Wszystko od tego się zaczyna. Najpierw boisz się zajść w ciążę. Bo praca nie ta albo kruche pieniądze. Albo nie będziesz miała gdzie wrócić po macierzyńskim. Bo spłacasz komuś kredyt hipoteczny, zamiast kupić swoje mieszkanie. Bo facet nie ten lub w ogóle go nie ma. Bo jeszcze jesteś za młoda lub już za stara na macierzyństwo. Bo to i bo tamto.
W ciąży też boisz się wszystkiego. Od spraw kuriozalnych, takich jak igła raz w miesiącu po strach, czy donosisz i czy będzie zdrowe. Boisz się porodu i tego, co będzie po nim. Boisz się, że będzie łysa, ruda albo zbyt podobny do ojca, który zniknął w odróżnieniu od drugiej kreski i którego nie chcesz pamiętać.
Boisz się pierwszych chwil i tego, czy pokochasz. Boisz się zmienić po raz pierwszy sama pieluchę i wykąpać pierwszy raz- też się boisz. Boisz się odpowiedzialności za nowe życie i że to życie pochłonie Cię trochę za bardzo.
Później rodzi się ona.
Idealna, jakby ktoś tam u góry wyciągnął ją z Twoich snów. Jakby wyjął Twoją duszę, wyrwał serce i włożył je w 54cm pokurczonego ciałka.
Krążysz palcem po jej policzku wtapiasz nos w sklejone jeszcze włoski. Podziwiasz, poznajesz, chłoniesz. Wiesz, że wszystko będzie dobrze. Dacie radę, we dwie. Zawsze. I chociaż wcześniej byłaś się obcości, teraz oddałabyś za nią życie. A przecież znacie się dopiero sekundę.
Ale bywają dni, kiedy ten strach powraca.
Bo ona idzie pierwszy raz do przedszkola a później pierwszy raz do szkoły.
Bo któregoś razu wraca pijana a przecież ma tylko szesnaście lat.
Bo gorączka opatula jej ciało, toczy wojnę z wątłym ciałkiem.
Bo ktoś złamał jej serce. Ona płacze a Ty płaczesz razem z nią.
Bo Cię okłamała raz, drugi, dziesiąty.
Bo już nie potrafisz z nią rozmawiać, lub ona nie chce rozmawiać z Tobą.
Bo wykrzyczała Ci właśnie, że Cię nienawidzi i, że zmarnowałaś jej życie.
Bo któregoś razu przewraca się a później znowu. A później ktoś w białym fartuchu stawia diagnozę, która kładzie Cię nokautem na zimnej podłodze szpitala.
Bo okazuje się, że ona któregoś wieczoru nie wraca na noc.
Albo pewnego dnia mówi Ci, że jest w ciąży. Albo, że się wyprowadza.
Bo któregoś razu słyszysz, że możesz nie dożyć jej osiemnastych urodzin.
Bo okazało się, że tak naprawdę w ogóle nie potrafisz w macierzyństwo.
Jedyną rzeczą, silniejszą niż miłość jest strach.
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BIERZCIE I JEDZCIE Z TEGO WSZYSCY. MOŻESZ ZATEM:
- Polubić lub/i zostawić komentarz tutaj lub na Fejsiku Nieidealnej.
- Polubić nasz profil na Facebooku.
- Zajrzeć do nas na Instagram.
- Puścić artykuł dalej w świat.
* zdjęcie z serwisu https://www.flickr.com
5 Komentarzy/e
Sandra
Popłakałam się już na samym początku i dopiero teraz zaczęłam myśleć że to wszystko co niby tak daleko, w rzeczywistości jest tak blisko, a Ona ma dopiero 7miesięcy, a zaraz będzie 17lat…
Jak zwykle świetny tekst:)
Pozdrawiam:)
Magda
Trafione w 100%
Elamela
Niestety święta racja- nikt nie mówił że z narodzeniem dziecka rodzi się też ogromny strach o to maleństwo! Nieidealna, mam podobny charakter do Ciebie dlatego nie lubię kadzić…ale Twój blog jest the best! Dzięki niemu poznałam i polubiłam inne blogi parentingowe, ale Twój to była miłość od pierwszego wejrzenia i tak już pozostanie!? Pisz ku pokrzepieniu matczynych serc i nie przejmuj się!?
Anja
Czytalam cie przez cała ciaze i czytam teraz gdy moja corka ma dwa tyg. Cala ciaza to strach, zwlaszcza ta zagrozona, porod to nie bajka a po porodzie trzesiemy sie nad kazda krostka… szkoda ze wczesniej nikt o tym nie mowil 🙁 za to kazda matka mowi o pieknym brzuszku,cudownym maciezynstwie i o zyganiu tecza. A potem rozczarowanie, depresja itd bo przeciez powinno byc inaczej.
Karolina
Ten strach jest tak ogromny, że czasami potrafi mnie sparaliżować… ale wtedy zawsze przypominam sobie, że przecież nie jestem sama i walczę, jestem obecna, wspieram i pomagam 😀