Macierzyństwo. Me gusta! (+ konkurs SangoTrade).

18 komentarzy

Szczególną miłością do dzieci nigdy nie pałałam, wizja własnego macierzyństwa plasowała się gdzieś daleko w życiowych planach. Jak to czasami w życiu bywa, sprawa się rypła, sygnując swoje odejście dwoma kreskami.
Poród przekreślił moje dotychczasowe pojęcie progu bólu, wzbogacając doświadczenie o permanentny zakaz wstępu na lubińską porodówkę. W momencie gdy organizm po kolei odpalał dynamit zamontowany pomiędzy pośladkami, urozmaicając poród bólami krzyżowymi, w momencie, gdy awansująca o 10 centymetrów dziurka okazała się być niewystarczająca by pomieścić Hankową inteligencję i wreszcie w momencie gdy nastąpiła chwila zwątpienia w moje moce przerobowe i siłę parcia, wizja zaciupania sprawcy całego zamieszania, z zacięciem płyty winylowej powtarzającego komendy o oddychaniu za moją głową, wydawała się być całkiem zrozumiała.

W chwili zameldowania się na mojej piersi, Hanisława przewartościowała całą wcześniejszą hierarchię. Petarda, jaką Hania wrzuciła mi pod nogi zalała mnie miłością po czubek głowy, od samego początku leciałam na haju endorfin i akumulatorze, który dawał mi nieopisaną moc.
Gdy tylko przestałam się poruszać kaczym chodem, gdy tylko wciągnęłam na tyłek przedciążowe spodnie, które przywitały mnie falą na poziomie ud, bynajmniej nie meksykańską, gdy tylko pozbyłam się podpasek, wielkością przypominających przeciwpowodziowe wały a siadanie nie składało się z trzech etapów, z których trzecim był epitet z gatunku wulgarnej łaciny, w głowie zakołatała myśl, że idealność powstała z udziału mojego i Pana Taty nie może się zmarnować, że trzeba ją pomnażać. Moment, w którym napędzona ekscytacją Hanisława boksuje nogami w moim kierunku przez żłobkową salę, momenty w których przeżywamy swoje pierwsze razy i te które wzruszeniem odbierają głos i toczą po policzkach łzy już nie wrócą. A ja chcę przeżywać je znowu. I znowu rozpływać się nad idealnością mojego autorstwa. Znowu małżeńskimi cichymi dniami płacić za ubranka w rozmiarze aktualnym jedynie przez kilka tygodni. Chcę robić wyprawkę, opłaconą uśmiechem i nutą zniecierpliwienia. Chcę oklaskiwać pierwsze życiowe sukcesy, gdzie „głowa do góry” nabiera innego znaczenia a duma rozrywa pierś po pierwszym uśmiechu. Chcę mnożyć swoją miłość. Bo jej nigdy nie zabraknie.

1416656648712

Już za dwa tygodnie czeka mnie powrót do rzeczywistości, gdzie poniedziałek znowu nabierze złowrogiego wydźwięku, gdzie wciągnięte o 8 powietrze wypuszcza się dopiero o 14 a myśli kursują wokół szefowego zadowolenia a nie drobiowych piersi czekających w lodówce na przerobienie.

Pora wrócić do ludzi, pora się uspołecznić bo przez rok obcowania z pampersami mocno się uwsteczniłam towarzysko. Plany dalszego rozrodu na razie muszą zostać tam, gdzie są, chociaż kto wie… 🙂

Tymczasem ja mam dla was konkurs od SangoTrade (klik).


1416656809349

1416656963542 (1)

 

Pled w gwiazdki – SangoTrade (klik)

SangoTrade to firma, którą poznałam kilka tygodni temu. Pojawili się trochę za późno i trochę za wcześnie. Hanisława jest już za stara na wyprawkę, kolejne dziecko choć w planach, musi jeszcze poczekać, ale na pewno będę o nich pamiętała kompletując coś dla ideału nr 2, tudzież urządzając nowy dom (yes, yes, yes!). Póki co pieszczą moje oko swoimi dodatkami  😉
SangoTrade w swojej ofercie ma cudeńka, poczynając od pościeli, kończąc na akcesoriach ozdobnych. Czuję, że moja karta kredytowa znowu zapewni mi kilka dni spokoju od małżowego jątrzenia :D. Dzięki nim pokój Hanisławy z niemowlęcego przekształca się w bardzo dziewczęcy, zgodny z moim gustem, póki smarkata nie zna pojęcia 'prawo głosu’. Myślę, że w swojej olewatorskości dodatki całkiem jej się podobają.

1416657748767 (2)

Girlanda- SangoTrade (klik)

1416657716277 (2)

Poduszka – SangoTrade

Kosze na zabawki- SangoTrade (klik)
1416657787895-1 (1)

Jeśli chcecie wygrać 2- elementową pościel od SangoTrade, która na pewno udekoruje wnętrze każdego pokoju, a którą znajdziecie tu -> klik, idealną zarówno dla najmłodszych jak i starszych dzieci, dla chłopców i dziewczynek, czyńcie powinność 🙂 Co trzeba zrobić?

