Instrukcja obsługi kobiety w czasie choroby.

4 komentarze

Czasami tak bywa, że my matki- superbohaterki psujemy się i pomimo, że wydaje nam się, że jesteśmy całe ze stali, w tych dniach ze stali zostaje nam tylko tyłek.

Sytuacje bywają różne. Czasami młode przyniesie nam z przechowalni smara, którym się zarażamy, czasami wystarczy po prostu siedzieć w pracy w miejscu, gdzie pizga po piszczelach. Tak było u mnie. W sensie wypizgało Matkę po gnatach w Mordorze.
Wróciłam w piątkowe popołudnie w stanie wskazującym na częściowe zużycie. Objawy, wiadomo, kaszelek, smareczek i łupanie w kościach. A chuu… steczka tam! Na dzień dobry położyłam się w progu, stwierdzając, że zdycham, że to koniec istnienia i w związku z powyższym robię log out z życia, jak nigdy. A że dramatyzowanie i naciąganie mam opanowane do perfekcji, stwierdziłam, że stary niech ogarnia, ma dwie ręce, dwie nogi i głowę. Da radę. W razie jakby miał uszkodzić dziecko niech da wcześniej znać, zadzwonię po eRkę. Pod pretekstem kuracji i tego, że nie chcę zarazić reszty Nieidealnych, zatopiłam się w objęciach łoża i Facebooka.

My matki, pomimo, że czasami kończy nam się bateria lub nawala nam zawirusowany system, nie mamy w życiu łatwo. W związku z powyższym, oddelegowałam PT z Hanią byle dalej i byle dłużej, podparłam klamkę krzesłem uniemożliwiając jakąkolwiek ingerencję w mokrą podłogę i chorowałam z mopem w jednej dłoni i chusteczką w drugiej. I ze ścierką. I z gąbką. A potem stwierdziłam, że właściwie to dlaczego nie mogę sobie powegetować jak na chorego człowieka przystało? Z gorącą herbatą, z psem w nogach łóżka i dobrą książką w dłoni. Oczywiście było już pozamiatane. I pozmywane.

Co w tej sytuacji zrobiłby facet?

Nie, nie jeździłby mopem po milionie kilometrów kwadratowych podłóg. Nie nie ścierałby kurzu, nie mył kibla. Miałby, mówiąc kolokwialnie, na wszystko wysrane.

Stary! Gdy widzisz, że twoja pani się kończy, że gorączka, że kaszel i konanie level master, pomóż jej w chorowaniu.

Odpuść jej gotowanie obiadu.

Nikt nie lubi kiszonej ze smarem czy ziemniaków w sosie prątkowym. W tej sytuacji dobra będzie opcja „na wynos” tudzież „na dowóz”. Zrób jej dobrze i zamów jej ulubioną pizzę. Chociaż… whatever. I tak nie ma mocy na opiernicz za brak pytania „co dla ciebie?”.

Spacyfikuj ją.

„Kochanie, ty się połóż a ja sobie oglądnę mecz. Aaa… Właśnie! Nie chcesz dziecka do towarzystwa?”. A tak na serio, pacyfikacja chorej kobiety jest świetnym pomysłem. Usypiasz ją i masz wolne od zrzędzenia, jęczenia i sugestii potraktowania cię paralizatorem jeśli jeszcze raz poprosisz by przestała kaszleć.

No sex.

Seks z workiem glutów jest passe. Pomimo, że ona nie protestuje gdy trącasz ją kolankiem wieczorem w łóżeczku, nie znaczy, że ma ochotę na bara bara. Zwyczajnie nie ma siły wkomponować swojego kolana w twoje genitalia. W tym momencie rozkoszą jest dla niej możliwość wciągnięcia powietrza nosem. Tak, sugestia, że lody są dobre na ból gardła też odpada…

Zrób jej herbatę.

Najlepiej z melisą. Nie zapominaj, że ona jest superbohaterką. A superbohaterki nie lubią gdy coś odbiera im moc. Zanim spiorunuje cię soczystymi inwektywami i przypieprzy się, że w siągu ostatnich 10 minut nie zaproponowałeś jej nic ciepłego do picia, zrób jej tą cholerną herbatę. Melisa wymienna na prąd. Jak padnie to będziesz miał spokój do końca dnia. Albo będzie wesoło.

Podbuduj ją psychicznie.

Oprócz tego, że jest superbohaterką, jest też kobietą. A kobiety używają na przykład makijażu. Żadna z nas nie czuje się sexy z wytartym chusteczką podkładem, czerwonym nosem lub załzawionymi oczami. I pomimo, że masz ochotę założyć jej papierową torbę na głowę na samą myśl o seksie w trójkącie z kroplami do nosa, kłam. Wiem, że to boli gdy ona rano stwierdza, że w dupę z mejkapem bo i tak nigdzie nie wyjdzie. Kłam. Tak, to się nazywa komplementy. Bo przecież jest piękna pomimo czerwonego nosa i zalanego gorączką lica. Tylko musisz zacisnąć mocno oczy.

Daj jej pochorować.

Tak, wydaje się nam, że jesteśmy superbohaterkami. W czasie gdy wy wyśpiewywalibyście na kanapie żałobne arie o katarze i gorączce odbierającej świadomość, my zaciskamy stalowe poślady bo w macierzyństwie nie ma miejsca na chorobowe. Gdy tylko zdołasz utrzymać w rękach dziecko i nauczysz się gotować wodę na mleko, tudzież przejdziesz kurs smarowania kanapki masłem, oddeleguj ją do sypialni. Pewnie będzie protestowała bo „sam nie dasz sobie rady, Kochanie!”. Bądź twardy. Byłeś na studiach, byłeś mistrzem kuchni chińskich zupek, pamiętasz? A tak na serio, wiem, że naciągacie mocno nasze przekonanie, że wszystko zrobimy najlepiej. Wy też potraficie i teraz macie szansę pokazać nam jak bardzo się myliłyśmy.

Powodzenia!

Ps. Przyda się 😉

4 Komentarzy/e
  • Felia

    Odpowiedz

    „Kochanie nie męcz się. Chora jesteś, odpocznij, wyzdrowiej na spokojnie. Możesz przecież posprzątać jak już do siebie dojdziesz…”. Możemy dodać punkt „zrób to za nią”?

  • Aga

    Odpowiedz

    To naprawdę trzeba facetowi mówić. U nas szczęśliwie to jest naturalne.

  • Natalia

    Odpowiedz

    Łącze się z Tobą w zdychaniu. …

  • Agnieszka M-I

    Odpowiedz

    też się łączę a najlepiej że jutro będę zdychać w pracy 🙁 lepsze t niż zarażać dziecko

Skomentuj