Hej wesele!

56 komentarzy

Wesele z dzieckiem. Plus ząbkowanie. Plus karmienie piersią. Miał być dramat w trzech aktach ale Hanisława postanowiła nas kolejny raz zaskoczyć. Pozytywnie. Dzisiaj minął piąty dzień jak młoda olała cycusia na rzecz flaszki.

Więc pewnego dnia Hanisława wypiła mleko z butelki. Bez żadnej wojny, krzyków, morza łez i focha. Po prostu wzięła i wypiła. Najpierw zasygnalizowała, że zapasy paliwa się kończą i wypadałoby zatankować. Wyliczając, która pierś pójdzie na rzeź, przy okazji łykając ostatnio popularną dla mnie mrożoną herbatkę laktacyjną, przebiegłam wzrokiem po zagraconej kuchni. Stos naczyń w zlewie, mam wymówkę, Ludwiś skończył się dwa dni temu i ani mi, ani PT nie było po drodze do sklepu. Przynajmniej wodą zalane coby dłuta nie trzeba było później używać. Prawie pusta puszka po mleku, które było robione tylko po to, by je po chwili wylać. Hanisława gardziła paskudztwem na rzecz świeżego mleczka prosto od mamy, a ja odprawiałam modły z nadzieją, że nóż widelec załapie butlę. Nie załapała. Złapałam puszkę i ruszyłam w stronę śmietnika, po drodze zerkając do środka. Końcówka proszku na dnie, a że woda świeżo zagotowana, postanowiłam rozrobić. Zaniosłam ssakowi a ona… Jak gdyby nigdy nic wypiła. Calusią butlę. Zaczęłam się rozglądać po pokoju, czy aby w ukrytej kamerze nie jestem, dziecku termometr w tyłek włożyłam. Chora? A później jak gdyby nigdy nic położona do łóżeczka przytuliła się do Pana Królisia i zasnęła. Ba, to nie wszystko! Na bite 2 godziny. Ten dzień nie mógł się zacząć lepiej.

Butlę zaakceptowała przed samym weselem, na które zostaliśmy zaproszeni z PT. Psychicznie zaczęłam się przygotowywać kilka dni wstecz. Modliłam się, żeby Hanisława nie zepsuła ślubu młodym a mnie k*rwica nie opętała, gdy Pan Tata będzie odkażał wątrobę przy stole a ja będę zasuwać z dzieckiem w tę i nazad w rytmie „żono moja” próbując opanować rozkrzyczanego niemowlaka. Gdy nadszedł dzień ślubu, PT jak gdyby nigdy nic ułożył się rano w wannie celem relaksu zostawiając przygotowania na mojej głowie. I tak oto w ten sposób zapitalałam po domu jedną ręką poprawiając urodę, drugą szukając zdatnych do użytku rajtek dla siebie, prasując weselne kreacje i zastanawiając się nad zawartością torby dla dziecka. Hanisława z politowaniem patrzyła na wszystko z poziomu maty edukacyjnej testując przy okazji ostrość zębów na Panu Lwie. Przynajmniej potrafi zająć się sama sobą. Niestety jej samodzielność często kończy się moim półgodzinnym dłubaniem w mikrusieńkim trampku, celem nawleczenia sznurówek lub poszukiwaniem skarpetek, które ściąga w ekspresowym tempie. W rezultacie wyszliśmy z domu uzbrojeni po zęby w kaszki, butelki z nabiałem, obiadki, pieluchy i stroje zastępcze, w razie gdyby Hania planowała zakończyć wcześniej zabawę i obrzygała mnie lub PT. Ślub poszedł szybko i sprawnie. 20 minut w urzędzie stanu cywilnego łącznie z życzeniami i zebraniem kopert i na salę. Taki ślub to ja rozumiem. Wspominam mój kościelny, trwający nieco za długo przy 30-sto stopniowym upale, w sukni, którą sznurowała mi mama i która najwyraźniej miała za zadanie spłaszczyć mi totalnie płuca. Pod krzesłem miałam zabunkrowaną butelkę z wodą bo od dzieciństwa miałam tendencję do mdlenia w mocno zaludnionych miejscach a stan wskazujący na zawartość osób trzecich pod warstwami bieli spotęgował okazję do padnięcia trupem na własnym ślubie.
Po ekspresowym ślubie udaliśmy się do restauracji, gdzie miało odbywać się przyjęcie. Hanisława znudzona wydarzeniami padła w samochodzie i przegapiła pierwsze całowanie młodych.
Wesele ogólnie udane z perspektywy naszej trójki. Stół wyglądał jak po napadzie żłobka, od Haniowej flaszki, po trzy grzechotki na moim talerzu.

