Inne dzieci. Co z tym macierzyństwem?

4 komentarze

Często pytacie o to, czy planowałam macierzyństwo. Czy chciałam być mamą, zatopić się w matczynym kisielu pieluch i nieprzespanych nocy. Nie, nie planowałam. Nie, nie chciałam. Bynajmniej nie w wieku 25 lat. Nie, kiedy obszar między uszami wypełniało mi siano a serce pompowało browar na zmianę z winem. Nie, kiedy byłam na wysokim stanowisku w fajnej firmie. Nie, kiedy byłam w świetnym związku, samowystarczalnym.

Hanisława nie była planowanym dzieckiem. Jednak swoją osobą wyrysowała mi idealny obraz macierzyństwa. To dzięki niej zrozumiałam powiedzenie, że „Zrozumiesz kiedy zostaniesz matką” i że „Nie musisz lubić dzieci. Swoje pokochasz”. Matkowanie jej osobie było przyjemnością samą w sobie, euforią napędzającą moje 50- kilogramowe ciało od rana do wieczora. Owszem, zdarzały się gorsze dni, średnio trzy razy dziennie ale generalnie było kolorowo. Kochałam tą małą cholerę całą sobą i była dla mnie najlepszym możliwym towarzystwem. Nie potrzebowałam koleżanek, nie potrzebowałam obecności nikogo, poza małym robakiem pełzającym pod moimi nogami. Nie wyobrażałam sobie życia bez niej i zarazem nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak ja mogłam istnieć wcześniej, bez tej małej, łysej wielkookiej landrynki. Los zdecydował za nas. Dzięki losie.

Nadka ma wobec Hanki ogromny dług wdzięczności. To dzięki malarskiemu talentowi siostry, zapragnęliśmy mieć Hankę numer dwa. Idealną taką naszą, wykochaną i wyniuniunianą. Ja, która macierzyństwo planowałam najwcześniej za dziesięć lat, dostałam korby na punkcie dzieci.

Jak już było po wszystkim, 1:0 dla programu 500+, pod moim sercem tworzył się nowy system operacyjny a ekscytacja osiągnęła w końcu zen, zaczęłam się zastanawiać, czy możliwe jest skopiowanie idealności pierworodnej. Czy moja miłość do pierwszej przełoży się na drugą? Co będzie, jeśli #2 nie będzie taka cudowna? Po czasie przekonałam się, że zajebistość się mnoży, z każdym kolejnym dzieckiem. I nawet jeśli są to dwa różne światy, nawet jeśli wieczorem ryjesz pyskiem dywan, nie oddasz żadnej, nawet za nowego Pegasusa czy karteczkę z Kubusiem Puchatkiem.

Hanisława i #2 są totalnie inne. Ogień i woda. Dwa żywioły, które swoim charakterem potrafią zmieść z powierzchni ziemi. Dwie osobistości, przewracające nasze życie do góry nogami.

Hanka to wrażliwa dziewczynka, z charakterem przerysowanym przez kalkę ode mnie. Delikatnie podniesiony głos łamie jej serce a szlaban na cukierka kończy się histerią. Zawsze musi dostać to, czego chce ale nie boi się ciężkiej pracy. Jest bardzo empatyczna. Rozczulają ją króliczki, rozjechane glizdy i wszy. Niewyparzoną gębę też niestety po mnie odziedziczyła. Potrafi kłócić się do upadłego i bardzo szybko wybacza. Woli się przytulać niż sprzeczać. Jest bardzo życiowa, niezwykle inteligentna. Codziennie chłonę jej mądrość i uczę się. Tak, uczę się od niespełna czterolatki życia.

Nadka to zaraz obok siostry najsilniejsza dziewczynka, jaką miałam przyjemność poznać. 50cm i 2630g wagi urodzeniowej przekształciło się w prawie 86cm małego człowieka o wielkich stopach. Jest niezwykle waleczna. Nigdy się nie poddaje, uwielbia wyzwania. Bilansuje spokój siostry Duracellem zamontowanym pod poziomem pośladków. Człowiek petarda. Wszędzie jej pełno, wszędzie ją słychać. Nie ustoi w miejscu dłużej niż jedna nanosekunda. Tupie nogami, krzyczy, po czym uśmiecha się z wymownym „Mam w dupie, co do mnie mówisz i tak włożę paluchy do kontaktu”. Chciałam powiedzieć, że to po panu Tacie ale nie. Tą niewdzięczną cechę też odziedziczyła po mnie.

