Nieidealna się sprzedała.

47 komentarzy

Wyobraźcie sobie taką sytuację. Idziecie ulicą z dzieckiem. Nagle ktoś proponuje Wam fajną sumkę za rodzinny występ w reklamie patelni. Keszu wystarczy na dobre wakacje na drugim końcu świata, naprawę starego Poloneza z szopy, który kopyrtnął lata temu lub na remont kuchni. Dla Was to możliwość rozwoju i fajna przygoda. Dla Waszego domowego budżetu- zastrzyk gotówki.

Ale Wy wtedy w imię idei żeliwnych garnków i pieca kaflowego rezygnujecie. Nie chcecie sprzedawać prywatności dziecka, w dupie macie ciekawość jak tworzenie spotów wygląda od drugiej strony i generalnie wolicie pierdzieć w kanapę niż przeżyć przygodę życia.


Sprzedałam się.

Jak tania dziwka, za trochę fejmu i grosza do domowego budżetu. Sprzedałam się pomimo, że idea bloga była inna.

Nieidealna istnieje od 2,5 roku. Miała być pamiętnikiem dla potomności, miała być zbiorem moich myśli. Albo miała upaść już po drugim wpisie jak sryliard moich wcześniejszych blogów.

Ale ruszyła z kopyta już przy pierwszym wpisie i nie mogłam się wycofać. Liczyliście na mnie. Stała się encyklopedią i psychoterapią dla innych, nieidealnych matek.

Od pewnego czasu dostaję zarzuty, że się sprzedałam. Że stałam się wyrachowaną biznes woman, że wystepuję w telewizji. Że trzepię kasę na czymś, co z założenia miało być zbiorem „kurw” i odlukrowaniem macierzyństwa. Że od czasu do czasu między „zaraz wyskoczę przez balkon” a „ja pierdolę, na co mi to wszystko” wplotę reklamę. I że blog to nie praca.

Bloga prowadzę od prawie trzech lat. Wpis, dwa dni przerwy i wpis.
Przygotowanie jednego postu zajmuje mi minimum pięć godzin. Pięć godzin, zazwyczaj wieczorem bo przez większość czasu pracowałam na etacie i matkowałam jednemu pacholęciu. Pięć godzin bez męża, bez wspólnych wieczorów na kanapie i wyjść ze znajomymi. Pięć godzin kiedy spacyfikuję dwójkę dzieci i kiedy zazwyczaj padam na ryj. Pięć godzin, które pomimo zajebistego zmęczenia lub czasami braku ochoty muszę wyskrobać dla bloga. Kto zgadnie jak szybko zaczęło cierpieć na tym moje małżeństwo?
Często jednego posta piszę kilka dni. Pomimo, że mam temat, nie mam pomysłu i mimo kilku godzin przed ekranem, nie powstaje nic.

Wpis reklamowy zajmuje jeszcze więcej czasu. Do tego wszystkiego dochodzi sesja zdjęciowa, humor dziecka, aura na dworze, kierunek wiatru i obróbka zdjęć, której szczerze nienawidzę. Spośród setek (tak, setek) zdjęć należy wybrać kilka, które się nadają. Wiadomo jak bywa przy dzieciach- na jednym zdjęciu foch, na drugim krzywa mina a na trzecim młode szoruje pyskiem kafelki. I tak z pięciu godzin robi się osiem. Albo dziesięć.

Kiedy piszę coś „od siebie” to nie jest tak, że siadam do komputera i trzepię z rękawa temat. Bywa, że to godziny szukania inspiracji, ślęczenia przy komputerze. Kiedy jest już temat, czasami nie ma weny. Wena to taka suka, pojawia się zawsze nie wtedy kiedy trzeba. Zazwyczaj o trzeciej w nocy lub kiedy jedyną możliwością zapisania jest papier toaletowy. Bywa, że wklepanie jednego zdania zajmuje godzinę, dwie. Bywa, że kasuję pisany od kilku godzin tekst i tworzę go na nowo. Kiedyś, na samym początku, PT zapytał mnie, jak to możliwe, że pomimo iż siedziałam przed komputerem od kilku godzin, miałam wklepane dwa czy trzy zdania. Wtedy dałam mu do napisania jeden tekst. Pisał go cały dzień.

