Dzień z życia dwulatki.

3 komentarze

Popołudnie.

– Nadia chodź! Mamusia przyszła!
– Mamusiaaa!

Ja Ci wszystko muszę opowiedzieć! Bawiłam się dzisiaj z Jasiem ale później Antoś… 

– …ale mama! I e e e… Jasiu, ale yyy… Antoś…
– I bawiłaś się klockami? A na obiad były pierogi? I ile zjadłaś tych pierogów?

Siedem. 

– Trzy? No super!

Siedem mamo. Serio, myślałam, że mnie rozumiesz bez słów. 

– No i dlaczego płaczesz? Nadia, nie rozumiem co mówisz. Przestań płakać i jedziemy po Hanię. Haloo! Czy to jest powód do histerii? Musimy jechać po twoją siostrę! Dobra, masz opakowanie od odświeżacza i się uspokój.
–  Siedem!
– Co siedem? Jakie siedem? Dobra, jedziemy.

Cześć Hanka.

Jasne, jak zwykle się nie witasz. Dobra, zakładaj te śmierdziuchy a ja idę pobujać się po przedszkolu. Fajny znaczek. Dobra mały, posuń się bo chcę przejść. No i czego ryczysz? Chłopaki nie płaczą. Oj dobra, nie pierwszy i nie ostatni raz wyrżnąłeś głową w szafkę. Hartuj się. 

Ej mamo, gorąco mi. Mogę ściągnąć czapkę? Położę ją o tutaj, żeby nikt nie zabrał. Idziemy?

– Gdzie twoja czapka Nadia?

No tam. 

– Nadka, gdzie położyłaś czapeczkę?

Oj mamo, przecież mówię, że tam. Czekaj… Czekaj… Nie pamiętam! A może to było tam? 

– Osiwieję z wami dzisiaj. Przysięgam.

Dobra, zawsze tak mówisz a później siedzisz cztery godziny u fryzjera i wracasz odglancowana. Co dziś na obiad? 

– Jedziemy do domu. Zrobiłam naleśniki.
– Śnikiiii! Hulaaaa!


Nudzi mi się. Wysypałam wszystkie klocki, rozebrałam lalkę, zgubiłam trzy puzzle pod wersalką. Ściągnęłam skarpety i wcisnęłam je do odkurzacza, pomalowałam psa mazakiem. Uu… To był marker? No trudno. Mama nie chce dać telefonu bo się ładuje, bajki w telewizji nudzą. Idę pomarudzić to może ktoś się ze mną pobawi. 

Marudzenie to całkiem fajna rzecz. Włączasz program z jazgotem i dostajesz czekoladkę. A później banana. I tatuś wykonuje dziwne ruchy podczas tańca. Lubię kiedy tak skacze. Tylko później dziwnie oddycha. Stary, ty masz czterdzieści lat, nie przesadzaj z tą aktywnością fizyczną. Goń mnie! Ale jak to nie masz siły? Mamo, a on nie chce się ze mną bawić! Chodź. Jak to po co? Pokręcimy się w kółko. Ojoooj… Zakręciło mi się w głowie. Dobra, puśćcie Binga bo nie nadążacie za mną a ja nie chcę mieć na sumieniu dwóch zgonów.


3 Komentarzy/e
  • Paula

    Odpowiedz

    Zabawny tekst ? teraz czekamy na „dzień z życia Hanki huliganki ” ?

  • Iwona

    Odpowiedz

    Fantastycznie napisane !
    Czytając od dechy do dechy, aż obraz staje przed oczami. 🙂
    Też mam dwulatkę (w sumie 2,5) i ciągle te same przeboje 🙂

  • Ania Gdańsk

    Odpowiedz

    Nasz syn ma dwa miesiące więcej niż Nadia, ale potrzeby, tryb przyzwyczajeń pomysły podobne…fajna z niej dziewczynka?

Skomentuj