyndają.
    Potem jeszcze kilka pytań typu: a nie zimno jej, załóż jej czapkę bo przeciąg. Zapomnieli tylko, że słupek rtęci siega 30 °C i od czapki i nachów tyłek jej spłonie zywym ogniem, a czerep rozpłyniesię jak masło, tu jeszcze dodam że siedziałam w domu, także kapelutek chwilowo odpadał.
    Są więc takie chwile, że całej tej elicie należy kazać pocałowac się w miejsce gdzie tik taki nie pasują.

  • ~innezka

    Odpowiedz

    Moja córcia ma 11 miesięcy.U mnie jest to samo a dodatkowo jeszcze dlaczego pielucha jednorazowa a nie tetrowa, a dlaczego puder, a dlaczego nie sadzasz już na nocnik, a ja swoim dzieciom jak miały 4 miesiące to dawałam skórkę od chleba, itd. same mądrości. Zawsze przy wizycie teściowej zastanawiam się co jeszcze źle robię.Wszystko jest na nie, ale żeby pomóc czy jakiś obiad ugotować to nie.A jeszcze lepiej jak rodzina męża i teściowa mówią mi żebym odpoczywała jak mała pójdzie spać, a potem gdy mała śpi to siedzą i końca nie ma.A szkoda słów.pozdrawiam.

  • ~innezka

    Odpowiedz

    A i jeszcze jak wchodzi do mnie do domu to zanim jeszcze usiądzie to wyłącza mi telewizor!

  • ~N

    Odpowiedz

    tak jak pisałam na fb, kiedyś się przejmowałam tym, co ludzie sobie o mnie pomyślą, a odkąd zostałam mamą to zależy mi tylko na tym, żeby synek był spokojny, wyspany, najedzony, itp… nie interesuje mnie, że akurat 'mamusia’ przyjechała w porze drzemki 🙂

  • ~Sonka

    Odpowiedz

    No i nie skonsultowałam się ani z lekarzem ani z terapeutą…no i uzależniłam się od tego bloga ;D Każdy dzień bez wpisu to dzień stracony;D Mam córcie miesiąc młodszą od Haniutki i dzięki temu blogowi mi lżej;D A co do „wujków i ciotek dobra rada” to jak słyszę te wszystkie ich uwagi to mam ochotę stanąć na głowie i zaklaskać udami

  • ~Marta

    Odpowiedz

    ” a czemu ty dziecinko nie masz skarpetek, mamusi na buciki nie stać?” A gdzie masz czapeczkę, niedobra mamusia nie założyła?” Nie pozwalaj mu chodzić, najpierw musi raczkować, bo inaczej Krzywe bioderka… On się napewno w drodze przespał to teraz musi się pobawić zanim zaśnie ( 22:30 po przyjeździe do dziadków)… Ma czkawkę, napewno chce pić daj mu wody (synowi nic do paszczy włożyć się nie da jeśli sam nie wyrazi chęci); alergia na marchewkę?! Absurd, nie możliwe, przecież wszystkie dzieci jedzą marchewkę…. Itd itp; staram się luzować; a moja zwyczajowa odpowiedż to teraz: „oczywiście, masz rację, to powiedz mu sama że najpierw musi raczkować/ żeby nie symulował bo wszystkie dzieci jedzą marchewkę/…
    Najbardziej irytuje mnie „on tego nie robi? Dziecko w jego wieku powinno robić to czy tamto…”
    Nie wiedzieć czemu małe dzieci prowokują obcych nawet ludzi do skracanie dystansu, nagle wszyscy czują się w obowiązku pouczać i doradzać.

