Nie muszę się tłumaczyć.

22 komentarze

Rodzicielstwo.

Każdy z nas ma swoją wizję rodzicielstwa i ojcostwa. Moje wybory i decyzje nie zawsze zgadzają się z decyzjami PT. Najważniejsza jest umiejętność wypracowywania kompromisów i brak ostrych narzędzi w pobliżu. Dziecko nie jest ani własnością matki ani ojca, jednak to my mamy zrobić wszystko by ułatwić mu start w życiu. Ułatwić a nie tym życiem kierować. Pokazać co jest dobre, co złe i na co warto zwracać uwagę. Powinniśmy pokazać dziecku dobre wzorce i mieć nadzieję, że nasza nauka nie zaprowadzi go w przyszłości do kryminału a nas do psychiatryka.

Dobra. Zaleciało trochę wyższym stopniem psychologii.

W praktyce macierzyństwo wygląda trochę inaczej. Owszem, mamy jakieś wyobrażenie tego, co będzie się działo po narodzinach dziecka. Jakieś dwadzieścia lat do przodu. Szybko jednak okazuje się, że życie bezlitośnie łupie po tyłku i weryfikuje to, co sobie wymyśliliśmy.

Ja sobie wymyśliłam, że moje dziecko urodzone jako pierwsze, będzie śmigało bez czapki jeśli temperatura wyniesie więcej niż 10 stopni a młode trochę odrośnie od ziemi, żeby nie razić w oczy patologią. Oczywiście pod warunkiem, że wiatr nie rwie łba, nie pada deszcz i że nie ogólny armagedon. I tym sposobem, Hanisława w wieku czterech czy pięciu miesięcy była obiektem modłów babć, sąsiadek i pani z warzywniaka a pod balkonem MOPS wysłuchiwał dowodów przemocy domowej. Padały wieczne pytania „Jak to tak? Bez czapki?”. Każdy, kto miał inne zdanie nie omieszkał mnie o tym nie poinformować. A ja wiecznie tłumaczyłam dlaczego tak a nie inaczej. Tłumaczyłam z resztą jeszcze do niedawna.

Pomimo, że jestem podwójną mamą dopiero od dwóch tygodni a dziewczynki dzieli „jedynie” dwa i pół roku, już teraz widzę, jak wiele kwestii dotyczących wychowania zmieniło się przez ten czas. Zmieniło się też moje podejście. Przy #2 ćpam macierzyństwo od początku, działam intuicyjnie. Postanowiłam karmić zarówno piersią jak i butelką (zarówno swoim pokarmem jak i mm). Postanowiłam podawać smoczek. Dlaczego? Bo z Hanką to nie przeszło a karmienie piersią było dla mnie prawdziwą mordęgą. Z Pierdołą zgrywamy się i dogadujemy od początku. Karmienie jest przyjemnością od początku chyba, że mówimy o nocnym, kiedy to chodem nawalonego hydraulika toczę się do łóżeczka. W sensie, jestem nieprzytomna w trzy pośladki. Pomimo wszystko, nie chcę zginąć w macierzyństwie na kolejne długie miesiące. Chcę móc wyjść z Hanką na lody, zostawiając #2 pod pachą PT. Chcę móc napić się browara letnim wieczorem i wyjść na zakupy bez obaw, że będę leciała do domu z gołą centralą i sikającym po ścianach mlekiem do zaryczanego u progu ojca dziecka. Bo w macierzyństwie trzeba być trochę egoistą. Chociażby dlatego by nie utonąć we własnych odchodach depresji. Usłyszałam kiedyś, że skoro zdecydowałam się na dziecko, powinnam dać mu to, co najlepsze. Dam. Szczęśliwą, realizującą się mamę.

Nie będę tłumaczyła, dlaczego wożę w takim foteliku a nie innym, używam takiego wózka a nie innego, używam czy też nie używam chodzika, szczepię tak a nie inaczej. Wiem, że wiele osób się ze mną identyfikuje i stawia mnie w jakimś stopniu jako przykład. Ufam też, że te osoby mają własne rozumy i potrafią podejmować własne, przemyślane decyzje. Ja mogę pokazać jak wychowuję dzieci, czego używam i co polecam ale zawsze będę podkreślała, że to MOJE wybory. Jednocześnie nie czuję się w obowiązku tłumaczyć dlaczego jest tak a nie inaczej.