Do tego dochodzą komentarze. Czytam wszystkie, odpisuję na większość. Do tego dochodzą maile i prywatne wiadomości od czytelników, gdzie piszę więcej niż jedno zdanie. A są tego dziesiątki w ciągu każdego dnia.

Do tego dochodzą maile od klientów, na które należałoby odpowiedzieć najszybciej jak to możliwe, inaczej ktoś inny nas uprzedzi i dostanie zlecenie.

W sieci jestem 24 na dobę. Codziennie przed komputerem spędzam kilka godzin. Pierwszą rzeczą, którą sprawdzam po przebudzeniu jest FB i blog. Nie pamiętam kiedy spędziłam wieczór z mężem. W ciągu ostatniego półrocza były może dwie takie sytuacje. W ciągu dnia jestem mamą, żoną, pracownicą na etacie i kurą domową. Wieczorem piszę dla Was. Nie dlatego, że muszę. Dlatego, że chcę, że to kocham. Blog jest moją pasją a Wy największym motorem. Do tego stopnia, że myślę o rezygnacji z etatu by pisać dla Was więcej.

Ale zdarza się, że ktoś mi wbije w dupę szpilkę bo napisze, że się sprzedałam i że odzieram dzieci z prywatności. Niestety samym powietrzem i słowami uznania nie wyżywię rodziny. Blog jest pracą i to niekoniecznie łatwą i przyjemną. Rozumiem, że jeśli to samo robiłabym przy biurku w korpo a nie w domu, ludzie inaczej by na to patrzyli. Do tego, demotywujące jest mówienie, że „blogerzy dostają coś za darmo”. Są takie sytuacje, jasne. Ale w większości, przynajmniej w parentingu, jest to wpis reklamowy, nad którym trzeba się nazapierniczać. Firmy zawsze oczekują czegoś w zamian, w tej „branży” nie ma nic za darmo.
Jeśli chodzi o prywatność dzieci, najpierw sprawdźcie własne profile, chociażby na Facebooku a później zwracajcie uwagę. I nie trafią do mnie argumenty, że jestem osobą publiczną, że kilkadziesiąt tysięcy osób może zobaczyć zdjęcia mojego dziecka. To tak jak opierdalać kogoś, że pali dwie paczki papierosów dziennie bo przecież my palimy tylko połowę.

Może kiedyś nauczę się, że obok tych, którzy gratulują sukcesu zawsze pojawi się ktoś zawistny i zazdrosny. Ale jeszcze nie dziś.

Ulało mi się.
Dziękuję.

47 Komentarzy/e
  • Ilona

    Odpowiedz

    Haha wiedziałam, że tak będzie 🙂 że ruszą Cię te komentarze. Ja cie czytam bo lubię twój sposób pisania poczucie humoru a to, że czasem opisujesz jakiś produkt okey takie czasy wszyscy zarabiają na mediach społecznościowych a swoją drogą tym zazdrosny nikt nie broni pisać własnego bloga i też na tym zarabiać. Wiec po krótce połechtam twoje ego 🙂 olej to masz talent do pisania i już 🙂

  • zielony koralik

    Odpowiedz

    Chciałoby się napisać „nie przejmuj się”… Ale czemu niby nie? Bo w internecie można bezkarnie napisać wszystko? A takiego! Lubię Cię czytać, a dziś mój szacunek do Ciebie wzrósł o +100. Musimy stawiać granice, bo sam fakt bycia „osobą publiczną” nie ma dopisku „napluj mi w twarz- przecież możesz”. Ludzie pozwalają sobie na tyle, na ile my im pozwolimy. Ulało Ci się? Na zdrowie (psychiczne)! :-*

  • Zoe

    Odpowiedz

    Myśle ze nie powinnaś sie przejmować takim gadaniem 🙂 ! Bez sensu . Nigdy wszystkim nie dogodzisz ! Nawet jesli cos zyskujesz prowadząc bloga … To tylko i wyłącznie Idzie Tobie na plus 🙂 skoro robisz cos zajebiscie to dlaczego miałabyś rezygnować z zarobienia dodatkowych pieniędzy . ( wiadomo na kasie nikt nie spi ! Zawsze sie przyda )

  • Karolina

    Odpowiedz

    A w dupie, żal niektórym cztery litery ściska, że nie są tacy popularni/kreatywni, że nikt im nie chce zapłacić za zdjęcie dziecka. Gratuluję kochana bo najważniejsze, że w życiu można robić coś co się lubi (może czasem trochę mniej lubi) i jeszcze dostaje się za to pieniądze. :* Życzę dużo więcej takich kontraktów, sumiennie sobie na nie zapracowałaś 🙂

  • MammaModna

    Odpowiedz

    Uwielbiam <3♡♡♡ sama prawda!

