Czy zostanie w domu podczas pandemii ma jakikolwiek sens?

1 Komentarz

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że część z Was pomyśli „Co ty możesz, kurwa, wiedzieć Nieidealna o siedzeniu w domu? Masz wielką chatę z ogrodem, możesz wyjść na powietrze kiedy chcesz!”. I macie rację. Jestem w o wiele lepszej sytuacji niż wiele z Was. Ale doskonale rozumiem skrajne stanowiska zajmowane pod każdym z moich postów, zaczynając od tych gdzie siedzicie w domach i nie ruszacie się dosłownie na krok od kilku tygodni, chcąc przy tym wystrzelać osiedlowe grupki spacerowiczów, przez konieczność wychodzenia do pracy i na zakupy, aż po twierdzenie, że te wszystkie zakazy są absolutną parodią. Rozumiem Was i podziwiam, że jeszcze dajecie radę. Niemniej jednak, nie chce mi się każdemu z osobna wyjaśniać swojego stanowiska pod każdym postem. Postanowiłam zatem zebrać wszystko w jednym wpisie.

Nie znajdziecie tutaj konkretnej odpowiedzi, ale przedstawię Wam różne spojrzenie na sprawę. Jeśli Wy macie jeszcze inne, podzielcie się nim w komentarzu. Wpis nie dotyczy osób, które muszą wyjść z domu na zakupy czy do pracy.

CZY MOŻNA WYCHODZIĆ Z DOMU?

Nie. Jest stan epidemii, mamy zaspokajać tylko swoje podstawowe potrzeby i generalnie powinniśmy siedzieć w domach. Jeszcze niedawno można było wyjść na spacer do lasu, lub w odludne miejsce. Dzisiaj jest zakaz wchodzenia do lasów, parków i na place zabaw. I ja się totalnie nie dziwię, że został on wprowadzony. Ludzie spotykali się ze znajomymi („Bo przecież nie byli za granicą, a tak w ogóle to nie należę do grupy ryzyka”), rozpalali grille, w lasach były tłumy ludzi, matki z dziećmi siedziały na placach zabaw, parki były oblegane. Przez nieodpowiedzialną postawę wielu z nas, teraz cierpimy wszyscy.

PRZECIEŻ NIE WE WSZYSTKICH LASACH SĄ TŁUMY.

No właśnie. Zakaz moim zdaniem został wprowadzony trochę na wyrost. Obok mnie jest las, w którym przez pięć lat nie spotkałam absolutnie nikogo. Wielu z Was ma las za rogiem, jednak nie możecie pójść na spacer bo… No właśnie, bo co? Zdaję sobie sprawę z tego, że policja nie ma czasu jeździć po lasach i parkach, sprawdzając czy ludzie nie tworzą skupisk, dlatego wprowadzili zakaz dla wszystkich. Niemniej jednak, jest on krzywdzący dla reszty, która zasad przestrzegała.

DLACZEGO SIEDZENIE W DOMU JEST WAŻNE?

Pozostanie w izolacji od innych ludzi jest ważne szczególnie dla osób z grupy ryzyka. Tylko skąd macie pewność, że Wy w tej grupie nie jesteście? Lub ktoś z Waszych bliskich nie ma ukrytej choroby? Dobre pół roku chodziłam z chorobą serca, zanim została ona zdiagnozowana. Umówmy się, wielu z nas nie ma czasu zrobić badań okresowych, cytologii, USG piersi, EKG – raz w roku. Ja też nie miałam. Zawsze wydawało mi się, że jestem okazem zdrowia. Zawsze miałam książkowe wyniki badań krwi, a robiłam je kompleksowo raz w roku, podobnie jak inne podstawowe badania. I nagle moje serce zaczęło wariować. Nie będę Wam opisywała objawów, jednak przez pół roku nie poszłam do lekarza myśląc, że:

a) Pewnie przesadzam i nic mi nie jest,
b) Nie mam czasu latać po lekarzach,
c) Może zaraz przejdzie.

Kiedy w końcu straciłam przytomność zrozumiałam, że coś jest nie tak. Nie zmienia to faktu, że przez te pół roku, a prawdopodobnie nawet dłużej, miałam chore serce, które dzisiaj stawia mnie w grupie ryzyka.

DLACZEGO SIEDZENIE W DOMU JEST BEZ SENSU?

Ja tutaj widzę trzy scenariusze.

1. Za kilka miesięcy znaczna część społeczeństwa będzie cierpiała na depresję.
2. Załóżmy, że epidemia w Polsce się skończy, ale nadal będzie trwała na świecie. Skąd mamy pewność, ze za pół roku nie przywlecze jej do nas jakiś turysta?
3. Gospodarka już kuleje, małe firmy się zamykają. Jeśli taki stan potrwa dłużej, może być bardzo nieciekawie.

NO TO WYCHODZIĆ CZY NIE?

Tutaj nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Na pewno nie pomagają w tym środowiska influencerskie i celebryckie, które atakują nas zdjęciami z pustego lasu. Duża część z Was, żeby dotrzeć do tego lasu, musi pokonać trasę klatka schodowa-winda-osiedle-parking. Często jest to niepotrzebne ryzyko, bo wierzę, że w domu da się wytrzymać. Stąd też zastanówcie się następnym razem, czy wrzucając zdjęcie ze spaceru, nie wywołacie w nim chęci wyjścia z domu.

