Jak dobrze wybrać fotelik samochodowy dla dziecka i o czym pamiętać w czasie jazdy? Nasze doświadczenia po 7 latach.

1 Komentarz

Są w rodzicielstwie tematy burzące na forach krew w żyłach i palące jadem przełyk. Są tematy otwierające noże w najbardziej spokojnych kieszeniach i dzielące rodziców na dwie stojące na przeciwko siebie, niczym w szkolnym zbijaku, drużyny. Nie lubię kontrowersji. Nie lubię udzielać się w internetowych bijatykach, umoralniać nieproszona i próbować zmienić czyjeś życie. Wychodzę z założenia, że ograniczam się do własnego podwórka i pokazuję ludziom swoją codzienność, a jeśli ktoś wyciągnie z tego wnioski, to ja się bardzo cieszę. Są tematy, w których nie ma dla mnie absolutnie żadnych ustępstw i w których pojęcie kompromisu oznacza przegraną. Nie obchodzi mnie, czy ktoś się ze mną zgadza, albo czy uważa moje postępowanie za grubą przesadę.

Tym tematem jest bezpieczeństwo moich dzieci, między innymi w samochodzie.

Siedem lat temu nie posiadałam takiej wiedzy, jak mam dzisiaj. Fotelik był dla mnie kwestią ulokowania dziecka w samochodzie, a testy ADAC lub test PLUS stały na równi z programami kosmicznymi NASA. Co więcej! Kiedy widziałam starsze dziecko siedzące tyłem do kierunku jazdy, mentalnie przywiązywałam jego rodziców do drzewa, w geście solidarności z kosmosem. A później los przywiązał mnie do łóżka w drugiej ciąży, w związku z czym, miałam trochę za dużo czasu na buszowanie po internecie. Zaczęłam czytać, zaczęłam analizować i zaczęłam słuchać ludzi mądrzejszych ode mnie i okazało się, że przez całą moją niewiedzę, narażałam moje na spore niebezpieczeństwo w czasie jazdy samochodem.

Nadia, pomimo tego, że ma już cztery lata, nadal jeździ w foteliku RWF (tyłem do kierunku jazdy). Po trzech latach używania go, mogę śmiało stwierdzić, że to była najlepsza możliwa decyzja. Żałuję, że w momencie wymiany fotelika Hanki (4 lata), nie zdecydowaliśmy się na fotelik RWF. Spokojnie mogła w nim pojeździć nawet do 6 roku życia.

Tyłem jak najdłużej.

Zacznijmy od budowy dziecka. Nie od dzisiaj wiadomo, że małe dziecko swoim wyglądem przypomina bardziej kosmitę, niż proporcjonalnego, dorosłego człowieka. Głowa malucha stanowi nawet 25% masy jego ciała. Dla porównania, głowa dorosłego człowieka stanowi 6% masy ciała. Z czasem oczywiście te proporcje się wyrównują. Wygląda to mniej więcej tak:

Po drugie, kręgosłup dziecka, zwłaszcza odcinek szyjny, nie jest tak silny i stabilny jak u dorosłego człowieka.

I teraz zróbcie taki eksperyment. Na pustej (najlepiej nieuczęszczanej) drodze rozpędźcie się do pewnej prędkości i dajcie mocno po hantlach. W najlepszym wypadku strzyknie Wam coś w karku i będziecie musieli zainwestować w fizjoterapeutę. I teraz przełóżcie to na dużą głowę Waszego dziecka i niewykształcony w pełni odcinek szyjny kręgosłupa. Oczywiście, im większa prędkość, tym większe szarpnięcie. Jakiś czas temu mieliśmy ostre hamowanie z dziewczynkami na pokładzie. Hankę jeszcze przez jakiś czas bolała klatka piersiowa od pasa, Nadia siedząca tyłem do kierunku jazdy, w ogóle nie odczuła szarpnięcia. Mówimy tutaj tylko o hamowaniu. A co w przypadku zderzenia czołowego? Co w przypadku prędkości takich jak 100km/h? Co w momencie kiedy uderzymy w samochód jadący również ze sporą prędkością? Na te pytania odpowie Wam poniższy filmik, który porównuje fotelik przodem i tyłem.

Tutaj nie ma co wyjaśniać. To po prostu prawa fizyki i biologia.


Mity dotyczące fotelików tyłem do kierunku jazdy.

Podczas wypadku dziecko może połamać nogi.

A i owszem – może. Z całym szacunkiem – wolałabym połamać nogi niż kręgosłup.

W samochód może wjechać ktoś „od tyłu”, więc efekt fotelika będzie podobny jak w przypadku fotela przodem do kierunku jazdy.

