Złotą radę poproszę, raz!

7 komentarzy

Macierzyństwo to taki życiowy rollercoaster. Jesteś na górze a za chwilę zapierdalasz twarzą w dół, sto dwadzieścia na godzinę by w rezultacie porzygać się po wyjściu z wagonika.  Tyle, że rzygasz przed, nie po. Moja przejażdżka trwa już prawie pięć lat. Pomijając okres kiedy byłam wolna, bogata i szczęśliwa na wakacjach bez dzieci. Ale jak to mawiał klasyk: „W życiu piękne są tylko chwile”.

Ale do rzeczy.

Przez te pięć lat szczęścia i szaleństwa dorobiłam się na swoim koncie sporej ilości dobrych rad. Ludzie chyba nadal nie ogarniają, że po pięciu latach moje dzieci mają się dobrze i ŻYJĄ. A nawet twierdzą jeszcze, że mnie kochają. Już nie wspominając o przybłędach, które czasami zostawią swoją życiową mądrość pod którymś z patologicznych zdjęć w sieci, typu Danonki. I ja, mili państwo, tą wiedzą czuję się zobowiązana podzielić.

Gdzie ona ma czapeczkę?

Nieważne, że jest dwadzieścia na plusie, wyobraźcie sobie, że są osoby, które zakładają dziecku czapeczkę. Chuj z tym, że to Hiszpania ale przecież Polakowi na wakacjach przy morzu wieczorami WIEJE. Rozumiem stan, kiedy młode ma problem z uszami ale istnieje takie coś jak chustka.

Załóż jej skarpety/ ubierz ją bo ma zimne rączki.

Na uj, ja się pytam? Jest dwadzieścia pięć na plusie. Ja zimne rączki mam w środku lata, przy 32 stopniach.

Zrobię jej coś do jedzenia.

– Przed chwilą jadła.
– No ale naleśniczka jakiegoś? Kanapeczkę może?
– Przed chwilą jadła.
– Zrobię. Od babci na pewno zje.
.
.
.
– O Boże, dlaczego ona nie chce jeść? Pewno jest chora. Musi dużo jeść, jest taka chudziutka.
– Przed chwilą jadła.

Chce na ręce? Przyzwyczaiłaś to masz.

Jeśli bujanie na rękach jest jedynym ze sposobów okazywania mojej miłości to owszem – będę do niego przyzwyczajać. Istnieje szansa, że 15- latki nie będę mogła już unieść lub ona nie uniesie mojego dziwactwa kiedy zaproponuję przy koleżankach, że wezmę ją na rączki.

Wszystko jest dla ludzi, tylko z głową. Daj jej kawałek czekolady. Odbierasz jej dzieciństwo.

Na szczęście moje dziecko nie przestanie być człowiekiem w ciągu następnych trzech lat, a na słodycze ma jeszcze czas.

Ja nigdy nie posłałabym dziecka do żłobka/przedszkola, jeśli pracowałabym w domu.

Powiedział ten, kto nigdy nie pracował w domu przy dziecku.

Jeśli moje dzieci przez 6h dziennie układałyby puzzle, zajmowały się sobą i robiły posiłki, bez używania tableta czy telewizji, ja też bym nie posłała ich do przedszkola.

Trzymaj ją bo spadnie!

Zawsze odpowiadam, że na szczęście do ziemi niedaleko. Niech się nauczy. To na następny raz będzie wiedziała jak się zachować bez pomocy mamusi. Ja mogę co najwyżej stać z boku i kibicować.

Płacze bo boli ją brzuszek/ jest głodna.

Jak to jest, że wszystkie problemy niemowlaka, w tym te emocjonalne, sprowadzane są do jelit? Znajduje się tam jakiś ośrodek uczuć wyższych, czy jak?

Zamknij okno bo ją przewieje.

Powiedziane gdy na dworze było 30 stopni.

Przecież to już sama woda. Po co karmisz ją piersią?

Bo szkoda mi tych jędrnych cycków.

