Jak ubrać zimą dziecko, żeby zapewnić mu maksimum bezpieczeństwa w samochodzie?

5 komentarzy

Gdybym miała wymienić swojego największego rodzicielskiego bzika, bez zastanowienia odpowiedziałabym, że bezpieczeństwo dziecka w samochodzie. To jest rzecz, która w moim przypadku nie podlega dyskusji.

O fotelikach montowanych tyłem do kierunku jazdy pisałam już wielokrotnie (klik) i (klik), ale mam nieodparte wrażenie, że nie wyczerpałam tematu w stu procentach.

Także rozsiądźcie się wygodnie i czytajcie z tego wszyscy. Dzisiaj będzie poważnie, bo temat jest poważny i potrzebny.

Kiedy kupiłam Nadii fotelik RWF, myślałam, że wkroczyłam do elitarnego klubu zajebistych matek. Woziłam swoje dziecko bezpiecznie. To nic, że montaż fotelika zajmował mi 30 minut i wymagał pomocy Grześka. To nic, że byłam zafiksowana na punkcie zaciągania pasów i ich poprawnego położenia. To nic, że trzydzieści razy w ciągu podróży burczałam do Hanki, która jeździ już przodem, w foteliku zapinanym na pasy samochodowe: „Hanka, głowa w zagłówek”, „Siedź prosto”, „Nie wychylaj się z fotelika” itp. To nic, że nie pozwalam wozić dzieci na poddupnikach, a przed podróżą innym autem sprawdzam obcy fotelik i najczęściej daję swój. I wreszcie – to nic, że wydałam sporo pieniędzy na dwa dobre foteliki. W moim przekonaniu było i jest warto.

Ale wtedy znowu zostałam uświadomiona, że robię to źle. Pomimo świetnych fotelików, pilnowania poprawności absolutnie każdego aspektu przewożenia dzieci – robiłam to źle. Dlaczego? Woziłam je w zimowych kurtkach.

Gruba kurtka wytwarza pomiędzy pasami fotelika (lub samochodowymi), a ciałem pasażera „poduszkę powietrzną”, która uniemożliwia poprawne zapięcie i dociągnięcie pasów. Oznacza to, że przy zderzeniu siła, która oddziaływuje na pasażera (w tym dziecko) jest tak mocna, że „kompresuje” całą objętość kurtki i pasażer może po prostu katapultować się z fotelika. Pasy powinny być zapięte pod odzieżą wierzchnią, maksymalnie blisko ciała i mocno dociągnięte. Sposób zapinania pasów znajdziecie na grafikach poniżej.


I w tym momencie, cała na biało wchodzi Asia z PONKO. To w zasadzie posty udostępniane przez Asię wciągnęły mnie w świat bezpiecznego przewożenia dzieci w samochodzie. Przyznam, na początku pomyślałam, że Asia jest rodzicielskim freakiem i za moment zacznie przywiązywać się za kostkę do drzewa, albo będzie rzucała odblaskami w przypadkowych przechodniów. Uważałam, że przesadza, a problem, który opisuje mnie nie dotyczy. Ale w miarę czytania rzeczy, które podprogowo podsyłała swoim znajomym na Facebooku, zainteresowałam się tematem. I dzisiaj jestem jej za to ogromnie wdzięczna.

W zeszłym roku Asia poszła o krok dalej i założyła firmę, która – jak się okazało – była skrojona na miarę moich ówczesnych potrzeb, albowiem Asia zaczęła szyć poncza samochodowe.

Przyznam, że na początku miałam pewne obiekcje. Nie wiedziałam czy kawałek polaru sprawdzi się w przypadku zimy. Podpytywałam, zastanawiałam się, szukałam alternatyw. Rozpinałam kurtki w samochodzie, owijałam dzieci kocami, ubierałam je po wyjściu z samochodu itp. W końcu stwierdziłam, że to o wiele za dużo zachodu, a ja z natury jestem bardzo oszczędna w ruchach. Poza tym, bezpieczeństwo jest bezcenne i jeśli ponczo się nie sprawdzi, najwyżej je sprzedam. Kupiłam ponczo i…

… to był strzał w 10! Nadia od samego początku zakochała się w swoim „kocyku”. W zeszłym roku przechodziła w nim całą zimę. Kurtkę miała na wieszaku w przedszkolu i zabieraliśmy ją do domu tylko na weekendy.

Na początku „ponczowania” Nadka spała pod swoim „kocykiem” 😀

No dobra… Ale co wtedy, gdy na zewnątrz jest naprawdę zimno? Otóż nic. Ponczo świetnie sprawdzi się zarówno wtedy, gdy na dworze jest -10 stopni, jak i przy plus 10. Kiedy poranki były mroźne, zakładałam Nadii pod spód koszulkę z długim rękawem i bluzę polarową. Ponczo składa się z dwóch warstw grubego polaru i świetnie chroniło młodą przed zimnem. Po bokach są dodatkowe napy, które powodowały, że wiatr nie podwiewał materiału do góry. Do tego odszedł problem szalika, ponieważ nasz model ma golf i rajtuz, bo ponczo jest długie i zakrywa Nadię prawie w całości. Kiedy jechaliśmy w dłuższą podróż i w samochodzie robiło się cieplej, wystarczyło zdjąć „kocyk” przez głowę, bez rozpinania pasów, co było niemożliwe w przypadku rozpiętej kurtki.

