Matko, ojcze idź na łatwiznę. Wykup sobie dziecko.

10 komentarzy

Wszystko co do tej pory robiłeś, robiłeś źle. Czyli o tym, że twoje wychowanie o kant dupy rozbić.

 

Starasz się. Wychowujesz. Podcierasz tyłek. Wycierasz gile. Opanowujesz frustrację. Bijesz się z myślami czy to już ten moment kiedy danie w tyłek będzie miało jakiekolwiek usprawiedliwienie. Walczysz o lepszą przyszłość. Wypruwasz flaki i zaszywasz trzewia na nowo by jutro być nową, jeszcze lepszą matką. Chcesz być ojcem roku. Tłumaczysz. Opowiadasz na pytania. Pokazujesz, że warto mieć marzenia. Pokazujesz, że warto dążyć do celu. Pokazujesz, że warto się uczyć.

Chciałoby się rzec „Rodzicu, ty debilu”.

 

Jest coś, co na zawsze odmieni życie twoje i twojego dziecka. Jest coś, co odpowie na wszystkie pytania. Jest coś, co zmobilizuje was do działania. Co zmotywuje twoje dziecko do dawania z siebie stu procent. Co sprawi, że wieczory będą tymi z lampką wina w dłoni zamiast tymi nad zeszytem trzecioklasisty.

Nic już nigdy nie będzie takie samo.

 

Wiele lat poszukiwań, wiele lat starań i wyrzeczeń. Wiele lat testów i uderzania z pomysłem do (a jakże!) wielu instytucji. W końcu my, szarzy rodzice, matki nieidealne i równie nieidealni rodzice możemy się dowiedzieć. Na twoje problemy tylko RTV EURO AGD.

Zapewne wiele razy na tym blogu traktowaliście moje wpisy facepalmem. Zapewne wiele razy zadawaliście sobie pytanie „O co jej qwa chodzi?”.

Informuję, że cały parenting zmierza ku końcowi. Psychologia odchodzi do lamusa a wszystkie zaburzenia psychiczne zostały rozwiązane przez jedną firmę. Właśnie RTV EURO AGD.

„O co jej qwa chodzi?”

 

Radia słucham zazwyczaj w samochodzie. Całe piętnaście minut drogi do pracy i całe piętnaście powrotu. Wystarczająco dużo by podnieść mi ciśnienie i zainaugurować poranną dawkę narodowej łaciny. Gdzieś pomiędzy „Umcyk umcyk bara bumcyk” a „Lololow mi lajk ju du” serwowanym przez jedną z najbardziej znanych polskich stacji radiowych, co to puszcza dziennie pięć utworów na krzyż (czyli, że po dwóch dniach rzygasz) usłyszałam ten o to tekst:

„Obiecuję podniesienie oceny minimalnej, jeśli kupisz mi laptopa!”

Pewnie kojarzycie reklamę, jest ostro zajeżdżana w radiu i telewizji ostatnio. Jeśli nie, to proszzz:

oferty9999999906

Jest jeszcze druga reklama, której słowo w słowo nie pamiętam. Słyszałam ją tylko raz w drodze do Zakopca, gdzieś pomiędzy „Mausia baajkę?” a nadzorowaniem PT, który na Zakopiance popychał zderzakiem słowackie auto pierdzące 40 na godzinę. W wolnym tłumaczeniu smutna dziewczynka zawodziła:

„Ola dostała laptopa, Maciuś tableta, Karolinka smart tv a Tomeczek nowego smartfona. Wszyscy coś dostali żeby mieć motywację do nauki”.

Pewnie ostro namieszałam ale przesłanie było mniej więcej tego typu. Bo wszyscy coś dostali to ja też chcę. Bo oni mają motywację do nauki, to ja też chcę. Bo jeśli mi nie kupisz laptopa/smartfona/tableta to nie będę się uczyła. Kij ci w zęby, zrobię ci na złość. Bo nie mam motywacji. Bo inni mają i ja chcę być jak inni. Weź pożyczkę, wyrzygaj ostatnie monety przeznaczone na chleb. Potrzebuję tego.

I tu pojawia się pytanie:

Czy jeśli w ten sposób będziemy kreować poczucie własnej wartości u dziecka, to kiedy będzie ono dorosłe, nie będzie świadczyło o nim to co ma a nie kim jest?

Bo jak mi kupisz laptopa to będę się uczył. Najpierw ogarnę na laptopie Facebooka, później łupnę w Call of Duty czy inną grę serwującą obrazy mózgu na ścianie, a później się pouczę. Obiecuję podniesienie oceny minimalnej.

