Nie nadaję się na matkę.

17 komentarzy

Nie nadaję się na matkę. Ta myśl towarzyszy mi ostatnio często.

Zawsze wtedy gdy zalewa mnie fala frustracji po wylanym przez Hankę soku.
Zawsze wtedy gdy po raz kolejny podnoszę głos albo, powiedzmy sobie szczerze – drę ryja jak opętana.
Zawsze wtedy gdy daję dziecku karę bo nie mogę doprosić się raz, piąty i dziesiąty, żeby coś zrobiła.
Zawsze wtedy gdy na odpieprz mówię „włącz sobie bajki”.
Zawsze wtedy gdy syczę przez zęby „zaraz mnie szlag jasny trafi!”.
Zawsze wtedy gdy wyję, że już nie chcę być mamą, nie dam rady.

Nie nadaję się na matkę.

Zawsze wtedy gdy nie chce mi się po raz kolejny tej nocy wstać do płaczącego dziecka.
Zawsze wtedy gdy po raz kolejny nie mam siły podnieść uczepionego nogawki niemowlaka.
Zawsze wtedy gdy myślę „Co znowu?” przy donośnym „Mamamamama!”.
Zawsze wtedy gdy zastanawiam się, po co mi to było? Po co mi to całe macierzyństwo? Po co mi nieprzespane noce, choroby i wieczny foch trzy i pół latki?
Zawsze wtedy gdy wiem, że popełniam błędy, których nie chciałam nigdy popełnić.
Zawsze kiedy krzyczę w myślach, żeby wszyscy dali mi święty spokój. A czasami na głos.

I wtedy przychodzi starsza. Kładzie głowę na kolanach i teatralnym szeptem mówi „Jesteś najlepszą mamunią na świecie”.

A potem młodsza robi pierwszy krok. I dziesięć kolejnych, pędząc do mnie na złamanie karku. A kiedy krzyknę, zanosi się śmiechem, rozwalając mój system na łopatki, gasząc całą złość. Wyciąga ręce, gdy jestem w pobliżu i uśmiecha się najszerzej, gdy wychodzę z toalety.

Albo starsza na przykład, zapytana kto ma jej towarzyszyć przy pobraniu krwi, mówi „Mamusia. Jasne, że ona!”.

I wtedy odbieram Hanisławę z przedszkola. Uśmiecham się szeroko, jak po tygodniowym rozstaniu. Pytam jak minął dzień i czy obiad był smaczny. I o Kacpra też pytam, przyszłego męża pierworodnej. Śpiewamy piosenkę, której mnie nauczyła, ćwiczymy wierszyk przed ważnym dniem. Idziemy za rękę, skaczemy przez kałuże. Moczymy buty i stwierdzamy, że to nic takiego. Że to wszystko jest nieważne.

Klaskam najgłośniej na przedstawieniu i płaczę ze wzruszenia. Nagrywam drżącą ręką by wszystkim się pochwalić, nawet wtedy gdy są niespecjalnie zainteresowani.

Siedzę w kiblu i oglądam zdjęcia dzieci. Albo wieczorem, gdy już dawno śpią – tęsknię.

Tęsknię za chwilami sam na sam ze starszakiem, wyrywam je z zapracowanej codzienności.

Mówię, że nic się nie stało gdy ulubiony kubek poszedł w drobny mak. I gdy patrzy na mnie z przerażeniem bo uderzyła niechcący młodszą siostrę. Żądam buziaka, najlepszej karty przetargowej. I wbijam brodę tam, gdzie łaskotki mają swoje epicentrum.

I wtedy przychodzi wieczór. Wtapiam nos w świeżo umyte włosy, lulam młodsze do snu. Trochę oszukuję, dając całusa Hance i obiecując, że jak zaśnie to przyjdę dać kolejnego. Chociaż nie. Zawsze wracam. Siadam przy łóżku, liczę oddechy. Zachwycam się gładkością policzków, całuję duży palec u stopy.

Przykrywam nagie stópki, wyciągam zagubiony smoczek. Myję butelkę na nocny przydział racji żywieniowej, odliczam sześć miarek mleka. Zaglądam do jednej i kładę się do łóżka po to, by za chwilę wstać. Przecież nie zajrzałam do drugiej. Nie zasnę.

I po całym dniu frustracji i zmęczenia, kiedy jedyną opcją jest wystrzelenie się w kosmos myślę, że ja to jednak lubię. To całe macierzyństwo. Ze wszystkimi wzlotami i upadkami. Z każdą nieprzespaną nocą i kręgosłupem w stanie agonalnym. Z wartą przy szpitalnym łóżku i dziecięcym gilem wtartym w ramię. Z każdym fochem, buntem i groźbą kary.

Tylko ryja trzeba mniej drzeć i olać wszystkie rozlane soki.

Tylko spokój nas uratuje. Ewentualnie wino.


SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BIERZCIE I JEDZCIE Z TEGO WSZYSCY. MOŻESZ ZATEM:

  1. Polubić lub/i zostawić komentarz tutaj lub na Fejsiku Nieidealnej.
  2. Polubić nasz profil na Facebooku.
  3. Zajrzeć do nas na Instagram.
  4. Puścić artykuł dalej w świat. 

