Pięć sposobów na ogarnięcie domowego dymu.

4 komentarze

Poznajesz swoją wielką miłość. Na początku wiadomo- motylki, kwiatuszki i seks co drugi dzień. Płomienny ogień podkręca twoje libido, generalnie możecie zawsze i wszędzie, nawet z całowaniem. Po jakimś czasie rzeczywistość przestaje mieć burdelowy odcień, pojawia się życie codzienne i nuda. Jak pojawia się nuda to trzeba sobie jakoś czas urozmaicić więc drzecie koty.

Kiedyś to jego siorbanie nawet cię bawiło, zaśmiewałaś się z sosu malującego się pomidorem na jego policzkach.
Dzisiaj gdy serwujesz spaghetti, zawczasu strzelasz soczystym epitetem bo twoja psychika zwyczajnie nie ogarnia jego sposobu pochłaniania makaronu.
Ona miała być dziewczyną na jedną noc. Zakochała się, chwilę później ty. Na początku jej chrapanie, mało subtelnie traktujące stuletnią porcelanę było do przeżycia. W końcu noce spędzaliście w ramionach uniesienia.
Budzisz się rano równo z dźwiękiem udaru płynącego z jej gardła. Gdyby była facetem, po prostu chlasnąłbyś ją po mordzie.
On znowu idzie na piwo. Znowu piersiasta kelnerka popieści go wzrokiem, znowu zalany w trupa zawiśnie wczesnym porankiem na tronie.
Ona znowu wyczyściła kartę kredytową na rzecz oczojebnych szpilek za pieniądze wprawiające cię w obłęd.
Znowu mecz. Właśnie wtedy, gdy Fernando ma się oświadczyć Lucii.

Z biegiem czasu, im związek dłuższy i funkcjonujący bardziej po „kumpelsku”, tym częściej pojawiają się jakieś dysfunkcje. Spiny w związkach zawsze były, są i będą. Każdy spiny rozwiązuje po swojemu, to oczywiste. Jeśli spiny nie da się rozwiązać, pakujemy swoje zabawki, rzucamy bluzgiem albo serią z maszynówki i robimy zwrot na pięcie. Jako, że blog parentingowy (o zgrozo!), zakładamy, że dzieją się tu rzeczy piękne, cud miód i orzeszki. Nikt się nie rozstaje, wszyscy się kochają, a że czasem zdzielą się po pysku albo rzucą jakąś tam kurwą- każdemu może się zdarzyć. Ważne jednak, by umieć się godzić.

Na niedopuszczanie do kłótni a później na godzenie sposobów jest tysiąc sto, ja potraktuję was moimi ulubionymi.

1. Sposób na słodką idiotkę.

Spieprzyłaś. Tak bardzo spieprzyłaś, że przerysowałaś mu błotnik, posłałaś w siną dal lusterko albo pięknie wkomponowałaś słupek w środek zderzaka. Zanim gruchnie sroga awantura, zanim on rzuci jakże pospolitym „baba za kierownicą” i da ci dożywotniego bana na wożenie swoich pozbawionych cellulitu pośladków do pobliskiej galerii handlowej, możesz spróbować załagodzić potencjalny spór. Przyodziewasz na twarz zdezorientowany wyraz twarzy, zalana łzami wpadasz do domu i opowiadasz o wielkim, przeraźliwym słupku, który zwyczajnie wyrósł ci przed machą. Tak się wystraszyłaś, że nie byłaś w stanie jechać i poprawiłaś błotnikiem. „Bardzo się gniewasz na mnie misiuuu?”. Jak facet a nie cipa, weźmie cię w swoje męskie ramiona i pocieszy po spotkaniu ze słupkiem mordercą.

2. Sposób na głupa.

Sprawa rozchodzi się o to, żeby odwrócić uwagę od problemu. Kiedy on czujnym okiem spogląda w stronę rysy na zderzaku, której zdecydowanie nie poczynił, ty podtykasz pod nos nowe wydanie jego ulubionej krwawej młócki na konsolę. Albo zwyczajnie rżniesz głupa. Wzrok w ścianę i scrollujesz wszystkie nekrologi z witryny. Albo zachwycasz się nowym pseudo pieskiem sąsiadki. Istnieje ryzyko, że sposób nie poskutkuje więc możesz użyć tutaj słynnego „nie dramatyzuj kochanie”. I podobnie jak wyżej, jeśli facet nie cipa…