RTV EURO AGD wstydź się.

 

Trochę to przykre. Z jednej strony twórcy mają rację. Dzieci chcą być jak ich rówieśnicy. Nie chcą odstawać statusem społecznym, zawartością portfela czy znaczkiem na butach. Dzieci mają prawo się wstydzić tego, że są inne, biedniejsze lub tego, że nie mają gadżetów takich jak rówieśnicy. I najbardziej przykre w tym jest podejście rodziców. Bo to oni powinni kreować poczucie własnej wartości u dziecka. Tłumaczyć, że fakt nieposiadania tego co mają inni nie czyni ich gorszymi. I z drugiej strony fakt, że inni czegoś nie posiadają czy że są inni, nie czyni ich gorszymi.

Z drugiej strony reklama pokazuje, że dziecko ma nad nami pewnego rodzaju władzę. „Kup mi a będę się uczył”. Wiele osób powie „Dziecko, komu zrobisz na złość?”. Inni ulegną bo mogą. Bo ich stać. A dziecko poczuje, że może nami manipulować. Jeszcze inni chociaż by chcieli nie kupią. Bo nie mają za co. I tutaj mogą pojawić się wyrzuty „To wszystko przeze mnie…”.

Przesłanie.

 

Reasumując, reklama pokazuje, że nie trzeba rozmawiać z dzieckiem, tłumaczyć czy motywować w inny sposób jak materialny. Bo dziecko jest przekupne.

Po części się z tym zgodzę. Postawmy się w sytuacji dziecka.

Dzieci nie myślą co będzie za 10 czy 20 lat. Dzieci nie zdają sobie sprawy z tego, że oceny nauka da im przyszłość. Dzieci myślą o tym co jest tutaj i teraz. O tym, by zrealizować swoje potrzeby natychmiastowo.

Z drugiej jednak strony my jako rodzice wcale nie musimy się starać. Możemy iść na łatwiznę i zasponsorować dziecku zabawkę. W końcu rodzicielstwo wyciąga z nas tyle, że chociaż jedną rzecz sobie możemy ułatwić.

I jeszcze jedno. Rozumiem, że może być nagroda za naukę. Rozumiem, że rodzic może być dumny z osiągnięć dziecka, że może chcieć mu to okazać. Ale istnieje takie zdarzenie jak „po”.

A wy co o tym sądzicie?

 

10 Komentarzy/e
  • Natalia

    Odpowiedz

    Matko Nieidealna masz rację. Rodzice często kupują dzieciom smartfona/tableta/laptop,żeby im tylko nie przeszkadzali.
    A później się dziwią,że dziecko ma swój świat i nie chce z nimi rozmawiać. Rodzicielstwo nie na tym polega, też tak sądzisz?
    Ja wychodzę z założenia,że mojemu przyszłemu potomstwu będę dawkować ten internetowy świat, bo on czasem ogłupia.

  • Monika

    Odpowiedz

    Ja za zdobycie tytułu magistra dostałam od rodziców laptopa (to było z 5-6 lat temu). Jakoś za bardzo się z niego nie cieszyłam. Za dużo mnie kosztowało nerwów i stresu żeby przełożyć to na cos materialnego (z egzaminu wyszłam z płaczem). Laptop się już zepsuł. To tylko rzecz. Nie warto kupować takich „zabawek” dzieciom w zamian za naukę. A te reklamy mi także działają na nerwy. Pozdrawiam.

  • madame blania

    Odpowiedz

    reklama jest naprawdę żałosna i RTVEuroAGD u mnie właśnie wbił sobie gwóźdź do trumny. Obsługę mają tragiczną, a teraz i tragicznych marketingowców.
    Temat jest ciężki. Myślę, że można motywować dzieci zachowując zdrowy rozsądek. Tak jak pisałaś dzieci nie myślą co będzie za 10 lat. Dlatego trzeba tłumaczyć, rozmawiać i jeszcze raz tłumaczyć. Zresztą my też pracujemy, żeby dostać ten komputer, samochód, mieszkanie.
    Ważne też by mówić dziecku, że nie portfel decyduje o wartości człowieka.

  • EdziaEś

    Odpowiedz

    W zupełności się z Tobą zgadzam !
    To my, rodzice musimy tlumaczyć naszym dzieciom, że rzeczy materialne nie są wyznacznikiem naszej/czyjejś wartości.
    Może to oklepany slogan, ale wierzę w to głęboko, że „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.
    🙂

    • matka-nie-idealna

      Niestety w czasach konsumpcjonizmu jest ciężko a wiele osób kupuje dzieci z braku czasu.

