Trzecie? – Mamy dla Was newsa!

11 komentarzy

Z góry przepraszam tych, którzy dowiedzą się o tym z bloga a nie osobiście od nas.

Zawsze chciałam mieć trójkę dzieci.

To znaczy zaraz potem jak ich nie chciałam mieć w ogóle, ale los postanowił trochę przytemperować moje plany podbicia świata, rysując na moim teście ciążowym dwie kreski.

Boski plan był przebiegły, bo poprzestawiał w mojej głowie klepki w zakresie życiowych priorytetów a moja macica zaczęła domagać się więcej dzieci tuż po 12- godzinnym porodzie, który zostawił trwały ślad na pokiereszowanej psychice. Niemniej, ciężki poród i personel nadający się do pracy z psami a nie z ludźmi nie zniechęciły nas do rozmnażania.

Marzył mi się duży dom, pełen dzieci i zwierząt. Zawsze miałam żal do mojej mamy, że urodziła mi tylko jednego brata, na dodatek o osiem lat młodszego i tym sposobem przez większość życia nie miałam się z kim bawić w domu, a kiedy w końcu urodził się Karol, wolał ssać sznurówki i szurać kolanami po ziemi niż wykonywać polecenia 8-latki. Jęczałam, jęczałam i jeszcze przez długi czas wierzyłam w to, że dzieci robią się przez jęczenie. Coś w tym jednak jest. Niestety przestałam w to wierzyć, kiedy zaczęłam jęczeć, że chcę psa a w zamian dostałam rybkę. W kuli. A wcześniej jęczałam, że musi być siostra, nawet wymyśliłam jej imię a tu urodził się blond kurdupel z fifolkiem. Dziś decyzji o nieposiadaniu większej ilości dzieci po egzemplarzu „Natalia” wcale się nie dziwię. I tak dobrze, że rodzice przeżyli, bez większych uszczerbków na psychice. I dziś ten kurdupel jest gabarytów przypakowanego goryla, także mam – mówiąc delikatnie- przejebane za te słowa.

I z tej całej miłości do macierzyństwa powstało dziecko numer dwa. W szczegóły wchodziła nie będę – jak robi się dzieci każdy wie.

I tutaj zbliżamy się do momentu, w którym maksymalna różnica wieku między następnymi dziećmi miała wynosić 2 lata. W pierwszym przypadku udało nam się to z małym poślizgiem. I teraz przechodzimy do punktu kulminacyjnego tego wpisu, gdzie Nadia ma już dwa lata a ja…

Długo zastanawiałam się czy Was o tym informować i kiedy. Zaraz po urodzeniu Nadii chciałam zachować trochę intymności i starałam się nie pokazywać ani zdjęć dziecka ani nie zdradzać jej imienia. Stopniowo też zaczęłam ograniczać naszą dostępność w sieci, pokazując Wam tylko ułamek naszego życia.

W końcu doszłam do wniosku, że Wy zasługujecie na szczerość a ja nie mam nic do stracenia.

Przez ostatnie dwa lata miałam wahania co do posiadania kolejnego dziecka. Raz chciałam, raz byłam tak zmęczona i sfrustrowana, że zastanawiałam się „Na ch*j mi to było?”. Innym razem widziałam panią z brzuszkiem, brałam na ręce jakieś dziecko i znowu nachodziła mnie ciążowa sieczka. Później to dziecko zaczynało się drzeć i/lub wyrywać a ja stwierdzałam, że nigdy więcej dzieci.

Cały czas miałam też świadomość, że jeśli nie teraz to już prawdopodobnie już więcej nie zdecydujemy się na żadne dzieci. Często o tym rozmawialiśmy i kilka miesięcy zapadła decyzja, o której skutkach chcę poinformować Was teraz.

Otóż…

NIE JESTEM W CIĄŻY!

Jestem już trochę zmęczona codzienną gonitwą. Dwójka dzieci, z czego to młodsze pseudonim „Szkodnik” ma wmontowany system niewyczerpujących się akumulatorów. Ona nigdy się nie męczy, cały czas chodzi, rusza się, skacze, wspina, biega, krąży, lewituje, lata, gada. Przez ostatni miesiąc byliśmy „szczęśliwymi” posiadaczami tylko jednego dziecka, kiedy to Hanka była na wakacjach z dziadkami. Któregoś dnia spojrzałam na Grześka i zapytałam: „Posiadanie jednego dziecka jest takie proste, prawda?”.

Nie dziwię się osobom, które nie chcą mieć drugiego czy kolejnego dziecka. Naprawdę. I wkurzają mnie pytania: „Kiedy trzecie?”, „To co? Teraz pora na synka?”. Otóż nie. Nie chcę ani trzeciego ani synka. Mam dwie cudowne córki, których nie zamieniłabym na żadnego chłopaka.

