Trójkąt. Czyli o seksie w ciąży.

5 komentarzy

Późny wieczór. Logujesz pacholę w łóżku na kolejne kilka godzin z myślą, że to już ten moment, że resztę wieczoru masz dla siebie. Snujesz w myślach plan pachnącej piany i pumeksem wyobraźni skrobiesz pięty. On coś tam na kanapie stuka w klawiaturę komputera co oznacza, że masz wolne. Wtaczasz się cichaczem do łazienki, najpierw brzuch, później cycki rozmiar „porno”, później cała reszta spuchniętej ciebie. Spoglądasz w lustro i stwierdzasz, że gdyby było lato, mogłabyś dorabiać jako orka. Albo wieloryb. A to nawet nie połowa drogi na porodówkę.

Po tych lekko krytycznych uwagach i fali łez bo przecież hormony nie odpuszczą takiej krytyki, że ciąża sucks, że dzieci w Afryce głodują i że ulubiony szlafroczek kulturalnie wziął się i nie dopiął na brzuchu, słyszysz drzwi łazienki, które teatralnie sygnalizują samca alfa w natarciu. Wkracza dumnie do twojej łazienki, bo przecież właśnie ochrzciłaś ją w myślach planem samotnego wieczoru z dala od testosteronu i jego chuci.

-Kochanie a może by tak wiesz…- On lubieżnie oblizuje usta. Szukasz wzrokiem patelni ale nie, to nie to pomieszczenie. Możesz ewentualnie przypieprzyć mu rolką papieru ale on raczej odbierze to jako zachętę do zabawy. Jest jeszcze pokupny odświeżacz powietrza, co jednocześnie zakwalifikowałoby cię do zakratowania w pokoju 3×3. Poza tym słowa „Kochanie” używa tylko wtedy gdy czegoś chce. Ostatnio gdy go użył, wrócił o trzeciej nad ranem, pozbawiony głosu i połowy zawartości portfela. Zbliża się do Ciebie zerkając na pasek szlafroczka.
– Idź stąd.
– Kochanie…- Dziki taniec palców próbuje sponiewierać kokardkę uciułaną na czubku brzucha. Zawiązałaś tak, że do cholery sama masz problem z wydobyciem brzucha na zewnątrz. Zerkasz na jego dziurawą skarpetę i dres w kolorze jesiennej sraczki.
– Idź stąd. Żadnych trójkątów.


Trójkąty mogą być fajne. To pewnie fantazja wielu facetów ale… umówmy się, trójkąt w ciąży jest passe. Ty, on i twój brzuch. Trio niekoniecznie doskonałe.

No bo to jest tak. Każda ciąża jest inna.

Z jednej strony możesz nie czuć, że jesteś w ciąży. Cud, miód i orzeszki, brykasz jak rozpędzona koza. Pracujesz do bólu, ściemniając w robocie, że bagaż z przodu to wina wczorajszego bigosu. Powoli przestają wierzyć w to, że bigos żresz od dwóch miesięcy. Brzuszek malutki i kilogramy zawarte w miseczce stanika. Opowieści o rzyganiu i spuchniętych stopach znasz tylko z opowiadań, jedyną zachcianką jest twój partner w pełnej seksualnej gotowości. Seks żarłabyś garściami.

Z drugiej strony, przeklinasz moment kiedy postanowiliście, że to już czas na posianie genów. Hormonalna sieczka kreuje rzeczywistość, od dodatkowej dyszki na biodrach, przez głowę w kiblu trzydzieści razy dziennie, po pozew rozwodowy, czekający na twoją kolejną próbę pozbawienia męża przyrodzenia. Możesz spać osiemnaście godzin na dobę, zasypiasz zawsze i wszędzie. Robisz kupę i budzisz się z pyskiem na pralce, mieszasz zupę i ładujesz chochlą w oko. Słowo seks to w waszym domu temat tabu. Generalnie masz ochotę roznegliżować na części pierwsze wszystko w promieniu kilkudziesięciu metrów.


