Euro. Dramat milionów kobiet.

18 komentarzy

Euro.

Dramat milionów kobiet na całym świecie. Na ten okres, co cztery lata, a w zasadzie co dwa, licząc z Mistrzostwami Świata, faceci wylogowują się z rzeczywistości i topią mózgi w murawie na stadionie. Gdyby nie fakt, że o 19.30 melduję się w sypialni i klepię mordą o poduszkę w towarzystwie dwóch uroczych kobiet (a mój mąż takim zestawem niestety gardzi) a najdalej o 19.32 bujam umysłem gdzieś w Nibylandii, towarzyszyłabym mu w tej neandertalskiej rozrywce z jednego powodu. Piwo. Jako, że aktualnie jestem zarządcą centrali mlecznej, do Lecha dorzucam plik o nazwie „Free”. Teraz więc jedyną moją wytyczną w czasie meczu jest „nie drzyj mordy i śpij w drugiej sypialni bo od zapachu piwa robi mi się smutno”.

Kiedy więc PT klepie sobie na czole wielki napis „nie przeszkadzać” akurat w czasie arcyważnego meczu Rumunii z Samniewiekim bo umówmy się, w czasie Euro każdy mecz jest ważny, choćby miał grać Kaczor Donald z Teletubisiami, my kobiety musimy sobie jakoś radzić i zapamiętać kilka zasad by przetrwać ten okres z zachowaniem resztek spokoju ducha.

Euro to stan umysłu. 

Nie licz na to, że zapamięta co ma kupić na obiad. Mijając w markecie czy galerii telewizor, na pewno przystanie żeby „zobaczyć tylko wynik”. I będzie go sprawdzał 15 minut. A później wróci do domu z osobistym dramatem zamiast kalafiorem bo „te cipki wyszły z grupy”, czy jakoś tak…

Depresja.

Jeśli on chodzi wkurzony albo smutny, nie pytaj „już mnie nie kochasz misiu?”. Na bank ktoś po prostu przerżnął mecz albo naszym kolejnym przeciwnikiem będą Niemcy.

Depresja razy milion.

Przegrana z Niemcami.

Kompromisy. Po prostu odpuść. 

Kiedy właśnie on drze mordę bo „sędzia kalosz!” albo „spalony kurwaaa!” nie sugeruj, że za pięć minut rozpoczyna się M jak Miłość. Zapamiętaj, M jak Miłość nie istnieje. Nie istnieje… Nie istnieje…

Paliwo.

Piwo to podstawa. Nie czepiaj się, że „znowu chlejesz to piwsko”. Piwo i mecz tworzą równanie. To esencja i sens istnienia Euro. Kiedy on słyszy Euro, jego umysł dokłada do tego kufel schłodzonego piwa. Zamyka oczy i widzi piwo. Rozumiesz?

Bądź taktykiem.

Jeśli właśnie zostawiłaś w galerii pół jego pensji nie martw się. Możesz paradować z siatami przed jego nosem. On w trakcie meczu i tak tego nie zauważy. Nie ruszy go nawet tekst pt. „Kochanie wydałam na buty pięć stówek. I wiesz, kupiłam tą nową torebkę od Miszela Korsa.”. Gościu nie ogarnie tematu. Kiedy się ocknie, że nie ma za co kupić pasztetu na drugie śniadanie do pracy albo „Na co ci qwa nowe buty? I to trzy pary?” stwierdzisz, że „Przecież mówiłam. To twoja wina, że nie słuchałeś. Dlaczego ty mnie w ogóle nie słuchasz? Widzisz? Ty mnie nigdy nie słuchasz! Tylko te mecze i mecze!”. Czyli po prostu obracasz kota ogonem. A i awantura gotowa.

Wyrozumiałość.

Nie dziw się jeśli po miesiącu z mózgiem w telewizorze on spojrzy na waszą córkę i zapyta „Przyszłaś w odwiedziny do naszej Oli?”.

Nie miej również pretensji, że on wziął na mecz urlop ma żądanie. Nie wypominaj mu tego, że musieliście przekładać ślub cywilny bo on pracował a w twoje urodziny piłaś wino do lustra. Urlop na żądanie bierze się z dwóch powodów: mecz albo kac.

Seks.

Wasze życie seksualne jest uzależnione od meczy. Po pierwsze, jeśli jest jakiś ważny mecz (patrz -> każdy jest ważny) seksu nie będzie. Po drugie, jeśli wygra Polska, on będzie tak pijany, że nie ogarnie sytuacji. Po trzecie, jeśli Polska przegra, on będzie tak zapity, że… Po prostu uzbrój się w wibrator.

Wsparcie.

