A czy Ty podcinasz swoim dzieciom skrzydła?

7 komentarzy

Miałam swoją wizję macierzyństwa.

Nieskazitelnie biały pokoik, nieskażony dziecięcymi kaprysami chińskich fekaliów w plastikowej obudowie. Moim sensem życia zaraz obok bieli była szarość, żywcem przeniesiona z równie szarej codzienności na dziecięce tekstylia.

Gardziłam różem. Moje dziecko również miało gardzić różem, brokatem i tęczą, wpisanymi we wszystkie możliwe ułamki dziecięcego bytu. Nie cierpiałam pstrokatych zabawek i z zażenowaniem chowałam do pudeł wszystkie, które nie pasowały do mojej wizji. Szarej oczywiście.

Życie szybko zweryfikowało moje oczekiwania, stawiając na mojej drodze upstrzone chwytami marketingowymi sklepy, mające za zadanie wydrzeć z rodzicielskiego gardła ostatnią kromkę chleba i wyciąć ostatnie trzewia, mające wartość na czarnym rynku.

Hanka zaczęła dostrzegać mnogość kolorów i chińskiej tandety, okrzykując wycieczki do sklepów „Mamusiu, popatrz jakie to piękne!”. Z czasem zaczęłam odpuszczać drewniane zabawki na rzecz kucyków zawodzących wysokim głosem, że są księżniczkami. Z czasem w dziecięcej szafie zakrólowała Elsa i księżniczka Zosia. A później Pony i wszystkie rodzaje Disneyowskiej bandy.

Pogodziłam się z różem, wpisując go na stałe w sens życia. Sens w znaczeniu dosłownym, o czym świadczy połowa mojej szafy.

Wycieczki do centrów handlowych nie kończyły się Solpadeiną czy innym Ketonalem a moje wnętrzności już dawno przyodział jakiś motocyklista, który jakimś cudem wyszedł niezbyt spłaszczony spod tira i stać go było, żeby zainwestować w nową maszynę i prawą nerkę. Chciał też wątrobę ale stwierdziłam, że brak alkoholu w życiu to poświęcenie zbyt duże w imię Kucyków z Ponyville.

Na całe szczęście w kwestii Nadii mam jeszcze prawo głosu bo z Hanką już tak łatwo nie jest. Jakiś czas temu weszła w etap księżniczek i każe się zwracać do siebie per Księżniczko Hanno, wymienie na Haniu. Ponadto każe się sobie kłaniać a wybór jogurtu na deser podejmuje berłem w rękawiczkach do łokcia. Jej szafa zawiera sukienki ale nie byle jakie. Nadwornym przykazaniem jest to, że każda sukienka ma się kręcić. Nie, żeby Księżniczka robiła to jakoś namiętnie ale w razie, gdyby zechciała się obrócić, suknia ma dostojnie przeciąć rantem powietrze i opaść delikatnie na pięcioletnie uda. Do tego, od momentu kiedy jej głowę zasiedlił włos, warkocze są niezbędnym elementem zestawu outfitowego. Niestety, Bozia oprócz cycków, nie wpisała mi do CV umiejętności przebierania palcami, stąd też każdorazowa próba uwiecznienia na jej włosach dobieranego lub innego kłosa kończy się u mnie pobytem na SOR i wkładaniem palców w szyny.

Z reguły staram się chodzić na zakupy sama. Mogę wtedy do woli wybierać sukienki i koszulki nie mające związku z żadną wytwórnią filmową. Rzecz się ma inaczej w przypadku butów. Tutaj potrzebna jest obecność głównej zainteresowanej, żeby nie zaiwaniać później do sklepu ze źle dobranym rozmiarem.

I tak jakiś czas temu, a było to na początku lata, wybrałyśmy się po sandały do znanej sieciówki królestwa pod nazwą CCC. Hania brylowała pomiędzy półkami, muskając je delikatnie suknią z królewskiej szafy. Dotykała królewskim palcem butów, kręcąc królewskim noskiem i wyrażając zachwyt nie inaczej jak nad Disneyowską chińską próbą zawładnięcia dziecięcymi umysłami. Wybrałyśmy kilka par, z czego dwie doświadczające łaskawości Wielmożnej i jedną, wybraną przez nadwornego pazia/ łamane przez bankomat, w roli mojej.

Pierwsza para wybraną przez Władczynię została odrzucona po stwierdzeniu, że nie ma odpowiedniego rozmiaru. W konkursie stanęły sandałki wpisujące się w ideę minimalizmu, wybrane przeze mnie i pstrokate różowo-brokatowe chuj-wie-co, wybrane przez Księżniczkę Hannę.

– Te mi się tak bardzo podobają. Mamusiu, weźmy je proszę.
– Haniu. Te drugie będą pasowały Ci do każdej sukienki. Zobacz, Twoje nie pasuję do zielonej w Annę i Elsę. I do legginsów z księżniczkami.
– Mamusiu… Proszę.
– Naprawdę chcesz te? Przecież one do niczego nie pasują…
– No dobrze. Weźmy więc te, które podobają się tobie.

…KTÓRE PODOBAJĄ SIĘ TOBIE…

W tym momencie królewskie berło zatańczyło z finezją nad moją głową, opadając z hukiem na paziową głowę. Te które podobają się mi. Na miłość Króla Przełożonego, przecież to buty dla niej. To jej mają się podobać.