Jeśli ktoś nazwie mnie przez to złą matką, trudno. Wierzę, że dla moich dzieci jestem najlepsza. Dobre rady są niestety wciąż zmorą niejednej matki. Zanim kogoś taką obdarujesz, być może sprawiając przy tym przykrość, pomyśl. Ty rzucisz osądem, później wyjdziesz i zapomnisz. We mnie to może siedzieć jeszcze długo. No, we mnie może nie. Bo ja wszystkimi nieproszonymi radami podcieram sobie mój chudy tyłek.

Ostatnio na FB wybuchła gówno burza o imię #2. Bo wam się należy, bo jestem osobą publiczną. Niestety dla was a dla mnie stety jeszcze, to ja dyktuję warunki w tym związku z czytelnikiem. Tak, jak zawsze powtarzam, że nie wszystko co opisuję pochodzi z autopsji. Raz są to historie moje, innym razem moich koleżanek. To ja warunkuję co wam przekażę i co pokażę. Jednym razem pocałujecie klamkę, innym przeczytacie o ostrej scenie seksu. To nie znaczy  że poznacie każdy szczegół z mojego życia. To nie znaczy, że możecie wymagać ode mnie więcej. A niektórym wejście do mojej sypialni czy pokoju moich dzieci nie wystarczy. Bo jestem im winna jeszcze więcej…

To moje podwórko a wy jesteście moimi gośćmi. Staram się was przyjąć najlepiej jak potrafię ale gdy ktoś wchodzi z butami do mojego salonu, wyciągam z szafy kałacha.

 

 

22 Komentarzy/e
  • Barbarella

    Odpowiedz

    Brawo Ty! 🙂

  • Barbarella

    Odpowiedz

    Brawo Ty ! 🙂

  • AniaJG

    Odpowiedz

    Przybijam piątkę za każde napisane tu słowo! 🙂 My jeszcze czekamy na Jedynkę, ale „złą matką” już zostałam… Bo w ciąży chodziłam za zajęcia na dziennych studiach, w dodatku do szpitali (uroki medycyny), bo w ciąży zdaję końcowe egzaminy (w maju 7, w czerwcu jeszcze 4), bo nie biegam na wszystkie możliwe warsztaty dla przyszłych mam, bo zaczęłam właśnie 8 miesiąc, a nie ma wyprawki…

  • anna

    Odpowiedz

    Ja niepojmuje tej calej afery o imie. Ludzie naprawde musza nie miec co robic zeby tak sie zachowywac. Co mnie interesuje imie czyjegos dziecka. Uwielbiam czytac twoje teksty. Podziwiam. Goraco ci kibicowalam. Tez przeszlam zagrozona ciaze Ale bez przesady.

  • anna

    Odpowiedz

    Z tymi radami to tez jest tak ze dostaje gesiej skorki jak slysze od starszych pan pod blokiem : „o jej a jemu nie bedzie za zimno?, dzisiaj taki wiaterek wieje”. Dodam ze bylo 26 stopni na plusie a 2 latek bylnubrany w krotkie spodenki i koszulke z krotkim rekawem. W razie czego zawsze mam przy sobie jakas bluzke z dlugim rekawem. Ale bez przesady.Jak mi pot leci po tylku to biegajacemu dziecku t

  • karolina

    Odpowiedz

    Bomba! ?

  • Kaha

    Odpowiedz

    Ciśnie mi się na usta jedno słowo- Amen! Zgadzam się bardzo!

  • Hania

    Odpowiedz

    I o czym tutaj deliberowac?

  • ka

    Odpowiedz

    Ludzie seriale biorą za real to i z Tobą się utorzsamiają. Broń swojej prywaty, a co:)Mnie poprawiają i próbują 'nawrócić’ matki z placu zabaw które codzienni od 15 wysiadują ławkę jak grzęde!!!olać i robić po swojemu. Szczęśliwa matka to szczęśliwy mąż i dzieci:)brawo MY:)

  • Ania

    Odpowiedz

    Nic dodać, nic ująć!!!!!

