Kup sobie blogera.

6 komentarzy

Bloger ma potężną moc.

Wiedzie człowiek spokojny żywot blogera.

Napisze raz na kilka dni posta, sprawdzi statystki, odpowie na e-maile i wiadomości od czytelników. Raz czasem sprawdzi też „konkurencję”, podkręci wenę i pisze. Czyli generalnie nic nie robi.

Jak już widać, że ewidentnie nic nie robi, zlitują się nad nim korpo sępy i dadzą ofertę współpracy za paczkę fajek lub zniżkę do second handu. Czasami przytrafi się oferta godna zastanowienia, która po wymianie wazeliny w mailach okazują się być propozycjami trzy wpisowych recenzji smoczka za marny grosz. Czyli kupa. Zdarzają się też perełki, przy czym perełki mogą być różne dla różnych blogerów.

Jak już sobie tak bloger siedzi i pociera tyłek, moderując w międzyczasie komentarze, czasami dostanie też ofertę taką, że spłynie na niego nerw i zapulsuje żyłka. Ale od początku.

Kup pan blogera.

To, że bloger to sprzedajna świnia, wiadomo nie od dziś. Niektórzy lubią pisać charytatywnie, niektórzy przesiewają oferty a niektórzy lubią bez wazeliny za konkretne zera sprzedać wszystko, co zawarte w darach losu.

Kilka dni temu dostałam na Facebooku wiadomość, która treścią zachęcała parentingi do udziału w warsztatach dla blogerów w kancelarii pani premier. Wiadomość mnie zachęciła (a jakże inaczej!) do umieszczenia wśród innych śmieci i poszła w zapomnienie. Do czasu. Jakiś czas później dostałam e-maila.

„Witam serdecznie,
Nasze władze najwyraźniej doszły do wniosku, że blogerzy parentingowi w naszym kraju w niewystarczającym stopniu zachwalają działania prorodzinne serwowane przez rząd polskim rodzicom. Kancelaria Premiera ogłosiła, że zorganizuje warsztaty dla blogerów podejmujących tematykę rodzicielską. Już 4 września. https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/narada-rodzinna-w-kancelarii-premiera-zglos-sie-na-warsztaty-o-polityce.html
Zgłosić mogą się wszyscy chętni, urzędnicy wybiorą 10, których ostatecznie zaproszą na warsztaty. Będą podzielone na bloki tematyczne, podczas których urzędnicy ministerstwa pracy zaserwują blogerom pigułę informacyjną dla przypomnienia rządowych osiągnięć na tym polu:
Jakby tego było mało bloger, który będzie najlepiej relacjonować wydarzenie w sieci może liczyć na nagrodę – jest nią możliwość przeprowadzenia wywiadu z premier Ewą Kopacz.
Nie wiadomo dlaczego padło akurat na blogerów parentingowych.
Wybiera się Pani na warsztaty? Co Pani myśli o tej akcji?

Pozdrawiam

M…”.

W pierwszym odruchu miałam zapunktować wiadomością do kosza, po chwili jednak odpowiedziałam.

„Szanowny Panie M. Obawiam się, że nie są na mnie gotowi”. 

A no bo nie są.

Ale się zgłosiłam, w polu uzasadnienie wpisując „Jako dziecko lubiłam chodzić do cyrku. Fajnie byłoby znowu poczuć się dzieckiem”. Tym samym przekreśliłam możliwość uczestnictwa w przedsięwzięciu ale mam nadzieję, że osoba, która odczyta zgłoszenie pomyśli „Nawet nie wiesz babo, jaką masz rację”. A jeśli nie, może chociaż się uśmiechnie.

Jeśli jednak uda mi się dostać, z chęcią posłucham co mają do powiedzenia. Oni też pewnie posłuchają co ja mam do powiedzenia. A później organizuję lewy paszport.

Polityka prorodzinna.

Pomijając fakt, że zagranie jest ewidentnie pod wybory a na mnie polityka działa jak płachta na byka, nie cierpię agitacji politycznej a całe warsztaty w kancelarii premier są ewidentnie szyte grubymi nićmi.

Niestety albo i stety ludzie nie są ślepi i nie wystarczy zaserwować im wpisu na kilku blogach by zmienili swoje zdanie, kreowane przez wiele lat działań politycznych cyrkowców. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Że roczny urlop macierzyński? Świetnie. Ile kobiet po takiej nieobecności w pracy musiało szukać nowego zatrudnienia, łapka w górę. Część kobiet i tak nie korzysta z tego przywileju w obawie o swoje stanowisko. Zainwestujcie lepiej w ochronę zatrudnienia po urlopach macierzyńskich. Albo dofinansowania dla pracodawców zatrudniających takie kobiety.

Że tysiak dla każdej osoby bezrobotnej, studenta i osoby pracującej na umowie śmieciowej? Świetnie. Nie zapominajmy tylko, że osoba wykonująca zlecenie ma możliwość opłacania dobrowolnej składki chorobowej, która umożliwia później pobieranie zasiłku macierzyńskiego. A teraz przeanalizujmy ile osób rzeczywiście to robi a ile woli mieć miesięcznie więcej w kieszeni. Po drugie, temat macierzyńskiego dla kobiety bezrobotnej był poruszany nie raz. O ile na pewno jest wiele osób, które złych intencji nie mają i te pieniądze będą dla nich zbawienne, o tyle znaczna część tych funduszy zostanie zainwestowana w patologię. Dlaczego? Dlatego, że wciąż istnieją nieuregulowane sytuacje prawne dzieci porzucanych w szpitalach, których rodzice nie zrzekli się praw rodzicielskich. Dlatego, że istnieją przypadki gdzie dzieckiem po porodzie zajmuje się rodzina a matka znika. A to tylko kropla w morzu przykładów.

Że zasiłki dla opiekunów niepełnosprawnych dzieci? Świetnie. Kilkaset złotych miesięcznie dla kobiety, która najprawdopodobniej musi zrezygnować z pracy by pełnić całodobową opiekę nad dzieckiem, plus duża część pieniędzy wydana na rehabilitację i leki.

Że becikowe? Świetnie. Tysiąc złotych, które starcza ledwie na wózek. Tysiąc złotych, które jest kroplą w morzu potrzeb. Wystarczy na jedno z trzech szczepień.

Że edukacja? Świetnie. Ile kosztuje was wyprawka do szkoły/przedszkola?

Jakieś inne przykłady?

Bloger się sprzeda.

Kancelario Premiera, you do it wrong!

Umówmy się, wywiad z Panią Premier nie jest nagrodą. Jeśli chcecie zachęcić blogerów do uczestnictwa i pochlebnych opinii, sypnijcie ciekawą kasą. Jest szansa, że niektórzy na to pójdą. Blogerzy mają wielką moc, jest więc szansa, że niektórzy się na to nabiorą.

Niestety nie ja.

6 Komentarzy/e
  • M....Lena

    Odpowiedz

    Brawo 🙂

  • Monika

    Odpowiedz

    Nic dodać, nic ująć. Trafnie powiedziane.

  • Anka

    Odpowiedz

    Amen 😀

  • Chuda

    Odpowiedz

    Jak dobrze, że próżno u Ciebie szukać takiej taniej sprzedajności.

  • Magda M.

    Odpowiedz

    Love you. Przywracasz mi wiarę w ludzi.

Skomentuj