Dwa różne światy, które chłonę każdego dnia. Dwie zupełnie różne postaci, każda wnosząca do mojego życia pokorę i zupełnie nowe spojrzenie na świat. To dla nich i przez nie codziennie rano jestem w stanie podnieść się z łóżka. I o ile dzieci potrafią wyssać siłę fizyczną, o tyle wpompowują w nas psychiczną moc. Każda inna. Każda z nich jest wymarzona. Z żadną nie mogłam trafić lepiej.

Jeśli właśnie jesteś w nieplanowanej ciąży i obawiasz się, czy nadajesz się na matkę – nie bój się. Natura jest inteligentna. Potrafi tchnąć w nas niesamowite pokłady miłości, energii i mądrości.

Jeśli właśnie jesteś w drugiej ciąży i zastanawiasz się, czy jesteś w stanie pokochać drugie tak samo jak pierwsze – uwierz mi, jesteś. Miłość się mnoży.

Jeśli właśnie jesteś w kolejnej ciąży i zastanawiasz się, czy dasz radę – dasz. Na początku nie jest łatwo, to fakt. Ale każdy kolejny dzień zbliża nas do perfekcji w bycia mamą. Nie mamą perfekcyjną. Najlepszą mamą dla naszych dzieci.

Jeśli czujesz, że nie jesteś gotowa na dziecko – nic na siłę. Nie każda kobieta musi zostać matką. Nie w każdej z nas jest instynkt macierzyński. Być może brak dzieci jest najlepszą decyzją dla nich i dla Ciebie? Pamiętaj, że przez źle podjęte decyzje ktoś może cierpieć. Dostałam kilka wiadomości z podziękowaniem za to, że kogoś skutecznie zniechęciłam do macierzyństwa. To dobrze. Cieszę się, że mogłam komuś bez całej filtrowanej otoczki pokazać, że macierzyństwo to nie tylko lukier i rumiane buzie. Macierzyństwo to ostry zapierdol. Warty każdej łzy, każdej nieprzespanej nocy i każdej kropli potu ale zapierdol. Gdyby ktoś powiedział mi o tym wcześniej, może byłabym w stanie jakoś się przygotować. Może decyzja o nieposiadaniu dzieci uchroni kogoś od depresji czy jakichkolwiek złych wydarzeń. Może uchroni od poczucia zawiedzenia macierzyństwem.

Jeśli masz już dziecko ale nie chcesz mieć kolejnego – nie oznacza to, że jesteś złą matką. Nie słuchaj opinii innych, dobrych rad, nacisków męża czy rodziny. To Ty wiesz co jest dla Ciebie najlepsze. Pamiętaj, że decyzję o posiadaniu dziecka powinny podjąć dwie osoby. Partnerzy.


SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BIERZCIE I JEDZCIE Z TEGO WSZYSCY. MOŻESZ ZATEM:

  1. Polubić lub/i zostawić komentarz tutaj lub na Fejsiku Nieidealnej.
  2. Polubić nasz profil na Facebooku.
  3. Zajrzeć do nas na Instagram.
  4. Puścić artykuł dalej w świat. 

 

4 Komentarzy/e
  • Ania

    Odpowiedz

    Boże, Natalia…kolejny raz opisałaś wszystko to co siedzi w mojej głowie…

  • Ania

    Odpowiedz

    Dzięki ?

  • ewela

    Odpowiedz

    Hej czytam bloga od niedawna poleciła mi go koleżanka i wiesz co mamy dużo wspólnego, podobne myślenie tez mam prawie 4 Hanie też jak piszesz umarłam podobne objawy jak u Was my tafiliśmy do CZD fajnie że piszesz tego bloga wiele osobom pomagają Twoje posty pozdrawiam

  • olat

    Odpowiedz

    Super tekst ! 🙂 ’
    Polecam od siebie książkę „Zatrzymać dzień” – tam sporo informacji o macierzyństwie, miłości i przyjaźni. Szczerze polecam.

Skomentuj