Witaj środo!

0 Komentarzy

Dzień dobry środo.

Dzisiaj jestem naprawdę bliska kapitulacji. Biała flaga uparcie  podąża ku górze, po to by a chwilę powiewać na dachu żłobka. Tak, Hanisława znowu chora. Po raz 9 przez niespełna pięć miesięcy żłobkowania i zdecydowanie zawyża średnią krajową. Tak więc po nocy pełnej wrażeń bo po co spać, skoro można łapać w locie wędrujące płuca dziecka wyhukiwane z mocą i decybelem godnym F16, po to by ostatecznie potknąć się o nie rano i próbować złapać kilka minut snu pomiędzy kolejnymi alarmami, spóźniona grzała do roboty, wyciskając moce z fordzika. Spóźniona bo oczywiście pomiędzy otwarciem jednego oka a drugiego, przestawiałam budzik 15 razy, by w rezultacie przysnąć snem kamiennym, mającym w głębokim poważaniu konieczność umycia pach przed pracą. Gdy tak pędziłam do tej pracy, chociaż to słowo na wyrost bo zawsze gdy mi się spieszy to innym spieszy się trochę mniej i w momencie gdy powinnam już kołować na firmowym podjeździe jestem daleko w czarnej dupie, za pyrkającą skodą z mocno przestarzałym właścicielem. Przy okazji bardzo przepraszam kierowcę czarnego audi, który dzisiejszy dzień rozpoczął ze stanem przedzawałowym gdy wyprzedzałam na trzeciego. widziałam strach w jego brązowych oczach. Czy to normalne, że widziałam jego oczy?
Nevermind. Gdy już dotarłam do biurka z jęzorem na poziomie kolan, pokonując na raz po trzy schodki chcące pożreć moje obcasy, zobaczyłam, że ja z kolei do żarcia nic nie mam. Łapiąc w locie laptopa, nie złapałam śniadania. Jasne, po co się odżywiać, wyżyję samą miłością i nadzieją na przeżycie tego dnia.

Aktualnie odmierzam 5 łyżeczkę kawy i zastanawiam się, czy od razu nie wezwać pogotowia bo  tych łyżeczek było już dzisiaj 8.

matka-nie-idealna.

0 Komentarzy/e

Skomentuj