Jestem kobietą. Dopiero potem matką.

17 komentarzy


Spoglądam znad kubka kawy na miarowo unoszącą się pierś i skarpetkę, wystającą spod pluszowego kocyka. Jeszcze chwilę temu- trzy łyki, może cztery, kółko od wózka na kaflach wystukiwało rytm nadchodzącego snu.

A później prasuję, gotuję, sprzątam i piorę. Szoruję kible wieczorami, rano robię śniadanie dla całej rodziny. Drapię koty za uchem i nogą bujam wózek z najmłodszą. Czytam bajki na dobranoc i zasypiam w łóżku kończącym się gdzieś na poziomie moich łydek. Kłócę się z mężem i krzyczę na starszą. Godzę się z mężem a starszą przepraszam. Matkuję, żonuję a kotom paniuję. Jestem córką, wnuczką, siostrą i przyjaciółką.

Wydałam na świat dwa życia. Dwie dumy, dwa serca pełne miłości. Dwie czupryny do wąchania po kąpieli i kolana do naklejenia plastrów, sztuk cztery. Oczy do ocierania łez i dwa nosy do wycierania kiedy w przedszkolu szaleje wirus. Dwa najcudowniejsze na świecie istnienia, dwie miłości mojego życia. Tak różne i zarazem tak podobne do siebie. Hanka- totalnie moja kopia. Już teraz wiem, że okres nastoletniego buntu skopie nam tyłki. Intelektualistka, lubi prace manualne i nie boi się niczego. Nadia- totalnie tatowa. Skóra zdjęta z ojca, spokojna i zrównoważona. Na pełnej petardzie w ciągu dnia, jakby ktoś zamontował jej w tyłku Duracella. Kocham spędzać z nimi czas, uwielbiam obie w każdym calu.

Jeszcze na początku mojego macierzyństwa, chciałam mu się poświęcić w 100%. Plan był taki, że ja rezygnuję z etatu dla Hanisławy a PT zarabia na rodzinę. Na szczęście później założyłam bloga i życie szybko wybiło mi ten pomysł z głowy. Nie jestem typem matki 24 na dobę. Lubię wyjść z koleżankami, lubię wyjechać gdzieś na weekend sama czy z przyjaciółką. Wieczorami zamykam się z laptopem w sypialni i nie ma mnie dla nikogo, to mój czas. Nie tęsknię przy tym za dziećmi, ba! W ogóle o nich nie myślę. Wiem, że są pod najlepszą możliwą opieką. Macierzyństwo, jeśli nie jest zrównoważone, zaczyna mnie dusić. Jeśli przebywam z dziećmi cały dzień, wieczoru potrzebuję dla siebie. I nie ma w tym nic z egoizmu, jest jedynie zdrowy rozsądek.

Czasami, żeby trzeźwo spojrzeć na bycie matką i żoną, kobieta potrzebuje małego resetu. Bez znaczenia czy jest to wieczór z lampką wina w wannie, powrót do pracy, szydełkowanie czy wyjazd na weekend bez rodziny. W momencie kiedy pojawia się frustracja, znużenie czy przyzwyczajenie, warto zrobić coś dla siebie. Ja wsiadam w samochód i kilka razy w roku jadę na drugi koniec Polski spotkać się ze znajomymi, z blogerami. Odrywam swoje myśli od macierzyństwa i wracam naładowana energią po kurek. Wieczorami tworzę teksty, które pomimo, że są o macierzyństwie, pozwalają mi się oderwać od wycierania dziecięcych tyłków.

Zadbanie o własne rewiry komfortu pomaga nie zapomnieć mi, że oprócz tego, że jestem mamą, jestem też kobietą. Pokazuję swoim dzieciom, że oprócz dbania o innych, człowiek musi dbać również o swoje potrzeby czy pasje a dziecko nie jest przeszkodą w realizowaniu czegokolwiek. Mam jednocześnie świadomość, że oddając się macierzyństwu w 100%, mogę kiedyś zostać bez niczego a dziecko zwyczajnie kopnie mnie w tyłek.

Chcę być jak najlepszą matką, dlatego nie rezygnuję z życia pozamacierzyńskiego, które mnie uszczęśliwia. Bo przede wszystkim jestem kobietą a dopiero później matką. A spełniona i szczęśliwa kobieta to spełniona i szczęśliwa matka.

Jak Wy odrywacie się od macierzyństwa?

17 Komentarzy/e
  • Agata

    Odpowiedz

    Ja szydelkuje. Nalogowo – zahacza o natrectwo 🙂 Wieczorami, a czasem w nocy. Mloda nauczyla sie juz, ze szydelka nie dotykamy (ostre), a wloczki i kordonki omijamy szerokim lukiem (chociaz sa dluuuugie i fajnie sie placza). Udziubane drobiazgi zostawiam na stoliku w salonie. Mloda przybywa rano, obmacuje i z wrzaskiem biega po mieszkaniu mowiac, ze „mama takie zrobila” 🙂 I chyba tylko dlatego odpuszcza mi wieczorami. Przy okazji odkrywamy nowe zastosowanie serwetek i bombek, a moje „dziela” maja atest: „Testowane na dzieciach”.