Rodzicielstwo jest trudne. Jest wyczerpujące. Bywa frustrujące. To nieustanny obowiązek. A ja mam ich tyle, że dołożenie kolejnego nie byłoby dobrym krokiem. Jakąś szeptaną zasadą jest stwierdzenie, że powinno być co najmniej dwoje dzieci w każdej rodzinie. Najlepiej chłopiec i dziewczynka. Jeśli się nie uda z „parką”, trzeba próbować do skutku.

Ja się z tym nie zgadzam. Jeśli dziecko jest jedynakiem a rodzice robią wszystko, żeby było szczęśliwe, tak właśnie powinno być. Rodzice nie powinni czuć się w obowiązku „wynagradzać” dziecku jedynactwa lub – jeszcze gorzej – decydować się na kolejne dziecko tylko dlatego, żeby pierworodne nie było samo. Dziecko jest dla nas, nie dla rodzeństwa.

Ja w tym momencie stałam się zbyt „wygodna”. Własna firma, blog, dwójka dzieci, trójka zwierzaków i duży dom to sporo jak na moją wagę piórkową. Nie chciałabym wrócić do etapu pieluch, nocnego wstawania i pierwszych kroków. Oczywiście – to wszystko jest cudowne i rozpływam się nad każdym niemowlakiem. Mogę mieć trzecie dziecko ale tylko na chwilę, do potrzymania.

Być może, kiedy Nadia będzie starsza, znowu najdzie mnie ochota na trzecie, nie mówię, że nie. Tylko tutaj pojawia się jeszcze kwestia wieku Grześka, który jest o dyszkę ode mnie starszy. Decydując się na trzecie dziecko za kilka lat będę musiała się liczyć z tym, że większość obowiązków po pewnym czasie spadnie na mnie a kiedy dzieciaki będą miały po 20 lat, PT będzie już… Dziadkiem.

Z góry przepraszam wszystkich, których rozczarowałam tym wpisem ale w sumie miał on na celu tylko jedno: doskonale rozumiem (chociaż bardziej pasuje tu „szanuję”) ludzi, którzy nie chcą mieć dzieci lub zatrzymują się tylko na jednym. Nie ważne czy z własnej wygody, czy dlatego, że chcą robić karierę albo pierwsze dziecko dało im mocno w dupę.

Ja się zatrzymam na dwójce. Przynajmniej na razie.

11 Komentarzy/e
  • Klaudia

    Odpowiedz

    Ja mam 3 dzieci , 7 letni Antek 6 letnia Aniela i 2 letnia Hania. I wkurzaja mnie obecnie stwierdzenia że mam ” zrobić sobie 4 to nie będę musiała pracować a emeryturę dostane” albo ze mam 3 bo na 500+ poleciałam.
    Zawsze chciałam mieć 2 dzieci, najlepiej chłopca i dziewczynkę i z małą różnica wieku(najlepiej rok po roku). I udało się bo między starszakami jest 20 miesięcy różnicy ( rocznikowo rok). I kiedy Aniela miala tak 2.5 roku, po pewnej rozmowie zaczęłam myśleć o 3 dziecku. I krótko po tym zaszlam w 3 ciążę i teraz mam synka mamusi i 2 córeczki tatusia ? i chociaż obecnie jesteśmy rodziną 2+1 bo starszaki na wakacjach i jest mniej pracy i mniej bałaganu i więcej czasu dla siebie to nie żałuję decyzji o 3 dziecku ?

  • 9021

    Odpowiedz

    Mam jedynaka. Ma cztery lata. I uważam na te chwilę, ze mi starczy. Dopiero teraz wyszła mozliwosc poslania go do przedszkola. Masz racje, wychowywanie dziecka to ciezka praca. Fajnie zyczyc komus dwojki, zamknac drzwi i zostawic rodzine z kolkami, ospami,trzydniowkami, zabkowaniem i jelitowkami. A potem na spacerze widzi cie taka sasiadka i mówi co…nie śpisz po nocach? A to dopiero początek. I krew cie zalewa.
    Napisalas tam ze miałas zal do rodzicow ze nie mialas sie z kim bawic bo miedzy wami byla duza różnica wieku – czesto ludzie kiwaja na mnie głową gdy mówię, że będzie sam, bo nie nadaje się (cierpie na depresje dwubiegunowa) ale ten temat juz nikogo nie interesuje. Teraz kazdy ma depresje (mówią). Chciałabym zeby mial rodzeństwo jednak jesli przypomnę sobie te trzy lata… boje sie.
    Kazdy zyje inaczej i inne rzeczy zebral po drodze zeby zdecydowac co dalej. Dziecko to nie szejk. Tez sobie zrób. Czesto to slysze, gdy mowie komus ze ma piękną córeczkę. Ranyyy

  • Grazyna

    Odpowiedz

    Ja też zatrzymałam się na dwójce (chłopiec i dziewczynka) przez 6 lat. Przy czy córka też była bardzo absorbująca ;). No i stało się, niespodziewanie, bach…. ciąża…. przerażenie bo nie planowana. Teraz synek skończył roczek. Nie żałuję, bo to mały przytulasek. Ale po tych 6 latach trochę żal mi swobody i wolności od pieluch. Gdybym jednak świadomie podejmowała decyzję o trzecim to było po dwóch latach od ostatniego a nie po sześciu.