Jak to nie dajesz rady z dwójką? Ja miałam pięcioro, w domu posprzątane i obiad ugotowany.

Świetnie. Gratuluję.

Na pewno nie będę tak wychowywała mojego dziecka!

Ja też miałam tak nie wychowywać. Do momentu aż się urodziło.

Też chciałabym posiedzieć w domu na macierzyńskim.

No właśnie. Na szczęście moje dziecko samo się przewijało, karmiło, usypiało, obiad gotował, podłoga błyszczała a naczynia raz dziennie robiły odmarsz do zmywarki. Się samo. Samo się.

Na szczęście nauczyłam się składać wewnętrzny nóż w kieszeni i od długiego czasu dobre rady spławiam uśmiechem „dobrze, dobrze”. Słucham, kiwam głową i robię swoje. Inaczej się nie da.

A Wy jakie dobre rady jeszcze lubicie?

7 Komentarzy/e
  • Anna

    Odpowiedz

    Drugie wykluwa się za chwilę, Pierwsze – 2 lata, 2 miesiące – idzie do żłobka też za chwilę. 1. Matka dwójki, które oba po 1 r.ż. wydelegowane do żłobka: „Do żłobka? Szkoda dziecka. Widzę, że stosujesz zimny wychów’
    2. Matka studentki-jedynaczki: „Nie no, dałaby pani radę. Ja bym do żłobka za nic nie puściła”
    Z wyrazami miłości dla obu<3

  • Kaszki dla dzieci

    Odpowiedz

    Wychowywanie dziecka jest sporym wysiłkiem, ale jednak bycie rodzicem po za sporą odpowiedzialnością jest całkiem fajne 🙂

  • Michalina

    Odpowiedz

    Się samo. Samo się. 🙂 😀

  • Anna

    Odpowiedz

    Rozumiem, że niektóre rady mogą denerwować bądź irytować mi też zdarza się takie usłyszeć. Na szczęście nie mam teściowej choć na taką z którą bym się dogadała nie narzekala bym:). Niestety moja mama nie żyje i nigdy nie poznała moich dzieci więc dałabym wszystko żeby tylko usłyszeć jej radę nawet tą irytująca :).
    Za to dużym wsparciem jest dla mnie starsza siostra, która sama ma 3 dzieci i nie ukrywam, że jej rady bywają cenne. Co jeszcze mogę dodać mamy fajną grupę mam i niań na placu zabaw, które również wzajemnie się wspierają nie tylko radami 🙂

  • Baby Tula

    Odpowiedz

    Każda mama na pewno zna te „złote rady” 🙂 bardzo dobre podejście do tych porad!

  • Aśka

    Odpowiedz

    Tekst w punkt !
    Ja dodatkowo uwielbiam jeszcze :
    ” nie noś tak dziecka bo uchyniesz”
    „- ślini się ? za dużo w pionie nosiłaś, przesiliłaś dziecko to się ślini ! i nie pozwalaj mu wkładac tych rąk do buzi! bo co on zrobi ze zgryzem!” mało istotne, że każdy 3 miesięczniak się ślini, mój 3 miesięczniak wylewa codziennie wiaderko tej śliny, a ręce mam mu kuźwa mać na taśmę przykleić ?
    i wisienka na torcie „to normalne, że matka siedzi w domu i zajmuje się dzieckiem, zwłaszcza takim małym” – serio ? ostatnio jak mój małż został z Juniorem, a ja poszłam na paznokcie to teściowa jak dowiedziała się, że ojcec został z dzieckiem pytała czy może do szpitala nie idę .. no bo przecież w innych przypadkach to tak być nie powinno..

  • Alicja

    Odpowiedz

    Ja ostatnio otrzymałam wspaniałą radę aby mojemu 2 letnienu synkowi kiedy będzie chciał na ręce powiedzieć że nie mogę go wziąć bo bolą mnie plecy, cytuję: ’ no chyba takie dwuletnie dziecko powinno juz to zrozumiec?!’ otóż nie ?

Skomentuj