Mamo.

11 komentarzy

Pamiętam, że wiecznie byłam na Ciebie zła. Wiecznie.

Bo czepiałaś się o „wszystko”. O to, że całowałam się z nowym chłopakiem, że wróciłam za późno do domu z półmetka w gimnazjum. O tróję z chemii i trzecią dziurkę w uchu. O to, że za mało jadłam, zbyt późno chodziłam spać.

A przecież ja byłam najbardziej dorosłą nastolatką świata. Wiedziałaś to. Codziennie powtarzałam, że starzy są przereklamowani. Codziennie odliczałam dni do wyprowadzki. Miałam trzynaście lat, może piętnaście.

Gdzie byłaś gdy zrywałam z chłopakiem? Gdy paraliżował mnie strach, że nie zdam do następnej klasy bo dałaś mi wolną rękę? Gdzie byłaś kiedy „przyjaciółki” przychodziły i odchodziły, zostawiając mnie ze złamanym sercem? Gdy miotałam się z własnymi uczuciami, szukając swojej życiowej drogi? Gdy matura ścinała mnie z nóg? A później obrona magisterki odcięła zasilanie na schodach, rozkładając mnie całą długością na zimnym marmurze? Gdzie byłaś, kiedy po moim „pierwszym razie” przepłakałam dwa dni, zdrętwiała od strachu, wstydu i zażenowania? Kiedy otumaniona lekami nie miałam siły podnieść się z łóżka, przewinąć dziecku pieluchy?


Pamiętam, że wtedy na moście zapytałaś, czy już całowałam się z chłopakiem. Byłaś zawiedziona moją odpowiedzią – twierdzącą, niepewną reakcji. Piętnaście lat później rozumiem sens Twoich słów. Strach i troska o człowieka, który był dla Ciebie najważniejszy na świecie. Niegodność innych. Nikt nie był wystarczająco dobry dla córki, którą chwilę wcześniej nosiłaś pod sercem. Zawsze powtarzałaś, żebym poczekała, żebym się upewniła komu oddaję serce i ciało. Bez względu na to czy chodziło o moje myśli, o seks czy niewinny pocałunek.

Ten półmetek też pamiętam. Ciebie czekającą na mój powrót pod drzwiami. Powrót trzy godziny za późno, z wyłączonym telefonem.

I tróję pamiętam. W liceum dałaś mi wolną rękę z nauką. A ja z czerwonego paska stoczyłam się w głęboką przepaść zawodu w Twoich oczach. Zawsze powtarzałaś, że stać mnie na więcej. Że ciężką pracą zdobędę w życiu to, o czym marzę. Że jestem lepsza od Ciebie i od siebie – w tamtym momencie. Ale nie odrzuciłaś mnie, pomimo iż na to zasługiwałam. Nakleiłaś plasterki na poranione kolana, nabrałaś powietrza i z całą matczyną miłością tchnęłaś je w moje żagle. Powtarzałaś, że nie mogę się poddać. Że jutrzejszy dzień zacznie wszystko na nowo, jest kolejną szansą na kartach mojego życia. I tylko ode mnie zależy w jaki sposób go wykorzystam. To dzięki Tobie jestem tu, gdzie jestem. To dzięki Tobie jestem tak dobra, jak jestem. I wiem, że mogę być jeszcze lepsza.

I nawet kiedy dawałam ciała, Ty powtarzałaś, że jesteś dumna.

Pamiętasz jak chomikowałam jedzenie w policzkach, kiedy byłam mała? Czułam się zmuszana, osaczona. A potem przez długie tygodnie siedziałaś przy moim szpitalnym łóżku, wycierając ukradkiem łzy i przełykając przerażenie. A potem przez długie lata, kiedy byłam wytykana palcami przez rówieśników, Ty powtarzałaś mi, że jestem piękna. Niestety, w tamtym czasie potrzebowałam dowodów „ważniejszych” niż „nędzne” zdanie mojej mamy.

I w czasie kiedy rodzice byli naczelnymi wrogami numer jeden wszystkich nastolatków, Ty siadałaś na przeciwko mnie, pytając po prostu „Czy chcę pogadać”. Akceptowałaś moje wybory, zostawiając mi otwartą furtkę w razie gdybym wróciła do domu z pokiereszowaną twarzą i sercem. Prosiłaś. I to Cię wyróżniało. Prosiłaś, nie nakazywałaś.

Podczas gdy inni byli skupieni na pracy, Ty byłaś skupiona na dzieciach. Powtarzałaś, że chcesz dla nas jedynie szczęścia, bez względu na to, w którą pójdziemy stronę. Stawałaś murem między mną a złem całego świata, nie raz dostając rykoszetem i odbijając się z hukiem od posadzki. Kiedy życie wystawiało mnie za drzwi w skarpetkach, Ty wydrapywałaś zamki, wycierając łzy w zmęczony problemami rękaw.

I przywoziłaś mi zupę, kiedy życie trochę za bardzo mnie zmiażdżyło. I przewijałaś pieluchy, których ja nie byłam w stanie przewinąć. I zabierałaś dzieci, bym mogła w spokoju być w świecie, który rozumiałaś aż nadto.

Zawsze powtarzałaś, że dzieci są dla Ciebie najważniejsze a Twoje słowa miały pokrycie w każdym przytuleniu, każdej myśli i kawałku chleba odejmowanym sobie od ust, żeby kupić mi „lalkę na rowerku”. Ty wiesz.

