Let’s talk about sex baby!

9 komentarzy

Przed porodem seks występuje jako produkt podstawowy i ogólnodostępny.
On ma chęć, puści salwę honorową w jej pośladek, niecodziennym komplementem zaprowadzi ją do drzwi sypialni, tudzież delikatnie zasugeruje niezwłoczną potrzebę uzupełnienia jej kolekcji butów o nową, kasującą nadprogramowy grosz parę. Ona uruchomi jego żądzę koronką, która proporcją ceny do czasu obecności na uhonorowanym wcześniej pośladku skutecznie by go wykastrowała, upatrzy sobie sukienkę adekwatną do jego zadowolenia lub wykorzysta jedną z wielu niewyszukanych sztuczek, chociaż jego radar odbioru erotycznego sygnału z powodzeniem łapie najmniejszy seksualny przekaz.

Seks po porodzie często zyskuje status mission impossible i to bynajmniej nie z powodu Toma Cruise. Najpierw ze względu na rzeź libido, potraktowanego samo rozpuszczalnymi szwami w miejscu wcześniej nieposądzanym o zdolność przeciśnięcia przezeń czegoś większego niż tampon, tudzież sprzęt sprawcy niedawnej masakry i hormonów, seksualnością przypominających zacięty karabinek MK48. Gdy libido i hormony nabędą status zdolnych do odczuwania fizycznego zadowolenia a kobieta odchodzi od zamiaru przerobienia nabiału partnera domowym malakserem, szumem komunikacyjnym zdaje się być świeżo nabyty czynnik ludzki, z wbudowanym alarmem >przeciwmacającymcyckimamy< z czułością oddalenia od celu 5 metrów, zainstalowany za szczeblami łóżeczka.

Wreszcie, gdy ręką MacGyvera czujnik zostanie uśpiony, matka nie froteruje podłogi czołem po nocnym dyżurze a jej seksowne >niewiadomoocochodzi< na głowie i nieokreślona niechęć do makijażu nie usypia małżowej chuci, mogą przejść do działania.

Jak można uprawiać seks? Ano tak:

1. Seks na partyzanta.

Kamuflują się pod pierzynką, co chwilę przerywając działanie celem wystawienia głowy znad okopów i nasłuchiwania odgłosów zbliżającego się wroga. Zazwyczaj to ona w tym momencie przybiera rolę wartownika.

2. Seks na terrorystę.

Wszystko jest na najlepszej drodze do obupólnego zadowolenia gdy nagle wróg zaczyna wydawać odgłosy rychłej inwazji. Akcja przyspiesza tempa, by zdążyć przed detonacją ładunku wrzeszczącego.

3. Seks na zakładnika.

Nikt nie wyjdzie z sypialni jeśli żądania nie zostaną spełnione, negocjator znajdujący się w drugim pokoju ma niewystarczające argumenty do odbicia zakładnika, który finalnie jest odbity szturmem.

4. Seks na sprintera.

Pobijanie życiowego rekordu w gnaniu do celu. Zapieprzają aż się kurzy, co potwierdzone jest finalną zadyszką, prysznicem i koniecznością wymiany przepoconej pościeli.

5. Seks na raty.

Jak to z ratami bywa, są rozłożone w czasie i wszyscy nie mogą się doczekać ich końca.

6. Seks pomiędzy.

… pomiędzy karmieniem, usypianiem a kupą.

7. Seks na „potem”.

Gdy on już wskrzesza swoje żądze i myślami jest już w sypialni, ona usypia je skutecznie jednym zdaniem „potem kochanie, mam 1246879 rzeczy do zrobienia”, kierując jego myśli w stronę osiedlowego kontenera na śmieci.

8. Seks na „dyskotekę”.

Krótko ujmując- w kiblu.

9. Seks na delegację / kukułkę.

Czynnik zakłócający zostaje kukułczym sposobem podrzucony do dziadków, tudzież oddelegowany na kolonię/ na wakacje.

10. Seks na zbiega z Alcatraz.

Oni udają się w samotną delegację, ciesząc się już od progu opuszczanego domu, że udało im się wykiwać klawisza, uwięzionego teraz w ramionach babci.

A wy jakie znacie jeszcze sposoby? 🙂

Prawa do zdjęcia: Zdjęcie: Danilo Rizzuti / http://www.freedigitalphotos.net

PS. Przypominam o konkursie, w którym możecie wygrać dziecięcą pościel firmy SangoTrade. Więcej tutaj -> (klik) 

9 Komentarzy/e
  • ~MAMA ANTONINY

    Odpowiedz

    Uśmiałam sie po pachy, nie mam pomysłów, Ty zdecydowanie wymieniłaś wszystkie, które do tej pory stosowaliśmy wraz z TATĄ ANTONINY…:) Z czego dwa ostatnie odpadły po moim powrocie do pracy bo wtedy pędzę do domu jak na skrzydłach, żeby tylko nadrobić cały stracony czas bez córeńki i ani mi w głowie żeby ją zostawić jak nie śpi….

  • ~Karola

    Odpowiedz

    Uśmiałam się czytając. Jesteś genialna ! 🙂

  • ~Pati Be

    Odpowiedz

    Na trupka jeszcze – rób co chcesz, tylko mnie nie budź 😉

    • Matka-Nie-Idealna

      Ja to nazywam na śpiocha 🙂

      • ~Pati Be

        U nas też tak to się nazywało w zamierzchłych czasach – humory dzieciny zweryfikowały jednak to i owo 😛

  • ~Basia

    Odpowiedz

    Rewelacja 🙂 Masz na prawdę zdolność do pisania na ( w gruncie rzeczy poważne!!! i ważne!) tematy w sposób lekki i łatwy do zrozumienia po 24 godzinnym czuwaniu nad największym skarbem tego świata 😉 Suuuper 🙂

  • ~Tadeusz

    Odpowiedz

    Tyle zła nie było nawet za Dni Noego, dlatego polecam prawdę objawioną przez Boga i ostrzegam przed piekłem, do którego ludzie wpadają jak rzęsisty deszcz.
    Czy wiesz w jakich czasach żyjemy?
    http://tradycja-2007.blog.onet.pl/

  • ~Beata

    Odpowiedz

    Hehe u nas jest podobnie! Chyba wszystkie sposoby juz wyprobowalismy..nasz maly za kilka dni konczy 2latka a mimo wszystko kochamy sie „na czuja”..glownie ja pelnie role wartownika takze same wiecie jak to jest:)szybko i byle do konca..

Skomentuj