  • Ania

    Odpowiedz

    Brawo!

  • Ania

    Odpowiedz

    wrzuć na luz ? Domyślam się ze nie jest Ci łatwo czytać takie komentarze na swój temat,ale życzę Ci szybkiego opanowania techniki zlewczej. Każdy ma prawo robić co mu się podoba ? A jeśli komuś to akurat nie odpowiada to niech nie czyta Twojego bloga. A nie wylewa swoje frustracje i zazdrości sukcesu.Życzę powodzenia i wielu lukratnwnych propozycji współpracy takich aby innym żal dupę ściskał ?

  • Zuza

    Odpowiedz

    Okej, zarabiaj. Każdy by tak zrobił. Ale ten wpis odebrałam jako narzekanie na swój blogerski los (a przecieŻ z wyboru) i próbę tlumaczenia się. Nieudolnego zresztą. Po co to? Blog jest fajny i odcinkami przejmować się nie należy, tym bardziej tłumaczyć. Rób co lubisz i jak podpowiadają Ci serce i rozum. Nie ludzie. Pozdrawiam 🙂

  • Monika

    Odpowiedz

    Na siebie i bloga pracujesz jak napisałaś 3.5 roku. Mam firmę, dwójkę dzieci w wieku twoich maluchów i nianię do pomocy. Z tego powodu też spotykam się z głupimi komentarzami. Nie wiem jak Ty dajesz radę w ciągu dnia matkować i prowadzić bloga – blog jest jak firma, prężnie działająca i nie ma w tym nic złego aby za poświęcony czas dostać wynagrodzenie. Uwielbiam Cię czytać <3

  • Magda

    Odpowiedz

    Nikt kto nie spróbował pracować, mieć dwójki dzieci w tym jednego malutkiego nie pojmie, że blog to nie takie pierdnięcie. To cholernie dużo poświęcenia dla swojej satysfakcji bo mało kto publikuje suchy tekst bez zasiegniecia przt tym fachowej wiedzy. Szczerze nawet nie wchodziła na wpis o reklamie bo wiedziałam, że szlag od raxu mnie trafi jak zobaczę komentarze. Co komu do tego.

  • Barbarella

    Odpowiedz

    Kochana zazdrość im dupsko ściska! Olej ich!
    Dla mnie jesteś wielka. W ciężkim czasie, kiedy wydawało mi się, że wszystkie naokoło są perfekcyjnymi matkami a tylko ja sobie nie radzę i jestem beznadziejna, to TY i TWÓJ BLOG uratowały mi życie (a przynajmniej moją psychikę), dzięki Tobie uwierzyłam, że jestem najlepszą mamą dla mojego dziecka…za co Ci wielkie dzięki! :-* (cdn.)

  • Barbarella

    Odpowiedz

    Myślę też, że nie jestem jedyną, której pomogłaś. Dlatego życzę Ci Kochana więcej takich propozycji, „sprzedawaj się” kiedy tylko masz na to ochotę i niech Wam konto bankowe puchnie od kasiory!!!

  • joanna

    Odpowiedz

    Sama prawda.
    Gdy odniesiesz sukces, to zawsze obok pojawi się ktoś maluczki, próbując umniejszyć Twoją pracę i wkład, a samego dupa boli, żeby coś zrobić. Co do zarabiania – zgadzam się z Tobą, etosem pracy lekarskiej/dziennikarskiej/strażackiej jakoś jeszcze nikomu nie udało się dziecka wyżywić.
    Idź do przodu, nie oglądaj się na maluczkich.
    <3

  • nika

    Odpowiedz

    Taa, teraz że się sprzedałaś, że wielka Pani biznesu, z reklamy.. a jeszcze niedawno było ogromne oburzenie, że jako osoba publiczna, masz obowiązek podać imię Hasztu. że to olewanie czytelników itd. Myślę ze zdjec Twoich dzieci , Twojego zycia jest i tak mniej niż u nie jednej na fb.