Jemu na pewno będzie miło, jeśli zechcesz obejrzeć jakiś mecz z nim. Pod warunkiem oczywiście, że nie będziesz pytała trzydzieści razy na minutę „którzy to nasi?” i „co to jest spalony?”. Ogranicz swoje zainteresowanie do wymiany koszulek pod koniec meczu.

Bar.

Jeśli będzie chciał iść na mecz do baru, nie zabraniaj mu. Lepiej chyba, żeby tam darł mordę wśród grupy wsparcia? Yy… To jest wśród kibiców.

Drogie panie, nie martwcie się. Za miesiąc wszystko wróci do normy a kolejne Mistrzostwa (Świata) dopiero za dwa lata. Po drodze jedynie jeszcze Mistrzostwa Azji, Copa America, Puchar Narodów Afryki, Olimpiada… Przeżyjemy!

18 Komentarzy/e
  • Paulina

    Odpowiedz

    no to ja jestem facetem! bo to o mnie 🙂

  • Paula

    Odpowiedz

    Tak, jedyną dobrą stroną tego wszystkiego jest… wymiana koszulek. ? i to, że na mecz z Niemcami, mój małżonek wyjeżdża do strefy kibica nad jezioro… I tak nie byłoby z niego pożytku w domu. Ja się wybiorę do koleżanki, co w siódmym miesiącu ciąży jest, jednak, luksusem. I nie będzie mnie wodził na pokuszenie browarem, który jest moją jedyną zachcianką ciążową. Tak! To zdecydowanie plus!?

  • Magda

    Odpowiedz

    Mój małżonek Euro ma w nosie, czym bardzo u mnie plasuje. Za to na Euro zawsze mamy bobasa – zawsze czyli drugi raz. Boję się kolejnego Euro… Dwójka dzieci w pełni mnie urządza.

  • Reni

    Odpowiedz

    You made my day!:)

  • Karolina

    Odpowiedz

    Oficjalnie piszę, kocham swojego męża <3. Nie ogląda meczów! Nie muszę wiec się martwić, że będzie drzeć mordę w pokoju, a ja wyemigruje do pokoju córki, na miesiąc. 😀

  • Marlena

    Odpowiedz

    Wszystko spoko tylko w zakładce SEX jest błąd. Meczy koza, a ewentualne życie seksualne jest uzależnione od meczów 🙂 Przynajmniej miesiąc pewnego sexu. Bo wygrali, po przegrali, bo wyszli, bo nie wyszli, bo Niemcy… 😉

  • Nati

    Odpowiedz

    Pokazalam mezowi i co mi powiedzial? „Kobieta idealna bieez z niej przyklad Skarbie 😛 jakby kazda tak rozumiala facetow” takze ten 😛

  • Ilona

    Odpowiedz

    Hihi to o mnie też piszesz :p piwo free ew. karmi bo się karmi 🙂 a zamiast ekscytacji i epitetów nucenie wlazł kotek na plotek licząc ze moje 5 kg żywej wagi w końcu zaśnie 🙂

  • anna

    Odpowiedz

    A ja ogladam mecze razem z moim mezem ?. Wiecienilu tam fajnych przystojniakow ? ?

  • Polaa

    Odpowiedz

    Mój mąż nie lubi piłki nożnej za to JA uwielbiam EURO!!!

  • Anuszka

    Odpowiedz

    U nas też jest odwrotnie XD to ja siedzę przed ekranem i kibicuje, ale tylko mecze naszej reprezentacji oglądam 😛 wtedy mój mąż wie, żeby przeszkadzać mi tylko wtedy kiedy syn musi zjeść, bo ciągle jest na piersi 😛 trzeba się dopasować 😉

  • Iwona

    Odpowiedz

    Łehehe?uśmiałam się do łez

  • Sylwia

    Odpowiedz

    He he to ja też kibicuje a mój mąż to jak się uda? więc żeby nie było zabieram córcie na cyśka a mąż musi ogarnąć starszą? jeszcze karmi bo mleczko się samo nie naprodukuje i można oglądać? żeby walczyć skutecznie z wrogiem trzeba bo poznać?

  • adziolina

    Odpowiedz

    Nienawidzę, żygam, blee i to nie tylko Euro ale każdego meczu piłki kopanej.!!!!!

  • Asia

    Odpowiedz

    Jejku, jakbym czytala o moim mezu. A piwo baaardzo lubie tez. Dobrze ze juz nie karmie bo cora ma juz 3 lata :-). A tak przy okazji, piwo jest w umiarkowanych ilosciach bardzo zdrowe!

  • Asia

    Odpowiedz

    Nie,nie bede jadl,nie pozniej,no kurwa zaraz Polska gra!Dwie godziny pozniej…nawet sie nie zapytalas czy jestem glodny…

Skomentuj