3. Seksualne uniesienie.

Pojechałaś ostro po bandzie z jego samochodem. Jego to boli finansowo, mechanik nie rozumie stwierdzenia „Panie! Baba jechała!” i czyści konto z ostatniej jałmużny, na dodatek on się zwyczajnie do ciebie nie odzywa. Stwierdzenie „nie dramatyzuj” dolało tutaj tylko oliwy do ognia i foch na sto pięćdziesiąt, trzy dni posuchy. Rozwiązania są dwa. Albo przeczekasz ten czas i masz trzy dni wolnego, albo kajasz się przed nim, próbując te wszystkie seksualne sztuczki, które do tej pory traktowałaś głuchym pukaniem w czoło. Podobno jednym z najlepszych sposobów na godzenie się jest seks. Czy najlepszym, tego nie wiem ale bez wątpienia najprzyjemniejszym.

4. Rozmowa.

Niby błache ale nie do końca, zważając na fakt, że chwilę temu sytuacja poniosła za sobą ofiary w postaci zastawy ślubnej i trzech z sześciu kieliszków. Do wina. Żeby nie było- twoich bo jego kufel do piwa jedynie zarechotał w locie i obłupał ci dwie kafelki.
Snujecie się po chacie, iskrzy tak, że Tesla nie ogarnąłby tego całego burdelu. Kiedy emocje opadną a każdy inny sposób na pogodzenie jest zły, kiedy na myśl o potencjalnym seksie macie ochotę wykastrować partnera, trzeba w końcu usiąść i przegadać to i owo. Rozmowa pomaga pod warunkiem, że oprócz mówienia słuchamy. Czasami warto schować dumę do kieszeni, co w moim przypadku przychodzi niezwykle trudno. Lada moment wyrosną mi pawie pióra z tyłka.

5. Zepsuj coś.

Wpadł mi kiedyś w ręce tekst o tym, żeby coś zepsuć bo to dobry sposób na przełamanie lodów. Może być ciekawie.

a) Podchodzisz do męża i zmartwiona mówisz: „Kochanie, chciałam pograć na konsoli ale chyba coś zepsułam. Klapka dziwnie lata a laser nakaszania w tę i z powrotem”. Czekaj na jego reakcję.
b) Pomęczmy jeszcze przykład z tym samochodem.
Tym razem przyrąbałaś w gościa i oprócz kuku na zderzaku, kołpaka który poczuł zew wolności i śmignął do pobliskiego rowu, pojawia się jeszcze kuku na koncie a ty dostajesz sześć bonusowych punktów, wymiennych na możliwość przejechania się tramwajem albo taksówką przy uzbieraniu całej puli 24 punktów.
Podchodzisz do małżona i rzeczesz mu „Kochanie, zepsułam ci auto, mechanik mówi, że tysiąc pięćset z groszami. Naprawisz?”. Później, najzwyczajniej w świecie i tutaj dobrze ci radzę- SPIEPRZAJ.

 

4 Komentarzy/e
  • wkawiarence.pl

    Odpowiedz

    ech a mi z rozmowami nic nie wychodzi… bo ja gadam i nawet nie wiem czy on słucha … albo słucha albo udaje, że słucha a może nie słucha bo nie słyszy ? ech ! przerąbane !

  • www.naszwielkimalyswiat.pl

    Odpowiedz

    Haha, usmiałam się!:) ja najczęsciej jadę na „glupa” niby wiem, że cos zrobiłam nie tak, ale w sumie nie do końca, a on taki mądry i wspaniały z pewnoscią sam lepiej ogranie temat;)

  • malina

    Odpowiedz

    Niezłe 🙂 Ja zawsze rżnę głupa albo wchodzę na czas jakiś (adekwatny do przewinienia) w rolę słodkiej idiotki. Że „nie wiedziałam, nie pomyślałam, ja to taki gamoń jestem, zawsze wszystko mi się dzieje, taka jestem przytłoczona ogromem swojego sieroctwa. A Ty taki mądry jesteś i zawsze wszystko wiesz…” u nas DZIAŁA 😀

  • Justyna

    Odpowiedz

    O Matko! Właśnie obudziłam dziecko, które tak długo usypiałam. Ostatni fragment rozłożył mnie na łopatki. Właśnie wyobraziłam sobie jak gnam 10 pięter w dół schodami, bo czekanie na windę byłoby zbyt ryzykowne 😀
    Ps. Od niedawna czytam Twojego bloga i szczerze żałuję, że nie mieszkasz bliżej Torunia.

Skomentuj