Matka, mamy problem!

15 komentarzy

*Przed przeczytaniem poniższego tekstu skonsultuj się ze swoim psychoterapeutą lub dostawcą dobrego humoru. Wszystko poniżej jest pisane żartem więc jeśli masz jakikolwiek problem z poczuciem humoru lub dystansem do twórczości tutaj powstającej, udaj się w prawy górny róg i potraktuj go lewym przyciskiem myszy. 
Smacznego.

Opcja pierwsza. Wracasz z pracy zajechana jak pies. Ledwo czołgasz piętami po schodach, nadgarstki obciążone siatami szurają po kostce brukowej, pamiętającej czasy beztroskiego lądowania na niej paszczą w stanie wskazującym na bezwzględnego kaca. Ładujesz buty w odległy kąt, ładujesz tyłek na kanapę i wtedy dobiega cię stado wygłodniałych bestii, domagających się zawartości dotachanych siat. Za nimi nogami powłóczy samiec alfa, domagający się sytuacji sam na sam ze swoją samicą.

Opcja druga zawiera stan 'nicnierobienia’, gdyż właśnie przebywasz na wakacjach swojego życia, czyli 'siedzisz’ w domu z dzieckiem na urlopie (ekhe, ekhe) macierzyńskim. Program wakacyjny przewiduje codzienne, godzinne wycieczki do pobliskiego parku, SPA a w nim nieco gówniany zabieg o nazwie „twoja twarz jak pupcia niemowlęcia” oraz okłady z kapusty na mlekodajne piersi. Jak już tak sobie siedzisz i nic nie robisz, raczysz się kawą prosto z mikrofali, odgrzewaną trzy razy żeby wydobyć smak i aromat, zaglądasz to do gazetki, to do internetów, to przepędzlujesz paznokcie. Jak to czasami na wakacjach bywa- nie nosisz makijażu, fryzurę też sobie darujesz ze względu na czynniki mocno rwące włosy z głowy.

Załóżmy, że w obydwu opcjach wsparcie ojcowskie zerowe gdyż wyrodny tata, mówiąc kolokwialnie, wylał na sytuację domową i udał się do pracy w celu odseparowania się od miejsca nieprzyjaznemu zdrowiu psychicznemu. Zachodząc w głowę jak on śmiał zwiać i ubolewając nad koniecznością poskromienia majdanu w pojedynkę, zaczynasz marzyć bo cóż innego ci pozostało?

Gdy Hanisława ledwo ciągała jeszcze paszczą w górę a ja byłam na tyle niedoświadczona, że nie wyrobiłam sobie jeszcze schematu ogarniania bestii, czasami nieśmiało marzyłam. A o czym może marzyć matka?

Kawa.

Marzysz o tym, żeby wlać w siebie kofeinę w stanie ciekłym a nie skupionym. Robisz kawę rano, przypominasz sobie o niej w południe. Do momentu aż wlejesz ją w gardło, odgrzewasz trzy razy z nadzieją na wydobycie z niej dodatkowych mocy (j.w.). Najlepszą opcją będzie tutaj chlustnięcie sobie kawą w twarz, masz przynajmniej pewność że podziała. Jeśli karmisz piersią i jesteś młodą mamą, marzysz o tym, żeby dozwoloną dawkę kofeiny zwiększono do trzydziestu dziennie. Co ci po jednej kawie gdy młode na przemian je i rżnie w pieluchę co trzy godziny, włączając w to noc?

Prysznic.

Mam na myśli samotny prysznic. Taki, gdzie możesz polecieć z repertuarem innym niż „My jesteśmy krasnoludki” bez opcji na dwa głosy i wesołego „opsia sia” towarzysza siedzącego na kiblu. Taki, gdzie wywalisz w wannie nogi i nie bronisz się przed obstrzałem gąbek i wszelakiej chemii, wrzucanej do wody w celu przetestowania zatapialności. Tutaj sytuacja, przynajmniej w moim przypadku, lepiej wyglądała gdy Hanisława była pisklęciem. Leżało to to w łóżeczku a ja przez całe trzy minuty udawałam pod prysznicem, że jej nie słyszę. Teraz ciągnie portami za mną do łazienki, bacznie obserwuje, maca, szczypie sutki z uśmiechem słuchając tłumaczenia, że teraz mlesio w cycusiu jedynie w proszku i robi generalny rozpieprz wszystkiego co się da.
Chcesz remontu łazienki? Hanisława spółka z nieograniczoną odpowiedzialnością poleca się do prac przedremontowych. Wypożycz Hanisławę! Nasze hasło reklamowe to: „No kochanie, teraz to już musimy zrobić ten remont”. Koszt 50zł/h. Wystawiamy faktury vat.

