Jeśli lubisz układać życie innym, ściągnij sobie SIMS-y.

0 Komentarzy

Jeśli lubisz układać życie innym, ściągnij sobie SIMSy.

Jeśliby ktoś mnie zapytał, na czym polega to całe macierzyństwo, odpowiem, że cały clue jest w tym, żeby dziecka nie zepsuć. Bo nie ma sensu zmieniać czegoś, co jest idealne w całym swoim założeniu.

My dorośli mamy tendencję do stwierdzania, co jest dla dziecka najlepsze. I owszem, dużo w tym racji. W końcu dźwigamy na barkach wiele lat doświadczeń życiowych, kilka zdartych kolan i złamanych serc. Machamy obronną szabelką w nadziei, że pacholę nie popełni naszych błędów i nie włoży palców do tego samego kontaktu, który 20 lat wcześniej zatrzymał nasze serce na trzy sekundy.

MOGŁAM BYĆ JIMMI HENDRIXEM.

Pamiętam jak 25 lat temu męczyłam mamę, żeby zapisała mnie do szkoły muzycznej. Dźwięk gitary wzbudzał we mnie coś na wzór ekstazy. Kiedy dotykałam zimnych strun na instrumencie u kogoś w domu, w moim brzuchu wirowały dziesiątki motyli, a serce odbijało się echem o ściany pokoju.

Podcięte skrzydła po złamanych dziecięcych marzeniach leczę do dzisiaj, nadal dostając gęsiej skórki na dźwięk akordów, wychodzących spod palców Grześka. I chociaż najprawdopodobniej rodzice mieli rację, to ich brak wiary w moje możliwości sprawił, że od tej pory przekułam swój (wtedy) słomiany zapał w pracę.

NIE ZA WSZELKĄ CENĘ.

Któregoś razu na basenie Hanka mocno odstawała od innych uczniów. Widziałam z ławki, jak przełykała łzy, kiedy nie mogła nadążyć za resztą dzieciaków, wzrostem przewyższających ją co najmniej o głowę. Wyciągnęłam ją z wody, owinęłam ręcznikiem i zapytałam czy chce wyjść.

– Ja już nie chcę iść więcej na basen mamusiu! Nie daję rady robić tego, co reszta dzieci! Jestem za słaba.
– Dobrze kochanie. W takim razie możesz zrezygnować. Ale mam do Ciebie jedną prośbę. Przyjdziemy na kolejne zajęcia, a jeśli i wtedy stwierdzisz, że nie chcesz już pływać, wypiszę cię z basenu. Może dzisiaj miałaś po prostu słabszy dzień? Każdy ma prawo do porażek, jednak ważne jest jak się wtedy zachowamy. Ja wczoraj na jodze cały czas się myliłam, w ogóle mi nie szło!
– Naprawdę? I pomimo to będziesz chodziła?
– No pewnie! Przecież to nie konkurs, a ja się dopiero uczę. Spróbuję jeszcze raz.
– W takim razie w porządku. Ja też spróbuję. Ale jak znowu mi coś nie wyjdzie, to rezygnuję.

Innym razem zaczynała zajęcia z akrobatyki, po dwóch latach baletu. Nowe miejsce, nowy trener, nowe koleżanki. Wszystkie dzieci się rozciągały, a ona drżała na samą myśl o tym, że musi tam wejść. Zanim pociągnęła za klamkę, odwróciła się na pięcie i powiedziała, że rezygnuje. Dziecko, które suszyło mi głowę o Ocelota tak, jak ja mamie o gitarę, chciało wyjść, zanim spróbowało.

– W porządku. Wracajmy zatem do domu.
– Ale jak to? Nie jesteś na mnie zła?
– A za co mam być zła? Nowe miejsce, nowe zajęcia, nowi ludzie. Nie każdy musi chcieć wychodzić ze swojej strefy komfortu. Wiesz ile razy ja zawracałam ze studia jogi, zanim poszłam tam pierwszy raz? Żołądek rozsadzało mi z nerwów. Doskonale cię rozumiem, Haniu.
– I wróciłaś wtedy do domu?
– Nie. Minęły mnie na schodach dwie dziewczyny i głupio mi było się już wycofać, więc poszłam. A dzisiaj nie mogę żyć bez jogi.
– Wiesz co, to ja chyba też wejdę. Bo mogę żałować!