Ale…

Umówmy się, jesteśmy tylko ludźmi. Potrzebujemy czasami wyjść z domu, żeby złapać dystans do tego, co się dzieje, odizolować się od dzieci, pobyć chwilę w samotności. Ja to doskonale rozumiem i uważam, że wyjście dla higieny psychicznej jest tak samo ważne, jak wyjście do sklepu po chleb. To jest wyjście pierwszej potrzeby.

Nie zapominajmy również, że wśród nas są osoby chorujące na depresję, osoby, które mają w rodzinie problem alkoholowy lub przemoc w domu. Ilu ludzi, tyle historii, tyle przypadków i tyle „muszę wyjść”. Wyjście na spacer, wokoło bloku, na 15 minut z dzieckiem pod klatkę jest istotne dla ich zdrowia. Czasami człowiek musi, bo czuje, że się kurwa udusi.

Niestety, czasami to się źle kończy przez ludzi lekceważących jakiekolwiek zasady.

ZASADY CZASAMI SĄ GŁUPIE.

Ludzie zaczynają wpadać w paranoję. Rząd sobie nie radzi z epidemią i to jest fakt. Dzisiaj przeczytałam, że szczyt zachorowań jest przewidywany na koniec maja, połowę czerwca. Jeśli ja mam siedzieć w domu do połowy czerwca (abstrahując od ogrodu), to przysięgam, że sobie strzelę w łeb. Zastanawiam się, kto będzie karmił moich rodziców i wielu innych ludzi, których zakłady pracy zostały zamknięte.

Ale wróćmy do zasad. Podobno policja łapie osoby, które jeżdżą autami bez potrzeby. Tydzień temu w niedzielę, kiedy odbierałam paczkę w paczkomacie, zatrzymał się obok mnie patrol policji i zapytał, w jakim celu wyszłam z domu. Często, kiedy mam ciężką głowę, wsiadam do samochodu, puszczam głośno muzykę i jeżdżę bez celu. Nie tworzę żadnego zagrożenia dla innych, nie wysiadam z samochodu i nigdzie się nie zatrzymuję. Zakaz przemieszczania się „bez sensu” jest… Bez sensu.

Tak samo jak zakaz wychodzenia osobom do 18 roku życia bez dorosłego opiekuna. Są sytuacje, kiedy w domu jest jeszcze małe dziecko i logicznym jest, że lepiej puścić 12- latka (z zachowaniem wszystkich zasad bezpieczeństwa), na 5 minut z psem, niż miałby zostać w domu z niemowlakiem, lub mama miałaby ciągnąć ze sobą maleńkie dziecko na dwór. Ktoś ostatnio odpisał mi, że można kupić psu kuwetę. W przypadku labradora to chyba całą piaskownicę od razu. Tak samo, jak 17-latek może zrobić zakupy, podczas gdy rodzice są na przykład od 9 do 17 w pracy.

Odległość 2 metrów między członkami rodziny. To nic, że właśnie mieliśmy z mężem szybki numerek, przy wyjściu z domu mamy zachować odległość 2 metrów. No tak na logikę: „Po chuj?”.

TO W KOŃCU WYCHODZIĆ CZY NIE?

Mam wrażenie, że ludzie trochę bagatelizują problem. I wcale się nie dziwię, bo mi samej ciężko jest ogarnąć tą sytuację głową. Wydaje mi się, że wszystko jest daleko ode mnie, chociaż w moim mieście jest już prawie 30 przypadków (oficjalnych) zachorowań. Nikt tak naprawdę nie wie, jak się zachowywać w tej sytuacji, bo jesteśmy przebodźcowani wszystkimi informacjami, z których część jest absurdalna, część się wyklucza, a część sieje panikę. Ja przynajmniej czuję się jak chomik w kołowrotku. Kręcę się dookoła i nic z tego nie wynika. I założę się, że wiele z nas myśli w podobny sposób. Jak zrobić, żeby było dobrze?

Przyznam szczerze, że sama poddałam się lekkiej panice i kiedy raz na dwa tygodnie idę do sklepu, to z nerwów boli mnie brzuch. Stąd też ważne, by robić wszystko z głową i po prostu nie spotykać się z innymi ludźmi.

A Rządzącym chciałabym zadedykować tylko jeden cytat:

Zróbmy to, zanim do nas dotrze, że to bez sensu.

Photo by Tonik on Unsplash
1 Komentarzy/e
  • Katarzysko

    Odpowiedz

    Odległość miedzy członkami rodziny jest po to by rzucało się w oczy gdy ktoś tego nie przestrzega. Np dwie kolezanki idą razem, a udają siostry itp.

    Poza tym mimo zakazów czy nakazów, po lasach chodzą całe rodzinki z dziećmi w grupach nastoosobowych. Jest ich coraz więcej, z tego co widzę przez okno.
    I JUZ MNIE SKRĘCA BO MOJE WŁASNE DZIECIAKI NA ZMIANĘ ŁAŻĄ MI PO GŁOWIE I PO SUFICIE.

Skomentuj