Jak najbardziej. Niemniej, takich wypadków jest mniej niż wypadków czołowych i zderzeń bocznych. Poza tym, w przypadku uderzenia w tył pojazdu, mówimy o znacznie mniejszych prędkościach, niż przy innych wypadkach.

Dziecko nie toleruje pasów 5-punktowych.

Nadia też ich nie lubi, denerwuje się, że jest jej za ciasno. Szczerze? Mam to w dupie. Zawsze staram się jej wyjaśnić, że należy zaciągać pasy tak mocno, jak mocno kocha się dziecko. Ewentualnie ruszam trochę nakładkami na ramionach, żeby dać jej złudzenie luzowania pasów.

Dziecko nie ma co zrobić z nogami.

Możecie mi wierzyć, Wasze dziecko sobie poradzi, a wręcz nie uzna tego za problem. Nadia i Hania zazwyczaj jeżdżą w „siadzie skrzyżnym”. Hanka jest dosyć wysoką dziewczynką i jeszcze w zeszłym roku jeździła w foteliku Nadii, kiedy miała taką możliwość. Wolała jej fotel niż swój własny (przodem do kierunku jazdy), bo było jej po prostu wygodniej ułożyć nogi, niż pozostawić je zwisające. Do dzisiaj zazwyczaj jeździ ze skrzyżowanymi nogami. Ja również.

Dziecko nic nie widzi jadąc tyłem.

Nadia nigdy nie dała nam odczuć, że ma problem z widocznością w samochodzie. Do dyspozycji ma boczną i tylną szybę, a także dach panoramiczny i lusterko zawieszone na zagłówku. My również nie mamy problemu z kontrolowaniem tego, co robi nasze dziecko.

Nie będę w stanie zareagować w razie potrzeby.

Nie wiem o jakiej potrzebie tutaj mówimy. Jeśli dziecko płacze – zatrzymujemy się i uspokajamy je. Robienie tego w czasie jazdy jest niebezpieczne. W moim samochodzie jest kategoryczny zakaz jedzenia i to bynajmniej nie ze względu na czystość, a mój strach o ewentualne zakrztuszenie. Bardzo rzadko odstępuję od tej zasady i to tylko i wyłącznie wtedy, kiedy jestem na miejscu pasażera i wpatruję się w dziecko, jak sroka w gnat.

Fotele RWF są drogie.

I tak i nie. Są dobre foteliki, za stosunkowo niewielkie pieniądze. 600-700 złotych to nie jest dużo za dobry fotelik. Szlag mnie strzela, jak widzę drogie samochody z gównianymi fotelikami w środku. Często widzę auta za kilkadziesiąt tysięcy z anty mandatami, poddupkami (o zgrozo!), lub starymi fotelami w środku. Dobra marka samochodu nie zwalnia nas z dobrania jak najlepszego (na nasze możliwości) fotela dla naszych dzieci. Poza tym, abstrahując od foteli RWF, jest wiele możliwości uzbierania pieniędzy na dobry fotel, albo wzięcie go na raty. Wiele sklepów sprzedających fotele ma atrakcyjne systemy ratalne.

Dziecko nie lubi jeździć tyłem.

Jestem w stanie w to uwierzyć. Dlatego warto przystosowywać do tego malucha od samego początku. Są też dzieci, które wymiotują tyłem do kierunku jazdy i nic nie jest w stanie im pomóc. Ale to są sytuacje wyjątkowe. Często problem pojawia się u niemowląt jeżdżących w łupinie. Hanka potrafiła drzeć się przez kilka godzin jazdy samochodem. Dopiero z czasem okazało się, że jej łupina była niewygodna. Zazwyczaj problem mija, kiedy przesadzamy dziecko do kolejnego fotelika, bez względu czy jest to przodem, czy tyłem do kierunku jazdy. Pozycja dziecka w fotelu jest zupełnie inna, a dziecko więcej widzi.

Jeżdżę tylko do przedszkola i z powrotem. Nie potrzebuję aż tak dobrego fotela.

Błąd. 1/3 wypadków występuje w bliskiej odległości od domu. Dlaczego? Dlatego, że na trasie którą dobrze znamy, obniżamy naszą czujność. Jazda po znanym terenie daje nam złudne poczucie bezpieczeństwa, bo ludzie często jeżdżą „na pamięć”.

Moje dziecko jest już za duże do jazdy w foteliku.