DSC00724Do hardkorowych akcji mogę zaliczyć przewijanie niemowlaka na łazienkowej podłodze i rozmontowywanie sukienki celem nakarmienia piersią, siedząc na sedesie, co chwilę majtając nogami w powietrzu, bo jakiś genialny architekt wymyślił w toalecie światło odpalane na ruch. Już boję się pomyśleć, co by było, gdyby kogoś dopadła rzadka zemsta i zapełniając toaletę musiałby nagle wstać, lub machać kijem od miotły, żeby światło się znowu zapaliło. Przy prośbie skierowanej w stronę obsługi, by użyczyli mi pomieszczenia gospodarczego do nakarmienia i przewijania dziecka, kelnerka widelcem wskazała drzwi ze znaczkiem pani na jednej nóżce w trójkątnej spódniczce. Niestety wiele restauracji, nawet tych lepszych, nie posiada miejsca, gdzie spokojnie można zapampersować wcześniej osraną dupkę. Hanisława zmyła się z imprezy po 18, a my z PT balowaliśmy jeszcze długo potem, z przerwą na akcję o godzinie 22.30 pt. „Mama gazem, dziecko ryczy”, gdzie z prędkością światła pokonałam pieszo 15-minutową drogę by ululać rozhisteryzowaną obecnością wujka-niani Hanię.

DSC00706

Tańce przytulańce

Tak oto Haniutek przeżył swoją pierwszą poważną imprezę. Odpindziolona w sukienkę z kokardą i laczki robiła furorę niemalże taką, jak para młodych. Doświadczyła pierwszego erotycznego wydarzenia w swoim życiu, kiedy to na „gorzko, gorzko” młodzi sprawdzali sobie nawzajem uzębienie, w końcu w domu jedyne intymności na jakie rodzice sobie pozwalają przy dziecku to targanie taty przez mamę za uszko „Kochanie, umyj naczynia”.

DSC00688„Pocałowali się!”

56 Komentarzy/e
  • ~Również matka

    Odpowiedz

    Znam ten ból gdy nie można nakarmić spokojnie dziecka, bo nie ma do tego przystosowanego miejsca. A mądrą kelnerkę trzeba było zapytać, czy też jada w kiblu.

    Świetny blog ! 🙂

    • ~ana

      jestem przeciwna karmieni piersią w miejscu publicznym ; trzeba też pomyśleć o kobietach,które nie mogą mieć dzieci ,idąc do restauracji spokojnie zjeść a nie oglądać kobietę która,afiszuje się bo musi nakarmić dziecko i przy tym wywala ta piersi na wiesz ,byłam już w takiej sytuacji i to wygląda obrzydzająco a zwłaszcza jak konsumujemy posiłek sama jestem matka i nigdy tak nie robiłam żeby karmić w miejscu publicznym piersią od tego są butelki jeżeli decydujecie się wyjść z dzieckiem porostu trzeba przyszykować butelkę ,zacznijcie tez myśleć o kobietach które z przyczyn choroby nigdy nie zostały matkami i jak one się czuja w miejscach publiczny jak widza taka sytuacje bo o tym się nie mów,to jest egoizm mamy od tego tego domy i butelki nie musimy się afiszować w miejscach publicznych z wystawianiem piersi miejcie trochę rozumu .

      • Matka-Nie-Idealna

        Hania Zaczęła jeść butelką 2 tygodnie temu. Wcześniej mogła nie jeść cały dzień, jeśli nie dostała piersi. Wybacz, ale w dupie mam innych, jeśli dziecko jest głodne.poza tym, zawsze szukam ustronnego miejsca lub pokoju dla matek i niemowląt.

        • ~Ewa

          zawsze szukam ustronnego miejsca lub pokoju dla matek i niemowląt.

          I tym ustronnym miejscem bywa toaleta i siedzenie na kibelku… W ogóle co to za zwyczaje zabierać niemowlę na wesele? I później takie kwiatki, jak karmienie na kibelku. Do tego hałas, mnóstwo obcych ludzi, pijani wujkowie itp. Uważasz że to dobre dla twojego maluszka? Nie lepiej sobie odpuścić tego typu imprezy? Lepiej gdybyś właśnie to miała w dupie, nie innych ludzi.

