To jest wpis o stosunkach.

6 komentarzy

Zawsze dziwiłam się parom ze stażem rodzicielskim, które twierdziły, że po narodzeniu dziecka życie erotyczne jest jak Yeti. Podobno istnieje ale nikt go nie widział.

Zawsze byłam bardzo otwarta w sferze seksualności. Rozmowy o seksie, bez względu na to czy z koleżankami czy płcią przeciwną nie były dla mnie problemem. Często tym samym zawstydzałam rozmówcę i chyba wychodziłam na erotomana 😀 Od słów do czynów, zdarzały się momenty, kiedy potrafiłam zwolnić się z pracy na dwie godzinki lub w drodze z arcyważnymi dokumentami, podskoczyć do domu na piętnaście minut, żeby troszkę podkręcić atmosferę w związku.

I teraz wyobraźmy sobie taką sytuację.

Godziny średnio wieczorne, chociaż odkąd jesteś mamą godzina dwudziesta to dla Ciebie deadline życiowej energii. Wciąż nie pojmujesz, dlaczego Twój dwulatek biega bez celu piętnaście minut wokół salonu i jak to możliwe, że nie dostał nawet zadyszki, kiedy Ty po pokonaniu schodów na pierwsze piętro ostatkiem sił wyklepujesz na telefonie numer na pogotowie, ewentualnie sama sobie stwierdzasz zgon.

Po odbyciu codziennego rytuału piciu-siku-przeczytaj mi bajkę, czujesz się zwycięzcą Bitwy pod Kołdrą Puchatą. W wyobraźni napełniasz wannę wodą z pianą albo szorujesz stos naczyń. On zalega na kanapie, trochę pochrapując a trochę pykając na komputerze, nie mogąc się zdecydować co mu się bardziej chce.

Jedziesz na zmywaku, wspomnieniami wracasz do roboty w Anglii, kiedy to po drugiej zmianie zmywałaś z siebie odór frytek i płynu do mycia naczyń i o dwudziestej drugiej przekraczałaś próg zadymionego baru. Dziś na myśl o tej godzinie przekładasz się myślami na drugą stronę łóżka.

Nagle czujesz ciężką dłoń lądującą na Twoim pośladku. W tym całym wspomnieniowym transie nie zauważyłaś, że on wcisnął się pomiędzy szafkę z garnkami a blat.

– A może by tak… – On wtapia nos w Twoje włosy. Myślisz sobie, że na szczęście przyszedł Cię wyręczyć w tej naczyniowej orce ale wolałabyś żeby ogarnął świeże pranie, które zapewne zyskało już w pralce status obywatela i żywisz nadzieję, że kiedy otworzysz szklane drzwiczki, samo nie wymaszeruje.

Nagle okazuje się, że samiec ma zupełnie inne plany, choć dalekie od rozrodczych. Brykać mu się chce w sensie. Przewracasz oczami i mruczysz pod nosem, że naczyń tak dużo, pranie stuka w szybkę i może by się tak kurwa wziął za robotę bo Ty delikatnie mówiąc padasz na pysk. Samiec jak to samiec rozumuje jak samiec i brzęczy pod nosem, że już tak dawno nic nie było, że trzy dni mu jajka puchną a w pojedynkę to nie to samo.

Kierujecie się w stronę sypialni, kanapy albo kuchennego stołu bo odkąd zostałaś matką wiesz jak to jest robić coś wbrew wielkiemu zmęczeniu a i Twoja empatia nie pozwala jakoś tak zostawić go w potrzebie. I w tym momencie stajesz się:

Pracoholiczka.

Całe zmęczenie odchodzi w niepamięć. Łapiesz gościa za pysk i rzucasz na łóżko. Sprane dresy lądują na podłodze, zmywak, którego nie zdążyłaś odłożyć na miejsce nadal trzymasz w ręce pod pretekstem fantazji erotycznej. Zawsze w sumie możecie zrobić to przy pralce, ewentualnie suszarce do ubrań.