I miałaś swoje zdanie – to oczywiste. Byłaś surowa na swój sposób. Kiedy tygodniami siedziałam uziemiona w domu bo Ty czekałaś na zwykłe „przepraszam”. Ja oczywiście myślałam, że mam najgorszych rodziców pod słońcem. Aby zrozumieć niektóre rzeczy, trzeba dwudziestu lat.

Pamiętam ostatnią niedzielę, kiedy powiedziałam, że nie daję już rady. Że życie trochę za bardzo mnie przygniata. Słuchałaś mnie godzinami. Słowa lały się ze mnie falą smutku, żalu i złości. A Ty powiedziałaś po prostu, że jesteś. Jesteś. Ty nadal jesteś. I że mam szczęście w życiu. Cudowne dziewczynki, męża wygranego na loterii. Pracę marzeń, dom niczym z katalogu. A reszta się ułoży, tylko muszę dać sobie szansę. Odchorować chwilkę, przeżyć wszystko tak, jak tego potrzebuję. A później Ty nakleisz mi plasterki, podasz rękę i wytrzesz smarki, jak wtedy kiedy miałam trzy lata i wolałam oblizywać usta niż dmuchać nos. A jeśli nie będę chciała się podnieść To położysz się obok.

Popatrzyłam na Ciebie z wyrzutem jak wtedy, kiedy miałam szesnaście lat i myślałam, że koniec świata jest bliski. A potem zrozumiałam jak matka matkę, że chociażbyś miała oddać duszę Hadesowi, nie pozwolisz żeby stała mi się krzywda. Nie pozwolisz mi się poddać. Bo Ty się nigdy nie poddajesz. Jak Ty to robisz? Skopana życiem, stłamszona ludźmi. Skąd bierzesz moc, we wszystkim potrafisz znaleźć nadzieję?

I za kilka dni ramię w ramię przeżyjemy przygodę życia. Ja i Ty. Mama i córka. Mama i mama. Ramię w ramię. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tym razem to ja będę mogła poprowadzić Cię za rękę. Robię to dla Ciebie. Bo zasługujesz na to jak nikt inny.

Mamo.

 

11 Komentarzy/e
  • Michalina

    Odpowiedz

    no i uj lzy mi polecialy .. kopa w dupe chcesz ? 🙂 :*

    • Patrycja

      no właśnie 😉 też mi poleciały, a w robocie siedzę i nie mogę się powstrzymać…

  • Kasia

    Odpowiedz

    Wiesz co pomyślałam czytając ten tekst? Chciałabym być taką mamą dla moich dzieci. Chciałabym żeby moje dzieci w przyszłości powiedziały o mnie to, co Ty o swojej mamie. Masz cudowną mamę. Ale chyba dopiero kiedy samemu jest się matką, można prawdziwie docenić i zrozumieć własną mamę. Między mną i moją mamą też było różnie. Ale kiedy urodziłam syna, wróciłam do domu i całymi dniami płakałam, nie miałam siły i ochoty na nic, nic nie czułam prócz żalu i smutku i wyrzutów sumienia że nie kocham synka tak jak powinnam, ona przyjeżdżała, przytulała, rozmawiala, pracowała i tłumaczyła jak matka matce. Jak matka córce. Do tej pory zmęczona po pracy przychodzi do mnie i pomaga. W najprostszych rzeczach. Jest najcudowniejszą mamą i babcią. Dopiero teraz doceniam jak ważna jest w moim życiu. Mimo że z pewnymi rzeczami w ej sposobie wychowania do tej pory się nie zgadzam, wiem że jest najlepszą.

  • Daria

    Odpowiedz

    Serce mi wali jak dzwon.. coś ściska moje gardło… i cieknie po policzku łza za łzą… Nie wiem jak to robisz ale czasami jak czytam Twoje teksty mam wrażenie że czytam o sobie….

  • Agata

    Odpowiedz

    I wyję jak wilk do księżyca… moja M też jest cudowna, najlepsza na świecie, mam nadzieję że moje dzieci też kiedyś tak będą mówić o mnie…

  • Childsplay

    Odpowiedz

    Super tekst i oczywiście pozdrawiam obie Panie 🙂

  • Martyna

    Odpowiedz

    Mega tekst ??? siedze, czytam i płaczę

  • Mrs Dabro

    Odpowiedz

    Zazdroszczę..l chcialBym tak móc napisać o mojej mamie…

  • Mrs Dabro

    Odpowiedz

    Chciałabym móc tak napisać o mojej mamie… z jej strony mam tylko wyzwiska, oskarżanie i wieczne pretensje. Pamiętam, gdy urodziłam synka i wysłałam jej pierwsze nasze wspólne zdjęcie, byłam taka dumna i szczęśliwa,że nareszcie jestem mamą…w zamian usłyszałam, że nie kocham swojego dziecka i będę najgorszą mamą na świecie… szkoda słów.
    Zazdroszczę Tobie po prostu…

  • gosia

    Odpowiedz

    Niesamowity wpis! Wzruszyłam się

  • Ojciec trzylatka

    Odpowiedz

    Tak emocjonalnie już dawno nie było 🙂 Pozdrawiam obie panie

Skomentuj