Mama.

7 komentarzy

Dzień Matki.

Poniedziałek, godzina 18. Przez zamknięte drzwi słyszę, jak Hanisława próbuje zagłuszyć usypiającego ją Pana Tatę w „Aaa, kotki dwa”. PT potrafi to, czego ja nie potrafię. Rewelacyjnie usypia Haniutka, ja po dwóch minutach machania góra-dół, prawo-lewo dyszę jak stary trabant i witki mi mdleją do ziemi. No i śpiewać nie potrafię, gdy tylko zaczynam nucić, zarzynam jak młot pneumatyczny. Skutek oczywisty- Hania rozbudza się jeszcze bardziej.

Właśnie usiadłam z kubkiem ulubionej kawy, mogę popracować w spokoju.

Mama
Każdego ranka pokonuję drogę do kuchni, wygrzebując śpiocha z oka odmierzam mililitry zimnej wody, stąpając po lodowatych kafelkach czekam na wrzątek. Słyszę świergot dziecka czekającego na codzienną porcję nabiału. Każdego ranka ubieram się w uśmiech, zanim przywitam się z Hanisławą. Szybkie „Dzień dobry Kochanie, jak ci się spało?”, seria przytuleń i buziaków, wiadoma reakcja Hani na poranny huh mamy. Śniadanie.

Mama
Pamiętam jak dziś, śniadanie o nieludzkiej porze, codzienną drogę do przedszkola. Mamę, która o 6 rano przed pracą targała mnie- przedszkolaka za nogę po betonie, a ja wbijałam się pazurami w krawężniki. Pamiętam szafkę ze znaczkiem buraczka i kapcie z dziurą wyciętą na palcach. I obietnicę, że przyjdzie po mnie popołudniu. Pamiętam stosy laurek i tremę przed recytowaniem „Mamo, mamo coś ci dam…”. Pamiętam blond treskę siedzącą w pierwszym rzędzie, zaszklone oczy. Pamiętam minę twardzielki, pomimo że cyc z dumy rósł w oczach.

Mama
Codziennie zarzynamy z Hanisławą „My jesteśmy jagódki, czarne jagódki..”, tańcząc przy tym tańce połamańce, ganiamy po pokoju bez celu. Chodzimy na spacery do parku, do sklepu dziecięcego gdzie oglądamy zabawki. Odkrywamy osiedlowe zakamarki, robimy głupie miny i śmiejemy się w głos nie zważając na spojrzenia innych. Codziennie gotujemy obiad dla taty, pijemy poranną kawę i jemy chleb z masłem orzechowym.

Mama
Pamiętam dziecięce kłótnie, która mama najpiękniejsza. Pamiętam śmiertelne fochy koleżanek i uczucie zwycięstwa „mam najpiękniejszą mamę na świecie!”. Pamiętam pierwsze rozmowy z mamą o chłopakach, pierwsze zwierzenia. Mama to dobrze funkcjonujący urząd rozliczający mnie z ocen i wystawiający protokół pokontrolny z pozytywnym wynikiem. Pamiętam wieczorne wyklejanie postaci z bajek na konkursy, ciepłą herbatę i kanapki z „czymkolwiek” lub z „obojętnie”.

Mama
Uczucie dumy. Pierwsze podniesienie głowy, pierwszy uśmiech, pierwszy piruet wokół własnej osi. Pierwszy rechot, pierwszy galop po pokoju z rezultatem guza na czole i  pierwsze”mama ma mamam”, które z dumą wyrecytowałaś.
Uczucie strachu. Gdy miałaś kilkudniową gorączkę a ja zamiast spać, wpatrywałam się całą noc w ciebie. O pierwszej w nocy sunę do twojej sypialni by utulić cię po koszmarze, o trzeciej przykrywam golusieńką stopę. Uczucie troski. Gdy wylewasz w moje ramię hektolitry łez bo wredna piguła właśnie wbiła ci ogromną igłę w udo.

