Ta druga w związku.

12 komentarzy

Jest w życiu Pana Taty ta druga.

Ta, która w jego oczach ma najwyższą rangę, priorytetem przewyższa status żony co najmniej o głowę. Ta, którą nosi na rękach, przy której pręży naćpany kilogramami bicek, dopingowany jej uznaniem. Ta, dla której zdobywa trzecią gwiazdkę Michelin serwując łososia z brokułami, dla której struny gitary drżą pieszczone jego palcami. Ta, której śpiewa do ucha szeptem kojącym i szeptem kojącym niezrozumiałe dla mnie składa obietnice. Ta, która pachnie nutą perfum skradzioną z jego szyi, oddając w zamian zapach swojej niewinności. Ta, która z ufnością chowa się w jego ramionach, rewanżując się spokojem wyczuwanym w każdym jego oddechu i uderzeniu serca. Ta, która codziennie uśmiechem śnieżnobiałym aczkolwiek jeszcze nieidealnym wita go w progu domowego azylu, którą kołyszą do snu tam tamy brzmiące echem w jego klatce piersiowej.

Przyglądam im się z boku już od jakiegoś czasu, lekko odsunięta przez niego, odepchnięta przez nią. Relacja hacząca niedojrzałym łokciem o szaleństwo, z lekką nutką patologicznego szczęścia. On w niej zakochany do granic zdrowego rozsądku, ma ten charakterystyczny błysk w oku. Ona odwdzięcza mu się miłością bezgraniczną, ślepo ufającą jego intencjom. Egzystują sobie tak już od niespełna półtora roku. Pan Tata i Hanisława, Hanisława i Pan Tata.

Blogosfera czasami sypnie jakąś aferką. Ostatni, pogrążający i będący strzałem w stopę tekst „Nowoczesny model rodziny to koszmar dla mężczyzn”, który jeszcze długo dzwonił w uszach blogerów skłonił mnie do refleksji nad tacierzyństwem PT. Małżon, zanim zaboksował nogami przed urzędem miasta w celu zarejestrowania na świecie nowego obywatela marki Hanisława, należał do gatunku mężczyzn- mężczyzn. Co prawda nie chodził z siekierą włożoną w bokserki, z rozrzewnieniem wspominające proszek do prania i nie froterował podłóg włosiem spod pachy. Co więcej, był w pełni samowystarczalny a pojawiająca się w jego życiu kobieta nie była na dzień dobry zapraszana do szorowania tronu i grania łychą w garach, on potrafił to sam (pomijając szorowanie tronu). Wciąż regularnie macha nogami na boisku i płetwą nr 47 w basenie. Wciąż smaruje nartami po stokach i w męskim gronie celebruje weekendowe wygnanie z domu.

Gdy życie zaskoczyło nas drugą kreską na teście ciążowym, gdy już uczucie totalnego osłupienia zeszło z gardła do żołądka a później gdzie trzeba (w zależności od trymestru górą lub dołem), w planach przed urodzeniem Hanki to ja byłam tą rozpieszczającą do granic możliwości, to ja byłam kumpelą pozwalającą na zbyt wiele i broniącą ją przed gniewem najwyższego. Pan Tata kreował obraz rozsądnego, srogiego, budzącego respekt barami i mądrością życiową. Miał krzyknąć gdy mój głos skapituluje i zaprze się w trzewiach, miał nadać karę wypracowaną brakiem rozsądku i rodzicielskie pogadanki o odpowiedzialności i posłuszeństwie. Tworzyliśmy duet idealny, gdyby nie fakt, że po pierwszym spotkaniu z dzieckiem wszystko się wzięło, zawinęło i cytując polską komedię bawiącą na długo przed moimi narodzinami, sprawa się rypła. Rypła się na tyle, że my do tej pory aktorsko odgrywamy nie swoje role.

Wracając do samobójczego artykułu, PT jest przypadkiem zaprzeczającym prawom mężczyzny jako faceta kończącego swoją rolę na dzieleniu się nasieniem. Tutaj jego rola dopiero się zaczęła i nie dlatego, że codziennie witam go w progu drzwi, wskazując patelnią dziecięcy pokój. On po prostu i najzwyczajniej w świecie zgłupiał, oszalał na jej punkcie. Spotkał w swoim życiu osobę, której jest w stanie poświęcić się bez mrugnięcia okiem, bez względu na to, czy aktualnie szoruje paszczą podłogę, czy jego dzień pracy trwał cztery czy dwanaście godzin. Dziecko go nie zmieniło tylko otworzyło. A ja po raz kolejny z sercem w fazie ekstazy obserwuję ich, tworzących duet idealny. Duet, z którego jestem dumna do granic możliwości. I pomimo, że czasami zatrzęsę szklankami głosem donośnym gdy PT lekko odegnie się od pionu, w moim mniemaniu jest ojcem idealnym.

12 Komentarzy/e
  • Paulina

    Odpowiedz

    marzenie taki tata.

    • matka-nie-idealna

      Trafiło mi się jak ślepej kurze… 😛

  • kingaL

    Odpowiedz

    To więc chyba dobrze, że mamy synka a drugiego w drodze.. Bo by mnie zazdrość zezarla a tak to czasami zżera tatę 😉

    • matka-nie-idealna

      Mnie jeszcze nie zżera. Na razie traktuję to jako mało świadome działanie z jej strony 🙂 Martwić się będę później.

  • Marta

    Odpowiedz

    Tata przez duże 'T’.
    Szczęście przez duże 'S’.

  • Andrzej

    Odpowiedz

    już niedziela, 8 marca – dzień dobry – http://www.almoc.pl/img.php?id=3203

  • aga

    Odpowiedz

    Zazdraszczam 🙂

  • Konrad

    Odpowiedz

    odnajduję siebie w tym opisie tak bardzo, jak bardzo nie odnajduję siebie w tym „koszmarze dla mężczyzn”, ale o nim już ni słowa więcej.

    • matka-nie-idealna

      Tacy mężczyźni już na wymarciu. Niestety.. 🙂

  • Monika

    Odpowiedz

    Dobrze napisanie! Jeeej, a co to za butki?

  • http://kalkulator-kredytowy.com.pl

    Odpowiedz

    Witam, bardzo ciekawe. Czekam na jeszcze!
    Pozdrawiam !

Skomentuj