  • MamaGosia

    Odpowiedz

    Jak mnie te reklamy wkurzają! Żałosny głos dziewczynki na końcu:” Mamo, tato jak żyć!” Moja córka (lat 6) rozpoczęła naukę w 1 klasie. W wakacje „tłukliśmy” Jej z mężem do głowy, że uczy się dla siebie, że to czego się nauczy nikt Jej nie ukradnie, nie zabierze, A media takimi reklamami wciskają dzieciom, że muszą coś dostać zeby się uczyły, wręcz uczą szantażu. Żenada.

  • Nasze Kluski

    Odpowiedz

    Ja czasami uważam, że w ogóle wykorzystywanie dzieci w reklamie powinno być zabronione. Bo to jest najczęściej granie na uczuciach rodziców i dzieci. I to na takich podstawowych, głębokich uczuciach – miłości, niepewności, trosce… Do tego tworzenie problemów, których nie ma, tylko po to, żeby przyjść z rozwiązaniem. A rodzic niepewny obecnie swej roli i funkcji, ciągle uświadamiany, że nie ma o niczym pojęcia, w końcu zaczyna w to wierzyć. Bo nie oszukujmy się, każdy z nas ma jakieś tam wątpliwości co do tego, czy dobrze wychowuje swoje dziecko. I taka reklama w takiej chwili wątpliwości „bach” obuchem przez łeb… raz, drugi, trzeci…
    Z resztą, pokażcie mi jakąś sensowną reklamę…

  • Zuzkowa Monia

    Odpowiedz

    Mam siostrę ,która w zeszłym roku szkolnym poszła do gimnazjum i na samym wstępie był wielki problem pt. „ja nie mam tam koleżanek” i że musi mieć nową komórkę( niedawno dostała wymarzonego,upatrzonego Samsunga). Rodzice myśleli, że to taki nastolatkowy foszek. W okolicach Sylwestra wyszło szydło z worka. Tata zaproponował, że może zaprosić kilka koleżanek na noc. W odpowiedzi usłyszał jeden wielki ryk ” że nikt fajny do niej nie przyjdzie,że może jedynie zaprosić Kaśkę i grubą Olkę,ale jak to zrobi to nikt z NICH nie będzie już w ogóle z nią gadać „. Okazało się,że tajemnicza grupa NICH to dzieciaki, które mają iPhona 6 i jak ktoś go nie ma to nie zasługuje na kolegowanie się z nimi, bo jest biednym wieśniakiem… Rodzice interweniowali w szkole. Usłyszeli,że „szkoła nie może narzucić uczniom jakie mają mieć telefony komórkowe”. Dodam, że szkoła jest niewielka, na każdym roku są 3 klasy, w każdej max. 16 osób. O zakupie takiego sprzętu dla gówniary nie było mowy, ale problem pozostał. Propozycja z naszej strony była taka: w każdej wolnej chwili Wiktoria pomaga tacie w pracy uporządkować dokumenty i zarchiwizować je, jak ktoś ma dla niej jakąś dodatkową fuchę to daje jej znać + jak już będzie jej niewiele brakowało to każdy z nas ( rodzeństwo, dziadki) coś jej dorzuci do skarbonki. Zgodziła się i myśleliśmy,że jak to z małolatami bywa: weźmie się do roboty i się zniechęci jak zobaczy ile czeka ją pracy. No i dupa ( w sensie dla nas),bo każdą wolną minutę spędzała przed kompem ojca, każdy grosik wrzucała do skarbonki, poszła do sąsiadów sama i spytała czy może kosić im trawnik ( dodam, że z niej taki typ co nie sprzątnie brudnego kubka ze stołu,bo właśnie pomalowała pazury) i SAMA zrezygnowała z prezentu na urodziny,bo wolała tą kasę odłożyć do świnki. Jak już odebrała paczkę od kuriera to szła z nią jak saper z bombą, a jak otwierała pudełko to trzęsły jej się łapy. Od następnego dnia miała już dużo kolegów i koleżanek, chociaż byli tacy co kręcili nosem „że słabo bo to nie jest iPhone 6s” …

  • Julka

    Odpowiedz

    Reklama jest żałosna, zastanawiam się, czy jakaś komisja etyki czy inne cholerstwo nie może się takim gównem zająć razem z grzybicami pochwy w porze śniadaniowej i nie tylko…

  • forum.miroslawzelent.pl

    Odpowiedz

    Jestem pod ogromnym wrażeniem! Dziękuję za
    wpis!

Skomentuj