1. Polubić ich tważoksiążkę (klik),
2. Polubić wpis (po lewej majta wam się ikonka twarzoksiążki),
3. Co było waszym najpiękniejszym wspomnieniem związanym z macierzyństwem? Napiszcie w komentarzu poniżej 🙂

4. Będzie mi miło, jeśli polubicie naszą stronę na FB (klik) ale nie jest to warunek konieczny 🙂

Czas macie do końca listopada.

Do roboty !

_______________________________

WYNIKI KONKURSU

Doprawdy nie wiem, jak Antek, Julka i Zuzia podzielą się pościelą, ale jako, że Twoja wygrana jest zasługą Antka, wybór jest chyba oczywisty? 🙂 Mamo Antka, Julki i Zuzi, zgłoś się na e-mail matka.nie.idealna@gmail.com po wygraną ! Czekam do czwartku, po tym czasie zostanie wylosowany inny zwycięzca.

18 Komentarzy/e
  • ~abika

    Odpowiedz

    Dla mnie najpiękniejszym momentem były 2 słowa wypowiedziane świadomie przez moje dziecko, a mianowicie: ”Mamusiu kocham Cię”.

    • ~Mama

      Przecież to są trzy słowa 😉

  • ~Magda

    Odpowiedz

    Najpiękniejsze wspomnienie? – Siedziałam sobie na fotelu, a Zosia bawiła sę w pokoju. Nagle Zosia niczym wyścigowiec podbiegła do mnie, mocno przytuliła i dała soczystego buziaka

  • ~Magdalena Demczak

    Odpowiedz

    Całe macierzyństwo jest najpiękniejsze! Ale uwielbiam chwilę kiedy córka pierwszy raz się sama zaczęła przytulać do nas, obejmując nas tymi swoimi malutkimi rączkami:) córeczka ma roczek <3

  • ~Joanna

    Odpowiedz

    Najpiekniejszym momentem ciezko to okreslic..cale maciezynstwo jest piekne pierwszy usmiech, dotyk krok slowo mama tata..to wszystko sprawia ze moje serce przepelnia milosc o jakiej nie mialam pojecia dopóki nie pojawil sie on.. usmiech gosci na mojej twarzy jestem taka dumna z mojego synka z tego ze jest i kazdy moment z nim jest dla mnie równie piekny i wartościowy 😉

  • ~Pati Be

    Odpowiedz

    Pierwszy, świadomy, uroczo bezzębny uśmiech Pulpetowej, poczyniony na widok pół matki, pół zombie majtającej się przy krawędzi łóżeczka. Trzeba przyznać, że dziecina od małego przejawia dość groteskowe poczucie humoru 😛

  • ~mama Antka Julki Zuzi

    Odpowiedz

    Momentów jest wiele przy trojce uroczych inteligentnych wspanialych dzieciakach ale jeden zapamiętam sobie do końca życia:) Mój przeuroczy inteligenty piecioletni syn Antoni podszedl do mnie przytulil i powiedzial ” Mamuś nawet jak umrzesz, będzie zawsze moim przyjacielem” oj 🙂

  • ~mama Kingi

    Odpowiedz

    Wszystkie chwile są najpiękniejsze… Każdy z osobna ma swój urok. Może ta najpiękniejsza to chwila, gdy jednozębny uśmiech rozświetla pochmurny dzień lepiej niż słońce a może można doszukać się piękna gdy dziecko wtula się w mamę płacząc po tym jak nabiło sobie guza…
    Ja jednak do końca życia będę pamiętała chwilę, kiedy pierwszy raz mogłam przytulić swoje maleństwo. 3 doby po porodzie. 1550 gram miłości i szczęścia w maleńkim ciałku.

  • ~Gosia

    Odpowiedz

    A ja bym chciała wiedzieć jeśli można co to za królik na ostatnim zdjęciu 🙂

    • Matka-Nie-Idealna

      Pan Króliś? To pierwszy mężczyzna w życiu Hanisławy. Kupiony przed jej narodzeniem w Smyku. Totalny wycieruch z klimatem. Co jakiś czas pojawiają się w Smyku.

  • ~Ola

    Odpowiedz

    Całe macierzyństwo jest jak jedno, piękne wspomnienie.
    Każda chwila, każdy moment to miłości uniesienie.
    Szczery uśmiech, dotyk grubych rączek , niewinne spojrzenie i czułe przytulenie.
    Pierwsze kroki, pierwsze ząbki, samodzielnie zjedzony obiadek.
    Macierzyñstwo to bezgraniczna miłość, strach i niepokój o kochanego brzdąca.
    Jednak dzięki niemu ,tych cudownych, najpiękniejszych chwil jest bez końca.