On próbuje zawsze i wszędzie. Od dwóch tygodni, albo pięciu bo już sam nie pamięta, trzyma Freda na uwięzi. Gdy tylko się zbliża, ty galopem pędzisz do łazienki i opierasz brodę o sedes. Uj z tym, że ledwo się ruszasz a na trzech schodach robisz dwa przystanki żeby okiełznać hiperwentylację. Gdy tylko w pobliżu pojawiają się jego jądra, twój wewnętrzny motor w dupie ewakuuje cię na drugi koniec świata. Zaczynasz się zastanawiać nad gumową lalą albo kozą pod choinkę. Chłop ewidentnie cierpi a ty za cholerę nie możesz się przemóc, żeby nie puścić pawia na widok dzyndzolka pomiędzy owłosionymi udami. Bo to ten dzyndzolek cię zepsuł. Ten dzyndzolek władował dychę w twoje biodra i umiejętność rzygania pod rytm „Je-dzie-hiiiip po-ciąg-hiiip z da-le-ka-hiiiip”. Obiecujesz sobie, że jutro to już na bank, że zamkniesz oczy, wstrzymasz powietrze i dasz się dmuchnąć ale gdy przychodzi co do czego to Krucyfiks w łapę i lecisz Zdrowaśki.


Ty próbujesz zawsze i wszędzie. Przyczajasz się za winklem, czochrasz włosa i uderzasz bez ostrzeżenia. On lekko zaskoczony, albo udaje menda jedna, z lekkim oporem daje zaciągnąć się do sypialni. Stopuje cię trochę, bo wiadomo brzuch, skakać nie można i Kamasutra w odstawkę na kolejnych kilka miesięcy. Ty jak młoda lwica rzucasz się na niego i bezcześcisz godność faceta. On niczym młody zrezygnowany bawół daje sobą pomiatać. Wiadomo, z hormonami się nie zadziera. Inaczej dostanie progesteronem w twarz i nie będzie obiadu. I seksu też nie będzie. Przynajmniej do jutra. I bije się z myślami czy nie zaryzykować w celu rekonwalescencji. Nabiał już dawno ogłosił kapitulację, reszta ledwo dycha. A ty wciąż niewyżyta. A twoje libido rośnie.

Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe.

5 Komentarzy/e
  • Mama Carla

    Odpowiedz

    Ale się uśmiałam! 🙂 Jeszcze trzecia opcja: strach w oczach mężczyzny bojącego się zaduszenia przez orkę w 42 tc 😀

  • Paulina

    Odpowiedz

    Świetny wpis, śmiałam się na głos 😀
    W którym jesteś tygodniu ciąży ?

  • Anik

    Odpowiedz

    Hahaha. Ja mam tak pomimo ze nie jestem.w.ciazy. ta dziutawa skarpeta….sraczkowaty dres….normalnie wypisz wymaluj moj chlop?

  • Olanka

    Odpowiedz

    Skąd ja to znam! 🙂 Do połowy 7 miesiąca samiec alfa nie mógł się ode mnie odpędzić, a ja wyglądałam całkiem ponętnie mimo nadprogramowych kilogramów…. A potem bęc. Ostatni trymestr zdychałam. Mdłości, bóle głowy, gigantyczne krągłości (na pewno nie z jedzenia) dosłownie WSZĘDZIE. A na słowo SEKS uciekałam gdzie pieprz rośnie. Szczerze- ryczałam jak dziecko, modliłam się o szybki koniec… a tu jeszcze „przeterminowanie”. A potem tylko „nigdy.więcej.seksu.”. Wiadomo, że niedotrzymane 😛
    Podziwiam Cię, że zdecydowałaś się na przechodzenie przez „stan błogosławiony” po raz drugi. Trzymaj się, już niedaleko 🙂

  • Ewelina

    Odpowiedz

    Hahah dawno tak dobrego wpisu nie czytalam. Wielki pokłon w strone autorki. Ewelina 20tydzien ciąży (sex raz w tygodniu,w niedzielę oczywiscie. Bo Mąż sie boi ze zadusi Dzieciecie)

Skomentuj