* zdjęcie z serwisu https://www.flickr.com

17 Komentarzy/e
  • Aleksandra

    Odpowiedz

    Pierwszy raz mi się ryczeć chce, jak czytam Twój wpis. Wszystkie zawsze trafiają do mnie bardzo, ale ten trafił szczególnie, bo wczoraj właśnie darłam mordę z frustracji , po chwili miałam poczucie winy gigantyczne a teraz on śpi a ja tęsknię… To chyba tak już jest zaprogramowane. Nie ma matek idealnych, są tylko idealnie- nieidealne. Najukochańsze 🙂

  • Marta

    Odpowiedz

    Nic doddać nic ująć. Mam dokladnie tak samo jak Ty. Dziś szykowałam się do pracy po tygodniowym wolnym w towarzystwie mojego 2,5 latka i myślałam sobie -nareszcie trochę samotności. On wstał przebiegł do mnie z łezka w oku i powiedział Mamusiu zostań ze mną w domku przecież ja tak Cię kocham…No i jak tu nie kochachac macierzynstwa:-)

  • Nika

    Odpowiedz

    Czytam jakby o sobie… codziennie dopada mnie ta myśl…jestem złą mama…najbardziej uświadamiam to sobie gdy mój pięciolatek mówi, że znów krzyczę… Echh…Moja Natalka jest w wieku Twojej Nadii. 🙂 Pozdrawiamy gorąco:*

  • Magda

    Odpowiedz

    Nieidealna jesteś wielka. Wywalasz na światło dzienne obawy i uczucia nas wszystkich. Często czytam Twoje wpisy i mam łzy w oczach bo widzę w Tobie odbicie mnie samej. Z tymi samymi rozterkami, błędami, radościami i smutkami. Dziękuję że jesteś!

  • Mama

    Odpowiedz

    Daj znać ziembiakom. Ona ogarnia ;P

    • matka-nie-idealna

      Ziembiakowa ma moje teksty przedpremierowo ?

  • Kasia

    Odpowiedz

    Tak właśnie jest. Odkąd moja Nadia zaczęła chodzić to częściej jak to Natalia napisała drę ryja? bo Nadia wszędzie dojdzie otworzy szafę wywali ubrania, wejdzie do łazienki wlozy ręce do wc?, w kuchni z szuflady wyjmie wszystkie przyprawy itp. A ja bezradna bez sily drę ryja bo mam dość a później bardzo wielkie wyrzuty sumienia po co…. I wtedy myślę ze nie nadaje się na mamę ?

  • Paula

    Odpowiedz

    Nadajesz się na matkę, każda matka ma takie chwile i myśli, żeby trzasnąć drzwiami i nie wrócić a pozniej patrzy na swoje dzieci i płacze że szczęścia. Każdy ma granicę wytrzymalosci i nie ma czego się wstydzić. To nic, że kolejny kubek się potłukł, to nic że dziecko które 5 minut temu przebrałas znowu jest brudne. To nic, że dziecko nauczyło się rysować..po ścianach. To wszystko to tylko rzeczy.

  • Basia

    Odpowiedz

    Ech…Jakie to życie Matki jest momentami ciężkie. Ale jak to dobrze czasem przeczytać że ktoś ma podobnie – albo nawet tak samo jak ja 🙂 że po wyladowaniu całej frustracji i nerwów dopada zwątpienie a później żal…cholerny żal i rozczarowanie, że mimo obietnicy że JUŻ NIE BĘDĘ KRZYCZEĆ i tak wrzeszcze wściekła na pierworodna…

  • Anszpi- Droga do perfekcyjnych włosów

    Odpowiedz

    Moja córeczka ma dopiero 6 miesięcy a przeżyłam przy niej bardzo dużo i również nieraz myślę, że nie nadaję się na mamę ale z drugiej strony życia sobie bez niej nie wyobrażam. Nieraz marzę o chwili dla siebie i gdy ją mam bo Misia poszła na spacer z tatą to za chwilę i tak mi jej brakuje i dzwonię żeby wracali 🙂

  • Magda

    Odpowiedz

    Kur..de mać jak mi to było potrzebne… dokładnie dokładnie mam to samo z mała różnica ze mam jednego 2 lekkiego terrorystę.
    Dzieki, że jesteś 🙂
    Czekam z niecierpliwością na następny tekst 🙂

  • Natalia

    Odpowiedz

    Dokladnie !!! Mam córeczki w podobnym wieku co Nadia i Hania – Zuzia 3latka i 2 miesiące a Eliza 13miesiecy ? Istne szaleństwo ! Tez miewam czasami chwile zwątpienia bezsilności padam na ryj dosłownie każdego dnia ale nie wyobrażam sobie życia bez nich sa calym moim życiem Uwielbiam je !!!!

  • Karolina

    Odpowiedz

    Dziękuję Ci za ten tekst … dla naszych dzieci zawsze będziemy idealne.

  • Aleksandra

    Odpowiedz

    Poryczałam się, bo lepiej nie można było tego napisać. Pozdrawiam

  • Magda

    Odpowiedz

    Ech… Ostatni mój tydzień wyglądał jak to, o czym piszesz tylko, że do entej potęgi.
    I tak co jakiś czas. Tydzień z Królową Frustracją, a potem kilka tygodni z Królem Spokojem. I takie podróże odbywam. Od niej do niego. Jak dobrze, że u faceta bywam dłużej, co nie zmienia faktu, że podczas pobytu u Niej bywam… ykhm… no… Dzięki za ten wpis!! 🙂

  • Kora

    Odpowiedz

    Śliczny tekst, bardzo prawdziwy i uroczy. Tak właśnie wygląda macierzyństwo – ciężkie ale jakże satysfakcjonujące i milosciodajne <3

  • Marta

    Odpowiedz

    Tak się właśnie czuję … 🙁

Skomentuj