Mamo, tato zamknij się !

8 komentarzy

Pierwszej ciąży w ogóle nie czułam. Nie miałam zachcianek, nie miałam humorów a ciążowe hormony były dla mnie tylko legendą w*urwionych kobiet, co to je szpilki piją w pięty i muszą się wyżyć na mężu, na dzień dobry i dobranoc. Byle pretekst, ofiara pod ręką i nokaut jednym palcem.

Druga ciąża uświadomiła mnie, że o stanie błogosławionym wiedziałam tyle co nic, czyli gówno. Targa mną od początku jak w Egzorcyście, jęczę, wyję i stękam. Wpijam się pazurami w ścianę a pies od samego mojego spojrzenia wykonuje komendę „na miejsce, zdechł pies”. Drę ryja jak opętana, chwała Najwyższemu, że żyjemy w wolno stojącym domu na wygwizdowie i sąsiedzi nie myślą o nas jak o pospolitej patologii z tefałenowskiej UWAGI. Nienawidzę PT, codziennie wyrzyguję mu serenadę o brudnym kiblu, niewyrzuconych śmieciach i że seksu nie będzie. Nienawidzę psa co to samym mlaskaniem z pyskiem w puszce mnie irytuje tak, że w myślach lokuję mu ten pysk w tej puszce na stałe. Nienawidzę samej siebie, a szczególnie swojego zapachu, który sukcesywnie kieruje moją głowę w stronę dna toalety.

I nie potrafię przestać nienawidzić, drzeć ryja i siedzieć z głową w kiblu. W moim organiźmie dokonuje się Hiroszima. Sama siebie nie kumam. Patrzę w lustro i widzę tą samą laskę od prawie 28 lat, włączam fonię i coś mi tu nie pasuje. Niby głos ten sam ale sposób wypowiedzi, tonacja i głośność jakby wyjęta z zajęczałej, wrednej baby na dopalaczach. Z Radomia na dodatek.

Cierpi na tym moje dziecko. Umówmy się, dwulatka, która może zagiąć złożonością i logiką wypowiedzi, w okresie posiadania i realizowania swojego własnego zdania, plus matka z nerwami poza kontrolą, nie wróży nic dobrego. Na szczęście Hanka wdała się w PT i moje wybuchy złości najczęściej kwituje wzrokiem znaczącym tyle co „Czemu znowu drzesz ryja kretynko?”. Wypomnę Ci to dziecko w przyszłości jak dostaniesz swoje pierwsze PMS. Oj wypomnę.

Ale nawet ja, matka w ciąży, matka z hormonami niszczącymi kwiat rodzicielstwa niczym pospolita glizda, matka kochająca i bijąca głową w ścianę bo moje darcie ryja odbijające się echem w pustych ścianach gdy reszta familii w pracy/żłobku, nie pozwolę sobie na niektóre zachowania. Zachowania, które są z nami na co dzień, słowa, które są dla nas normalnością. Słowa, z których nawet nie zdajemy sobie sprawę, że mają niszczycielską moc. Słowa, których używamy wszyscy a których używać nie powinniśmy.

  1. Ta pani cię zabierze.

    Liżę sobie językiem szybkę od żelek na wagę w TESCO. Obok mnie dziewczynka, w wieku podobnym do Hani. Za nią leci matka i drze mordę na całe makarony, że „wróć”, że „w tyłek” i że „chodź bo pani cię zabierze”. Myśl o żelkach stanęła mi w gardle, zaraz za nią „pani cię zabierze”. Daleka jestem od wszelkich gróźb, wyłączając grudniowe „Mikołaj wszystko widzi”. Mikołaj jest poza systemem. Straszenie dziecka tym, że ktoś je zabierze jest ciosem poniżej pasa i pokazuje bezsilność rodziców. A w przyszłości może poskutkować lękiem przed obcymi.

  2. Nie da się.

    „Tej zabawki nie da się naprawić”. Skąd możemy wiedzieć, że czegoś nie da się zrobić, skoro nawet nie próbujemy? Często z własnego lenistwa i wygody po prostu nie chcemy czegoś zrobić, stosujemy więc wymówkę, że się nie da. Pokażmy, że warto spróbować nawet, jeśli coś jest pozornie niemożliwe do zrealizowania, cel jest daleki. Chyba, że wolimy nauczyć nasze dziecko w przyszłości myślenia „Nie szukam lepszej pracy bo i tak nie znajdę”, „Nie walczę o miłość, nie ma już o co”, „Ten cel jest zbyt trudny, nie warto go nawet zaczynać”. Warto. Zacznijmy od małych rzeczy. Nawet jeśli ma skończyć się fiaskiem. W życiu nie zawsze się wygrywa.