Nie wiadomo co by się działo, zawsze znajdziesz w sobie tajemne moce do zadań specjalnych. Lubisz wykonywać swoją pracę szybko, skutecznie i tak, żeby „klient” był zadowolony. On trochę zaskoczony daje Ci się porwać i wykorzystać.

Kłoda.

Sapiąc docierasz do łóżka i masz cichą nadzieję, że on jest tak zmęczony jak Ty i za chwilkę się odpieprzy. W sensie zaśnie. Starasz się po drodze wspomnieć coś o nowym odcinku Korony Królów, że może by tak obejrzał z piwkiem w dłoni ale on zdecydowanie bardziej woli się do Ciebie poprzytulać.

Robicie to szybko i klasycznie, nawet masz orgazm. Twoją ulubioną pozycją jest „na boku”, czyli taka kiedy możesz zasypiać w trakcie lub zaraz po.

Kierowniczka.

Skoro już „musisz” z nim iść do łóżka, chcesz czerpać z tego jak najwięcej korzyści. „Szybciej”, „wolniej”, „mocniej”, „nie kończ teraz”. Pozycja nie jest ważna, najważniejsza jest przyjemność.

Biegaczka.

Być może jesteś osobą, która tylko czeka do wieczora, by rzucić się z pazurami na swojego mężczyznę. Przypominasz dziewczynę z filmów dla dorosłych bynajmniej nie z wyglądu. Do seksu nie potrzebujesz pupy Kim Kardashian i ust w rozmiarze pontonu, bo i z małych potrafisz zrobić użytek. On traci kondycję już w połowie gry wstępnej i obiecuje sobie, że od jutra zapisuje się na siłownię, żeby dać radę maratonowi, który mu urządziłaś. Lubisz seks a swoim libidem mogłabyś z powodzeniem obdarować wszystkie zmęczone życiem koleżanki.

Śpioch. 

Docieracie do łóżka po czym stwierdzacie, że do tematu wrócicie rano. Oczywiście zakładając, że Wasze dzieci są przypadkami śpiącymi co najmniej do dziewiątej a Wasz zegar biologiczny robi Wam psikusa już o 7. Seks z rana jest fajny. Po latach małżeństwa już nawet nie zwracacie uwagi na porannego chucha.

I tutaj słowo zakończenia dla panów – kiedy kobieta ma dwadzieścia lat, klepanie po tyłku może i jest dobrą grą wstępną a hasło „chodź do łóżka” nie kojarzy się z trzysekundowym zasypianiem. Kiedy ma się lat dwadzieścia pięć lub więcej i dziecko na stanie, najlepszą grą wstępną są czyste naczynia, wyszorowane kible i lśniące podłogi. Oczywiście nie w naszym wykonaniu.

6 Komentarzy/e
  • Anna

    Odpowiedz

    Wróciłaś! Uwielbiam ?

  • Iliba

    Odpowiedz

    Myślę że to najlepszy afrodyzjak i zarazem gra wstępna ever…MATEUSZ MALINOWSKI CO TY NA TO????

    • Mateusz Malin0wski

      A ja na to jak na lato

  • kasia

    Odpowiedz

    To takie prawdziwe.. W końcu ktoś to napisał

  • Janka

    Odpowiedz

    Haha dobre:D Tak wygląda życie nie tylko „po dzieciach” ale tez po męczącej pracy 😀

  • Atrakcje dla dziecka

    Odpowiedz

    Niesamowicie rozbawił mnie ten wpis, bo jest tak prawdziwy… A równocześnie w tak lekkim tonie przedstawiony. Poruszona tematyka niewątpliwie dotyka mnóstwa ludzi w takich sytuacji. Zawsze w takich chwilach pociesza myśl, że jest to pewien okres, który należy przetrwać 🙂 Bo potem będzie już tylko z górki i lepiej.

Skomentuj