  • ~Karolina Karoluszek

    Odpowiedz

    Macierzyństwo to ciągłe przeplatanie się wzlotów i upadków. Raz wydaje mi się że jestem matką idealną(parafrazując tytuł bloga), a raz tarzam się w błocie macierzyństwa. Ale są takie momenty ,które zapierają dech w piersiach. Sprawiają ,że serce wyskakuje z klatki piersiowej a łzy szczęścia duszą słowa w gardle. Dla mnie to była chwila kiedy moja córcia się do mnie uśmiechnęła. Oj długo musiałam na to czekać,za długo,bo aż 6miesięcy. Próbowałam ją rozbawiać na różne sposoby:łaskotki,a ku ku,różne miny,przy których wyglądałam zapewnie tak głupio jak teraz siedząc owinięta kocem i z rozmazanym makijażem niedzielnym. Ale pewnego wieczoru kiedy mamuśka nie zdążyła związać włosów a moja mała dama to zobaczyła,roześmiała się głośno,na głos głośne hi hi hi! Coś niezwykłego…dźwięk niczym anielski śpiew.Tak wtedy wiedziałam po co żyję! Po co te nocne wstawania, przewijanie śmierdzących kup i ulewanie mleka na nową bluzkę. O jak fajnie być Mamą!

  • ~Agata

    Odpowiedz

    Oj, miałabym dużo do napisania 🙂 Gdybym zaczęła to powstałby zapewne na ten temat konkurencyjny blog 😉 wszystkie chwile i wszystkie gesty Andy’ego są wspaniałe. Od jego pierwszych krzyków w szpitalu, poprzez te wszystkie karmienia piersią, kiedy łapał mnie swoją małą rączką za wszystko co było w Jego zasięgu, każdy spacer, każda zabawa, kąpiel, „pierwsza łyżeczka” i każde następne co to do dzisiaj kuchnia je pamięta, a kończąc na dzisiejszym cudownym dniu, w którym w każdą wolną chwilę od zabawy podchodził do mnie i dawał mi buziaka i przytulaska to w policzek to w nogę, gdzie akurat mu się trafiło. Najpiękniejszym wspomnieniem jest ta miłość, która narodziła się rok temu 🙂

  • ~bastalena

    Odpowiedz

    Chociaż jesteśmy ze sobą dopiero pół roku, to dużo tego. Można wymieniać i wymieniać. Ale jeśli macierzyństwo zaczyna się kiedy fasolka pływa sobie po bezkresnym wód płodowych oceanie. To dla mnie najpiękniejszym momentem był pierwszy stuk, puk małego serduszka. Pamiętam jak łzy cisnęły mi się do oczu. Jak ukradkiem wycierałam gluta w rękaw. Jak skrywałam łzy, aby położna ich nie zobaczyła. A ona ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, powiedziała: Płacz. Płacz. To żaden wstyd się wzruszyć!
    Człowiek zdał sobie sprawę, że różowa do tej pory kreseczka, to na prawdę życie!

    A potem było już tylko lepiej 🙂

    pozdrawiam 🙂

    • ~smerfetka

      Pieknie napisane rozowa kreseczka to zycie……cala kwintesencja maciezynstwa

  • ~Kasia_M

    Odpowiedz

    Z ostatniego tygodnia 🙂 córka właśnie skończyła 2 latka.
    Prośba do Męża pobaw się chwilę z Michaliśką a ja umyję podłogę 🙂 Mąż: Ty to jak zwykle … 🙂 zwraca się do córki – chyba wymienimy tą mamę na nową?! 🙂
    Miśka: nieee !!! tą chemmmm !!!
    Nic dodać nic ująć 🙂
    pozdrawiam 🙂

  • ~Aga

    Odpowiedz

    Najpiękniejsze wspomnienie wybrać trudno. Jedno z wielu to gdy córka zaczęła okazywać swoje uczucia. Sama z siebie przychodziła się przytulić lub dać buziaka. Robiła i robi to w dalszym ciągu bardzo często i za każdym razem jest to wyjątkowe:)

  • ~Monika P.

    Odpowiedz

    A moim ulubionym wspomnieniem jest pierwszy kopniak i pierwsze spojrzenie na córcie 🙂 W ogóle całą ciąże miło wspominam. No, może nie całą bo zaszłam w ciąże w 3 klasie technikum i jak powiedziałam o tym mamie to… szkoda gadać… Ale kiedy poczułam pierwszy ruch córci, tego maleńkiego motylka który zaczął mnie łaskotać to po prostu odpłynęłam! Nic juz sie dla mnie nie liczyło! Matka „ględzi”? A niech ględzi, co mi tam! Ja mam w sobie małego człowieczka który z dnia na dzień obwieszcza swą obecność coraz to mocniejszymi kuksańcami! Uwielbiałam czuć te stópki wbijające się w moje żebra.
    Po porodzie nie miałam okazji jak większość matek poczuć swojego skarbka na piersi… Pielęgniarka podniosła tylko córkę do góry, pokazała mi ją i zabrała. Zreszta pamietam to tak jak przez mgłę. Ale kiedy przyjechała do mnie w tym małym „korytku” oprzytomniałam! Nagle oprzytomniałam! Popatrzyłam w te maleńkie niebieściutkie oczka i poczułam w środku takie ciepło… Cudowne uczucie…nie da sie go opisac.
    Heh… Jak tak sobie mysle i przypominam, to same łzy się cisna do oczu (za szczęścia rzecz jasna) 🙂 Zachowam te wspomnienia głęboko w sercu, do końca…

Skomentuj