CO BĘDZIE, JEŚLI HANKA ZECHCE PORZUCIĆ SWOJE PASJE?

Ktoś ostatnio zapytał mnie, co jeśli Hanka nie będzie chciała robić tego, czy tamtego. Co, jeśli po latach ciężkiej pracy stwierdzi, że ona już nie lubi, nie chce, nie pragnie brnąć dalej w moje marzenia, które chowam do macierzyńskiej szufladki z napisem „dać dziecku absolutnie każdą możliwość”.

Co będzie? Nic. Może trochę przykro, że ciężka praca została podsumowana, niczym kropka wieńcząca zdanie. Że lata przesiadywania w gimnastycznych szatniach zostały sprowadzone do rangi wspomnień. Że noga założona na szyję z czasem stanie się sztywna, mniej ruchliwa. Ale wtedy będzie absolutnie nic. Zamkniemy ostatni raz drzwi sali gimnastycznej, muzycznej czy wszystkich innych marzeń, które zakiełkują w dziecięcej głowie i które, mam dzieję, uda mi się pomóc zrealizować. Obiecałam sobie dać jej możliwość spróbowania wszystkiego. Nawet jeśli będzie chciała grać na ukulele i chodzić po linie. Nawet jeśli stwierdzi, że wydzierga na drutach świąteczne swetry dla całej rodziny, ale najpierw musi iść na kurs. I nigdy, przenigdy nie zmuszę jej do czegoś, co może przekuć miłość w przykry obowiązek i niechcianą rutynę.

Chociaż wiem, że cudownie jest uczyć się języków obcych, to wolę zabrać dziecko do Grecji, po której stwierdzi, że marzy o pracy jako animatorka dziecięca, niż kazać powtarzać dziesiątki słówek, czego ja nienawidziłam przez lata. Chcę ją inspirować, ciekawić, sprawiać żeby sama chciała. Dawać jej możliwości i szansę ich wykorzystania lub nie. Nie musi być we wszystkim najlepsza. Chcę, żeby znalazła jedną rzecz, w której będzie dobra. Wystarczająca. Która będzie sprawiała jej przyjemność.

Całą rodziną kochamy jeździć na nartach. Nadia ma zacząć uczyć się jeździć w tym roku, przy czym istnieje obawa, że z jej „zapędami” do zimna, śniegu i stromych stoków, wcale jej się to nie spodoba. Niejednokrotnie schodziłam z Hanką ze stoku, kiedy twierdziła, że nie kręci ją to całe narciarstwo. Tak będzie i w tym przypadku. Nic na siłę.

JEŚLI LUBISZ UKŁADAĆ ŻYCIE INNYM, ŚCIĄGNIJ SOBIE SIMSY.

Bo znam grono ludzi, którzy latami zmuszani do czegoś, nienawidzili sportu, który uprawiali czy instrumentu, na którym grali. I znam kilku takich, którym nie dano kiedyś szansy. Znam grono specjalistów, którzy poszli w którymś kierunku bo rodzice tak chcieli. Rodzice tam byli. Rodzice mieli znajomości. Albo co gorsze, rodzice nie mogli, więc posłali tam swoje dzieci. I czasami jest to marzenie o lepszym życiu dla naszego dziecka, kosztem jego chęci i marzeń. Czasami nasze niespełnione ambicje powodują, że chcemy sterować życiem innych osób. Dlatego zawsze warto mieć w zanadrzu SIMS-y.


*Pamiętaj, że najlepszą zapłatą dla autora jest Twoja reakcja, która bez wątpienia da mi kopa do dalszej pracy <3
*Będę wdzięczna, jeśli dasz mi o tym znać tutaj na blogu lub na Facebooku (
klik), łapką w górę, komentarzem lub udostępnieniem postu.
*Możesz odwiedzić nasz profil na Instagramie 
(klik).

0 Komentarzy/e

Skomentuj