Słodko pierdzące macierzyństwo.

16 komentarzy

Zarzucono mi ostatnimi czasy, w dużym skrócie, że narzekam na dzieci, na macierzyństwo. Zarzut pojawił się w komentarzu, z linkiem odpowiednim, do odpowiedniego artykułu, na odpowiednim portalu. Komentarza choćbyście chcieli, nie zobaczycie gdyż nadal kręci moje oko w niezatwierdzonych, wkrótce pewnie rzutem za trzy wyląduje w koszu. Dlaczego? Ano dlatego, że to moje podwórko, a że lubię się u siebie czuć dobrze, mieć posprzątane i śmieci wyniesione, smrodu nie lubię i jak ktoś mnie obraża, a obrażona się czuję, zatwierdzać będę to, co mi się podoba. Fochem mogłabym walnąć, w końcu kobietą jestem a w tym przypadku nawet babą, bo oskarżenie jest moim skromnym zdaniem bezpodstawne. Małe sprostowanie poczynię żeby nie było, żeby autor komentarza nie czuł się pominięty bo jego opinia, niezależnie od tego czy wnosi w moje życie spokój, harmonię i połechtane ego czy wkurwa konkretnego zsyła, również jest ważna. W końcu poświęcił na jej napisanie 30 sekund swojego życia, pewnie niewiele więcej poświęcił na zapoznanie się z treścią bloga, jego przesłaniem (klik) bo przecież ludziom tak łatwo przychodzi ocenianie.

Po tym krótkim, aczkolwiek dramatycznym wstępie, przechodzimy moi mili do meritum.

Macierzyństwo to harówka.

Tutaj nabierzcie powietrza, bo zdanie będzie długie.
Począwszy od poczęcia (masło maślane), kiedy to szuramy kitą po dnie klozetu a partner montuje nam łóżko przy sedesie, przez porody, te lżejsze i te cięższe, te lepiej i te gorzej wspominane, te które swoim mistycyzmem wywołują u nas potrzebę dalszej produkcji i które na wieki wieków krzywią nam psychikę a na widok męskiego przyrodzenia wywołują w nas chęć oskalpowania właściciela, po posłanie delikwenta na studia, tudzież przysposobienie dziecka przez dalszego życiowego opiekuna (czytaj: mąż/żona).

Macierzyństwo rozwija.

Ano rozwija i to bardzo.
Rozwija nasze umiejętności wokalne, kiedy szarobure kotki stają nam w gardle po trzydziestej interpretacji tego wieczoru.
Rozwija zdolności plastyczne, gdy o 22 dziecko szanownie donosi, że zapomniało mu się, że wypadło z głowy i że mamy czas do 7 rano ze stworzeniem dzieła swojego życia na plastykę. Mało tego, nagle jarzysz, że dzieło życia to pikuś ale przecież Picasso palcem nie malował. I tu pojawia się pojęcie kreatywności.
Rozwija też mięśnie. Kto usypiał 13-kilowego klocka przez 30 minut wie o co kaman.

Macierzyństwo uświadamia.

Uświadamia, że do momentu zanim nastąpiło zwiastowane głośnym krzykiem nadejście dziecka, wiedzieliśmy dosłownie gówno o sensie istnienia.
Uświadamia, że czasami warto zatrzymać się chwilę bo ta chwila już nie wróci.
Uświadamia, że pomimo każdej przeciwności losu jedno słowo, jeden uścisk czy ślina odciśnięta na policzku mogą naprawić świat.
Uświadamia, że są rzeczy ważniejsze niż czubek własnego nosa i że miłość to uczucie bezgraniczne aczkolwiek wciąż rosnące.
Uświadamia, że warto. Warto wstawać co pół godziny każdej nocy, warto ćwiczyć biceps pod jej ciężarem. Warto trzymać bezbronną dłoń każdego wieczoru gdy zasypia, pomimo pierdyliarda innych spraw do wykonania. Dla niej warto wszystko.

Macierzyństwo rani.

Rani gdy policzki malują się czerwienią a termometr nie zna litości.
Rani gdy dziecięce kolano spływa krwią a na twarzy rysuje się ból.
Rani gdy, chociaż przysięgaliśmy, nie potrafimy zrobić nic by chronić to, co najważniejsze.
Rani, gdy dzieje się krzywda a głowa nie wie co dalej.
Rani, gdy przez wiele lat ofiarujemy serce, a serce zostaje złamane.
Rani, gdy jesteśmy bezsilni w stosunku do sytuacji rujnującej nam życie.

Macierzyństwo jest piękne.

I pomimo każdej łzy, każdej kropli potu czy krwi warto. Macierzyństwo w moim przypadku jest najpiękniejszą rzeczą, która mnie spotkała w życiu. Rzeczą, która mnie naprawiła i wciąż naprawia. Rzeczą, która każdego dnia uciera nosa, kładzie na kolana i pokazuje, że w stosunku do Niej jestem mała. W stosunku do Niej tak niewiele wiem o życiu.