  • Monika

    Odpowiedz

    Matka, a weź Ty to pierdol! Szkoda czasu! Rób swoje, a tym co zazdroszczą Ty wbijaj szpile w dupę takimi reklamami. ❤

  • Monika

    Odpowiedz

    Zazdrość i zawiść to nasze narodowe dobro… Ludzi boli, że komuś się udało. To przykre ale prawdziwe… Ja natomiast gratuluję bloga i oby tak dalej… Pozdrawiam

  • Ania

    Odpowiedz

    Powiem tak: jeżeli reklamujesz coś TYLKO dla pieniędzy, bez sprawdzenia jak ta rzecz działa na np. Ciebie, jeżeli wiesz, że jest ona wręcz szkodliwa a mimo to ją polecasz, to się sprzedałeś/łaś. Pisałaś o firmowych butkach, że są wygodne, wyprofilowane, że polecasz, bo Hania w nich już jakiś czas śmiga. Ja nie widzę nic złego w tej reklamie, bo to opinia oparta na własnym doświadczeniu. Amen 🙂

  • Jaśka

    Odpowiedz

    Dzięki Twoim radą staję się lepszą mamą dla mojej niespełna 4 latki. Ja Cię podziwiam. Pracujesz, zajmujesz się dziećmi, ogarniasz dom i męża, a na dodatek prowadzisz bloga, ja nawet nie umiem ogarnąć „chałupy” gdy mała wraca z przedszkola bo razem z Nią wpada jakiś cholerny tajfun. Rób swoje i nie przejmuj się komentarzami innych.

  • Anna

    Odpowiedz

    Dziewczyno, sprzedawaj się dalej, bo w tym mniej kurestwa niż w tych komentarzach, o których mowa w poście.

  • RUDA

    Odpowiedz

    Kochana Ty się niczym nie przejmuj dalej rób to co kochasz co daje Ci satysfakcję I lase też!!!
    głowa do góry i cyc do przodu !!!

    Ps.
    Z czasem się uodpornisz na głupotę ludzką (choć , nie zawsze się Da)

  • nerka

    Odpowiedz

    A ja mam takie pytanie trochę poza tematem, liczę na odpowiedź. Chodzi mi o zdanie:
    Kiedyś, na samym początku, PT zapytał mnie, jak to możliwe, że pomimo iż siedziałam przed komputerem od kilku godzin, miałam wklepane dwa czy trzy zdania.” – co oznacza skrót PT w tym? Kolejny raz już widzę ten skrót na blogu i domyślam się, że chodzi o partnera ale od czego ten skrót PT? 😉 z góry dzięki.

  • anna

    Odpowiedz

    Kochana miej gdzies takie zlosliwe komentarze. Niektorym po prostu zal dupe sciska ze komus sie udalo robic cos fajnego, cos co lubi i jeszcze miec z tego pieniadze. Pozdrawiam

  • Ewa I.

    Odpowiedz

    Zupełnie nie rozumiem w czym problem! Gdyby to była reklama prezerwatyw, ok byłoby nie na temat. Ale coś co każdej z nas,nie raz i nie dwa uratowało tyłek? Moim zdaniem super, dlaczego nie? Aaaaaa bo Ty na tym zarobiłaś…… A nie no za takie rzeczy to się u nas ludzi zamyka. I co z tego że Hanię zobaczy tylu ludzi….. Jak idziecie ulicą chyba nie zasłaniasz jej buzi chustką? Ubrana była? Była!

  • Ania K

    Odpowiedz

    Dla mnie jesteś najlepsza ☺ to Ty wychowujesz swoje dzieci, Ty je karmisz i utrzymujesz więc wszystkie ciocie dobra rada najpierw zajrzyjcie do swojego garnuszka a dopiero później pierdolcie swoje farmazony o innych! A Ty rób to co uważasz za odpowiednie a całą resztę pierdol ?

  • Kasia

    Odpowiedz

    Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził:)
    Żyj jak chcesz i nikomu się nie tłumacz.Przez ten wpis straciłaś tylko swój czas.Jedna z najlepszych rzeczy jakich się w życiu nauczyłam, to mieć wywalone na opinie innych.