Ciepły, w całości zjedzony posiłek.

Dziecko jest najlepszą dietą. Najpierw nie jesz bo gdy tylko zbliżasz widelec do ust uruchamiasz czujnik jeść/srać/pobaw się ze mną. Później nie jesz bo gdy młode jest na tyle ogarnięte, że posługuje się łyżką, widelcem lub palcami, zawsze chce jeść z tobą. Nie łudź się, że jak zatankujesz dziecko 3 minuty przed swoim posiłkiem to zjesz w spokoju. Hanisława niczym Houdini (iluzjonista taki) potrafi sprawić, że przetrawione jedzenie znika w trzy sekundy. W nocniku.

Sam na sam z partnerem.

Jak już mamy koncert życzeń to będzie o seksie. Akcja gorąca, atmosfera się zagęszcza. Rączki wędrują to tu to tam, nawet z całowaniem jest, jak nigdy. Dziecko ujarzmione w drugim pokoju, od dłuższego czasu zaiwania za Morfeuszem. Winko, miłe słówka, wdzianka na podłodze. Już prawie, już ciała wibrują zniecierpliwione aż tu nagle czujnik temperatury sygnalizuje, że „Nie chce mi się pić/jeść/srać ale tak sobie popłaczę żeby zepsuć wam zabawę.”. Ogarniacie sytuację ale co miało zwiędnąć to zwiędło, szron na oknach, musicie się obejść smakiem.

Sen.

Dosyć przyziemne, a raczej przyłóżkowe marzenie. Co tu więcej pisać? Chcesz po prostu klepnąć twarzą na poduszkę na całe osiem godzin, bez przypominania ci co trzy godziny, że jesteś mamą.

Marzeń każdy z nas ma tysiące. Od tych błahych po zupełnie górnolotne jak zdrowie, miłość i niezmienność w naszym wspólnym szczęściu. A wy co byście dołożyli do listy życzeń?

15 Komentarzy/e
  • Natalia

    Odpowiedz

    Uuuwieeeelbiam Cię! W Twoich wpisach jest to coś co pozwala problemy życia codziennego odsunąć na bok. Ja aktualnie „urlopuję” na L4, z brzuchem ósmego miesiąca (z nakazem leżenia) i 5 letnią córką u boku. Myślę, że dzięki temu blogowi łatwiej będzie mi przebrnąć przez czekający mnie urlop macierzyński

  • Bogusia

    Odpowiedz

    A ja bym dołożyła spokojne posiedzenie na tronie;)Powaga od 4 i pół roku odkąd pierwszy robale pojawił się na tym świecie nie mam nawet tam samotności…Zawsze mama jest wzywam w pilnej spawie,albo młodszy postanawia towarzyszyć w załatwianiu spraw i rozdupcza przy okazji wszystko co w łazience….I dziwić się,że moje jelita stały się nadwrażliwe….

  • Zosiakowa mama

    Odpowiedz

    Prócz tej listy marzę o DESERZE! Co 2-3 dni kupuję świeże owoce, które potem i tak lądują w śniadanku Zosi, jednak łudzę się, że w końcu wykorzystam choć część do lodów, które już chyba miesiąc kwitną w zamrażalce…

  • Asiok

    Odpowiedz

    Wszystko się zgadza, oprócz cycusia – Zośka wcześnie odstawiona bo niby nietolerancja czy coś…. Ale te kawy, prysznice, seksy to się podpisuje i pytam się po raz kolejny, kto urlop macierzyński nazwał urlopem???!!! Agrr….