          • Matka-Nie-Idealna

            Oczywiście, że lepiej. Tyle, że wesele było na niespełna 30 osób, z czego duża część to dzieci. Ja byłam trzeźwa i nikt, kto był nietrzeźwy nie miał prawa wziąć mojego dziecka na ręce. Co do hałasu, były dwie sale, z których jedna była przeznaczona do jedzenia, muzyka (puszczana z wieży) leciała w drugiej sali. Uwierz, moje dziecko jest dla mnie najważniejsze, dlatego dokładnie rozeznaliśmy się wcześniej z warunkami. Na huczną imprezę z pewnością bym nie zabrała malucha. Co do karmienia, do toalety poszłam dziecko przewinąć, gdy poprosiłam o klucz do pomieszczenia dla personelu, kazano mi nakarmić dziecko w toalecie albo przy stole. Co zrobiłabyś na moim miejscu?

        • ~wera

          widac jestes typowa dojna krowa bez kultury ktora innych ma w d….e jak sama napisalas.

          • Matka-Nie-Idealna

            Nie. Jeśli moje dziecko jest głodne to mam w dupie to, co ktoś myśli na temat karmienia piersią. Dziecko głodne to trzeba nakarmić, proste. Kultury nie ma ten, kto nazywa drugą osobę dojną krową.

          • ~Marta

            Jeb… sie w głowę. Dojna krowa to każda matka i obrażasz rowniesz swoją

          • ~Ewa

            Ja nie miałabym takiego dylematu, bo po prostu nie wybrałabym się z maleńkim dzieckiem na wesele.

          • Matka-Nie-Idealna

            Jasne. Każdy podejmuje takie decyzje, jakie chce.

          • ~wera

            do Marta

            nie kazda kobieta karmi piersia, jedne nie karmia bo nie umieja inne bo nie chca, wiec pomysl nim cos napiszesz.
            a wywalanie cyca przed innymi ludzmi publicznie to juz chamstwo na calego,
            jak bedzie mi sie chciec srac w lokalu badz w kosciele to mam wypiac tylek przed wszystkimi bo jestem w potrzebie?
            wedlug niektorych wypowiedzi to chyba tak.
            glupota ludzka jest nieograniczona.

          • ~Marta

            „Nie karmią bo nie umieją” hahaha ile Ty masz lat? Jak kobieta nawet nie spróbuje to juz świadczy o jej lenistwie.

            To ty kobieto zastanów sie nad soba. Każda ma prawo wychowywać jak chce. W naszym zniewieściałym kraju nie ma miejsc do karmienia cyckiem i to jest problem. Nie interesuje mnie czy jakaś kobieta NIE MOZE KARMIĆ i to, ze nie moze to jej problem a nie moj. Wg Twojego debilnego zdania:
            – nie śpiewać przy innych – bedzie przykro tym co nie potrafią
            – nie chodzic przy ludziach na wózkach inwalidzkich – bedzie im przykro bo nie chodzą

            Pewnie masz kompleks „małych cycek”, ze cyce innej kobiety wywołują u Ciebie wstręt albo po prostu jestes o nie mega zazdrosna bo Teoj facet sie na nie patrzy. Generalnie obraziłas bardzo duzo kobiet a Twój poziom osobisty jest niski. Mozna miec takie zdanie ale to w jaki sposob porównujesz karmienie cycem do kolokwialnie mówiąc srania to brawo. Uśmiałam sie. Krem na bol dupy kupisz bez recepty 🙂

          • ~Marta

            Inteligentna osoba wie co moze robic w miejscu publicznym. Najwazniejsze jest jedno: jak jakaś kobieta karmi przy innych to brawo za odwagę. Ja tez myslalam, ze karmienie cycem przy innych jest zle ale wiesz co? Miałam to w dupie jak mi dziecko płakalo, cyca traktowałam jak „butle z mlekiem” i jakos innym nie przeszkadzało to, ze to robie bo sie nie patrzyli jak na małpę w zoo.

        • ~mamaAntosia

          Droga Wero.

          Porównanie karmienia do defekacji publicznej w ustach dorosłej kobiety jest naprawdę nie na miejscu i wręcz przerażające. Karmienie jest naturalnym, najpiękniejszym przeżyciem, które może spotkać maleńkie, bezbronne niemowlę i matkę. Wszystko można robić z klasą. A takie komentarze, jak twoje nic nie zmienią i ja oraz inne młode karmiące mamy będziemy karmić naszych maluszków, kiedy tego potrzebują a nie kiedy ty na to pozwolisz. Pozdrawiam.