To Ona uczy mnie przeżywać na nowo. Pokazuje, że warto zatrzymać się na moment, zatrzymać chwilę w maleńkiej dłoni. Pokazuje każdy kwiat, każdy kamień i psią kupę. Pyta, żąda wyjaśnienia. Prosi o chwilę zastanowienia.

Jeśli szukacie jedynie cukierkowego obrazu „rzeczywistości”, jeśli szukacie pięknych słów i zachwytów, zapraszam w prawy górny róg, potraktujcie się krzyżykiem. Takie rzeczy nie u mnie. Jeśli szukacie rzeczywistości i próby udowodnienia, że macierzyństwo jest piękne aczkolwiek czasami przejebane, że to oprócz pięknych zdjęć i nieskazitelnych uśmiechów marki Blend-a-med ciężka robota, a robota ta polega na wychowaniu małego ludzia na ludzia konkretnego, zostańcie z nami.

Z Hanisławą, która jest tutaj motorem i napędem. Która codziennym uśmiechem wynagradza mi każdą złą myśl. Która nie dopuszcza do mnie myśli, by rzucić to wszystko w cholerę i być Natalią wolną ale nieszczęśliwą. Która jest inspiracją każdego dnia i która uczy mnie życia. Bez której nie byłoby tego całego majdanu i ludzie! Przecież jej należą się owacje na stojąco.

Z Panem Tatą, który z rezerwą ale i wielką dumą ogarnia cały ten galimatias. On potrafi podsumować, że coś jest dobre („Spoko”) i grzmotnąć kazanie za używanie słów uznanych powszechnie za niecenzuralne (-,-). Z Panem Tatą, który czasami buja kolanem w potrzebie a musi się obejść smakiem bo wiadomo, jak wena jest to są rzeczy ważne i ważniejsze.

I ze mną, która nie bawi się w słodko pierdzący obraz macierzyństwa. Która pisze to, co myśli i pisać będzie. Która chce wspierać i pokazywać, że matka, której nie idzie tak jak by chciała, nie jest wyjątkiem. Która gdy trzeba błyśnie gromem, inteligencją lub pociśnie łzy. Której zasadą jest brak zasad.

Jesteście z nami?

_DSC1430

matka-nie-idealna.pl

matka-nie-idealna.pl

_DSC1457

_DSC1459

16 Komentarzy/e
  • Ania

    Odpowiedz

    taaaak macierzyństwo to harówa przeplatana słodyczą podpisuję się pod tym. I ja też wszem i wobec uświadamiam prawdę, i wqrza mnie mówienie że to jest takie piękne i bezproblemowe!

  • Beata

    Odpowiedz

    Jestem i zostaję zdecydowanie na dłużej 😀

    Jak Ty to robisz, że ja średnio co drugi Twój post płaczę (jak nie ze wzruszenia, tak jak tutaj to ze śmiechu)? 😉
    Przepraszam, może pytanie powinno być do psychologa (psychiatry?), może to ze mną coś nie tak? Zresztą zdarza mi się słyszeć takie opinie, jednak niewiele sobie z tego robię 😀

    Uwielbiam Was!

  • Olka

    Odpowiedz

    Zdecydowanie zostaję, uwielbiam Cię czytać, za sposób w jaki o wszystkim opowiadasz, bo Ty po prostu siedzisz w mojej głowie i wszystko opowiadasz takim zręcznym i przystępnym językiem, a to ,że nie wszystko jest piękne, to tylko uwierzytelnia Twoje wypowiedzi. Uwielbiam , bo samej mi do ideału brakuje i dobrze,że jest ktoś, kto potrafi napisać o tym bez wstydu! Pisz kobieto, bo napędzasz mój dobry nastrój na każdy dzień 🙂

  • nat

    Odpowiedz

    Jesteśmy z Wami !:) Ja i mój dwumiesieczny Tomek. Jest tak jak piszesz. Czasami ogień z D**y strzały znikąd , nieprzespane nocki, płacz dziecka i mój , krzyki które ciężko ukoić i strach że sąsiedzi wezwą opiekę społeczną bo matka nie wie o co dziecku kaman. Ale uśmiech dziecka na dzień dobry wynagradza wszystko , wymazuje z pamięci każdą nieprzespana minute i daje siłe na cały dzien i nastepną noc. Pozdrawiam.

