Chciałaś mieć dziecko? To teraz nie narzekaj, że jesteś zmęczona!

5 komentarzy

Na chuj było Ci to dziecko, skoro teraz narzekasz, że jesteś zmęczona? Chciałaś zostać mamą? To nie marudź, że musisz wstawać w nocy i później jesteś niewyspana.
Nie możesz iść samotnie do toalety? Niektórzy ludzie latami starają się o dziecko, a Ty marudzisz, że nie możesz wysrać się w spokoju?!
Co z Ciebie za matka? Twoja postawa nie ma nic wspólnego z miłością!
Dziecko to dar, najpięknieszy jaki można dostać. Powinnaś być wdzięczna!
Ja miałam piątkę dzieci i dawałam radę, a Ty narzekasz przy jednym? Jeszcze w polu robiłam. I nie było pampersów i mleka w proszku, a pieluchy prało się w misce!
Jak możesz być sfrustrowana? Przecież Twoje dzieci są takie grzeczne!
Dzieci Cię denerwują? Jak możesz tak mówić?
Twierdzisz, że musisz napić się wina, bo miałaś ciężki dzień? Powinnaś doceniać to, że masz dzieci.
Chciałaś kolejne dziecko? To teraz nie narzekaj, że jest ciężko!
Nie chce Ci się gotować obiadu? Nie masz ochoty bawić się z dziećmi? Co z Ciebie za matka?
Jesteś zmęczona? A czym Ty możesz być zmęczona? Siedzeniem w domu z dziećmi?

Usłyszałaś kiedyś taki tekst? A może sama pomyślałaś tak o innej mamie? No to teraz Ci coś napiszę.

Nie widzisz tego, jak każdej nocy któreś z dzieci wędruje do naszego łóżka, bo przyśnił jej się koszmar.
Nie widzisz tego, jak codziennie wstaję przed dziećmi, żeby zrobić im fajne śniadanie.
Nie widzisz tego, jak codziennie rano tulimy się w łóżku, śmiejemy i wygłupiamy.
Nie widzisz tego, że jem śniadanie dopiero koło południa, bo do tego czasu ogarniam dzieciaki, robimy zadania z przedszkola, kolorujemy, czytamy książki, lepimy z plasteliny.
Nie widzisz tego, jak wołają mnie obie naraz, ile razy dziennie musze je rozdzielać, godzić, rozwiązywać konflikty, zajmować, zabawiać, przytulać, pocieszać, rozmawiać – próbując w międzyczasie wykonać swoją pracę.

Nie widzisz mamy, której dziecko potrzebuje większej uwagi. Twoje bawi się samo? Świetnie! Nie wszystkie dzieci takie są.
Nie widzisz mamy, która wstaje w nocy pięć razy, bo Twoje dziecko śpi do rana.
Nie widzisz mamy, która siedzi godzinami przy lekcjach z dzieckiem, które ma trudności z nauką.
Nie widzisz mamy, która nie ma żadnego wsparcia w partnerze. Albo takiej, która mieszka daleko od swojej rodziny i nie może poprosić dziadków o pomoc.
Nie widzisz mamy, która codziennie pracuje do późna, a po pracy jest wykończona fizycznie i psychicznie.
Nie widzisz mamy, która czuje się samotna każdego dnia, a ostatnio z kimś dorosłym rozmawiała jeszcze przed narodzeniem dziecka.
Nie widzisz tej mamy, która gna do Biedronki tylko po to, żeby przez 15 minut pobyć bez dziecka. Bez dziecka, które karmione piersią, w każdej chwili może być głodne.
Nie widzisz mamy, która całymi dniami nosi na rękach dziecko męczone kolkami.
Ani tej, która trwa przy gorączkującym maluchu, lub przy szpitalnym łóżku.
Nie widzisz matki martwiącej się o dorastającego syna, który wpadł w złe towarzystwo.
Nie widzisz mamy, która próbuje posklejać zranione serce swojej córki.
Albo chociaż takiej, która próbuje pogodzić pracę w domu i opiekę nad dziećmi.

Mam prawo być zmęczona czy sfrustrowana. Mam prawo mieć dość swoich dzieci. Mam prawo nie mieć ochoty się z nimi bawić, czy w ogóle lubić bawić się ze swoimi dziećmi. Mam prawo nakarmić je od czasu do czasu lodami na śniadanie, kiedy nie chce mi się robić jajecznicy. Mam prawo zamknąć się w łazience dla chwili spokoju i skłamać, że wcale nie jadłam tej czekolady, którą trzymam za plecami, tylko dlatego by się nią nie dzielić z dziećmi. Mam prawo być egoistką w niektórych sprawach. Mam prawo sprzedać je dziadkom, kiedy jestem zmęczona i włączyć bajki, żeby mieć chwilę tylko dla siebie. Mam prawo wyjść bez dzieci, realizować swoje pasje. Mam prawo wyjechać na weekend bez rodziny i prosić o pomoc, kiedy sobie nie radzę.