  3. Wychowałam sobie wrzód na własnej dupie.

    W kontekście dzieci starszych. Niestety świadczy to tylko i wyłącznie o naszych błędach i porażkach rodzicielstwa. Tak, my też możemy dać dupy na całej linii.

  4. Bądź grzeczny.

    Sformułowanie „grzeczny” niewiele dla dziecka oznacza. Lepiej sprecyzować swoje wymagania i określić np. „słuchaj co tatuś do ciebie mówi”, „trzymaj babcię za ręką podczas spaceru”, „nie zrzucaj psiej karmy ze sklepowej półki”.

  5. Nie biegaj/nie wchodź tam/nie skacz.

    A później dziwimy się, że wychowujemy życiowe cipki. Myślę, że ten punkt najlepiej zobrazuje Tuwim i jego „Skakanka”:

    Żeby kózka nie skakała,
    Toby nóżki nie złamała.
    Prawda!

    Ale gdyby nie skakała,
    Toby smutne życie miała.
    Prawda?

    Bo figlować – bardzo miło,
    A bez tego – toby było
    Nudno…

    Chociaż teraz musi płakać,
    Potem będzie znowu skakać!
    Trudno!

    Więc gdy cię dorośli straszą,
    Że tak będzie, jak z tą naszą
    Kozą,
    Najpierw grzecznie ich wysłuchaj,
    Potem powiedz im do ucha
    Prozą:

    „A ja znam może dwadzieścia innych kózek, co od rana do wieczora skakały i zdrowe są, i wesołe, i nic im się nie stało, i dalej skaczą! Grunt, żeby się nie bać! Tak skakać, żeby się nic nie stało! Bo inaczej, co by za życie było? Prawda?” I skacz, ile ci się podoba. Niech dorośli zobaczą, jak się to robi!

  6. Tylko nie przynieś mi wstydu/Wstyd mi za ciebie.

    Tłumaczy samo się. Czysta ludzka głupota i debilizm, za który powinni linczować publicznie.

  7. Nie płacz/ Już dobrze/Nie masz powodu do płaczu.

    Totalne ignorowanie uczuć dziecka. Przekładając na „dorosłe”, straciłaś/eś robotę, szef to skur*iel a wypłata poszła na spłatę firmowych zobowiązań. Przychodzisz zaryczana do domu, wściekła jak osa bo hipoteczny, bo dwoje dzieci i bo mąż z najniższą krajową a w ramach pocieszenia słyszysz „przecież nic się nie stało”. Cel- pal.

  8. Wszystko powiem mamie/tacie.

    Demonizowanie i stawianie w złym świetle drugiego rodzica. Jedziemy po bandzie i dorzucamy „Jak przyjdzie ojciec to zobaczysz!”. Kto z was nie chował dupy jak tylko zdezorientowany tato pojawił się w progu? Spieprzałam zanim jeszcze dowiedział się, o co chodzi.

  9. Dlaczego nie możesz być taki jak twój starszy brat?

    Tak się rodzi nienawiść do rodzeństwa. Porównywanie jest krzywdzące zarówno w piaskownicy, gdy obca baba zlinczuje twoje dziecko, że w wieku półtora roku nie recytuje Inwokacji, tak samo wśród rodzeństwa, na przykład przez nauczyciela w szkole. Każde dziecko jest inne i ma do tego pełne prawo. Ma prawo uczyć się lepiej, gorzej, być grzeczniejsze, mniej grzeczne, bardziej lub mniej inteligentne. Nie mamy prawa, po prostu, porównywać dzieci, zwłaszcza jeśli drugie jest w czymś lepsze.

  10. Zaraz dam ci powód do płaczu.

    Jeśli dziecko płacze, najwidoczniej powód już ma. Bezsensowne i wnoszące jedynie poczucie „wyższości” rodzica. Mogę ci zrobić krzywdę. Mogę sprawić, że przeze mnie będziesz cierpieć.