  • Ilona

    Odpowiedz

    Ja po malutku aby mąż nie osiwiał wszak przy małej pomaga zrobi wszystko ale jak mam wyjść to się nagle boi 🙂 ale daje sobie świetnie radę. Córa ma prawie 6 m i kilka razy już udało mi się wyjść na dwie trzy godziny odpocząć, zrobić coś dla siebie wiec nie jest źle 🙂

  • Iweta

    Odpowiedz

    Odkąd urodził się mój synek miałam wolne 4 razy po dwie godziny 🙂

  • anna

    Odpowiedz

    Ja niestety nie mam zbyt wielu mozliwosci oderwac sie od macierzynstwa z roznych wzgledow. Niestety przyplacilam do nerwica i depresja. Jestem na lekach. Ciezko mi ale walcze dla mojego dziecka o szczesliwa mame

  • Monika Raus Kobieta Niezgodna

    Odpowiedz

    Zdecydowanie blog, to on odrywa mnie od codzienności, choć czasu mam niewiele, staram się poświęcać mu codziennie parę chwil. Każda z nas potrzebuje odskoczni, chwili relaksu, chwili w której będzie kobietą i tylko kobietą, bo przecież mamami już jesteśmy i tak zostanie na zawsze!!!

  • Jane

    Odpowiedz

    Chciałabym mieć możliwość takiego odsapnięcią od macierzyństwa… Niestety nie mam aż tak dobrze 🙁 Mam możliwość wyjazdu na zakupy parogodzinne takie ciuchowe ale bardzo rzadko 🙁 Bóg obdarzył mnie bliźniętami, w chwili obecnej mają 9 miesięcy, czekałam na cud, na macierzyństwo ponad 1,5roku. Kocham je najmocniej na świecie, ale masz rację dla zdrowego rozsądku każdy potrzebuje trochę czasu dla

  • Jane

    Odpowiedz

    siebie, dla męża… Zwłaszcza kiedy jest się osobą, która wariuje siedząc tylko w domu. Ja jestem taką osobą, pewnie podobną do Ciebie. Nie mogę przeżyć, że nie jestem w stanie pracować z braku czasu. Dla takich małych szkrabów trudno znaleźć opiekę. Myślę, że jak Twoja Hania ma już 3 latka to jednak jest łatwiej bo jej można SPRÓBOWAĆ wytłumaczyć, żeby np zaczekała z czymś a ona SPRÓBUJE

  • Jane

    Odpowiedz

    poczekać, zrozumieć. A tu, żadne nie odpuści… Nie zje samo i się nie napije… Tak a pro po w nocy budzą się normalnie co 2-3h na mleko 😉 Ale cieszę się, że Ty masz taką możliwość odcięcią się 🙂 Popieram w 100%

  • Ela

    Odpowiedz

    Ja prawie co wieczór chodzę na fitness 🙂 jako była akrobatka sportowa uwielbiam ruch i teraz mając roczną córeczkę chodzę na fitness by rozładować siebie i poczuć cudowne endorfiny. Następnego dnia mam tyle energii ze nawet moja mala nie daje mi w kość 😉

  • malaerka

    Odpowiedz

    Oj tak. My matki dla komfortu psychicznego potrzebujemy trochę egoizmu. Sama dopiero niedawno to odkryłam. I wdrażam w życiu.

  • Ali babka

    Odpowiedz

    Dobry tekst, u mnie na blogu też ostatnio było o pozamacierzynskich aktywnosciach 🙂 odrywam się od dziecka każdego dnia, bo uważam, ze godzina dla siebie w ciągu doby to żaden egoizm, to wręcz mój obowiazek. Wtedy idę na kawę do kumpeli, robię szal na drutach albo szybki trening. To pozwala mi być sobą 🙂

  • mala-rzecz-a-cieszy.blogspot.com

    Odpowiedz

    Żeby to było tak łatwo się oderwać? 😀

  • Mama

    Odpowiedz

    Skąd ja to znam. Niestety ja zostałam sama z dziećmi bo partner stwierdził, że nie jest gotowy na założenie rodziny. Musiałam iść do pracy bo z czehość trzeba żyć i tak się bujam osiem lat. Teraz jak patrzę na siebie w lustrze to widzę wrak kobiety. Jedyna odskocznią jest praca a po powrocie dzieci ogarnięcie domu i starszych rodziców bo jeszcze ich dostałam w pakiecie do mojego wariatkowa

  • ita88

    Odpowiedz

    Jestem pełnoetatową mamą. Nie przeszkodziło mi to jednak w zrobieniu prawa jazdy, tylko wręcz zmotywowało. Mam czas dla siebie. Czasem spotkania ze znajomymi, cały dzień z książką, a ostatnio póki była pogoda wypad w góry z rodziną. Wtedy też doszłam do tego, że mądre macieżyństwo nie ogranicza, ale inspiruje. Dzięki dziciom chce nam się bardziej żyć, rozwijać, widzieć więcej.

  • Agnieszka

    Odpowiedz

    Zgadzam się z Tobą, trzeba znaleźć czas dla siebie. Bycie tylko matką prowadzi do frustracji i bycia złą matką. U mnie na początku macierzyństwa było ciężko, ale od paru lat znajduję czas zarówno dla dziecka, jak i dla siebie, wychodzi nam to na dobre. Udzielając się zawodowo i mając chwile dla siebie, czuję się spełniona i o wiele szczęśliwsza niż przedtem.

  • jagoda

    Odpowiedz

    Już po kilku zdaniach, resztę czytałam ze łzami w oczach. Jestem poświęcona macierzyństwu w 100 procentach…nie muszę chyva tłumaczyć co dzieje się w mojej kobiecej głowie. Nie jest fajnie, oddalam się od samej siebie ale chyba nie mam jeszcze siły by było inaczej.

Skomentuj