O czym marzy mama?

1 Komentarz

Silnymi bólami partymi lub cięciem, przypominającym o sobie dożywotnio czerwieniejącą blizną, rodzą się matczyne marzenia.

Spoglądasz na coś, co chwilę temu rozerwało zgliszcza twojej kobiecości a co w domyśle jest dzieckiem. Pokryte białą mazią, napompowane cieczą, która kilka godzin wcześniej sprawiła, że łazienkowy dywanik zakończył swój żywot, głośno ubolewające nad niemożliwością powrotu pod twoje serce i wkomponowaniu pięt pomiędzy żebra. Nad brakiem wszechobecnego szumu i rytmicznymi tam tamami pompującymi krew w każdą komórkę twojego i jego ciała.
Patrzysz na to to i ocierasz łzę wzruszenia. Dziewięć długich miesięcy ciąży, nieskończoność starania się o przybysza, pieczętującego swoją obecność arią de płacz na pół porodówki poskutkowało nieco ponad trzema kilogramami zmarszczek, krwią i mazią zalepiającą powieki, zaciśnięte ze strachu przed nowym i niegodnym poznania światem.

Wędrujesz opuszkiem palca po idealnych usteczkach made by ojciec i uszach będących za dziesięć krótkich lat przekleństwem na miarę pierwszej dziecięcej depresji. Liczysz palce u dłoni, zaciśniętej na twoim palcu, z nadzieją na namiastkę bezpieczeństwa. Gładzisz palcem łyse czoło wytarte twoim łonem, szukając zależności pomiędzy zgagą a brakiem opierzenia. Bujda na resorach, w ostatnich dniach przełyk palący ogniem piekielnym zwiastował o wiele więcej niż czeski bóbr, łańcuszkiem okalający tył kształtnej główki, z czasem ustępujący miejsca łysemu plackowi, przesianemu przez bawełniane prześcieradło. Obserwujesz pierś, równym tempem pompującą życie w maleńkie płuca i pragniesz, by już zawsze oddychała pełną piersią. Spoglądasz w granatowe, jeszcze niewidzące oczy i marzysz, by łzy toczone z żalu i strachu były w przyszłości łzami szczęścia. Marzysz, by maleńkie źrenice, z ufnością wypatrujące w tobie namiastki znanego, bezpiecznego świata, z tą samą ufnością spoglądały w obce oczy. Marzysz, by usta okalające twój sutek, zarażały śmiechem i służyły dobrym słowem.

Marzysz górnolotnie i zupełnie błaho. O kitce wystylizowanej na palmę i kolczykach mocno szarpiących twój domowy budżet. O tym, by nie spieszyła się z dorastaniem, jednocześnie będąc o krok przed wszystkimi. O tym, by piaskownica, będąca fortecą z dziecięcych snów, przyniesiona do domu w kościelnym bucie pozostała jedynie wspomnieniem a nie dwoma zerami mniej na bankowym koncie. O tym, by tych zer nie brakowało a każde dwa złote na loda, rzucone przez okno na trawnik pod jej stopami nie było chlebem odjętym od ust.

Marzysz, by każdy wakacyjny dzień, spędzony na trzepaku przed domem był tylko jednym z tych pomiędzy morzem a górami, przemierzanymi co roku w połowie lipca. Marzysz, by było was stać. Stać na miłość, na szacunek i zrozumienie. Na zaufanie i słowa kruszące lód, burzące ściany, które dzielą wasze cele i poglądy.

Marzysz by zawsze być obok, by istnieć. By pierwszego dnia ocierać łzę wzruszenia pod bramą przedszkola, by puszyć dumną pierś przy pasowaniu na ucznia. Marzysz by być obok, gdy zbite kolano wyciśnie gorzkie łzy a zęby zaciśnięte w bólu odkryją się w nieśmiałym uśmiechu. Marzysz by być obok niej, zmroczonej gorączką. Marzysz by móc tłumaczyć, opowiadać i krzyczeć. By wspólnie odrabiać zapomniane zadanie domowe i uczyć wiersza na szkolne przedstawienie. Marzysz, by stać w pierwszym rzędzie, głośnym gwizdem zagłuszając oklaski. Marzysz by być mamą.

____________________

Z panią Agnieszką z BabyOno żyjemy w cichej konspiracji. Ona robi nam dobrze swoimi prezentami a my się cieszymy. Tak jak tym razem. Z resztą, zobaczcie ten uśmiech.

DSC0986

DSC1002

DSC1016

Miękki, gruby i pluszowy. W różnych kolorach i kombinacjach. Aktualnie toczy bój z domowym LaMillou o palmę pierwszeństwa wieczorową porą. Warto? Warto.

DSC1022

DSC1011

DSC10267

DSC1077

DSC1092

DSC1110

DSC1114

DSC1145

DSC1168

DSC1200

DSC1208

DSC1210

DSC1220

1 Komentarzy/e
  • M....Lena

    Odpowiedz

    Odkąd się pojawił mam jeden naczelny obowiązek:ŻYĆ. A najlepiej żyć i mieć się dobrze aby jak najdłużej być DLA NIEGO. Od dłuższego czasu starałam się dbać o siebie, o zdrowie, robiłam to dla siebie potem trochę też dla Niemęża. Ale teraz, gdy jestem Mamą nabrało to zupełnie innego wymiaru.

Skomentuj