Mama na rolkach.

4 komentarze

„Boziu przenajświętszy, co żem uczyniła, że tak mnie wystawiasz na próby?”

Myślałam, że Hanisława mnie już nie zaskoczy bardziej poziomem zaawansowania swojej energii, czy może nazwijmy to po imieniu- ADHD, ale niiieeee..! Młoda po raz kolejny pierdyknęła królika z kapelusza, sprawiła, że od wczoraj mam na twarzy wyciśniętego totalnego Zonka i drapię się po głowie zastanawiając się, jak ogarnąć to tornado, które wyciska ze mnie ostatnie soki życia. Duża nie jest, ledwie ponad 75 centymetrów, blisko ma do ziemi, ciężka też w zasadzie nie jest, dopiero po 10 minutach te 9 kilogramów zaczynają wydłużać łokcie do podłogi ale siłę w łapie zdecydowanie kobieta posiada. Ostatnimi dniami upodobała sobie pozycję węgorza gdy trzymamy ją na rękach, czyli wije się dopóty, dopóki ofiara nie postawi jej na ziemię, po czym puszcza się w długą sprintem na kolanach. Moje 173cm wzrostu i 53kg wagi nie jest w stanie utrzymać jej osoby, widzieliście moje ręce? Bida z nędzą, waga ultra piórkowa.

Zawsze byłam nędznej postury, od niemowlęctwa mama wciskała mi jedzenie samolocikami, prędzej zainstalowaliby mi rurkę do nosa niż wepchnęli kawałek mięsiwa. Były dni, gdy jęzorem oddzielałam w ustach chleb od szynki, pieczywo trawiłam a szynkę odkładałam tam gdzie jej miejsce, czyli do toalety. Później czasy się trochę zmieniły, zaczęłam się lepiej odżywiać bo otworzyli w mieście McDonalds. Teraz jem dużo, mam rewelacyjną przemianę materii (pamiętajcie, że hejty kasuję), zanim coś połknę już zostaje przetrawione i wydalone. Posturę nadal mam mierną, ale zauważyłam, że nawet na kościach może pojawić się cellulit, więęęęc…

Biorę się za siebie!

Hanka coraz bardziej rośnie, przybywa jej w pośladkach, wstyd, że własna matka stęka gdy ją podnosi a na trzecim schodzie zatrzymuje się z jęzorem przyklejonym do brody. Siłownia nie wypaliła, zbyt czasochłonne, kasochłonne i pracochłonne a ja z natury jestem leniwcem, po całodziennej orce z niemowlakiem zwyczajnie mi się nie chciało, poza tym siłownia zawsze wypadała w porze „Pierwszej Miłości”. Kilka miesięcy temu pomyślałam, że będę jeździła na rolkach. Rolki są trendi, fajnie wyglądają i akurat znalazłam takie w ładnym kolorze. Pomyślałam i zapomniałam, jak to mam w zwyczaju, o pomyśle przypomniała mi ostatnio pewna Mama na Rolkach (klik). Dziewczyna łączy przyjemne z pożytecznym, ładuje pierworodnego do wózka, rolki na nogi i 'spacerują’. Już zastanawiam się, jak zamontować hamulec ręczny do naszej Marity, bo jak pomkniemy ponaddźwiękowo po osiedlu, fotoradar nie zdąży się ogarnąć do zrobienia pamiątkowej fotki, gdy mu pokażemy międzynarodowy znak pokoju od drugiej strony. Tak będę mknęła, mik mik!

Na poważnie wzięłam całe przedsięwzięcie, wybrałam rolki, pomierzyłam w sklepie, przy okazji prawie demolując półkę z butami, gdy na nie wpadłam w uwaga… jednej rolce, zamówiłam i dzisiaj pan kurier niczym Święty Mikołaj wparował z suprajsem dla mamuśki. Pierwszy test odbył się na trasie pokój Hanki- salon i uwaga! Nie wywinęłam żadnej ptaszyny, tylko dziwnie zabezpieczenia rogów z ławy poodpadały. Mam siniaka.

Później postanowiłam sprawdzić rolki na dworze. Wciągnęłam na pośladki spodnie do ewentualnego unicestwienia, zarzuciłam rolki na plecy (już widzę lecącą mnie z parteru po schodach w rolkach i napis na nagrobku „Zginęła tragicznie spierdzielając się w rolkach po schodach”) i poszłam na pobliskie boisko. Jak na złość prawie zawsze puste boisko zaopatrzone było na tą okazję w 20 chłopa patrzących z rozbawieniem, jak próbuję złapać równowagę w rolkach. Zrobiłam szybkie rozeznanie, który ewentualnie mógłby udzielić mi pierwszej pomocy a jako, że żaden się nie prezentował, musiałam sobie radzić sama. Równowagę złapałam. Pojechałam.

„Wiatr muskał moją twarz, rozwiewał włosy. Do oka wpadła mucha, kolejna skończyła żywot między zębami…”.

Rolki całkiem fajna rzecz, jutro jadę po ochraniacze, wiadomo szefowa urlopu ani L4 nie przyjmuje, ciężko będzie dźwigać pannicę jedną ręką, gdy druga będzie leżakowała w gipsie.

Się doczekać nie mogę !

4 Komentarzy/e
  • ~Aga

    Odpowiedz

    Super pomysł 😉 u mnie podobnie fitnessy nie wypaliły … ani siły ani chęci…

  • ~OnaZakochana2

    Odpowiedz

    Super notka 😉 Często Cię czytam 😉
    A ja zapraszam na moje opowiadanie 😉 bardzo ciekawe oraz niecodziennie 😉

  • ~Mama Kingi

    Odpowiedz

    Hej! Wpadłam dziś do Ciebie pierwszy raz, z linka u Oli – sportsmamy. Jesteś MEGA! Tak kapitalnie piszesz, że chyba zostanę tu dłużej! 🙂
    Szkoda że w moich stronach tylko górki i wąskie drogi bo też chętnie bym pojeździła na rolkach…
    Pozdrawiam! 🙂

    • Matka-Nie-Idealna

      Bardzo mnie miło 🙂

      Ale… Jakiej Oli? O czym nie wiem? 🙂

Skomentuj