– Mówisz, że podobają ci się te różowe?
– Tak. Bardzo…
– Wiesz co, mi też się one bardzo podobają. Poza tym z tych, które ja wybrałam chyba nie ma odpowiedniego rozmiaru. No i w końcu to Ty będziesz w nich chodziła. Weźmy je.

Jeśli nie widziałyście nigdy tańca na sklepowej kanapie, to uwierzcie na słowo, sukienka Księżniczki kręciła się w tempie śmigła helikoptera i wzniosła ją na wyżyny dziecięcego szczęścia. Wszyscy w obrębie sklepu dowiedzieli się, że jestem najlepszą mamusią na świecie a ona od dzisiaj stąpać będzie po królewskiej ziemi w butach najcudowniejszych na całej kuli ziemskiej.

I tak przyszło mi na myśl wczoraj, kiedy przebierałam na wyprzedażach różowe brokatowe koszulki, że fajnie jest dać czasami podjąć decyzję 5-latce, nawet jeśli grozi ona dla nas społecznym ostracyzmem. Bo to szczęście jest warte sezonu w pstrokatych sandałkach.

I z tego miejsca pragnę pozdrowić babcię, która wybrała się z nastoletnią wnuczką na zakupy.

– Spójrz babciu. Ta bluza mi się podoba.
– Co tu jest do podobania? Ta jest fajniejsza.
– Ale mi się ta nie podoba. Zobacz, ta jest śliczna.
– Nie jest śliczna. Przymierz tą.

Skrzydełka ciach, ciach, ciach.

7 Komentarzy/e
  • Michalina

    Odpowiedz

    🙂 dokladnie tak , zawsze to co sie podoba Ksiezniczce a nie rodzicom i wszelakimi ludzmi z rodziny , to Ksiezniczka bedzie w tym chodzic nie my . U nas jest rozowy pokoj tez kucyki sa ale akceptowane sa inne kolory 🙂 i tez myslalam ze nie bedzie ten kolor istnial w domu 🙂

  • Monia

    Odpowiedz

    Mój 3.5 letni syn do niedawna omijał bohaterów bajek ale i tak buty wybiera sobie sam. Bo co sezon króluje w naszym domu jakiś kolor. Ostatnio w CCC spędziłam godzinę wybierając buty dla moich chłopców, ponieważ młodszemu tj. roczniakowi, póki co jest wszystko jedno co włoży na stopę. Natomiast jego stopie już obojętne nie jest, bo ma kosmiczne wysokie podbicie. Mając to na uwadze w sklepie pełnym butów pasowała jedna para.. Jeśli chodzi o starszego buty w tym sezonie mogły być tylko i wyłącznie CARNE ewentualnie Black! Również były jedne, jedyne w całym sklepie.. W zeszłym sezonie panował Blue a wcześniej Red.. I koniec.. Niestety w tym tyg zapanował Psi patrol i najchętniej chodziłby w jednej koszulce, której wraz z babcią szukali w wielu sklepach prawie pół dnia..

  • ogrodymontessori.pl

    Odpowiedz

    Dzieci decydując same za siebie, uczą się odpowiedzialności i ponoszenia konsekwencji w przypadku złego wyboru 🙂

  • Anna

    Odpowiedz

    Coś jest w tym temacie z butami 🙂 jak z ubraniami nie mam problemu z moimi dziećmi a mają 4 i 2,5 latka tak buty muszą być wybrane i zaakceptowane przez nich:). W sumie nie mam nic przeciwko bo wolę żeby chodzili w nich z ochotą bez kłótni przed wyjściem z domu niz żeby leżały w szafie. Do mojej decyzji należy tylko rozmiar i dopasowanie do pory roku. Co do podcinania skrzydeł uważam, że dzieci w przeciwieństwie do ryb głos mają 🙂 i powinniśmy uczyć ich wyrażania swojego zdania, szukania własnego „ja”. Czasami zapominamy, że dzieci to nie przedłużenie nas samych ale zupełnie nowy człowiek na tym świecie :)))

  • Justyna

    Odpowiedz

    Cieszę się ze mam syna. Nie wiem jak bym sobie poradzila z tym rozem i brokatem wszedzie. Patrze na pokoik corki znajomej i chce uciekac 🙂 misie, laleczki, różdżki, piórka, pelno tego. A u nas tylko samochody i brum brum. 🙂 pozdrawiam

  • Anna

    Odpowiedz

    No cóż coś jest w tym temacie z butami 🙂 tak jak nie mam problemu z ubraniem dzieci a mają 4 i 2,5 latka tak buty muszą być wybrane i zaakceptowane przez nich:) w sumie nie mam nic przeciwko bo wolę żeby chodzili w nich z ochotą bez kłótni przed wyjściem z domu niz żeby leżały w szafie. Ja dobieram tylko rozmiar i dopasowuje do pory roku. Poza tym wybór butów czy ubrania nie jest sprawą wielkiej wagi więc w czym szkodzi dać dziecku możliwość podjęcia decyzji? Niech dziecko wie i czuje, że to co myśli jest dla nas ważne i jego zdanie też się liczy. Tak jak dorośli mają swoje ulubione marki tak dziecko ma swojego bohatera:).

  • 3xmama

    Odpowiedz

    Tak samo podcina skrzydła słowo ale… „Pięknie pomalowałaś ten obrazek, ale trochę powychodzilas za linie”.
    Kiedy dajemy dziecku wybór uczymy je samodzielności. Pisałam o tym niedawno 😉

Skomentuj