      • ~Assillia

        To może w ogóle ukrywajmy dzieci przed światem bo nie daj Boże jak będziemy z dzieckiem na spacerze to zobaczy nas jakaś kobieta, która dzieci mieć nie może i zrobi jej się przykro. Paranoja.
        Ostatnio jak jechałam autobusem obok mnie siedziała kobieta, która właśnie karmiła swoje dziecko piersią. Absolutnie mi to nie przeszkadza i nie czuję wtedy obrzydzenia.
        Musisz mieć dziewczyno jakieś kompleksy albo ktoś Ci kiedyś nagadał za karmienie piersią, że wypisujesz takie głupoty. A z cycem nie trzeba się afiszować, można przykryć pieluszką tetrową przed ciekawskimi. Nikt nie ma prawa zwrócić Ci uwagi a już tym bardziej wysyłać do toalety. Poza tym nie każde dziecko chce jeść z butelki. Co wtedy? Zamknąć się w domu i nie wychodzić póki nie odstawimy dziecka od piersi?

        • ~Ania

          Bardzo dobrze napisane. Myślę tak samo. Mój 3 miesięczny synek nie chce pić z butelki i aż się krztusi gdy poczuje smoczek. Poza tym karmienie piersią to sama natura.
          Zresztą trzeba pamiętać że jeśli mamy ochotę wybrać się na wesele z dzieckiem to dlaczego mamy myśleć o innych kobietach które nie mają dzieci? To może wogóle nie powinniśmy wychodzić z dziećmi z domu żeby komuś przypadkiem nie było smutno ?Paranoja. Dlaczego mamy sobie odmawiać przyjemności z zabawy na weselu. Pamiętajmy że matka to normalna kobieta, która też potrzebuje spotkań z ludźmi a nie tylko siedzenia w domu.
          pozdr Mama karmiąca piersią-wszędzie:)

      • ~mru

        ana, rozumiem że w towarzystwie osób na wózku inwalidzkim nie używasz nóg żeby nie robić nikomu przykrości?
        Wywalanie cyca owszem trzeba robić dyskretnie i najlepiej w miejscu do przeznaczonym, ale nie popadajmy w paranoję. Czasami takich miejsc po prostu nie ma.

      • ~ja

        Zgodnie z Twoim punktem widzenie, nie powinniśmy chodzić, mówić ani patrzeć, bo wśród nas są ludzie niepełnosprawni i też im przykro, jak nie mogą spacerować lub podziwiać obrazów

      • ~Marta

        Hahahahaa jetes idiotka bez kitu to nie jest obrzydliwe tylko normalne. Jak ci nie pasuje to nie patrz. Po drugie widocznie masz kompleks mleka w cyckach bo go widocznie nie miałaś.

      • ~PRZEDiPO

        Popieram!!!
        I proponuję, aby ci co chodzą na własnych nogach nie wychodzili na ulicę bo tym na wózkach inwalidzkich będzie przykro!!!

  • ~Asia

    Odpowiedz

    Swietne! Naprawde, ha ha, ale sie usmialam…Wiem z podwojnego doswiadczenia jak to jest. :-). Pozdrawiam serdzecznie!!

  • ~ada

    Odpowiedz

    A ja uważam że na takie imprezy nie zabiera się tak małych dzieci. Gdybym nie miała dziecka z kim zostawić, ograniczyłabym się po prostu do pójścia na ślub, nie męczyłabym ani dziecka, ani siebie, ani innych gości. Poza tym wesele, to zdecydowanie nie miejsce i nie pora dla malucha.

    • Matka-Nie-Idealna

      Jasne. Jeszcze przykuję się do kaloryfera w domu, bo jak ma się dziecko to w ogóle co to za pomysł, żeby wychodzić? Nie popadajmy w paranoję. Wszystko z głową 🙂

      • ~ada

        Chyba popadasz ze skrajności w skrajność, po prostu uważam, że wesela to nie miejsce dla niemowląt ani małych dzieci. Przede wszystkim ze względu na nie, choć nie tylko. A do kaloryfera przykuwać się nie potrzeba, wystarczy odrobina zdrowego rozsądku. Wszędzie byś zabrała dziecko?

