A co, jeśli tam byłoby moje dziecko?

0 Komentarzy

„Cześć Natalko.

Chciałabym abyś przekazała czytelniczkom, a one swoim mężom pewne ostrzeżenie. My nabawiliśmy się porządnych kłopotów ale może ten e-mail dotrze do paru osób i dzięki temu ludzie będą bardziej uważni niż my.

Mój mąż ma prawdziwą korbę na punkcie swojego samochodu. Zawsze gustował w Audi, jego A6 to już trzeci egzemplarz, jaki posiada.

W grudniu, tuż przed Wigilią pojechał umyć samochód na myjkę ręczną. Wiesz, wrzucasz kilka złotych i machasz łapami, żeby auto błyszczało.

Mąż mył samochód, kiedy w pewnym momencie podszedł do niego na oko 50 letni facet, z prośbą o pomoc. Przy myjni jest automat do rozmieniania kasy, mężczyzna nie mógł sobie poradzić. Tomkowi akurat skończyły się monety w myjce więc zanim wrzucił kolejne, poszedł z gościem by mu pomóc. W pewnym momencie zobaczył, jak z jego stanowiska, kilka boksów dalej wyjeżdża nasze auto. Tomek zostawił w środku kluczyki, dokumenty, pieniądze, telefon, fotelik syna, wszystko. Pobiegł za samochodem ale oczywiście, nie był w stanie go dogonić. Kiedy wrócił na stanowisko, okazało się, że gostka od rozmienianych monet tez nie było. Pracowali razem. Jeden prosi o pomoc, drugi zapieprza auto. Czy był w stanie opisać któregoś? Była zima, facet miał czapkę i ryj zawinięty w szalik.

On i teraz kwestia zgłoszenia na policję i do odszkodowania. Stary nie pamięta rejestracji, samochodów ma kilka bo prowadzi firmę więc panowie z komisariatu potraktowali go jak debila. Nie miał ani dowodu rejestracyjnego ani swojego. Telefon też musiał zgłosić, dowód osobisty, karty kredytowe. PZU odmówiło przyznania odszkodowania z powodu nienależycie zabezpieczonych dokumentów. Bo do uzyskania odszkodowania z kradzieży, musisz mieć dokumenty samochodu, kluczyki no i swoje własne papiery.

Wracając do tego, co chce przekazać. Nigdy, ale to nigdy nie zostawiajcie w aucie kluczyków, dokumentów auta i swoich własnych. A jeśli już zostawiacie, zamykajcie auto na kluczyk. Nasi panowie prawdopodobnie obserwowali samochody i orientowali się, które ma system bezkluczykowego zapłonu. Ale wystarczy zostawić kluczyk w stacyjce, żeby stracić auto.

Wiesz co najbardziej mnie boli z tego wszystkiego? Nie tyle głupota męża, bo normalny człowiek nie myśli o takich rzeczach. Boli mnie to, ze na jego miejscu mogłam być ja. A z tylu mógł być mój syn, który często siedzi w aucie jak je szoruję. Dzisiaj mogłoby go nie być.”

0 Komentarzy/e

Skomentuj