Wara od mojego brzucha.

6 komentarzy

„Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:
Tłusta oliwa.

Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch – jak gorąco!
Uch – jak gorąco!
Puff – jak gorąco!
Uff – jak gorąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie…”


Dworzec, tor pierwszy. Na peron wtacza się właśnie brzuch a kilka kroków za nim drepcze kobieta. Ciśnienie gdzieś na poziomie kostek, niezauważalnych z poziomu zero. Czyli zerkasz w dół i wierzysz na słowo, że tam kiedyś była piczka. Aktualnie zarośnięta bo natura jeszcze nie wpadła na to, że kobieta żeby wyrżnąć tajgę, najpierw musi pokonać Himalaje. Zamyślasz się nad egzystencją piczki, wspominasz czasy kiedy szyjka macicy była przelotowa i coś tam można było jeszcze zdziałać z samcem w małżeńskim, aktualnie używanym tylko do siarczystych „kuźwa, moje plecy”, łożu i nagle słyszysz radosne „ojojjojoojojuuuu”. Kątem oka widzisz, że twoja przyszła rozmówczyni doszła i w swoich spazmach kieruje dłoń na gabaryt z przodu. Swoją dłoń na twój gabaryt. Dłoń lata góra- dół, prawo- lewo jak Gucio do kibla na kacu i gładzi. Gabaryt gładzi. Wtem twój umysł zaczyna ogarniać sytuację i orientujesz się, że rozmówczyni coś mówi. Nie bardzo wiesz jednak co bo:
a) zaskoczyła cię niczym wygrana PiS-u,
b) okazuje się, że rozwojowo zatrzymała się gdzieś na poziomie wspólnej grupy w przedszkolu.

– A co będzie? Chłopcyk cy dziewcynka? Ceść dziubasku- palec-pępek, gilu gilu- no kopnij ciotunię! Ale mas ślicny bzusek, taka słodziusia piłecka, ti ti ti.

Zanim przekręcisz się na lewy bok, kulturalnie porzygasz, po czym opuścisz ziemski padół straciwszy nadzieję, że jest jeszcze szansa dla ludzkości, w towarzystwie protestów „No daj pomacać trochę, nie bądź taka”, odsuwasz grzecznie dłoń cofniętej w rozwoju koleżanki. W tym momencie następuje obraza majestatu, bo przecież twój brzuch to dobro publiczne. Nie ważne jak daleko masz rozwiniętą lub nierozwiniętą strefę intymności, kobiecy brzuch to talizman, figurka brzuchatego grubaska przynoszącego szczęście. Poszoruj, spluń przez lewe ramię a będzie ci się darzyło. Aż dziwne, że nie sprzedają tego w sklepach a rząd nie wprowadzi tego jako metodę planowania rodziny.
Stoisz i czekasz na dalszy rozwój sytuacji. Akcja nie postępuje a ty przecież tak marzysz o macaniu pośladków i nabrzmiałych od mleka piersi. Jak już jedzie to niech jedzie po całości.
Przez chwilę zastanawiasz się czy aby nie ustawić się pod schodami z koszykiem na drobne i napisem na gabarycie „Macaj mnie, przynoszę szczęście”. Przynajmniej zarobisz na wiaderko kiszonych i kałacha, żeby trzasnąć sobie w łeb.

Ludzie naiwnie myślą, że w momencie dotknięcia brzucha dziecko w środku aktywuje się, odpala turbo i uraczy ich solidnym półobrotem. Nic bardziej mylnego. Dziecko jest mądre. Dziecko myśli sobie „Goń się frajerze” i zastyga w bezruchu. Zastygasz i ty na bezdechu, zastyga ręka osoby molestującej. W końcu rozmówczyni zaczyna gmerać palcami i uciskać, chcąc pobudzić juniora do działania. W głowie organizujesz plan wyrządzenia jej krzywdy i już wiesz, że możesz zwalić na hormony. Tak, kiedy ktoś dotyka mojego brzucha, czuję się molestowana. Moja strefa komfortu kończy się tam, gdzie innych zaczyna. Koleżanka czeka, czekasz i ty aż jej uschnie witka.

Pomijając strefę komfortu, u każdego lekarza i na każdej patologii ciąży panuje zasada „nie dotykać brzucha”, szczególnie w zaawansowanej ciąży. Dlaczego? Dlatego, że sporych rozmiarów macica w momencie dotykania jest pobudzana do pracy. Dotykiem możemy wyrządzić ciężarnej więcej szkody niż pożytku. Nie każda kobieta każe ci trzymać ręce przy sobie bo może być zwyczajnie skrępowana, zaskoczona lub nie chce sprawić ci przykrości. Stoi więc kołkiem i czeka aż zakończysz swoje rytuały.