        • ~mamaAntosia

          Ja zabrałam swojego ówcześnie sześciomiesięcznego syna w 10 godzinną podróż w góry w majówkę ponieważ akurat tam mieszka jego starsza, przyrodnia siostra. I co? Też jestem złą matką? 😀

          • ~neja

            Nie histeryzuj, jest różnica pomiędzy zabraniem malucha w podróż własnym samochodem (zwłaszcza na 10 godzin, ja tak jechałam na morze, dziecko przespało całą noc), gdzie go możesz w spokoju nakarmić i przewinąć na tylnym siedzeniu, a zabieraniem niemowlaka na wesele z głośną muzyką, mnóstwem ludzi i brudnym kiblem.
            Ja mojego dziecka na wesele nie zabrałam, kilka godzin z babcią było w spokoju w domu i przeżyło, a ja się dobrze bawiłam, i inni goście też.

          • ~Marta

            Do Neja
            – na wlacznikach światła jest wiecej bakterii niz w kiblu, jak nie woerzysz to poszukaj o tym w internecie,
            – 30 osob to nie tłum
            – naucz sie czytać jaka była sytuacja z muzyka
            – to, ze Ty dziecko podrzucasz zeby bez problemu bawic sie na weselu to juz Twoja sprawa 😀

    • ~Marta

      Hahahahaha od tego sa słuchawki zeby dziecko nie było zamknięte w domu.

    • ~PRZEDiPO

      Jasne kobieta to niewolnica!!!

    • ~mamaAntosia

      Kobiety… Problem czytania ze zrozumieniem się kłania. Hania była na weselu 3 godziny. 3 godziny! A nie jak połowa uważa całą noc. Tez bym swojego synka wzięła i w tym czasie nakarmiła i przewinęła. Nie macie się już czego czepić. To smutne jest serio.

    • ~Kinga

      ludzie trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam! na takie imprezy nie zabiera się małych dzieci, bo co się pytam??? bo dla takiej paniusi są nie wygodne, bo płaczą, krzyczą i chcą jeść??!! kobieto dla każdego normalnego człowieka to jest NORMALNE!!!!

  • ~Jolanta

    Odpowiedz

    Ech…..wesele, goście i tance, aaa zapomniałam i dobre jedzonko:)
    Nie dla mnie niestety, bo ja wówczas stoję za a właściwie pośrodku aparatury nagłaśniającej i ogólnej plątaniny kabli 🙂 Jednak nie umyka mojej uwadze gdy mamy z maluszkami na rękach dwoją się i troją, by maluch także dobrze się bawił,a tata w tym czasie odkaża organizm wśród przyjaciół i rodziny:) doskonale znam ten temat:) Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga:) http://crazy-jolanta.1969.blog.pl

  • ~piotr

    Odpowiedz

    Tak trzymaj, świetny blog.

  • ~Agata

    Odpowiedz

    Matko-Nie-Idealna już kiedyś Ci wspominałam, aby nałożyć pewne obostrzenia co do wchodzenia na Twój blog w postaci krótkiego testu na inteligencję i pewnie skończyłyby się te bezsensowne hejty, ponieważ zostaliby już sami czytelnicy rozumiejący ideę tego rewelacyjnego blogu. Ci co mają odrobinę zdolności „czytania między wierszami” potrafią się dopatrzyć tu wielkiej miłości jaką obdarzasz swoją boską Hanię i Ci właśnie wiedzą, że krzywdy w życiu byś jej nie wyrządziła. Gratuluję cierpliwości i zachowania zimnej krwi. Ja bym odszukała i pogryzła, gdyby ktoś mi sugerował, że krzywdzę mojego synka, albo żebym zmiatała z obiadem dziecka do toalety. Jedna niefortunna sytuacja, która nawet Wam wspólnego rodzinnego wyjścia nie zepsuła (a Hania nawet pewnie nie zwróciła uwagi) niech nie przekreśla tego jaką wspaniałą matką jesteś. Najważniejsze, aby dziecko się dobrze czuło i głodne nie chodziło. A Wy wścibskie babska interesujcie się wyłącznie swoimi cyckami.

  • ~xxxx

    Odpowiedz

    No cóż, warunki na takich imprezach takie są. Jeżeli Państwo młodzi zapraszali z dziećmi, to nie widzę powodu, by z nimi nie iść. Tym bardziej, że później zostają w domu z kimś obcym, gdy już są wykończone i smacznie śpią. A komu nie odpowiadają rodzice z dziećmi nie musi uczestniczyć w takiej imprezie. O tym decyduję państwo młodzi.