Jestem przede wszystkim człowiekiem, dopiero później mamą. Dzieci są ważną i ogromną częścią mojego życia, a nie całym życiem. Fakt pozostania matką nie sprawił, że przestanę czuć zmęczenie lub złość. Nikt nie wgrał mi oprogramowania z dodatkową mocą, cierpliwością czy rewelacyjnymi pomysłami na spędzanie czasu.

To dziecko weszło do mojego życia, nie odwrotnie. Nie muszę rzucać wszystkiego, żeby być jedynie mamą. Nie muszę zatracić swojej tożsamości, pasji, lub zainteresowań, żeby poświęcić się macierzyństwu. Do momentu urodzenia dziecka byłam żoną, córką, przyjaciółką i pracownicą. Później stałam się również mamą. RÓWNIEŻ, nie przede wszystkim. A to oznacza, że mam prawo łączyć te wszystkie sfery, jeśli tylko mam taką ochotę. Bo urodzenie dziecka nie oznacza, że mam ze wszystkiego rezygnować.

Mam prawo być zmęczona i niewyspana. Mam prawo przeklinać w myślach i zastanawiać się: „Po co mi to było?”. Mam prawo przewracać oczami, otwierać wieczorem butelkę wina po ciężkim dniu i trzaskać drzwiami. Mam prawo oddać dzieci mężowi, kiedy tylko wejdzie po pracy do domu. Mam prawo być zmęczona „siedzeniem” w domu z dziećmi.

Dlaczego nikt nie pyta nas: „Po co ci był mąż, skoro się z nim kłócisz i czasami masz go dość? Chciałaś takiego, to teraz nie narzekaj”. Dlaczego nikt nie mówi: „Kupiłaś taką poduszkę to nie marudź, że boli cię kark”. Dlaczego nikt nie zastanawia się: „Sama składałaś papiery do tej pracy, a teraz chcesz ją zmienić?”.

To, że podejmujemy jakieś życiowe decyzje, do których należy chociażby posiadanie dziecka nie oznacza, że nie mamy prawa czasami mieć dość.

A wiesz dlaczego? Bo jestem tylko człowiekiem i przede wszystkim kobietą. A nie robotem bez emocji, ładowanym mrugnięciem oka, grającym tak jak oczekuje tego otoczenie. Nie będę udawała, że wszystko jest super, kiedy nie jest. Nie będę udawała, że macierzyństwo jest lekkie i cudowne, kiedy nie jest. Bo później kobietom wydaje się, że coś jest z nimi nie tak, skoro nie dają rady. Właśnie, że dają. Zawsze, kiedy podnoszą się z kolan, zawsze kiedy najpierw robią śniadanie dzieciom, dopiero później sobie, zawsze kiedy siedzą godzinami przy lekcjach z synem lub córką, zawsze kiedy biorą głęboki wdech, żeby uspokoić nerwy – dają radę.

Ty też dajesz. Czasami jest gorzej, ale dajesz. I miej w dupie zdanie innych. To nie oni idą w Twoich butach.

Photo by Alexander Dummer on Unsplash

5 Komentarzy/e
  • Ja

    Odpowiedz

    … Nie widzisz ile mnie kosztuje walka o normalny dzień dla mojego autystyka. Walka by urzymać rutynę, bez której wali sie jego świat, walka o wyciągniecie ręki w jego stronę i próbowanie utrzymania jej jak najdłużej. Walka o w końcu wypowiedziane słowo mama… To ja matka psycholog, matka logopeda, matka rehabilitantka. Jak zwykle w punkt. Dziękuję.

  • Paulina

    Odpowiedz

    „czym Ty możesz być zmęczona? Przecież ciągle siedzisz w domu.” Słowa mojej babci gdy powiedziałam jej że jestem przemęczona gdy mój synek zaczął ząbkować i praktycznie 24/24 płakał, a jego 1,5roku starsza córka miała skok wzrostowy i budziła się z przeraźliwy wrzaskiem kilka razy w ciągu nocy bo „nuśki bolą”. A sama oddała moją mamę (miała wtedy roczek) gdy urodziła 2 dziecko swojej mamie…

  • Natalia

    Odpowiedz

    Jak bardzo ten tekst jest potrzebny w polskim internecie! Ile można słuchać i czytać, że nie ma się prawa być zmęczonym skoro samemu się chciało mieć dziecko. Porównanie do męża i pracy – cudowne! Zapamiętuję i będę mieć teraz ciętą ripostę następnym razem. Dzięki!

  • Gabriel

    Odpowiedz

    Z tym wszystkim co napisałaś to tak nie do końca. Jest bardzo dużo prawdy, ale to nie rzeczywistość KAŻDEJ matki.
    Sporo ludzi stara się na maksa, walczy ile sił, ale są tylko ludźmi i to jest tekst właśnie dla nich.
    Niestety jest też bardzo wielu ludzi, którzy łatwiutko sami siebie rozgrzeszają z lenistwa, niedbalstwa i egoizmu.

    • matka-nie-idealna

      Masz rację. Dlatego skontrastowałam tekst jednym z akapitów.

Skomentuj