Co byście dopisali do tej listy?

8 Komentarzy/e
  • Pokrzywa

    Odpowiedz

    Ja bym dodała „Jesteś brzydka! Zrzuciłaś kubeczek.. Jesteś brzydka! Upadła Ci frytka” itp zasłyszane w centrum handlowym słowa kierowane do dwu/trzylatki

  • Pniazylina

    Odpowiedz

    Z mojego dzieciństwa pamiętam tekst „swoją złość możesz schować do kieszeni”, to było dla mnie jak policzek i bylo to standardowe powiedzonko mojej babci, mówiła to z szyderczym uśmiechem. Dawano mi w ten sposób do zrozumienia, że jako dziecko jestem obywatelem drugiej kategorii.
    Moja córka ma obecnie 21 miesięcy i często się wkurza, zwłaszacza kiedy nie potrafi wyjaśnić o co jej chodzi. Jedną z rzeczy które sobie obiecałam to, że nie będę bagatelizowała jej emocji w tym także babskiego wku*wa. Niemowlak też ma prawo żeby sie poirytować.

  • Karolina

    Odpowiedz

    Love ya <3
    Ja nie wytrzymałam w niedziele, kilka kubków zmywalam przez 40 min., ciągle tylko mama!, Karolina! I tak w kółko. Wiem, wiem, Marne tłumaczenie, ale to bez ciąży jest mega wkurz…ce…

  • anna

    Odpowiedz

    A ja bym dodala do tej listy wszystkie teksty w stylu: ” daj ja to zrobie bo ty zaraz rozlejesz, potluczesz itp. Strasznie rozwala poczucie wlasnej wartosci i rujnuje pewnosc siebie.

  • Paulina

    Odpowiedz

    co do pkt. 9 u mnie zawsze matka mówiła: zobacz Ewa taka ładna, mądra i sie dobrze uczy a ty co? Znowu Ci się coś na czole robi!!!
    najgorsze jest to że ona nadal nie widzi w tym nic złego!!

  • Nowa w wielkim mieście

    Odpowiedz

    To zaczynam się bać drugiej ciąży jesli kiedyś będzie, bo pierwszej też w ogóle nie odczuwałam! 😉 A jakieś zachcianki by się wreszcie przydały!

  • MinkMink

    Odpowiedz

    Szczególnie spodobał mi się punkt z Kózką, co skakała:) moje dzieci (4 i 2,5) są bardzo „żywe”;) i dużo skaczą, biegają, ja rozumiem tą potrzebę, czasem ich upominam z troski o nich, ale wiecie co jest najgorsze? To że dookoła jak zwykle milion obserwatorów,którzy śpieszą mi powiedzieć, że” jeszcze nogę złamie łomatkobosko!” Mieszkam w jednym domu z teściową (osobne mieszkania, wspólne podwórko) do tego, w tym domu mieszka też mama teściowej, vel. Babka. Wyobrażacie to sobie? Dwie, zawsze wiedzące lepiej, sto czapeczka, a to czy rajstopy założone? A to: Daj im syropu na kaszel! …olać to, ale najgorsze jest to, że jesli o dzieci chodzi, to jeśli coś ma się stać, to jest duża szansa, że się stanie. I moje ” pokazywanie świata” dzieciom w odważny sposób konczy się płaczem, przewróceniem, stluczeniemw, a potem wszyscy: No, mowilamw, mówiłem. Etc…np: Schody. Staram się uczyć dzieci jak maja same bezpiecznie schodzicwi wchodzić, odkąd zaczęły chodzić oswajam ich z tematem, bo mieszkamy na piętrze i mamy zaraz za drzwiami schody. Córka schodzi na dol a teściowa już stoi i : Czekaj! Pomogę ci!! I juz leci i bierze na ręce 4 letnią dziewuchę! A mnie szlag trafia bo nienawidzę paniki tam gdzie nie trzeba….i tlumacze, że trzeba uczyć a nie wyręczać! Ale co, głupkowaty uśmiech teściowej bo : Ona się boi. No i traf chciał, ze akurat kilka dni temu córka na przedostatnim schodku potknęła się i spadła,,mąż szedł za nią. Nic się nie stało,,córka będzie bardziej uważać, ale oczywiście ja nie miałam racji, bo JEDNAK spadła.

Skomentuj