Jestem uzależniona.

5 komentarzy

– Cześć jestem Natalia i jestem uzależniona.
– Cześć Natalia.
– Zaczęło się piętnaście lat temu. Na początku sporadycznie, raz na jakiś czas, dla rozrywki. Wiecie, oszołamiało mnie to wszystko. Człowiek czuł się wolny, mógł wszystko. Mógł dosłownie się zresetować. Później coraz częściej i coraz dłużej. Życie toczyło się szybciej, potrzeby były coraz większe a i dostęp łatwiejszy. Z czasem „chcę” zamieniłam na „muszę”.
– Co sprawiło, że zauważyłaś swój problem?
– Na początku w ogóle go nie widziałam no bo… Przecież prawie każdy tak robi prawda?- Grupa potakująco kiwa głowami.
– Czyli uważasz, że problemu nie ma?
– Ależ jest. Oczywiście, że jest. Tylko w dzisiejszych czasach traktujemy to jak coś normalnego, nie dopisujemy temu synonimu zła, uzależnienia…


Telefonzawibrował na nocnym stoliku. Chwilę później zawyła muzyczka, od wielu miesięcy przeklinana każdego ranka. Powieki sklejone walczyły o pozostawienie ich w pozycji świadczącej o niedawnym śnie. Ręka powędrowała ku czerwonemu znaczkowi a w głowie zakiełkowała myśl „Zamknij się qwa”.

5 minut później.

Muzyka wrzynała się w bębenki słuchowe. Najpierw jedna powieka, później druga. Jedna noga, później druga. Powędrowałam w kierunku schodów żeby wypuścić na dwór zwinięty kłębek sierści.

Sierść biegała wokół domu ozdabiając trawnik a ja z oczywistą miną „Nie mów do mnie z rana” i nie wiadomo czym na głowie i twarzy wędrowałam jej śladem, machając palcem po ekranie telefonu. Dziesięć minut. Fejsbuk ogarnięty, jest piętnaście nowych lajków. Bloga zostawię na przerwę śniadaniową w pracy. O qwa, już dwadzieścia po, spóźnię się do Mordoru.


– Kochanie, tylko zrobię zamówienie.

– Mhm.- Wydukałam znad schabowego, błądząc oczami po ekranie komputera. Nowa propozycja współpracy. Szit, do kosza. Fejsbuk, Instagram… Spojrzałam na PT utwardzonego w tej samej pozycji- Hej mężu! Ale mamy randkę. Wirtualną.- Zaśmiałam się wpisując w wiadomości do Pana Taty „Cześć przystojniaku”.
– No tak… Smutne, prawda?


Jestem Natalia i mam problem. Ty również go masz.

W nocy gdy nie mogę zasnąć, odpalam wifi. A później mój umysł zatapia się w wirtualnym świecie. Pomimo, że jestem cholernie zmęczona przez głowę przelatuje myśl „Jeszcze tylko poczta…”.

Rano, gdy budzik bezlitośnie zgarnia moje ciało z łóżka, sprawdzam godzinę a później automatycznie włączam sieć i idę pod prysznic.

Popołudniu, siedząc na brzegu piaskownicy gdy Hanisława setny raz powtarza „Bako, bako udaj sie!” łupiąc łopatką w wierzch foremki.

Idąc do kuchni z zupełnie innym zamiarem, sprawdzam czy coś się zmieniło w ciągu pół godziny gdy tylko telefon lub tablet rzuci się w moje oczy.

Uwieczniam fajną życiową sytuację, po czym dzielę się nią z wami w socialach.


Internet ma nieograniczoną moc. Stał się częścią mnie i założę się, że twoją również. Nie ma dnia w czasie którego nie korzystam z tego dobrodziejstwa. A ty..?

W Internecie szukasz przepisu na pieczoną kaczkę. Nie dzwonisz do babci, która jest mistrzynią w jej przygotowywaniu.
W Internecie sprawdzasz pogodę, kupujesz i leczysz się.
W Internecie bawisz się, uczysz, pomagasz i szukasz pomocy.
W Internecie spędzasz część dnia, odrywając myśli od codzienności.
W Internecie śledzisz życie znajomych i nie czujesz potrzeby kontaktu. Przecież wszystko już wiesz.


