Kiedy to wszystko się skończy.

3 komentarze

A kiedy to wszystko się skończy, chociaż nadzieja powoli ustępuje miejsca zwątpieniu, kiedy znowu złapię za klamkę bez kalkulowania ryzyka i pryskania jej środkiem do dezynfekcji, kiedy wyjdę z domu bez strachu i nadmiernej ostrożności to…

Podniosę papierek z chodnika.

Pójdę do galerii kupić sobie to, na co do tej pory szkoda mi było pieniędzy.

Zabiorę dzieciaki na lody i pozwolę im wybrać największe, z całego menu.

Wejdę do sklepu i będę snuła się między alejkami, czytając składy wszystkich produktów. Zatrzymam się przy lodówce z jogurtami i pozwolę dzieciakom wybierać, bez poganiania ich co chwilę, że nie mamy już czasu.

Usiądę na huśtawce na publicznym placu zabaw.

Pójdę do kościoła, chociaż nie byłam tam od wielu lat.

Zabiorę rodzinę na wakacje, w jakieś odległe miejsce.

Ponaciskam wszystkie przyciski w przypadkowej windzie, a później będę jeździła w górę i w dół.

Odwiedzę babcię, uściskam mamę. Zawiozę dzieci do dziadków, a później wcale nie będę spieszyła się do wyjścia.

Wyprawię Nadii urodziny, o których zawsze marzyła. Nawet jeśli impreza odbędzie się pół roku po terminie.

Pojadę w Karkonosze i będę biegła pod górę, aż płuca zaczną mnie palić.

Skończę robić prawko na motocykl, które zaczęłam pół roku temu.

Umówię się na cytologię, zrobię USG piersi.

Pójdę na spacer do lokalnego parku i będę krążyła godzinami po alejkach.

Wyślę dzieci do przedszkola, chociaż wcale nie będą musiały tam iść. A później będę leżała na kanapie cały dzień.

Podziękuję nauczycielkom za ogrom pracy, jaki wykonują.

Posiedzę w ciszy.

Pójdę na randkę z mężem.

Do czego musiało dojść, żeby takie przyziemne rzeczy stały się odległą wizją? Dlaczego musieliśmy upaść na kolana, żeby docenić dotychczas niezauważane drobiazgi w naszym życiu? Jak duże są nasze oczekiwania wobec świata, skoro dzisiaj padające na naszą twarz promienie słońca traktujemy jako luksus? Przecież nie dostrzegaliśmy tego, jeszcze chwilę temu. Świeże powietrze jest dla nas produktem deficytowym. Dotąd nie traktowaliśmy go jako coś nadzwyczajnego. Mało tego, nikt nie zastanawiał się, nie analizował. Niewielu doceniało ten fakt. Ludzie wychodzą do lasów, po raz pierwszy od dawna zauważając, jakie są piękne, ważne i potrzebne.

Czy potrafimy być jeszcze wdzięczni za drobiazgi? Za to, że mamy możliwość odwiedzenia rodziców, spotkania z koleżanką, pójścia na lody? Czy jesteśmy wdzięczni, że każdego dnia możemy budzić się bez strachu o to, że nikt nas nie zarazi w sklepie? Czy jesteśmy wdzięczni za dom, który w obecnych czasach dla każdego z nas jest twierdzą, bezpieczną przystanią? Czy potrafimy docenić ludzi wokół nas?

Czy kiedy to wszystko się skończy, a życie wróci do normalności, znowu zaczniemy przeć do przodu, nie bacząc na drobiazgi? Czy jednak wyciągniemy lekcję z tego okresu?

A jaka jest pierwsza rzecz, którą Wy zrobicie, gdy to wszystko się skończy?

Photo by Simon Maage on Unsplash

Zostań ze mną !

*Pamiętaj, że najlepszą zapłatą dla autora jest Twoja reakcja, która bez wątpienia da mi kopa do dalszej pracy <3
*Będę wdzięczna, jeśli dasz mi o tym znać tutaj na blogu lub na Facebooku (
klik), łapką w górę, komentarzem lub udostępnieniem postu.
*Możesz odwiedzić nasz profil na Instagramie 
(klik).

3 Komentarzy/e
  • Iwona

    Odpowiedz

    Zobaczę się z córką i wnuczką… Na żywo! A potem pojadę do rodziców i sióstr. Wyjdę z synem na dłuuuugi spacer, bez wcześniejszego „wyznaczania” trasy ?

  • Kasia

    Odpowiedz

    Głównie i przede wszystkim: pójdziemy z dziećmi na plac zabaw! Spotkamy się że znajomymi, którzy mieli wpaść na nas na pizze, a nie zdążyli. Wyjadę do lasu do rodziców na cały urlop. Wyjdę z domu bez strachu potarcia nosa brudna ręką. Dzieci pójdą do szkoły! Matki wyjdą z domów na niespieszne spacery i pogawędki. Aż trudno uwierzyć, że człowiek marzy o takich rzeczach.. co za okrutne czasy 🙁

  • Kasia Sóley

    Odpowiedz

    To ja od innej strony.
    Chciałabym zrobić taką listę.. ale, chyba już zawsze będę mieć z tyłu głowy pytania: „Czy na pewno w powietrzu coś się nie kryje? Czy jest bezpiecznie?”.
    A jeśli uda mi się kiedyś znów usiąść na parkowej ławce bez lęku, to wystawię twarz do słońca i pozwolę, by ta chwila trwała 🙂

Skomentuj