  • ~kaja

    Odpowiedz

    Jestem w siodmym miesiacu ciazy, juz dawno sie tak nie usmialam, jak przy czytaniu Twojego wpisu. Dziwi mnie ze ludzie takim jadem tutaj pluja. Pozdrawiam

  • ~Unia

    Odpowiedz

    Przeczytałam i pośmiałam się i zastanowiłam nad rozumowaniem ludzi czytających blog…
    Nie wiem naprawdę co w tym dziwnego że niemowlę ssie pierś, przecież dziecię ma kilka miesięcy nie 20 lat żeby karmienie go w miejscu publicznym wzbudzało taka sensacje. Skąd u Wera takie porównanie jedzenia z jak to elegancko ujelas sraniem??? Może i dobrze że na maturach jest zadanie z czytania ze zrozumieniem, ale chyba nie każdy posiadł tę umiejętność, bo dziecko wróciło do domu pod opiękę wujka o 18, więc nawet jak na kilkumiesięczne dziecko o porze przyzwoitej. Nie dajmy się zwariować, trochę luzu w głowie i będzie wszystkim żyło się przyjemniej. Pozdrawiam 🙂

    • ~PRZEDiPO

      Ja karmiłam piersią dziecko na ławce w parku, a to było 30 lat temu. I nie rozumiem dlaczego miałabym tego nie robić. Dziecko cały dzień na świeżym powietrzu, jedzonko na żądanie, sielanka.

  • ~MAmaGosia

    Odpowiedz

    Blog czyta się super. Komentarze innych osób już nie. Przecież to jest pisane z przymrużeniem oka. Komentarze o siedzeniu z dzieckiem w domu i obżydliwym karmieniu piesią to nie wiem kto wypisuje. Napewno nie matki kochające swe dzieci w przeciwieństwie do autorki bloga. Więc po co wogóle czytaja blog o takiej tematyce skoro z dziecmi niewiele mają wspólnego?

  • ~Ania

    Odpowiedz

    Pierwszy raz jestem na Twoim blogu i muszę przyznać że jest super:) Świetnie napisany tekst, czyta się jednym tchem, uśmiałam się po pachy.
    pozdr

  • ~kk

    Odpowiedz

    Należę do osób, które przez wiele lat nie mogły mieć dzieci. Ale mimo to nie razi mnie widok karmiącej matki. Co za bzdura. No może są osoby, którym sprawia to przykrość , tak samo jak widok ciężarnej ale to nie znaczy , ze trzeba się chować w domu. Dziwi mnie jad który bije z niektórych komentarzy. Jeśli komuś nie podoba się widok karmiącej mamy to niech nie patrzy, Karmienie piersią to najlepsze co matka może dać swojemu dziecku w początkowym etapie życia. Powinny być specjalne miejsca do tego przeznaczone ale jeśli takowych brak to trzeba sobie jakoś radzić nie? Mamy jeśli tylko dacie radę karmcie piersią, obojętnie gdzie 😉

  • ~santamonika

    Odpowiedz

    Matko-nie-idealna, nie tłumacz się przed idiotkami, które Cię rozliczają z karmienia w miejscu publicznym czy pójścia z dzieckiem na imprezę. Naprawdę szkoda, że nie można takich postów zablokować. Dla hejterek: leczcie się, póki nie jest za późno (na głowę, rzecz jasna; dodaję, bo nie umieją czytać ze zrozumieniem).

  • ~Asia

    Odpowiedz

    Co za wstretne, zlosliwe, paskudne, ziejace jadem, prymitywne I przerazajaco debilne baby sie tu tak zle wypowiadaja. Az trudno uwierzyc…Powinnas jakos zablokowac im dostep do trgo swietnegk bloga. Az trudno uwierzyc, w glowie sie nie miesci, ze takie rzeczy wypisuha mlodej, kochahscej dziecko mamie. Nic sie nie przejmuj. To pewnie jakies stare, zakompleksione glupie zmije. Pozdrawiam ponownie. 🙂

    • ~PRZEDiPO

      Asia, nie generalizuj. Ja też jestem stara, a już 30 lat temu karmiłam piersią w parku i w tedy nie było z tym problemu.

  • ~mammamija

    Odpowiedz

    Nie widze większego sensu brania dziecka na wesele. Potem chwalenia się jaka to ja dzielna byłam bo musiałam karmić w toalecie. Śmieszne, posiadanie dziecka to często właśnie odmawianie zaproszeń o ile nie ma się z kim zostawić dziecka. No i współczuje małżonka, który rozleniwiony rekalsuje się w wannie podczas kiedy Ty nie wiesz w co włożyć ręce, ale widocznei Ci to odpowiada skoro nawet publicznie o tym piszesz.

