Blog Roku 2014. Po co mi to wszystko?

1 Komentarz

Jakiś rok temu, przeczesując internety w poszukiwaniu tematu godnego zawieszenia oka na chwilę dłuższą niż ustawowe przeczytanie tytułu, trafiłam przypadkiem na jeden z słynnych blogów parentingowych. Zatopiona po pachy w dziecięcym gównie, z ssakiem nadrywającym sięgającym pępka sutki posłałam soczystą kurwę w kierunku lukru opływającego kit wciskany z każdym kolejnym słowem i każdym kolejnym zdjęciem.

Macierzyństwo z obrazka w niczym nie przypominało mojej trzy miesięcznej batalii o zaadaptowanie się w jakikolwiek sposób do roli matki. Hanisława, spełnienie moich najpiękniejszych snów srała, ulewała i wskrzeszała umarłych arią o każdej porze dnia i nocy. Ja również nie przypominałam idealnej kobiety, w idealnym makijażu, z idealnie wyretuszowanym uśmiechem po drugiej stronie jej idealnego aparatu za nieidealną sumę.
Z odrostem sięgającym pamięcią czasów gdy jedynym słusznym wyposażeniem studenckiej lodówki był browar i parówki, z tłuszczem uwydatniającym odcień powyższego i chuchem mocno przedwczorajszym, w dresie naznaczonym przetrawionym mlekiem i z cyckiem w roztargnieniu pozostawionym na widok publiczny. Z namiastką makijażu będącego następstwem wczorajszej wyprawy do warzywniaka.

Macierzyństwo nie jest idealne. Macierzyństwo to harówka 24h na dobę, z przerwą na wszystko, streszczoną w ciągu 15 minut drzemki niemowlęcia. Bez uwzględniania chorobowego i z szeroko pojętym Karoshi (klik), czekającym za cienką linią przegięcia. Macierzyństwo to znajdowanie w sobie super mocy, gdy posiadówkę na tronie streszczasz z 30 minut do 30 sekund a Fejsbuka odpalasz z młodym przyklejonym do piersi. Macierzyństwo to śniadanie zjedzone naprędce i na kolanie o 12 w południe, będące jednym z wyborów: ogarnięcie dramatu wizerunkowego, ogarnięcie obiadu, ogarnięcie zaległości w internetach. Macierzyństwo to zdolność skupienia trzech posiłków w jeden.

Macierzyństwo jest piękne, ale wymaga spięcia pośladków i ostrego zapieprzania pod górkę. Nie jest idealne, nie jest cukierkowe.

Rok temu odpaliłam Onet.pl i założyłam bloga. Bloga o macierzyństwie, które z telenowelą nie ma nic wspólnego.
Wiele ryzykowałam. Słabo sobie radzę z krytyką, uzewnętrzniłam to, co siedzi we mnie, w nas. Pokazałam nas światu, w jakimś stopniu sprzedałam. Czy żałuję? Nigdy.
Wiele osób wstydzi się mówić o swoich niedoskonałościach. Wiele osób kryje to, że sobie radzi:
a) doskonale
b) średnio
c) w ogóle.

Wierzę, że takich jak ja jest miliony. Wy pokazujecie mi, że nie jestem sama. Pokazujecie mi w komentarzach, wiadomościach i mailach, że myślicie tak, jak ja. I nie raz przeczytałam słowa „O Boże, myślałam, że tylko ja tak mam…”.

Udział w konkursie Blog Roku 2014 jest dla mnie pewnego rodzaju motorem, sprawdzeniem siebie.
Wiem, że ciężko jest wyżulić złocisza z Vatem na sms-a. W końcu drugie tyle i jest puszka Arguska albo lizak dla dziecka. W trosce o waszą prohibicję i zdrowe zęby młodszego pokolenia a także o solidnego kopa motywującego dla mnie, jakim będzie kolejny etap konkursu, proszę zróbcie mi dobrze, zagłosujcie

SMS o treści A11112 na numer 7122. Każdy numer telefonu może zagłosować tylko raz. Koszt smsa zostanie przekazany na konto Fundacji Dzieci Niczyje. Szczytny cel !

socialImgFb1

1 Komentarzy/e
  • Vinicius

    Odpowiedz

    mieszkanko jest cudowne, wtkssyzo w nim do siebie pasuje, co do pomaranczowego to nic juz mnie nie „wystraszy” kolega ma pokoj w takim kolorze i da sie przyzwyczaic;) okolica jest przepiekna… odplywam w marzenia;)

Skomentuj