24 godziny na dobę.
Leżę.
W głowie Kilimandżaro. Spadam w otchłań depresji po to, by chwilę później wznieść się na wyżyny stanu macierzyńskiego upojenia. Po czym znowu spadam z trzaskiem na ryj, rysując kolejną bliznę na czole i wznoszę się wysoko malując uśmiech na twarzy. I latam jak schizofreniczka raz w górę, raz w dół. Częściej w dole szuram dupskiem po asfalcie niż patrzę z góry. Ale bywam ostatnio w górze. Im bliżej tym dalej. Im bliżej końca, tym dalej od dna.
I uderzam głową, napieprzam wręcz o ścianę bezradności i rozgoryczenia. I żal mam do tych, do których nie powinnam mieć bo wszyscy chcą dobrze. A ja chcę żeby było jeszcze lepiej, wymagam niemożliwego.
I odbijam się, macham uparcie nogami, łapczywie łykam powietrze. I łapię promienie słońca, których nigdy dość, których wiecznie mi mało. I liczę dzień po dniu, żyję z dnia na dzień. Nie planuję nic na jutro bo jutro będzie to samo co dziś. A pomimo wszystko czekam jutra bo jutro nie będzie już dziś. Jutro dziś będzie wczoraj. I będzie bliżej niż dziś.
I On wtedy pyta czy chcę lody. A ja drę ryja, że jakie lody, że cukrzyca. Po czym płaczę, dlaczego mi tych lodów nie nałożył. A On, że cukrzyca. A ja, że moja cukrzyca, moja sprawa.
A później pyta czy obiad. No i po co pyta? Przecież muszę jeść. Tylko ma nie rozgotować ziemniaków bo cukrzyca. I rozgotował ziemniaki bo w tym czasie dziecko łbem trzepnęło o to, o co trzepnąć nie powinno, bo naczynia umył i odkurzył to, co wymagało odkurzenia. A ja przez te ziemniaki wznoszę się na wyżyny i ciskam piorunem w skulonego Onego. A On chciał dobrze bo nie chciał źle.
I powtarzam trzy razy, później jeszcze trzy żeby zabrał te kapcie, jakby co najmniej były wielkości wagonu. A on nie może teraz bo podłogę umył. I pracuje w międzyczasie i dziecku tyłek podciera. A ja leżę na kanapie i znowu drę ryja. Przez pieprzone kapcie, jakby wielkości wagonu.
I grilla zrobił, żeby mi smutno nie było, że ludzie, że towarzystwo, że to przecież dla mnie. A mi jest smutno bo on zrobił tego grilla. Bo ludzie, bo towarzystwo. Bo przyszli dla mnie a pójdą dla siebie. A ja znowu sama tutaj a nie tam. Tutaj w tych moich wyżynach i w tych moich dołkach. I z tym, na którego ciągle drę ryja. A przecież On nie chce źle bo chce dobrze. A mi ciągle źle a nie dobrze. Ciągle nie tak, chociaż za chwilę jest już tak.
I zdobywam Kilimandżaro hormonów, frustracji i irytacji. I spadam w otchłanie niezinterpretowane.
I wiem, że to moja wina. I chcę się wyprowadzić do czasu porodu by niszczyć kogoś innego niż Jego.
Bo wiem, że On nie zasługuje. Bo On by mi serce, by mi wątrobę i by zdrowie psychiczne. I nawet ukochaną piłkę, niegdyś kilka razy w tygodniu. A ja z tym ryjem wciąż i wciąż. A On bez tej piłki wciąż i wciąż.
I on mówi, że się nie zgadza. Że beze mnie nie chce a mi bez Niego nie pozwala. I On będzie obok. A w zasadzie krok przede mną żeby otworzyć drzwi, założyć buta. I zaciśnie zęby.
Tylko, że ja widzę, że tych zębów już prawie nie ma. I język krwawi bo by chciał a nie może. Drzeć ryja nie może. I zaciska pięści i niemo boksuje w powietrzu.
I inne pytają skąd takiego męża można wziąć. A ja mam szczęście bo sam przyszedł. Przypałętał się, pokochał i pozwoliłam zostać. I kocham Go tak, że chcę pójść a On nie pozwala. I idzie za mną.
