Druga w nocy a może czwarta rano – nie wiem. Sunę do pokoju dziecka, sylabizując w myślach ciężkie „ja-pier-do-le”. Od „Ma-muu-siaa!” odcinają mnie tylko dwie pary drzwi i kawałek przedpokoju. Swoją drogą czy „klatka schodowa” na piętrze domu to nadal przedpokój? Kilka tygodni temu nastąpiła drastyczna redukcja roli ojca w życiu nocnym naszego najmłodszego. I czasem, PT litując się nade mną w nocnych wędrówkach pyta, czy zamiast mamy może być tata ale odpowiedź jest zawsze jednoznaczna. Nie może.
Czasami z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy o czwartej rano życie się kończyło a nie zaczynało. Po drodze próbuję strzepnąć z powiek resztki snu bo nadzieja, że będzie mi dane jeszcze zasnąć tej nocy już dawno zmieniła status na pesymizm. Pomimo wszystko, o tej czwartej nakładam na twarz uśmiech, albo tak mi się wydaje, bo czy ktokolwiek widział o czwartej rano uśmiechniętego człowieka?
Pochylam się nad obiektem i pytam czego chce. Mówi, że mleko. Mówię, że nie ma. Powtarza trochę bardziej stanowczym głosem, że mam przynieść „telas”. Razem z trasą do kuchni zajmuje mi to jakieś czterdzieści pięć sekund. Wiem, że bolą ją dziąsła. Odpalam supermoce.
Kiedy rodzi się dziecko, obok strachu, rodzą się z nim supermoce. Rodzi się siła, która nie pozwala Ci się poddać w najbardziej krytycznych momentach życia. Rodzi się rola, którą śmiało można przypisać superbohaterom. Ale Ty wcale o sobie nie myślisz jak o bohaterce, prawda?
Jak wyjaśnisz fakt, że po nieprzespanej nocy ogarniasz życie w stopniu co najmniej zadowalającym? Sprzątasz, gotujesz, zajmujesz się dziećmi, prawdopodobnie pracując przy tym na etat?
Jak wyjaśnisz fakt, że potrafisz jedną ręką gotować a drugą pomagać w zadaniu domowym?
Jak wyjaśnisz fakt, że jesteś gotowa oddać życie za kilkadziesiąt centymetrów człowieka? Bez chwili zawahania zrezygnujesz ze swojego szczęścia, ze zdrowia i dobrobytu tylko po to, by Twoje dziecko było zdrowe i szczęśliwe. Być może jesteś jedną z tych mam, przewracających świat do góry nogami w walce o zdrowie pociechy lub swoje.
Potrafisz wycierać smarki i tyłek jednocześnie.
Potrafisz kochać i nie lubić jednocześnie.
Kochasz nawet jeśli ona krzyczy Ci w twarz, że Cię nienawidzi. I że masz się odpieprzyć bo zmarnowałaś jej życie.
Kochasz bez powodu i pomimo wszystko.
Rozumiesz i akceptujesz.
Wspierasz w wyborach, pomagasz spełniać marzenia. A kiedy życie wali się na głowę, podnosisz z kolan.
Wybaczasz. Wystarczy, że się przytuli.
Całe życie się uczysz. Chcesz być lepsza – dla nich.
Trwasz. W gorączce, wyżynającymi się zębami lub przy szpitalnym łóżku.
Bierzesz się w garść, chociaż wcale tego nie chcesz.
Potrafisz być dzieckiem dla nich.
Chowasz swój strach podczas zagrożenia.
Nadal wątpisz w to, że jesteś superbohaterką?
6 Komentarzy/e
Joana
Tylko czasem nikt tego nie docenia…
matka-nie-idealna
Tylko czasem?
Piotr
Taki, tylko czasem. Normasny , mądry facet docenia. I cierpi z Tobą, bo powinien przeżywać to samo
Joana
No dobra, rzadko ktokolwiek to zauważa, a co dopiero docenia. Tak naprawdę, tylko ktoś, kto jest w podobnej sytuacji może nas zrozumieć. Najgorsze, jeśli zrozumienia nie znajdujemy u najbliższych.
Marcin
Akurat w naszym przypadku to ja (tatuś) częściej wstaję do dziecka i pierwsze moje myśli po przebudzeniu są bardzo niecenzuralne ale jak zobaczę o 4 w nocy (rano?) uśmiech dziecka i usłyszę słówka 'tata’ to wtedy wiem, że dla niego jestem superbohaterem 🙂
Ewa
O ku*wa! Jestem pieprzoną Wonder Woman ?