    • ~Emilcia88

      „Dziecko ma czkawkę?? Na pewno za lekko jest ubrane i jest mu zimno (lato, zero wiatru, w cieniu 30 st, 11 miesięczny bobas w samych bodach upocony od samego oddychania) Jak dziecko ma czkawkę jest mu zimno” – tego nie mówili?? 🙂

  • ~mama

    Odpowiedz

    Uwielbiam ten blog jakby o mnie pisany ( tylko ja tak nie potrafię)
    Dzięki niemu utwierdziłam się w przekonaniu, że jednak ze mną wszystko ok. i nie jestem wyrodną matką kiedy jestem zła zmęczona i ledwo stoję na nogach daleko mi do sweet mamuśki 😛
    Dziękuję Pani proszę pisać,pisać, pisać a nie „życzliwymi” komentarzami ” dobrymi” radami się nie przejmować heh zobaczymy jakie z nas będą babcie czy teściowe 😛

    • Matka-Nie-Idealna

      A może obie nie jesteśmy normalne? 🙂

  • ~lenka

    Odpowiedz

    Chciałabym się podzielić z wami tym co mi pomogło stać się lepszą mamą- wyrozumiałą, spokojną i najlepszą dla moich dzieci. Kiedyś nie słuchałam swoich dzieci i wydawało mi się że to one mają słuchać mnie. Moje dzieci były smutne i odniosłam wrażenie że się mnie boją, a ja powielam schematy z mojego dzieciństwa i zachowuję się jak moja mama, choć tego właśnie nie chciałam. Jak szukałam dla siebie pomocy to trafiłam na Nagrania z Afirmacjami,,Bądź wspaniałym Rodzicem,, i choć na początku podchodziłam do tego rozwiązania sceptycznie to zauważałam z dnia nadzień zmiany w moim zachowaniu na lepsze. Dziś mogę powiedzieć że dzięki tym nagraniom jestem szczęśliwą mamą szczęśliwych dzieci! Dopiero teraz macierzyństwo daje mi taka satysfakcję o jakiej zawsze marzyłam. Pozdrawiam Cię serdecznie i wszystkie mamy. A jeśli chciałabyś spróbować tych nagrań to podaje link gdzie można je znaleźć: http://goo.gl/fNy0Ju
    Naprawdę polecam.
    Lena

  • ~Pamela

    Odpowiedz

    Super blog:) Zapraszam do siebie na mamazamloda.blogspot.com

  • ~Mama Emilki

    Odpowiedz

    Skąd ja to znam..!!! Masakra…!!! Moja własna matka zamiast mnie wspierać i pomagać w wychowaniu córki na każdym kroku próbuje mi udowodnić, że coś robię źle…- bo nie tak jak by to ona sama zrobiła…Męczarnia normalnie! I ciągłe: Nie daj jej parówek, zrób jej kanapkę z szynką, Nie ubieraj jej tenisówek, bo się jej stópki spocą. Dlaczego ubrałaś jej spódniczkę a nie spodnie – spodnie są przecież wygodniejsze dla dziecka…..I tak dzień w dzień…Można oszaleć…Jak mój mąż już nie wytrzymał ciągłych uwag do mnie to wprost pojechał swej teściowej- JAK CHCESZ RZADZIC DZIECKIEM TO JE SOBIE ZROB!! Tak, wiem że to niekulturalne, ale jeśli żadne inne delikatne uwagi, żeby się nie wtrącała nie skutkują no to niestety, trzeba być brutalnym…
    A podobno to matka wie najlepiej czego potrzebuje jej dziecko…
    Młode mamy NIE DAJMY SIE :)!!! Nawet jak raz źle nakarmimy dziecko i zwymiotuje, nawet jak je za lekko ubierzemy i się przeziębi, nawet jak nie doje do syta na kolacje i zje za dwóch rankiem – NIC MU NIE BEDZIE..!!!
    Musimy mieć swoje zdanie i nie pozwalać sobą manipulować. Ja się już tego nauczyłam. Choć nie ukrywam, że sporo czasu mi zajęło „stawianie na swoim” bo początkowo też myślałam, że przecież mama jest starsza – bardziej doświadczona….I dobrze! Ale czas wychowywania dzieci już jej się skończył….

    Teraz NASZA kolej 🙂

    Pozdrawiam wszystkie młode mamy 🙂

  • ~Adriana

    Odpowiedz

    Tak, też to przechodziam… Najważniejsze to się nie dać … I walczyć z głupotą ludzką!

    Zapraszam do siebie na bajeczki http://www.bajkibezprzemocy.blogspot.com

Skomentuj