  • Renia

    Odpowiedz

    E tam od razu sprzedałaś… ja traktuje te twoje bardziej jak wskazówki niż tudzież reklamy a po za tym jeśli to TY wybierasz co chcesz reklamować a nie bierzesz co popadnie tylko dla zysku to sprzedawaj się aż miło.Ja bardzo chętnie nauczę się na twoich błędach i kupie coś co ma sprawdzona opinię.Pozdrawiam bardzo serdecznie co nas nie zabija to nas tylko wzmocni

  • Ania

    Odpowiedz

    Zamiast widzieć w sukcesach innych motywację do działania łatwiej jest siedzieć na dupie i krytykować… łatwiejsze to niż zająć się swoim życiem. Haters gonna hate jak to kiedyś śpiewała jedna blondynka 😛

  • Beata

    Odpowiedz

    „Żyj tak by nie żałować”:)
    Matka to też żona i kobieta, która ma prawo do swoich pasji. Jeśli przy okazji może zarobić trochę kasy to fajnie, bo nie każdy ma taką szanse:) W d..pe z Q.wami co się czepiają- są zazdrośni

  • Mag

    Odpowiedz

    Czyram Cie dlugo ale do tej pory nie komentowalam. Teraz mnie ruszylo, trzeba dac czasem wsparcie, zeby tych pozytywow bylo wiecej od hejtu. Rob te reklamy, piszbloga, jedz na super wczasy z rodzina za te pieniadze. A potem wstaw zdjecia i nie ci wszyscy zazdrosnicy zaleja sie swoja zolcia. Jak sie komus nie podoba to niech nie czyra tylko sam sprobuje i sir przekona jak to jest.

  • Eliza

    Odpowiedz

    Najgorsze co możesz zrobić, to właśnie pokazać, że Cię to zabolało i zacząć się tłumaczyć, o to tym wrednym pizdom chodzi i mają wtedy satysfakcję. Po prostu miej świadomość, że tacy ludzie mają zbyt wąskie horyzonty i empatię kaleką na tyle, żeby się nie postawić na czyimś miejscu. Tłumacząc się ich myślenia nie zmienisz, a tylko utwierdzisz w przekonaniu bo przecież winny się tłumaczy(!?)

  • Gaba

    Odpowiedz

    A ja mam nieodparte wrażenie,ze często zaglądasz na bloga Malwiny z bakusiowo. Nawet jestem tego pewna. Ona pisała niedawno o tym samym,przypadek?
    Moim zdaniem nie znosisz krytyki i każda zwrócona Ci uwaga,nawet taka w dobrej wierze, odbierasz jako atak. Dlatego tez po krytyce piszesz w odwecie post albo kasujesz komentarze.

  • Gosia

    Odpowiedz

    To Twoja sprawa co robisz ze swoim blogiem, i jeśli pozwala Ci zarabiać uczciwie to ja nie rozumiem o co komu chodzi. Ja lubię czytać i czytam, a jak ktoś nie lubi to niech spada. Ja gratuluję sukcesu i trzymam kciuki z całych sił 🙂

  • GoHa

    Odpowiedz

    Twój blog, twoja sprawa. Ale nie narzekaj, że musisz zarabiać prowadzeniem bloga, czy udziałem w reklamie, bo z tego co wcześniej pisałaś nie musisz wiązać końca z końcem, by dotrwać do pierwszego.

    • matka-nie-idealna

      Nikt tutaj nie narzeka 😉

    • Pola

      Dosłownie… piętanscie wersów żółci, jak to małżeństwo i zycie prywatne cierpi na prowadzeniu bloga. To nie jest narzekanie? To co to jest?
      ehhh

  • MamaSpace

    Odpowiedz

    Sama piszę bloga parentingowego i w zupełności Cię rozumiem. Pasja to jedno, a czas który trzeba na nią poświęcić to drugie.