    Pozdrawiam
    AM

    Radymamy.blogspot.com

  • anjanka

    Odpowiedz

    zakupy bez wycia, gdy nie ma z kim zostawić Szkodników.
    spać w weekend do 9 🙂

  • Kasia

    Odpowiedz

    Czesto czytam twojego bloga i bardzo go lubię.Wiem, że piszesz posługująć się żarte , ironią i bbbbbardzo kochasz swoja coreczkę.
    Czy żalujesz, ze nie jesteś bezdzietna, nie brakuje Ci spokoju i odpoczynku?Nie chesz cofnąc czasu?Mnie sajgon po urodzeniu dziecka przeraża do tego stopnia, że nigdy nie zdecyduje się na potomstwo.

    • matka-nie-idealna

      Nigdy, przenigdy nie żałowałam. Co więcej, chce drugie!

      • Kasia

        🙂

        • doświadczona-nie-idealna

          Drugie ?!
          miałam dokładnie 2 lata i dwadzieścia minut po pierwszym (obie z 5 grudnia -niezła jestem?)
          Spacer; młodsza pół roczna w wózku (bo w nosidełku już było ciężko) Starsza 2,5 maszeruje obok , do czasu dopóki nie zobaczyła dzieci …. Przysięgam ,nie wiedziałam czy puścić wózek narażając młodsze czy i biec przez drogę za starszą . Trudny wybór 🙂 Jedno jeszcze nowe i grzeczne, drugie już odchowane i nie robi pod siebie… hmmm
          Karmienie piersią młodszej -starsza zawsze musiała wtedy do toalety…
          i takie tam inne…
          Powodzenia 🙂

  • Kawiarka

    Odpowiedz

    Ja dodam, że marzy mi się sprzątnięcie mieszkania bez „pomocy”.
    No i jeszcze zakupy. Odkąd zostałam mamą wszystkie zakupy robię przez Internet, a tak by się chciało choć raz pójść do CH, przymierzyć kieckę, buty i nie wiadomo co jeszcze

  • Lucyna

    Odpowiedz

    Mi się marzy żeby tak jak kiedyś pochłonąć książkę od razu w całości ewentualnie z przerwą na spanie:P a nie jak teraz na raty rozłożona na miesiące:) i w końcu i tak się gubię i rezygnuje. Ale też myślę o drugim i zaczynamy działać a Maja jeszcze roczku nie ma. Podstępne hormony:P

  • Mama rocznej Zosi

    Odpowiedz

    Dziewczyno Kocham Cię za tego bloga! Uwielbiam go czytać, a dzisiejszy wpis jest prawdą w każdym calu. A ta kawa, już od roku nie wypiłam gorącej świeżo zaparzonej kawy i myślę że jeszcze długo tego nie zrobię. Ale teraz wiem że nie jestem sama 😉

  • Gosia

    Odpowiedz

    A ja z kawą nie mam problemu, piję zawsze do śniadania, które jem jak już przebiore, nakarmię, napoję, znowu przebiorę, zabawię małą i w międzyczasie zrobię to śniadanie z dzieckiem na jednej ręce (wiercącym się i chcącym wszystko, co akurat zobaczy na blacie)… Ale nie to mi przeszkadza, że muszę wiele czynności robić w jednym czasie i jeszcze wybiegać myślami w przód. Najbardziej brakuje mi chyba czasu na pomyślenie o sobie samej, połażenie po sklepach bez myślenia ktora to już godzina i że trzeba już wracać. Chciałabym być po prostu bardziej wyluzowana i chrzanić czasem to, co trzeba a zrobić to, na co mam ochote (czy to w ogole przy dziecku możliwe?)

    Ale! Pomimo tego wszystkiego, co złe też chcę drugiego dzidziusia! To chyba uzależnia 😛

  • Marlena

    Odpowiedz

    Oj nie jest tak źle 😛 Szczególnie nie schudłam hehe, więc córcia daje mi zjeść 😉

  • Kasia

    Odpowiedz

    Eeeee a nie można tak: ja uwielbiam zimna kawę i zakupy przez internet , uwielbiam moje leginsy ciążowe. …chociaż Dziuśka ma już 9 miesiecy, lubię testować pieluchy, dłuższy prysznic to chwila Taty z Córcią, gotować zupki tez lubie , przy odkurzaniu się relaksuje a Dziusia ma niezła zabawe, huśtawki uwielbiamy obydwie ……ale chyba za mało mi jeszcze dokuczyła bo nie planuje kolejnego szkraba

Skomentuj