I jest cudowny. Najlepszy, lepszego już nie można. A ja drę ryja i czepiam się jak schizofreniczka. A powodem są jedynie hormony. I On nie wierzy jak mówię bo mówię też dużo złego. On nie wierzy jak mówię więc piszę. Żeby uwierzył. Że kocham, że nie przestałam. I że wiem. Że już niedługo.
Dzielny jest On. Najdzielniejszy, najbardziej cierpliwy. Chociaż język dalej krwawi i zębów prawie brak.
Brawo dla Niego. Owacje na stojąco.
Bo zasłużył.
PS. I pamiętajcie. Nigdy ale to przenigdy nie mówcie do ciężarnej, leżącej od trzech miesięcy 24h/dobę słów: „Ale ci dobrze”, łamane przez „Odpoczywaj”. Każdy sąd ją uniewinni.
33 Komentarzy/e
MLM
Piękne to ?dużo zdrówka i cierpliwości dla Was ?
MamaFranka
Znowu sie poryczalam! Ty tez jesteś Najdzielniejsza i Najwspanialsza! Wytrzymaj jeszcze trochę! Trzymamy kciuki, a największe wsparcie juz przy sobie masz!
Ewa Z.
Popłakałam sie 🙁 wspomnienia robią swoje. Przeleżałam w ciąży 7 miesięcy. Zachowywałam sie tak samo. A teksty typu: odpoczywaj teraz bo pózniej nie będziesz miała kiedy!!! Szlak mnie trafiał. Jak mam odpoczywać kiedy modlę sie żeby moje maleństwo było we mnie jak najdłużej ? Drze o każda sekundę naszego życia. Kręgosłup boli, tyłek tez. I już nie wiem jak leżeć. Wizyta u lekarza okazuje sie atrakcja na miarę wycieczki zagranicznej. w pełni Ciebie rozumiem.
Ewa Z.
Teraz tulę moja prawie dwuletnia córeczkę i staram sie nie myślec o tym co było. Wiem ze warto. Pozdrawiamy Wasza czwóreczkę :-*
matka-nie-idealna
7 miesięcy… Rany!
Dokładnie tak, wizyta u lekarza jest atrakcją. Są ludzie, inne miejsce. Jak wracam, nie chce mi się wysiadać z auta…
Ewa Z
Było baaaardzo ciężko ale przetrwaliśmy i pomimo tego myślimy o następnym bejbe 🙂 chociaż jesteśmy świadomi że będę leżała od początku ciąży to wiemy że warto i że się uda. Trzymaj się dzielnie kochana ❤️
Anik
Dla mnie mega atrakcja bylo wyjscie z domu w celu pobrania krwi. Doczekac sie nie moglam
anna
Skad ja to wszystko znam. Lezalam 3 miesiace. Dostalam takiej nerwicy ze do tej pory sie z tym mecze a juz minely 2 lata. Ale jak patrze na mojego szkraba to wiem ze bylo warto. Mimo ze rozsypalam sie na 100 kawalkow.
Podziwiam kazda kobiete ktora tak jak my musi walczyc o swojego malucha.
Od tego lezenia idzie dostac obledu
aga
Jedno z najpiękniejszych wyznań miłości z jakim się spotkałam :)… Łezka w oku sie kreci…Brawo Ty! BRAWO PT!
Marlena
Tak dużo w tym wpisie miłości, że aż sie po płakałam.
Jesteś cudowna blogerką.
Codziennie zaglądam do ciebie, sprawdzić czy dodałaś coś nowego.
Uwielbiam cię
matka-nie-idealna
:*
BeeMammy
Ale masz dobrego tego meza
Paulina
Szczere do bólu. Małżon doceni, na pewno i bez tego wie jak „sprawy się mają”, ale na pewno taki post połechta jego męską dumę 🙂 Brawo On! Brawo Ty!
Sylwia
Piękne . Jesteście wbrew pozorom szczęśliwi. Ja nabawilam się depresji , on walczyl i chyba już przestał . Był dzielny ale nie wytrzymał . Chyba już nie kocha . Chyba chce odejść dla niego . Niech pouklada sobie życie lepiej beze mnie . Zabiorę depresję i dwójke malych dzieci ze sobą . W dzień będę żyć z przerwami na płacz a w nocy płacz ale on będzie szczęśliwy .
matka-nie-idealna
Przykro to słyszeć 🙁 nie powinnaś tak myśleć. Walcz przede wszystkim z suką, którą jest depresja. Jeśli wygrasz z nią, wierzę że ułożysz sobie życie.