Hanka chętnie podbierała siostrze ponczo, gdy ta nie korzystała. W zeszłym roku obiecałam jej, że podczas kolejnej zimy dostanie własne i wtedy odezwała się do mnie Asia, z którą znam się już przeszło 6 lat z pytaniem, czy w związku z tym, że użytkuję ponczo już od dłuższego czasu, nie chciałabym napisać czegoś o tym aspekcie bezpieczeństwa. Kwestia współpracy z PONKO była dla mnie tylko formalnością, bo to jeden z lepszych produktów, jakie kupiłam dla dzieci.

Na co warto zwrócić uwagę, wybierając ponczo dla dziecka?

ROZMIAR.

Nadię zaopatrzyłam w toddlera, który teoretycznie był dla trochę większych dzieci, jednak z perspektywy czasu uważam, że to był świetny wybór. Podczas chłodniejszych dni Nadka jest cała opatulona polarem i nigdy nie skarżyła się na uczucie zimna. Hanka nosi ten sam rozmiar, który jest dla dzieci od 2-3 roku życia.

FUNKCJONALNOŚĆ.

Poncza dziewczynek mają golf, który świetnie sprawdza się zamiast szalików. Nie musimy ściągać szalika w samochodzie. W ofercie PONKO są również poncza bez golfu.

Kiedyś podobały mi się poncza z kapturem, jednak obawiałam się, że w czasie jazdy Nadii będzie opadała głowa przez kaptur, który będzie w zagłówku. Jeśli dziecko się spoci i zdejmiemy kaptur, pod szyją powstaje gruba warstwa materiału. Może to być niewygodne i zmieniać pozycję głowy w zagłówku.

Kolejnym aspektem jest możliwość modyfikacji poncza. Nasze mają napy po bokach, dzięki czemu materiał nie podlatuje do góry. Kolejne napy są na środku poncza, dzięki czemu można je podpiąć i skrócić.

I na koniec – tym razem wybraliśmy ponczo w odblaskami. Mieszkamy na miejskim zadupiu, które w ogóle nie jest oświetlone. Dzięki odblaskom Hanka jest widoczna przy wsiadaniu i wysiadaniu z samochodu.

POTRZEBY.

Kwestia bezpieczeństwa dotyczy również dorosłych. W ofercie PONKO znajdziecie poncza zarówno do fotelików 0-13kg, dla starszych dzieci i… dorosłych. Możecie dowolnie skonfigurować swoje ponczo. Wybrać kolor, odblaski, napy, wersję z rozpięciem z boku i wersję z golfem lub bez.

Poncza nadają się do każdego rodzaju fotelika, zarówno tego montowanego tyłem jak i przodem.

I tak się stało, że ze starej znajomości wyszła fajna współpraca. Nigdy nie decyduję się na tego typu akcje, ale moja przygoda z PONKO zaczęła się od zakupów u nich. Testowałam produkt zupełnie bezinteresownie i ręczę za niego obiema rękami i nogami.

Od samego początku firma stawia na połączenie jakości, polskich materiałów i lokalnej produkcji jednocześnie dbając o to, żeby kolekcja BASIC była jak najbardziej przystępna cenowo. Produkty PONKO produkowane są w Polsce, z materiałów od polskich producentów zgodnie z europejskimi standardami. Materiały wykorzystywane do produkcji posiadają STANDARD 100 by OEKO-TEX ®, co oznacza że są przebadane na obecność szkodliwych substancji, tym samym nadają się do użytkowania przez dzieci. Przekuć wizję stworzenia wysokiej jakości produktu z jak najbardziej przystępną ceną dla klienta na finalny produkt było naprawdę trudno, ale dzięki determinacji i gronie bliskich osób, którzy wsparli właścicielkę w jej szalonym pomyśle udało się!

Aśka, jestem z Ciebie dumna!

A dla Was mam 10% kod rabatowy MATKANIEIDEALNA na całą kolekcję PONKO, z wyłączeniem akcesoriów i produktów wyprzedażowych.

5 Komentarzy/e
  • Iwona mama

    Odpowiedz

    Dzięki za pomysł. Uszylam sama z dwóch kocy polarowych, komina i zatrzasków i wydalam 50 zł. Dzieki za pomysł

  • Karolina

    Odpowiedz

    Niestety kod rabatowy nie działa 😔

  • Agata

    Odpowiedz

    Do kiedy ważny jest kod? Niestety wiekszść kolorów w rozm standard jest niedostępna 🙁

    • matka-nie-idealna

      Kod jest do 31.12. Większość kolorów, poza niebieskim będzie po weekendzie.

Skomentuj