Co należy więc zrobić? NIE DOTYKAĆ. Po prostu.
Dotknięcie brzucha nie przynosi szczęścia, nie zaraża ciążą a dziecko ma głęboko w jelicie to, czy się z nim przywitasz. W brzuchu nie ma magnesu, który współgra z opuszkami palców a dziecko nie zacznie ruszać się w momencie przyłożenia dłoni.
Jeśli sądzisz, że zapytanie o zgodę rozwiąże sytuację- nie, nie rozwiąże.
7/8 ciężarnych najprawdopodobniej powie, że nie ma problemu, dotykaj, macaj i ugniataj, czując zupełnie inaczej a nie chcąc ci sprawić  przy tym przykrości.

6 Komentarzy/e
  • Ola

    Odpowiedz

    Jakbym czytała o sobie! po prostu nienawidzę jak mnie macają, gwałcą, molestują… „bo to na szczęście”, „żeby wiedziało, że ktoś je kocha”. Ostatnio w przypływie złości, zmacana przez ciotkę mojego męża powiedziałam mu, że jeszcze raz ktoś mnie dotknie za brzuch, to on ściąga spodnie i wyciąga swój nadrzędny narząd i niech jego też dotykają i gratulują dobrej roboty 😉

  • anik

    Odpowiedz

    Ja od razu glosno mowilam ze nie lubie jak mnie ktos maca i tyle. Pozatym moja macica na macanie reagowala skurczami wiec mialam dobra wymowke. Nie pozwalalam dotykac.
    Co to wogule jest za jakies glupie zachowanie?! Czy ja chodze i macam innych ludzi?! Np po plecach? O jejejej…jaki pani ma sliczniusi kregoslupik… Moge dotknac?
    Jak bylam.w.ciazy dotykac brzucha mogl tylko moj maz i nikt inny

  • Agata

    Odpowiedz

    Z brzuchem nie mialam takich problemow (zdazylo sie 2 razy), gorzej bylo z moja Mala. Tu gdzie mieszkamy jest „unikalna” (blad loczki, jasne oczy) wiec kazdy babsztyl w sklepie lub na ulicy MUSIAL dotknac (tzn. zlapac za policzek, pomacac nozke, wziac za raczke). To nie tylko bezczelne i bolesne, ale i niehigieniczne – taka wymacana raczke dziecie wklada potem do buzi. Skrepowana mruczalam, zeby „nie” do momentu, gdy zauwazylam jak Mloda sie spina pod takim dotykiem. Teraz z premedytacja bardzo glosno prosze o zabranie rak bo to nie zabawka do macania. „Macaczka” zwykle plonie a ludzie sie ogladaja. Zdziwione pytam jakby sie czuly, gdyby je ktos obcy lapal na ulicy za cycki kilka razy dziennie, bo „takie slodziutkie” i „przeciez to nic takiego”. Ma Pani racje – to jest MOLESTOWANIE. Dorosla kobieta jest w stanie sie obronic, ale kilku miesieczne dziecko nie bardzo. Na niespokojne raczki polecam glebokie kieszenie, a na Macaczy – glosny protest, albo ciezka torebke.

  • Natalia

    Odpowiedz

    Jezusiekochany. Moja szwagierka miała obsesję na punkcie mojego brzucha. Potrafiła siedzieć ze mna przy stole i mnie DOTYKAĆ przez bite pół godziny i czekać az młody kopnie. Nie kopał, przerażony był pewnie i kompomowal mi się idealnie w kręgosłup. Ja przerażona razem z nim ani słowa nie mogłam wydusić. Na te pół godziny przestawałam chyba oddychać. Do dziś jak i tym pomyślę. .. brrrr

  • AniaJG

    Odpowiedz

    Jestem w 7 miesiącu. I NIENAWIDZĘ dotykania po brzuchu! Mam odruch obronny i się zwyczajnie zasłaniam: ręką, torebką, czymkolwiek. Podobnie nie lubię komentarzy: ” ojej, już widać!”, „jaki masz duży brzuch!”, „a pokaż jak kopie!” (w tym momencie mam ochotę kopnąć komentującego w tę część ciała, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę). Po prostu nigdy nie zrozumiem macania ciężarnej po brzuchu.

  • Mama

    Odpowiedz

    Witam. Jesteś genialna w tych opisach. Szacunek. Uśmiech nie schodzi mi z ust a ludzie w poczekalni u dentysty patrzą się na mnie jak na idiotkę.
    Widzę, że z ”molestowaniem”w ciąży nie jestem osamotniona.

Skomentuj