 

Gdy wracałam z pracy zanim urodziła się Hania, prawie nigdy nie włączałam komputera w domu. Nowy, lśniący i pachnący prezent od męża jeszcze długo był nowy. Włączałam go raz w tygodniu, najczęściej w weekend. Noł ściema. Później, gdy zaległam w domu a następnie w szpitalu na podtrzymaniu ciąży, stał się moim łącznikiem ze światem zewnętrznym. W szpitalnej sali nie zawsze wypadało rozmawiać późnym wieczorem przez telefon więc odpalałam Messangera i romansowałam z mężem.

Później smartfon stał się moją odskocznią od macierzyństwa. Najpierw przy wielogodzinnych sesjach przy piersi, następnie po trzech miesiącach od narodzin Hani kiedy to okazało się, że mogę stworzyć w sieci fajne miejsce dla ludzi, dla czytelników.

Jestem uzależniona od świata wirtualnego, od globalnej sieci. Wiem, że ty również możesz mieć z tym problem, chociaż możesz go nie zauważyć.

Wiem również, że to niszczy moją rodzinę.

Od dzisiaj ogłaszam częściowy detoks. Ogłaszam, że będę przytulała się częściej do męża i dłużej bawiła z dzieckiem. Ogłaszam, że wspólne posiłki będą odbywały się bez udziału elektroniki.

A Ty?

Zostaw lajka i idź przytul bliskich!

18076310-R3L8T8D-1000-CMG7Vro2TJ4

18076360-R3L8T8D-1000-nSmTyv3the-more-you-connect-the-less-you-connect-2

Zdjęcia pochodzą z kampanii „The more you connect, the less you connect”. 

5 Komentarzy/e
  • Natalia

    Odpowiedz

    Też jestem Natalia i tez jestem uzależniona 😛 odkąd telefony stały się „wszystkorobne” wiszę w sieci bardzo często. Komputera nie chce się odpalać, a tel zawsze pod ręką – fb, insta, poczta… Też staram się od tego powoli odzwyczajać, aczkolwiek na macierzyńskim to fajna odskocznia i kontakt z kimś innym niż z pampersem i butelką mleka 😉

  • kobiece-inspiracje.com

    Odpowiedz

    Cześć, jestem uzależniona… 🙂

  • facet

    Odpowiedz

    Tak. Też jestem uzależniony. Wiem o rym od dawna. Nawet kiedyś skasowalem sobie konto na fb żeby pokazac kto jest panem sytuacji. Po czym stwierdziłem że nie wiem co się dzieje u znajomtch czy w okolicy. Żona też jest uzależniona lecz w mniejszym stopniu.
    Właśnie wróciliśmy z wakacji w cieplych krajach. W tam w jednym barze bylo info. Free wifi or take a brake and talk each other.
    SO TRUE STORY.

  • Natalia

    Odpowiedz

    Kobieto! Trafiłaś w punkt! Taki detoks byłby wskazany ALE JAK?! Kiedy dziecko się bawi samo -ja jestem w sieci, odpoczywam,w lazience spędzam zdecydowanie za dużo czasu, między goleniem pachy a nogi – instagram bo może ktoś coś… dziecko usypia – sieć, dziecko śpi- sieć, Mmąż przychodzi z pracy… jemy obiad…. w czasie robienia obiadu, w czasie mycia garów… CALY CZAS telefon Pod nosem i fifirifi włączone. Jak żyć? Postaram się z tym walczyć bo jest to duży problem!

  • Lila

    Odpowiedz

    Hej! na imie mam Lila i ….moi sa uzaleznieni tzn maz, corka i syn. Bronie sie rekami i nogami przed smartphonem, wymyslajac coraz dziwniejsze zyczenia prezentowe na wszystkie mozliwe okazje, ale powoli zaczyna mi brakowac pomyslow. 🙂 Boje sie , ze jak sie poddam to tez wsiakne.

Skomentuj