W Polsce obowiązek jazdy w foteliku (lub chociaż na poddupniku) jest do momentu, aż dziecko osiągnie 150 cm wzrostu. Jeśli nadal mieści się w fotelu, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w nim jeździło. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale zakładam, że moje dziecko będzie jeździło w foteliku, dopóki będzie taka możliwość. Kiedyś koleżanka zapytała Hankę, dlaczego jeździ tyłem do kierunku jazdy, w fotelu dla małych dzieci. Hania odpowiedziała, że fotel nie jest dla małych dzieci, a jeździ tyłem bo to najbezpieczniejsza opcja. Innym razem, kiedy obce dziecko śmiało się z tego, że: „Mama każe jej jeździć w fotelu dla maluchów” odpowiedziała, że mama ją kocha i chroni ją jak najlepiej potrafi. Argument, że dziecko już nie potrzebuje, również nie jest żadnym argumentem.

Na co zwracać uwagę przy doborze fotelika dla dziecka?

Jak dobrać fotelik samochodowy?

Fotel powinien być dobrany zarówno do auta, jak i do dziecka. Dobrze jest podjechać do sklepu i przymierzyć fotelik. Nam RWF skasował miejsce pasażera w Fordzie Focusie, a w Peugeocie 508 już pasuje. Poza tym, często znaczenie ma kanapa samochodu i może okazać się, że zamontowanie fotelika nie jest możliwe, lub kąt jego nachylenia będzie nieprawidłowy, w związku z czym głowa dziecka będzie opadała podczas snu. Nie każdy fotelik pasuje do każdego auta.

Czy zaleca się kupowanie używanych fotelików dla dziecka?

Odradza się kupowanie używanych fotelików, chyba że mamy pewność, że nie brał on udziału w żadnym wypadku. Często producenci fotelików określają ich datę ważności (na naklejce jest data produkcji fotela), lub zalecają wymianę fotelika, jeśli brał udział w wypadku lub stłuczce powyżej jakiejś prędkości (zazwyczaj 40 km/h).

Przyjmuje się, że fotelików 0-13kg nie powinno używać się dłużej niż 4 lata, fotelików 9-18kg dłużej niż 6 lat, a fotelików 15-36kg dłużej niż 9 lat.

Wiele osób myśli, że jest to chwyt marketingowy mający wyeliminować używane fotele z rynku i zachęcić ludzi do wydawania pieniędzy. Nic bardziej mylnego. Jak możecie zauważyć, foteliki dla mniejszych dzieci mają krótszy czas użytkowania, chociażby ze względu na to, że mają sporo elementów ruchomych, które ulegają zużyciu. Poza tym, foteliki zazwyczaj są zamontowane w samochodach 24h/ dobę, 365 dni w roku. Oznacza to, że są narażone na spore różnice temperatur w zimie i lecie. Również wiosną, kiedy w dzień temperatury sięgają nawet 30 stopni, a w nocy spadają np. do 10. Poza tym nie zapominajmy, że latem temperatura w samochodzie może być dużo wyższa niż na zewnątrz, a po wejściu do auta odpalamy klimę i schładzamy wnętrze np. do 18 stopni.

Co wpływa na jakość fotelika?

Przez długi czas najpopularniejsze były testy ADAC, które niestety nie muszą oznaczać, że wybrany przez nas fotelik jest dobry. Dlaczego? Ano dlatego, że na słynne ADAC składają się takie rzeczy jak: bezpieczeństwo, obsługa, ergonomia, zawartość substancji szkodliwych w materiałach i łatwość czyszczenia. Co to oznacza? Nasz fotelik może mieć niską ocenę w kwestii bezpieczeństwa, a wysoką w łatwości czyszczenia i zawartości substancji szkodliwych w materiałach, co może znacząco wpłynąć na wynik końcowy.

Dużo bardziej restrykcyjny jest test PLUS, który jest dosyć trudny do zaliczenia i jest wykonywany tylko przy fotelach RWF. Po pierwsze, przy teście PLUS występują dużo większe prędkości niż w przypadku fotelików montowanych przodem do kierunku jazdy. Siły działające na kark manekina są dodatkowo mierzone przez czujniki, co w przypadku jazdy przodem nie jest możliwe do przejścia. Dystans zatrzymania pojazdu jest krótszy, co powoduje, że siły działające na dziecko są większe.

Należy tutaj wspomnieć, że homologacja nie jest żadnym wyznacznikiem jakości fotelika i aktualnie posiada ją każdy fotel dopuszczony do użytku w Polsce, łącznie z poddupnikami i fotelikami marketowymi, tzw. „antymandatami”. Argument, że skoro fotel został dopuszczony do sprzedaży i używania przez dzieci, to musi być bezpieczny, nie jest żadnym argumentem.