Mama
Pierwsze kłótnie, wyprowadzki z domu. Pierwszy zawód jaki jej sprawiłam, potem ich wiele… wiele za dużo. Gdy pomimo tylu przykrości chwaliła się mną do znudzenia, gdy jej koleżanki na słowo „Natalia” wyciągały z kieszeni krucyfiksy i wiedziały, że już pora wyłączyć narząd słuchu. Nasz pierwszy babski wypad do Pragi, gdy to ja mogłam zaopiekować się nią. Tysiące telefonów w tygodniu, gdy wiedząc, że właśnie opieprza Bogu ducha winnego pracownika pytam „Cześć, co robisz?”. Teraz mogę napić się z nią kawy, zadzwonić i zapytać w co mam ubrać Hanisławę na wyjście do warzywniaka. Mogę na nią liczyć.

Mama
Codziennie odkrywam z Tobą świat. Że nogi służą do chodzenia, że potrafisz sama siedzieć. Że gdy naciśniesz Kulę Hulę, zapieje wesoło. Ja gniewam się na Ciebie, Ty na mnie. Przez ułamek sekundy. Później się uśmiechasz a ja wymiękam. Całuję setnego guza, licząc na to, że przestanie Cię boleć. Ze zdziwieniem na mnie patrzysz, gdy całuję każdego paluszka u Twojej stópki. Usypiasz w moich ramionach. Możesz na mnie liczyć.

Jest moją mamą. Tą najpiękniejszą, najmądrzejszą, najfajniejszą. Ma genialne poczucie humoru i genialne cycki. Genetycznie ona oddała mi zmarszczki, ja oddałam jej piersi. Była przy mnie zawsze, nawet na ułamek sekundy we mnie nie zwątpiła. Marzę, by była zawsze. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Świat nie będzie już taki sam.

Jestem mamą. Dla Ciebie najpiękniejszą, najmądrzejszą i najfajniejszą. Mam nadzieję dać ci to, co mi dała Twoja babcia. Tymczasem daję Ci moją miłość. I to nigdy się nie zmieni.

1480715_418151784983826_245279944_n

7 Komentarzy/e
  • ~mamaAntosia

    Odpowiedz

    No to się popłakałam…ryczę i ryczę. Chyba okres w końcu idzie 🙂 Moja mama też nie miała ze mną lekko. Urodziła mnie, jak miała niespełna 17 lat. Teraz, gdy dorosłam i sama mam dziecko kocham ją tak, jak nigdy dotąd. Dziękuję Ci za ten tekst…

    • Matka-Nie-Idealna

      Niestety czasami doceniamy nasze mamy zbyt późno. Ja również dopiero wtedy, gdy urodziłam Hanię. Jechałam dzisiaj do niej z ogromnym bukietem i drżącym sercem. Wiedziałam, że żaden bukiet nie pokaże tego, co do niej czuję i jak jestem wdzięczna 🙂

  • ~GosJul

    Odpowiedz

    ech… i znowu się popłakałam… 🙂 świetny post 🙂

  • ~Emilcia88

    Odpowiedz

    I u mnie oczy szklane się zrobiły 🙂 Wszystkiego co najlepsze Mamuśki :*

  • ~bastalena

    Odpowiedz

    też pochlipałam, czytając ten post…

    pozdrawiam,
    świeżo upieczona mamuśka 😉

  • ~Mama Jasia

    Odpowiedz

    Łza pociekła…. Mam czasami dość tego mojego pierdziocha, bo wymęczył tak że hohohohoho. Ale wystarczy że się uśmiechnie i mam siłę na dalsze przeboje 🙂 A moja mamuś to moja koleżanka od zawsze (ale nie od wszystkiego 🙂 )

  • Milena

    Odpowiedz

    Odkryłam Twojego bloga niedawno i ostatnio czytam jego początki – świetnie piszesz ? ten tekst piękny, wzruszający… Niestety moja najukochańsza mama nie zdążyła zostać babcią, a moje dzieci nie miały szansy jej poznać ? dawno tak się nie poryczałam..

Skomentuj