Hahanka
Jestem myślami z Tobą! Cierpliwości, wiem brzmi to dość komicznie
Metis
Leżałam. A na stwierdzenie: „że super mi się odpoczywa” chciałam zagryźć. Boli dupsko, bolą plecy. Najchętniej byś zawisła w powietrzu. Aha, tylko na lewym boku, pamiętaj! Nawet teraz bym nie wymieniła na przymusowe leżenie T.T
matka-nie-idealna
Ja leżę na każdym możliwym ?
Anik
Oj od tego lezenia to boli doslownie wszystko… Nogi, dupa, kosci biodrowe, zebra….taaaa wez i sie wyspij. A jeszcze moj mlody kolo 1 w nocy zaczynal szalec i do tego siku co godzine
M
też leżałam. zdrówka!
asia
Mówisz, że to prawdziwe oblicze bycia w ciazy hehe?
Dzielny on dzielny! Ale jak już będzie po, to wynagrodzisz, co? 🙂
karolina
Eh… Ja Ciagle slysze: odpoczywaj sobie i się nie denerwuj. Leżę od 6 tc, obecnie jestem w 20 tc, a ile do końca to łatwo policzyć… Nie wiem skąd biorę siłę, mimo, ze do porodu nie wstane. Chyba to te małe kopniaczki sprawiają, że mimo wszystko uśmiecham się.
malaerka
Trzymajcie się. Ja zaciskam kciuki z całej siły.
Ewa
Też przez to leżenie przechodziłam. Bite 4 miesiące, bolał tyłek, szyja, głowa, do tego kamica żółciowa-bo mąż na wyjazdach, więc jadłam na szybko buły z pasztetem, bo wolno mi było chodzić tylko do WC. Depresji z tego powodu nie miałam, chociaż ryczało się w poduszkę, oj ryczało…I teraz, jak w drugiej ciąży leżeć nie muszę to mam cukrzycę-żeby mi się nie nudziło ;/
Paulina
Mam takiego samego chłopa. Złotego chłopa. Znosi wszystkie moje humorki i nie oddałabym go za nic w świecie!! Od razu pokażę mu tego posta, bo sama lepiej tego nie ujmę.
PS: wielbię Twojego bloga! Pisz częściej. Pozdrawiam!
Emii_llii
Jesteś najlepsza, nie wiem jak natknęłam sie na blog ale uwielbiam jego czytać. Pokazujesz prawdę a nie ciagle ohy i ahy ?? Życzę zdrowia i dziekuje ?
Reni
O Matko nie idealna. Przypadkiem dziś wpadłam na Twojego bloga, a matką jeszcze nie jestem, ale żoną. Strasznie fajnie piszesz. A wpis 'zła żona’ wywołał łzy wzruszenia jak i wiele śmiechu:)
Chcę już być mamą, ale przyznam, że przerażające to co piszesz. Wiem i wiedziałam już wcześniej o urokach, ale jak pomyślę sobie, że np mój PMS miałby trwać kilka miesięcy, to mi słabo;)
Reni
Mam nadzieję jednak wkrótce zobaczyć dwie kreski. Będę śledzić Twojego bloga;) Pozdrawiam
Aga
Zazdroszczę męża :))))
MałGosia
Ja leżałam od 3 miesiąca do końca. Czyli 6. Bolało mnie wszystko. Dosłownie wszystko. Pod koniec najbardziej plecy i rozchodząca się miednica. Każdy, absolutnie każdy mi współczuł i kazał odpoczywać napawając mnie nieodpartą chęcią mordu. Dziś już jestem 2 miesiące pi porodzie i się z tego śmieje, Ty też będziesz 🙂 trzymam kciuki.
matka-nie-idealna
O tak, kręgosłup i miednica to rzeź. Ale jeszcze kilka dni! 🙂
Nana
Jezus Maria Anioł.
(poważnie z dużej litery). Nieidealna czytam Cię od chwili ale dziś postanowiłam tak sobie dojść do od poczatku. Jestem w szoku jaką jestes twarda babą i jak wielkie szczescie masz w tym twoim Panie tacie. Zgubi sie ten komentarz pewnie bo stary artykuł a ja tu sie po roku produkuje ale masz kobieto szczęście w tym nieszczęściu życia codziennego. Nic tylko życzyć miłośc wiecznej