  • Michalina

    Odpowiedz

    ja rowniez zatrzymam sie na 2 dziewczynek , i w dupie mam pytania ’ kiedy bedzie 3 to co moze chlopak ’ .

  • Inka

    Odpowiedz

    Ludzie zawsze będą się wtrącać do życia innych. Kążdy z nas słyszy pytania: kiedy ślub? Kiedy dziecko? Kiedy drugie dziecko? Kiedy syn? Kiedy córka? Itp itd. Niech każdy zajmie się życiem swojej rodziny i cieszy się radością innych. Nie mówmy, że my mieliśmy trudniej, gorzej itp bo coś tam…. każdemu jest ciężko a oceniać innych jest łatwo..

    Życie nauczyło mnie pokory. Mam dwójkę cudownych dzieciaków, które dają nieźle w kość. Kiedyś myślałam, że jak zacisnę zęby to po ciąży szybko wrócę do treningów i formy, bo przecież wystarczy trochę samozaparcia.

    Życie jednak pokazało mi, że nie jest tak łatwo. Dzieci dają w kość, macierzyństwo jest tym samym dla mnie bardzo trudne + do tego przyplątały się problemy zdrowotne.

    Nauczmy się szanować innych, współczuć im i pomagać. Bądźmy radośni i weseli, a nie posępni i dogadujący innym wtedy życie będzie piękniejsze 🙂

  • Agnieszka

    Odpowiedz

    I super 🙂

  • Kaś

    Odpowiedz

    Ja się doskonale zgadzam, że nikt nie powinien sprawiac sobie dziecka na siłę, „bo tak wypada” itd.
    Jestem jedynaczką, dzieciństwo miałam cudowne, ale teraz w dorosłości jest do kitu. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy dodam, że jestem jedyną córką, jedyną wnuczką i byłam też jedyną prawnuczką., czyli hardcore. Z drugiej strony rodziny mam kuzynów, ale nigdy nie mielismy kontaktu, nie wiem nawet, jak mają na imiona i czy jeszcze żyją. Przez całe dzieciństwo nie było w mojej bliższej rodzinie żadnego dziecka, nie mam ani rodzeństwa ani kuzynów. Nikogo. Koledzy, przyjaciele oni raz byli, a raz ich nie ma. Dziadkowie są w takim wieku, że zaraz może ich nie być. Rodzice w najmłodszym wieku też sobie mnie nie sprawili.
    Nigdy nie zapomnę płaczu mojej matki, gdy w wieku 50 lat żałowała tego, że nie miała 3 dzieci.Mam do rodziców ogromny żal, że tak to rozegrali.

  • Malina

    Odpowiedz

    Bardzo ci życzę żeby było tak jak planujesz:) bo u nas kilka tygodni po tym jak postanowiliśmy zamknąć produkcję humanoidów okazało się że UPS… Przesunięta owulacja, termin na koniec października. Ale już skończyłam płakanie i się cieszymy 🙂

  • Martyna

    Odpowiedz

    Mam 3 synow,najmlodszy ma 6mcy i czasem jak ludzie nie wiedza czy to chlopczyk czy dziewczynka a zaczepia nas na ulicy to z taka dziwna nutka w glosie mowia „aaa trzeci chlopczyk” jakby mi wspolczuli. Albo ze do 4razy sztuka zeby miec dziewczynke. I jasne ze chcialabym miec corke,ale kurcze mam 3 zdrowych fajnych synow! Mam nad tym ubolewax ze jest ich trzech a nie np 2 plus dziewczynka?

  • Paulina

    Odpowiedz

    Cześć, super wpis. Jestem mamą dwójki dzieci, męża i dwa psiaki i mam takie samo podejście na tą chwilę i myślę, że się nie zmieni. Nie chcę trzeciego dziecka, tak jak teraz jest idealnie, Czuję się szczęśliwa i spełniona:) Ja zawsze kierowałam się zasadą, że nie chcę jedynaka i tak też się stało chociaż bywały chwile w moim życiu, że nie chciałam kolejnego. Między nimi jest różnica czterech lat więc dosyć spora ale nie żałuję, nie żałuję niczego kocham ich ponad wszystko. I mimo, że nie chcę trzeciego jakby życie zdecydowało inaczej również bym nie żałowała. Bo grunt to iść do przodu i cieszyć się z wszystkiego czym jesteśmy obdarowani ( może poza kredytami).
    Pozdrawiam bardzo serdecznie.
    Zapraszam do mnie na bloga o podobnej tematyce może znajdziesz coś dla siebie. My mamy musimy trzymać się razem 🙂
    Projekt Zdrowa Mama

  • Aga

    Odpowiedz

    A dla mnie jedno byłoby cudem, ale nie mam ani jednego I też z tym trzeba się nauczyć żyć… Tak jak z tym że się Ma 😉

Skomentuj