    • Matka-Nie-Idealna

      Dziecko na weselu spędziło 3h. Od 15 do 18, później zawiozłam małą do domu, pod opiekę wujka. Co do karmienia w toalecie, to nie było chwalenie się. Jeśli przeczytałabyś ze zrozumieniem, to był wyrzut w stronę obsługi restauracji, że tak mnie potraktowali i zauważenie problemu większości miejsc, nieprzystosowanych dla matek z dziećmi. Niestety Onet sam nadaje tytuły postów na stronie głównej. Cały blog jest pisany z przymrużeniem oka, żartem. Naprawdę tak trudno to zauważyć? Troszkę dystansu. Chciałam wprowadzić trochę żartu w tym nudnym i smutnym świecie, ale jak widać nie warto… 🙂

  • ~anika

    Odpowiedz

    Matko nieidealna uwielbiam Twojego bloga. Czytam go z wielka przyjemnoscia i czekam na kolejny wpis. Po tym co piszesz i jak to robisz mozna wywnioskowac, ze jestes osoba energiczba z duzym poczuciem humoru. Czytajac Twoje wpisy czuje sie jak bardzo kochasz swoja Haniutke:) Rowniez jestem mama Lenki, ktora ma osiem miesiecy. Karmie ja piersia i odziwo rowniez wychodze z domu… co prawda na wesele jej nie zabralam ( z wlasnej wygody), Lenka zostala u babci. Zabralismy ja za to na poprawiny, byla w niebowzieta. wszystkich obdarzala szczerym zalotnym usmiechem 🙂 Niestety nie bylo specjalnego miejsca do karmienia piersia, ale jakos sobie poradzilismy. Czyttajac wpisy niektorych osob noz w kieszeni mi sie otwiera. Radze zajac sie swoim zyciem, a nie siedziec przed komputerem i obrazac innych tylko dlatego, ze zyja inaczej. Uwazam, ze karmienie piersia jest cudowne. Jestem z tego dumna. Kobiety powinny zaczac propagowac karmienie piersia.

    • ~litości

      Tak, propagować! Koniecznie! Niech każdy wie, że czy chce czy nie to musi patrzeć na te powyciągane cycki z przyssanymi do nich dziećmi. Nosz litości…. typowe matki polki…. Warto by było wziąć pod uwagę to, że nie wszędzie wypada zabierać dziecko i nie wszędzie wypada je karmić piersią! Nie chcę takich widoków, bo są zwyczajnie niesmaczne, tak jak i nie chcę się na weselach czy w restauracjach natykać na ryczące albo wrzeszczące dzieci. Nigdy nie rozumiałam i nie rozumiem takich kobiet. Aroganckie, samolubne i za grosz wstydu, bo przecież cyca można wywalić, jakby butelka była zbrodnią.

      • Matka-Nie-Idealna

        Typowe myślenie osoby, która nie ma dzieci. Hania nie chce butelką, woli nie jeść w ogóle. To może nigdzie nie zabierać dziecka, bo płakać może wszędzie? W sklepie, w galerii czy restauracji?

        Ale niestety: widomy- ślepego, zdrowy-chorego, bezdzietny-dzieciatego nie zrozumie.

        • ~Unia

          Nie ma co tłumaczyć, jak ktoś nie chce to nie zrozumie. Moje dziecko jest ruchliwe, wszędzie chce wejść, dotknąć, piszczy, śmieje się, płacze. Jak to dziecko. Każde dziecko jest jakieś. Czy to oznacza ze mam plackiem siedzieć w domu i ewentualnie na plac zabaw wychodzić? Jest wolność, mogę i będę z dziecięciem moim wychodzić do miejsc publicznych, na rodzinne imprezy, do kawiarni, sklepu. Jak komuś dzieci przeszkadzają to niech sobie przypomni ze kiedyś tez dzieckiem był i jak przypuszczam rodzina w piwnicy go nie trzymała żeby innym dogodzić. A co do karmienia piersią i tego ze jest to obrzydliwe- obrzydliwe to jest jak ktoś w autobusie śmierdzi, i nikt nie zwróci Śmierdzielowi uwagi bo może w pysk dać 😉 a kobieta z dzieckiem przy piersi to dobry sposób żeby sobie ulżyć, przecież przemocy przy dziecku nie użyje 🙂