  • BeeMammy

    Odpowiedz

    Ktos Cie musial niezle wkurzyc;) pewnie na tym fb

  • magdziel28

    Odpowiedz

    Ja jestem taka matka co przy wietrze zaklada czapki, na sloncu kapelusz ale to moje dziecko i tak o nie dbam, nie razi mnie to ze ktorej biega bez czapki sa dzieci i dzieci jedne moga po sniegu na boso chodzic i nie zachoruja, kazde dziecko ma matke i ona wie najlepiej czego jej dziecko potrzebuje, a jak slysze dobre rady to z grzecznosci podziekuje a i tak robie po swojemu, pozdrawiam

    • matka-nie-idealna

      I tak ma być. Każdy ma prawo wychowywać swoje dziecko według swoich zasad. Niestety ja na dobre rady jestem uczulona 😉

  • Agata

    Odpowiedz

    Dobrze wiedziec, ze sa mamy myslace podobnie. Ja nie mam tyle cierpliwosci. W reakcji na dobre rady i dociekliwe pytania wlaczam SARKAZM. Jedno zdanko i delikwent(ka) sie zmywa z lekka przytkany(a) urazony(a), bo „jak to?” 🙂 Jesli jednak trafie na malo inteligenego natreta (sarkazmu nie wyczuje) zaczynam warczec. Wtedy, jak mawia moj maz: „Ty najpierw strzelasz a potem sprawdzasz kto umarl”. Niestety, ludziom trzeba „tlumaczyc” w jezyku dla nich zrozumialym…

  • Revelkaa

    Odpowiedz

    Nieidealna,PT, Hanislawa i Pierdola (ewentualnie #2) i z butami precz!!! Tak jest lepiej;)

  • Marysia

    Odpowiedz

    Kochana, jesteś cudowna ! TAK bardzo uwielbiam Ciebie , Twoje poglądy i poczucie humoru ! Wspaniała ! ❤

  • Magda

    Odpowiedz

    Super, że odkrywasz siebie ale tez zostawiasz coś dla siebie 😉
    A Hasztu to cudowne imię

  • Ewelina

    Odpowiedz

    Ja też słuchałam opinii na swój temat. Ale ja byłam wyrodną matką. Dlaczego? Bo zabrałam Młodego na karuzele w bardzo ciulastą pogodę (środek sierpnia, pochmurno ale w miarę ciepło), ale dobrze ubranego. Kto mnie osądził? Moja własna teściowa.
    Drogie Matki Nieidealne, miejcie w poważaniu osądy innych. Jeśli nie gryzie Was sumienie to znaczy, że wszystko jest cacy 🙂

  • Tinka

    Odpowiedz

    Od niedawna czytam twojego bloga i pluje sobie w twarz że dopiero teraz;) Jestem mamą 2.5 rocznego chłopca i pół rocznej fruzi i stwierdzam że twoje niektóre wpisy są jakby wyjęte z mojego życia. Są super! Szczere i z poczuciem humoru. Zgadzam się w 100% że każda mama wychowuje tak jak uważa i jak jej instynkt podpowiada i komentarze wszelkiego rodzaju są zbędne.

  • Marlena

    Odpowiedz

    Fajnie ubrałaś to w słowa.
    Być Panią swojego czasu, Matką swoich dzieci i decyzji. Czasem się potknąć, czasem przekonać że miało się rację. Dojrzałe to bardzo! Bo przecież tak to w życiu jest, że najlepiej uczyć się na błędach…nie cudzych, ale własnych.

  • Beata

    Odpowiedz

    Idealnie napisane! 😀
    Przypadkiem wpadłam na Twojego bloga, ale siedzę i czytam już 2 godziny z przerwami modląc się o to by mój syn uraczył mnie długim snem xD
    Jeśli właśnie o czapki chodzi to ja tego nie rozumiem dlaczego koniecznie MUSI ona być u noworodka/niemowlaka jak na podwórku 25+st C. Jeszcze na niektóre wymysły mamy się zgadzam, ale nie na wszystkie

Skomentuj