Cała prawda o PT.

9 komentarzy
Patrzę czasami na Niego i przez blond czuprynę przelatuje mi chwilowe „Boże, gdzie ja miałam oczy?”.

Przecież On jest z kosmosu, totalnie innej planety. Starszy, spokojny i zrównoważony. Ustawiony życiowo w momencie gdy Go poznałam, trochę nudny jakby. Słuchał innej muzyki, oglądał filmy przy których ja zasypiałam na pierwszych reklamach. Żył w świecie biznesu, wdychał sport. Nadal wdycha.

A ja?

Zupełne przeciwieństwo. On czarny, ja biała. Miał być chwilą, przygodą jedną z wielu.

A później ktoś na białej kartce namalował naszą przyszłość wszystkimi kolorami tęczy. I został.

Nauczył jeździć na nartach – mnie sierotę roku. Każdego roku. Puszczał francuskie ballady a później rosyjskie. Zamykał przy tym oczy a ja patrzyłam na tego Kosmitę. Zaczarowana. I czasami pytam go czy słyszał nowy utwór, rodem z gówniarskiego radia, którego on nie słucha. „No tak. Przecież ściągnąłem sobie płytę, przeszło miesiąc temu”. Dzisiaj on śmieje się na moich filmach a ja nie zasypiam na Jego.

I czasami krzyczę, puszczam salwę inwektyw i wyrzutów. Czasami przestaję się odzywać, trzaskam drzwiami i w garażu odpalam papierosa. Częściej przy tym wyrzygam całe zło, które we mnie siedzi. On patrzy, słucha i smutnieje. Albo odwraca głowę w lewo. Zawsze gdy odwraca głowę w lewo wiem, że ma focha.

I jest taki powściągliwy, kiedy inni patrzą. A potem łapie za rękę pod stołem i daje buziaka w locie. Do ucha szepcze, że to co najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. I spogląda tak, że czuję się jak milion dolarów. Od sześciu lat niemal każdego dnia ten facet powtarza mi, że jestem piękna. Bez makijażu. W różowych włosach. Bez cycków. Dwa miliony dolarów.

Przysypia na kanapie po całym dniu w pracy. W międzyczasie zapyta czy chcę się położyć a on zajmie się dziećmi. A kiedy chcę, przeciera oczy i z uśmiechem popycha w stronę sypialni.

I od czterech lat to on wstaje w nocy. Najpierw do jednego, później do drugiego dziecka. Kiedy zapytałam dlaczego to robi, odpowiada, że abym się wyspała. Stawia mleko po swojej stronie łóżka. Karmi, przewija, usypia. No kurwa, wygrałam.

Kiedy chcę wyjechać na weekend pyta, ile potrzebuję pieniędzy. A potem zanosi torbę do samochodu i przez trzy dni się nie odzywa. Twierdzi, że chce, żebym miała czas dla siebie a on dla dzieci.

Jeśli zbyt długo zastanawiam się czy spełnić swoje marzenie odpowiada „Zrób to. Przecież widzę jak się uśmiechasz na samą myśl”.

W samochodzie podgłaśnia radio, kiedy puszczają naszą ślubną piosenkę. Albo dzwoni i krzyczy do słuchawki „Słyszysz? Słyszysz co leci?”. Oczami wyobraźni widzę jak podskakuje z radości.

Myje naczynia i wynosi śmieci. Bez proszenia przez pół roku. Jak o umycie podłogi. W sumie to o niewiele Go proszę. Nie muszę.

Zaciska zęby kiedy moje zimne stopy wczepiają się w jego łydki. Zawsze przysuwa się bliżej, żeby było mi ciepło.

I przynosi chipsy do sypialni, kiedy nie chce mi się zejść na dół, do kuchni.

A kiedy chce się umówić z kolegami najpierw pyta, czy mam jakieś plany. Bo jeśli wolę obejrzeć film w jego towarzystwie to On odwoła. No i w sumie to ja może chciałam gdzieś wyjść? Nie chciałam.

A gdy już wyjdę, zostawia przed domem zapalone światło. Nie pyta, o której wróciłam. A ja w „rewanżu” opowiadam kogo poznałam i z kim tańczyłam. Spoglądam na przypadkowych amantów i wiem, że żaden nie dorasta Mu do pięt.

O! Albo kiedy mamy gości, nie usiądzie nawet przez chwilę. Podaje, wynosi, przynosi, podgrzewa, smaży krokiety, robi sałatkę, parzy kawę. I kiwa do mnie znacząco głową „Idź zjeść”.

Wcześniej pyta, kto dzisiaj pije. Ty pij. Należy Ci się za to nocne wstawanie.

I kupiliśmy dom taki, jak mi się podobał. I samochód. Pomimo, że wolał inny. Zawsze pozwala wybrać mi kierunek wakacji.

No i cieszy się jak dziecko kiedy przez przypadek zauważy mnie na trybunach, kiedy odgrywa mecz piłki nożnej.

Pokazuje na ulicy fajną dziewczynę. Ja się uśmiecham i odpowiadam „Popatrz, tamta lepsza!”. A na plaży szepcze mi do ucha „Chciałbym wyglądać jak ten koleś.”

I czasami pytają, gdzie można kupić takiego męża. Nie wiem. Ja wygrałam.

Rozśmiesza.

Wzrusza.

Wspiera.

Nie musi powtarzać, że kocha. Widzę to w każdym jego słowie, w każdym czynie. W każdym spojrzeniu.

Jest mój.

9 Komentarzy/e
  • Angelika

    Odpowiedz

    Ten jest twój, a ma może brata? Xd

  • Marta

    Odpowiedz

    Też mi się trafił taki egzemplarz ? I chociaż to nerwus, raptus, trzeba ciężko pracować żeby zasłużyć na jego zaufanie, ale kocha mnie najbardziej na świecie i pokazuje mi to na wszystkie sposoby. Jak patrzę kiedy bawi się z naszą córką po prostu się rozpływam. I wtedy kiedy kładzie głowę na moim brzuchu żeby pogadać z naszym nienarodzonym jeszcze synkiem. Kocham go i dziękuję za takie szczęście

  • Aga

    Odpowiedz

    Historia podobna do mojej, mam szczęście! 😀

  • Kasia

    Odpowiedz

    Jak szóstka w totolotka ☺️ najważniejsze że doceniasz jak bardzo Cię kocha. To skoro macie siebie to nic więcej do szczęścia Wam nie trzeba. Gratuluję takiej miłości. Ja też nie mogę narzekać. Chociaż jest mniej idealny niż Twój ale się bardzo stara. I jest na prawdę kochany.

  • xyz

    Odpowiedz

    piękny tekst. wzruszyłam się. On ma takie samo szczęście jak ty. Jesteście wspanialym malzenstwem. Chciałabym, żeby moje chociaż w 20% taK wyglądało.

  • Monii

    Odpowiedz

    A mowili, ze idealni mężczyźni nie istnieją 🙂 Ja tez jednego „wygrałam” ☺️

  • Made by Goch

    Odpowiedz

    No to i ja się pochwalę… Lepszego taty dla mojej córeczki nie mogłam sobie wymarzyć. 🙂 Nie to, żeby czasem nie doprowadzał mnie do szału. 🙂 Ale ogólnie, naprawdę, nie mam na co narzekać.
    A Tobie z całego serca gratuluję takiego wspaniałego egzemplarza! 🙂

  • ech

    Odpowiedz

    pozwól go sklonować!!! boże jak się zryczałam na tym wpisie:/

Skomentuj