Fotelik powinien mieć dobrą ochronę boczną i jak najmniej elementów ruchomych. Nadia aktualnie jeździ w RWF – Axkid Kidzone, który jest również montowany przodem do kierunku jazdy. Nie korzystaliśmy z tej opcji i nie mamy zamiaru, jako że opcja jazdy przodem w przypadku Kidzone nie należy do najbezpieczniejszych, natomiast tyłem fotel spełnia wszystkie normy bezpieczeństwa. Jest montowany na pasy i przy dobrym montażu jest nie do ruszenia. Jego montaż zajmuje mi dobre pół godziny, a sam fotelik jest masakrycznie ciężki, stąd zazwyczaj potrzebuję pomocy do dobrego ponaciągania pasów. Jest to fotel dla dzieci do 25 kg.

Hanka jeździ w Takacie Maxi, która jest jednym z najbezpieczniejszych fotelików 15-36 kg. Plusem Takaty jest fakt, że przy wypadku lub uszkodzeniu (z winy producenta), ten wymienia fotelik na nowy. Takata ma dożywotnią gwarancję i rośnie razem z dzieckiem nie tylko wzrostowo, ale również wszerz. Do tego składa się do wymiarów małej walizki i jest lekka, dzięki czemu można zabrać ją na przykład na wakacje, kiedy lecimy samolotem i mamy zamiar wypożyczyć na miejscu samochód. Takata Maxi jest bezpieczna zarówno przy montażu na Isofix, jak i za pomocą pasów samochodowych. Dla Nadii również kupiłam Takatę Maxi, która służy jako fotelik w razie „wu”. Póki co Nadka będzie jeszcze jeździła tyłem do kierunku jazdy.

O czym jeszcze należy pamiętać podczas jazdy?

-Fotelik powinien być dobrze zamontowany i należy poprawiać jego ustawienie zgodnie z potrzebą. Raz na kilka miesięcy wyciągam fotel, czyszczę jego elementy z kurzu i piasku i montuję na nowo. Przy zakupie w sklepie nie powinno być problemu z tym, żeby sprzedawca pomógł Wam go zamontować, nawet po jakimś czasie od kupna.

-Nie wolno przewozić dziecka w kurtce, zwłaszcza zimą. Kurtka powoduje, że pomiędzy dzieckiem a pasami tworzy się dodatkowa „poduszka powietrzna” i podczas wypadku dziecko może wyślizgnąć się z pasów. Przez całą zimę używałyśmy z Nadią polarowego ponczo, które zastąpiło nam kurtkę. Pod spodem dziecko miało założony polar i rękawiczki. Ani razu nie skarżyła się, że jest jej zimno. Kurtka wisiała cały czas w przedszkolu i zabieraliśmy ją tylko na weekendy do domu. Przez całą zimę Nadia miała ją na sobie może trzy razy.

-W samochodzie nie powinno być rzeczy leżących luzem. Przed podróżą zawsze upewniam się, że roleta w bagażniku jest zaciągnięta, a wszystkie butelki z piciem zbieram w jednym miejscu tak, żeby nie latały po samochodzie w razie wypadku.

-Pilnuję, żeby dzieci siedziały prosto w fotelikach. Nie pozwalam Hance leżeć na boku, wychylać się z fotelika, siadać bokiem etc. Podczas jazdy powinna mieć głowę w zagłówku.

-Zawsze sama montuję dziecięcy fotelik w samochodzie osoby, która będzie dziecko wiozła. Nie pozwalam na wożenie moich dzieci na poddupnikach, czy w słabej jakości fotelach samochodowych.

-Pilnuję, żeby dziecko było dobrze zapięte w foteliku, pasy były poprawnie przełożone, a zagłówek był na odpowiedniej wysokości. Za każdym razem pytam Hankę, czy ma dobrze pasy (nie są za luźno, nie są skręcone i są poprowadzone w miejscach oznaczonych na foteliku), a w 99% kontroluję jej zapięcie. Często widzę dzieci, które mają zbyt wysoko zagłówek, lub źle przeprowadzone pasy. Jeśli chodzi o pasy, miejsce ich położenia powinno być równo z ramionami, lub lekko poniżej lini ramion. Natomiast, jeśli chodzi o zagłówek, w przypadku fotelików 0-13kg głowa nie może wystawać ponad zagłówek, a w przypadku fotelików kolejnych, linia oczu nie może wystawać ponad linię zagłówka fotela.

*Wpis NIE POWSTAŁ we współpracy z żadną firmą 🙂


1 Komentarzy/e
  • Veronica

    Odpowiedz

    Mój syn lat 6,5 wzrost 120 dopiero uzyskał z bólem serca moją zgodę i przesiadł się z fotelika Axkid mocowanego tyłem do kierunku jazdy do tradycyjnego. Za długie nogi to był powód główny, na długich trasach trudno ciągle siedzieć po turecku no i głowa zaczęła lekko wychodzić z zagłówka. Także potwierdzam długo można wozić dziecko w takim super foteliku.

Skomentuj