      • ~Agata

        Wyczuwam tu ból doopy. Autorka tego komentarza na pewno nie jest osobą arogancką, samolubną i nieposiadającą wstydu. Pisząc coś takiego jesteś dla mnie kwintesencją tych cech. Idź też do specjalisty jeśli oczy Ci samoistnie wędrują w kierunku karmiących mam. I proszę się już odczepić i nie wyżywać się tu za swoje niepowodzenia życiowe. Blog jest świetny, a jak Matka-Nie-Idealna się wkurzy i przestanie pisać to nie będę już miała co robić w tych internetach 😛 Trochę luzu i może więcej zrozumienia, a nie tylko „ja” i „ja”, bo matki karmiące wcale z wielką przyjemnością nie wyciągają swoich piersi w miejscach publicznych. TU CHODZI O DZIECKO!!! Nie chcesz żeby płakało, ale nie chcesz też, aby je karmiono. Niestety dzieci nie zawsze są przekonane do butelki lub po piciu z butelki mają problem ze złapaniem piersi. Jeśli nie jesteś znawczynią dzieci to może przestań się wypowiadać na ten temat.

      • ~PRZEDiPO

        A co wstydliwego jest w karmieniu piersią.
        Litości, a może na piersi patrzysz przez pryzmat seksu?

  • ~Gosschen

    Odpowiedz

    Ciekawy wpis, ja też moją córeczkę (9 miesięcy) prawie wszędzie zabieram, była na komunii w restauracji, karmiłam ja na kanapie na uboczu, mam gdzieś, czy komuś to przeszkadzało. Sukienkę miałam z zamkiem z przodu, więc problemu nie było, wszystko odbywało się w miarę dyskretnie. Na wesele też bym ją wzięła (na kilka godzin). Kiedyś obruszało mnie, że ktoś dziecko ciąga do galerii, ale teraz sama widzę, ze zakupy trzeba czasem zrobić, a z dzieckiem nie ma kto zostać, więc bierzemy nosidełko i ruszamy. Oczywiście, zdarza się to raz na kilka tygodni. Nie przejmuj się hejterami, żyj po swojemu i ciesz się macierzyństwem bez niepotrzebnego cierpiętnictwa.

  • ~Magda

    Odpowiedz

    Szanowna Matko-nie-idealna. Uważam,że wychowasz szczęśliwe dziecko. Nie widzę nic dziwnego w zabraniu dziecka na taką niedużą imprezę. Zrobiłaś ocenę „ryzyka” i zadecydowałaś, przecież gdyby dziecko było zestresowane, zawsze mogłabyś wyjść. Znasz swojego malucha najlepiej i wiesz, na ile sobie radzi w stresujących sytuacjach. Pokazujesz swojemu maluchowi świat, uczy się życia przy Tobie, radzi sobie w nowych sytuacjach, bo jesteś tuż obok. Nie wyobrażam sobie zamknąć dziecka w domu, w sterylnych warunkach. Kto z tego dziecka wyrośnie? Potem ma takie pięć lat i nigdzie się zachować nie potrafi lub też nie pozwala rodzicom normalnie funkcjonować. Karmienie piersią jest naturalne, nikt przy zdrowych zmysłach nie rozbiera się do polowy publicznie. W obecnych czasach mamy bluzki specjalnie przeznaczone do tej czynnosci, wystaje tylko mała część piersi. Jeśli ma się mniej wygodny strój, szuka się ustronnego miejsca. Nie wiem, z czym ludzie mają problem.

  • Sandra

    Odpowiedz

    Az przykro sie robi jak sie czyta te negatywne komentarze. Ja mieszkam teraz w Stanach i nikt sie na ciebie krzywo nie patrzy jak karmisz piersia w miejscu publicznym. Wyglada na to ze Polska jest jeszcze daleko za murzynai… A szkoda… W koncu karmienie piersia to cos naturalnego.

    A jesli mowimy o osobach ktore nie moga miec dzieci i nie chca widziec matek karmiacych w miejscach publicznych… W taki sam sposob mozemy sie odnoscic do osob majace inne dolegliwosci, jak na przyklad ludzie po amputacji konczyn, albo w trakcie chemioterapi… Powinnimy nie chodzic, i nieprezentowac swoich pieknych dlugich wlosow bo ktos inny nie ma takich samych mozliwosci jak my…

    Ludzie zastanowcie sie…

    Ja sama poronilam przy pierwszej ciazy, a o drugie dziecko staralismy sie ponad poltorej roku, a i tak zawsze milo zobaczyc szczesliwe dziecko i opiekujaca sie mame czy to w restauracji czy w parku.

Skomentuj