    Bardzo chciałabym, aby blog pozwolił mi być z dziećmi, po wychowawczym, poświęcać im tyle czasu ile mam teraz i zrezygnować z etatu! Powodzenia 🙂

  • Agata

    Odpowiedz

    Hmmm…, to chyba nie jest takie czarno-biale. Bardzo lubie czytac Pani bloga. Jestem mama dwojki maluszkow i mniej wiecej wiem, z czym sie to macierzystwo je. Fajnie spojrzec na wszystko z dystansem i poczuc, ze nie jestem sama z tymi wszystkimi radosciami i frustracjami. Lubie jezyk, ktorego Pani uzywa i bezposrednios w ujeciu tematu. Musze jednak przyznac, ze nie lubi wpisow recenzyjno-reklamowych na Pani blogu. Nie dlatego, ze sie Pani „sprzedaje”, ale dlatego, ze nie tego szukam. Wszelkiego rodzaju reklam jest dla mnie po prostu za duzo dookola. Dlatego takie wpisy omijam i czekam na wpisy „zyciowe”. I tak chyba powinno byc. I czytelnicy, i Pani maja swoje preferencje. Przeciez nie pisze Pani bloga tylko dla czytelnikow. To Pani dzielo o pani zyciu. My jestesmy goscmi. I chociazby dlatego powinnismy szanowac sie wzajemnie: my Pani wybory dotyczace tresci, a Pani nasze wybory dotyczace prefereowanych wpisow. Komentarze o „sprzedawaniu sie” sa moim zdanie nie na miejscu. Nie ma nic zlego w zarabianiu pieniedzy uczciwa praca. Pisanie bloga jest ciezka praca, a propozycje udzialu w reklamach mozna odebrac jako docenienie tej ciezkiej pracy. Ilu blogowiczow zostaje zauwazonych i zapraszanych do wspolpracy przez popularne marki? Gratuluje sukcesow i zycze cierpliwosci … oraz dystansu.

  • Paulina

    Odpowiedz

    Natalio, też tak pomyślałam jak przeczytałam ten post. jako Twoja oddana fanka powiem tylko, że tak długo jak więcej będzie postów tzw życiowych pisanych z jajem niż reklam produktów będzie ok. oczywiście wole czytać dzieciach, babskich tematach i nieudanych przepisach kulinarnych bo jako matka starszego dziecka nie jestem odbiorcą tych reklam ale chętnie je czytam,.
    tyle ode mnie

    Paulina

  • Karolina

    Odpowiedz

    Witaj, też często zaglądam na Twojego bloga. Natomiast zastanawia mnie jedna rzecz, czy Ty się nie boisz, że to się kiedyś odwróci przeciwko Twoim dzieciom? Że za lat kilka, może 10, dzieci na podwórku będą się wymieniały ich zdjęciami, wyśmiewały? Każdy ma w zyciu taki moment, że wstydzi się zdjęć z dzieciństwa. A co dopiero tekstów, sytuacji rodzinnych. Ja bym się bała.

    • matka-nie-idealna

      Oczywiście, że biorę to pod uwagę. Tak jak i inni rodzice powinni brać to pod uwagę wrzucając zdjęcia dzieci na fb 😉

  • karolina

    Odpowiedz

    Ja nie mówię o innych rodzicach tylko o Tobie. Czyli świadomie liczysz się z tym i Ci to nie przeszkadza, bo inni rodzice też wrzucają zdjęcia. Spooooooko.

    • matka-nie-idealna

      Nie, nie dlatego. Taka jest moja decyzja i nie muszę się z niej nikomu tłumaczyć. Po prostu.

  • Brygida

    Odpowiedz

    A jednak dobrze mi się skojarzyła Twoja twarz w reklamie 🙂 Taki efekt „skąd ja znam tę panią?”. Wielu ludziom się wydaje, że klepanie w klawiaturę to nie praca, robienie zdjęć które można pokazać to sekund pięć, pomysły same z nieba spadają a tekst pisze się sam. Ty to robisz naprawdę dobrze, więc dlaczego masz nie zarabiać? Wielu by chciało tak umieć jak Ty – zazdroszczą i tyle 😉 Pozdrawiam 🙂

  • Kasia

    Odpowiedz

    Piotr Rogucki z Comy świetnie podsumował tzw.hejty w jednym z tekstów. Ten cytat, uważam, tu świetnie pasuje:
    „I po co czytasz komentarze sfrustrowanych miernot?
    Niech się durnie trują jadem, oszczędź sobie złego.”

    Jesteś świetna w tym co robisz!
    Dla wielu mam jesteś duchowym wsparciem i kimś kto potrafi rozśmieszyć w sytuacjach, gdy chce się wyć. Potrafisz wzruszyć i rozbawić słowami -to talent

Skomentuj