  • Matka Córek

    Odpowiedz

    Czy macierzyństwo ma jakies plusy? Tak, plus 10 kilo 😀 :*

  • Kinga

    Odpowiedz

    piąteczka Kochana 😀 jest tak, jak piszesz i nie ma zmiłuj, że ktoś tam, gdzieś tam ma/miał/będzie miał inaczej, bo w takie historie nie wierzę. Raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale te małe ślepiątka wpatrzone w Ciebie, jak w obrazek wynagradzają wszystko. Amen! Bądź sobą Matko Nieidealna, bo jesteś boska 😀

  • Kasia

    Odpowiedz

    Nie wszystkie posty lubię, nie ze wszystkimi się zgadzam. ale do cholery jasnej…. jak mi się coś nie podoba, to po prostu kilk i mnie nie ma. A Ty ciągle musisz znosić jak ktoś Cie poucza i ocenia. Jeśli komuś przeszkadza to, ze sobie ponarzekasz to niech nie przychodzi. Proste. Jak człowiek zacznie narzekać- slyszy od razu- oj juz nie narzekaj, nie narzekaj. To co.. zawsze tylko musi być róż i miód? Nie można powiedzieć coś na nie? Przegięcie w drugą stronę jest równie niezdrowe, ale na Boga.. czasem trzeba wylać z siebie. A jak komuś nie odpowiada.. cóż.. przecież blog nie jest obowiązkowy jak poranne sikanie.
    Ja Ciebie szanuje za to co robisz, za pasję i talent. Za te skomplikowane długie zdania, które trzeba czasem obrocić na dwa razy 🙂
    Przede wszystkim za to,że to co masz stworzyłaś sama. I masz rację że nie pozwolisz tu sobie pluć.
    Poznałam Was przy nocnym karmieniu grzebiąc w necie i szukając czegoś co pozwoli nie usnąć przez kolejną godzinę. Zostałam.
    Tez sie urodziłam 16stego pazdziernika, roku nieco wczesiejszego niz Hania i jakos przez to czuje sie w obowiazku Was bronic. A co!!!! 🙂

  • mamaFranka

    Odpowiedz

    Nie moge tego czytac! znowu sie poryczalam:-) pieknie piszesz o macierzynstwie!

  • Mama Iza

    Odpowiedz

    🙂 Byłam, jestem i będę z Wami bo podnosicie mnie na duchu, że w codzienności nie jestem sama. Czytając mam wrażenie że przeżywamy to samo, pamiętam posty o katarze po kolana trwający wieczność…własnie od 2/02/2015 (rozpoczęcie żłobka) nie było jeszcze ani jednego dnia z suchym nosem, co skutkuje tym że mamy 3 zapalenie oskrzeli, a na moim korpobiurko chyba pakuje się karton z moimi osobistymi rzeczami, jest wiele postów do których mogłabym się odnieś i dopisać moje doświadczenia. . . dlatego uwielbiam Cię czytać … bo „Mam tak samo jak Ty… „

  • matka realistka

    Odpowiedz

    Święta prawda spływa z Twych ust. Jakoś nie słyszałam, żeby ktoś mówił: „Chciałaś mieć pracę/auto/dom, to nie marudź”. Przecież WSZYSCY wiedzą, że praca jest do bani (i za mało płacą), auto ciągle się psuje, a żeby dom postawić, trzeba diabłu oddać duszę za marne grosze. Za to dziecko – o, to inna rzecz. Skoro sama chciałaś, to teraz masz promienieć macierzyństwem. Ja ostatnio promieniuję, wręcz radioaktywna jestem.

  • Justyna

    Odpowiedz

    Oczywiście jesteśmy i zostajemy 🙂 keep up the good work

  • Sylwia

    Odpowiedz

    Świetny blog! Podnosi mnie na duchu:) i nieziemsko poprawia humor hehe .
    Jestem matka niecałe 4 miesiące…a juz miałam 1000 wątpliwości czy w tej roli sie sprawdzam. Każda skrzywiona mina mojego syna czy marudzenie wywołuje we mnie panikę. Ciągle się zastanawiam czy jestem dobra matka? Także z ciężkim sercem i wbrew moim wcześniejszym wyobrażeniom śmiem twierdzić że macierzyństwo to nie bajka… ale nie żałuje i cieszę się każdym dniem z moim synkiem:)))

  • Jacek Wilk|aspirant na prezydenta RP|Wybory prezydenckie|Pretendent na prezydenta|Rzetelny prezydent|Wybory 2015

    Odpowiedz

    Excellent article. Keep posting such kind of information on your
    site. Im really impressed by it.
    Hello there, You have done an excellent job. I’ll definitely digg it and
    personally recommend to my friends. I’m confident they’ll be benefited from this web site.

  • Ewelina

    Odpowiedz

    Do Twojego postu dodałabym jeszcze tylko „Kocham Cię, mamusiu” na osłodę wszystkich złych chwil/ godzin/ dni 🙂 i od razu uśmiech pojawia się na twarzy i ładuje akumulator na resztę dnia.
    Pozdrawiam Ciebie, Matko- Nie- Idealna jak i wszystkie mamuśki, którym do ideału dużo brakuje.
    Pozdrawia inna matka nie idealna 🙂

  • lola

    Odpowiedz

    to niestety koszt prowadzenia publicznego bloga. zawsze znajda sie osoby, które odbiorą Twoje intencje na opak. najwazniejsze, ze wielu kobietom dodajesz otuchy i tego sie trzymaj 🙂

Skomentuj