Dzień oczami czterolatki.

0 Komentarzy

* Wpis jest podzielony na kilka stron. Pod spodem znajdziecie numerki kolejnych stron.

Rano.

– Haniu, wstawaj. Haneczkoo…?

Szturcha mnie. Kiedy ja dopiero się położyłam a ten, że wstawaj. Najpierw każe mi spać a później wstawać. Paranoja. Odczep się.

– Hania wstań proszę bo spóźnimy się do przedszkola.

Nie ma szans. Może jak naciągnę na głowę kołdrę to da mi spokój? No już. Zjeżdżaj.

Bierze mnie na ręce. Może jak zacznę mu się przelewać przez ramiona jak przetrącony kot to dopuści. Cholera. Kładzie mnie na podłodze w łazience. E, podłogówka chodzi to gitarka. Mama mówi, że mam to po niej. Mogę spać zawsze i w każdej pozycji.

O nie, przyprowadzili do łazienki tego gnojka. Jak ona może być taka uśmiechnięta rano? Jak będziesz w moim wieku dziecko, nie będziesz już miała tyle siły. Dobra wstaję bo mi trochę zdrętwiała noga. Ale muszę wyrazić swoje niezadowolenie, może następnym razem zastanowią się dwa razy zanim popełnią tak karygodny błąd jak poranna pobudka. Ale spoko, odegram się w sobotę. Punkt szósta będą klepać ze mną puzzle na dywanie.

– Haniu, proszę umyj zęby. Naprawdę spóźnimy się do przedszkola.

Czy Ty nie widzisz, że ja tu cierpię?

– Proszę, przestań już jęczeć. Naprawdę każdy poranek tak musi wyglądać?

Kurka, czyli mój sposób nie działa? Trudno. Ale muszę być konsekwentna w swoim zachowaniu. Może jak schowam się w szafie to jeszcze chwilę pokimam?

– Hanka! To już nie jest śmieszne. Wyłaź z tej szafy. Zakładaj majtki… Na pupę nie na głowę! Zaraz się pogniewamy no…
– Jestem głodna.
– Jak się pospieszysz to zrobię ci kanapkę.
– Nie chcę kanapki.
– To co chcesz?
– Mogę coś słodkiego?


Przedszkole.

– Kocham cię, miłego dnia!

Dobra, nie mam czasu.

– Ej Hanka! A buziak?!

Czy ty wiesz jak bardzo niehigieniczne jest całowanie dziecka w usta? Daj policzek.

– Kocham cię mamusiu. Przywieź mi coś słodkiego.

Co my tutaj dzisiaj mamy. Julka* nowa kiecka, Antek z Igorem czekają tylko na hasło „śniadanie”.

– Asia, pobawimy się w Annę i Elzę?
– Hania, bawiłyśmy się w to wczoraj.
– No chodź. Kim chcesz być? Ja będę Anną. Ty możesz być Olafem.
– A mogę być Elzą?
– Nie. Bo ja będę Anną i Elzą.
– Nie możesz być tym i tym.
– Mama mi powiedziała, że mogę być tym, kim chcę.


– Hania, usiądź do stolika. Nie skończyłaś malować.

Jestem niewidzialna, nie widzisz?

– Haniu, możesz skończyć malować domek? Usiądź bo dostaniesz czarną mrówkę.

Jak ty się zwracasz do księżniczki? Mama mówi do mnie „księżniczko”. Gdzie mój tron? Księżniczki przecież nie muszą wykonywać poleceń. Jaka czarna mrówa? Zaryzykujmy. Może jak odwrócę się na pięcie to da mi spokój.

Pięknie. Ta czarna mrówa w ogóle nie komponuje się z kucykami Pony na mojej spódniczce.

– Proszę pani, muszę iść do toalety!
– Dobrze. Tylko po wszystkim umyj rączki.

A żebyś wiedziała, że umyję. Po łokcie. Po czarnej mrówie nie będzie nawet śladu.


– Hanka, dzisiaj na obiad kluski śląskie.

Dobre, dobre. Takie dobre, że będę się nimi delektowała jak najdłużej. A później wezmę dokładkę. Albo trzy.

– Haniu, pospiesz się z jedzeniem.

Nie mogę.

– Przestań się rozglądać i jedz. Grupa już kończy.

Przecież mówię, że nie mogę.

– Haniu, proszę – jedz!

Czytaj mi z ruchu warg: nie – mo – gę. Delektuję się. Przeżuwam. Nie wolno jeść szybko bo później boli brzuszek. Z resztą mama też je powoli. Mam to po niej.

– Jeśli chcesz jeść, musisz zostać z młodszą grupą.

O pani, zapomnij. Histeria za trzy, dwa…

– Hania uspokój się. Możesz iść z nami lub skończyć jedzenie z inną grupą. Nie rozumiem co mówisz, przestań płakać…

Czy ty nie widzisz jak mi źle? Moje uczucia zostały zranione. Płaczę. Jak się położę na ziemi to bardziej zaakcentuję moje cierpienie. Nie zwracasz uwagi? Ok to tupię nogami. Serio nie reagujesz? No to może pokrzyczę głośniej? Ej no bez jaj. Cierpię. Szlocham. Bolą mnie pięty od uderzania o podłogę. Dobra, chyba trochę się zmęczyłam. I twarz mam taką niewyjściową, całą czerwoną. Już zostanę z tą grupą. Ale nie dasz mi czarnej mrówy?


– Dzień dobry, ja po Hanię.
– Dzień dobry. Hania opowiedz mamie jak było.
– Dostałam czarną mrówę.
– Kurcze… Za co?

O nie. Skrzywiła się. Chyba jej przykro. Popatrz mamusiu. Moje oczy robią się coraz większe a moje rzęski tak pięknie trzepoczą.

– Hania, to na mnie nie działa. Za to ta mrówa?
– Nie chciałam robić pracy plastycznej przy stoliku…
– Iiii…?

Oj tam, od razu „iii”. Pani to wszystko wygada mojej mamie.

– I zostałam z drugą grupą na obiedzie.
– Dziękuję pani. Porozmawiam z Hanką w domu.
– Do widzenia!


0 Komentarzy/e

Skomentuj