Matka wielofunkcyjna.

6 komentarzy

Kiedy myślisz, że ogarnęłaś już macierzyństwo, wiesz, że kanapka w trójkąty a nie kwadraty i generalnie omijasz sytuacje konfliktowe ze swoją trzylatką, w Twoim życiu pojawia się kolejny człowiek, przy którym okazuje się, że o macierzyństwie wiedziałaś wielką kupę. Zwłaszcza kiedy na horyzoncie pojawia się choroba. Zwłaszcza jeśli chorują wszyscy członkowie rodzinnej sekty.

Każda matka, oprócz tego, że jest kucharką, opiekunką, sprzątaczką i praczką, musi posiadać szereg innych zdolności strategicznych.

Logistyk.

Choroby. Pół biedy, jeśli rekowalescencja kończy się na obozie zamkniętym w domu. Gorzej, jeśli macie na stanie więcej dzieci niż jedno i któreś trafia do szpitala. I tutaj znowu pół biedy jeśli jedno można w tym czasie przechować w przedszkolu. Gorzej, jeśli drugie też jest chore. Są dwie opcje.

Opcja pierwsza: Oboje rezygnujecie z pracy i żrecie tynk. W końcu jedno musi odbyć przymusowy dyżur w służbie zdrowia, przy szpitalnym łóżku. Trochę kupa, jeśli nie ma możliwości zostawienia „mniej” chorego dziecka pod opieką dziadków lub innych uszczęśliwionych na siłę. Przy częstotliwości chorób współczesnego przedszkolaka i mutacjach wirusów, rodem z „Obcego”, mało który szef jest na tyle wyrozumiały, żeby z uśmiechem przyjąć trzecie zwolnienie w miesiącu. Na jedno dziecko. I drugie zwolnienie na dziecko numer dwa.

Opcja druga: Żonglujecie chorym domownikiem, podrzucając go to tu, to tam, szlifując Wasze zdolności logistyczne. Wierzcie mi, to powinno być wpisywane do CV przy aplikacji na stanowisko związane z transportem. Drzwi największych firm stoją przed Wami otworem. Och wait… Przecież nie ma Was przez piętnaście dni w miesiącu w pracy…

Pogodynka.

Wystarczy, że spojrzysz na mapę czerwieni, malującą się na twarzy dziecka i wiesz, że atmosfera będzie gorąca. Masz na stanie szesnaście termometrów i zawsze z chęcią kupujesz kolejny, jeśli tylko jest na promocji. Przy czterdziestej kresce oblewasz się potem i odpalasz klimatyzację typu Nurofen czy inny Paracetamol. Sprawdzasz wilgotność powietrza i inwestujesz w coraz lepsze nawilżacze, przepowiadając poranną mgłę w dziecięcej sypialni.

 Sprzątaczka.

I to nie byle jaka! Czujesz się jak po imprezie w nocnym klubie, kiedy piąty raz wycierasz z podłogi żołądek dziecka, z całym inwentarzem dnia.

Mediator.

Kiedy atmosfera jest naprawdę gorąca, zdarza się, że wybuchają konflikty. O ile sama właśnie nie ścierasz ze ściany swojej cierpliwości, próbujesz ugasić histerię, powstałą na skutek buk wie czego. Śmiem twierdzić, że trzylatek ma permanentny PMS. Niestety kobietom nigdy to nie mija…

Co dopisalibyście do tej listy?

6 Komentarzy/e
  • Aga

    Odpowiedz

    Dobrze jak się ma w domu Pana męża, gorzej jak mąż w opcji tata wekendowy prowadzi pojazd 24 T od niedzieli do piątku adres zamieszkania PL :/ wtedy można dopiero strzelić sobie w łeb 😀

  • Beata

    Odpowiedz

    zapomniałaś dodać jeszcze, że matka to osobista pielęgniarka nawet gdy jesteś w szpitalu, bo kto lepiej przypilnuje by wenflon został na miejscu? kto zrobi inhalacje, oklepywanie czy miliony innych zabiegów?

  • Metis

    Odpowiedz

    Animatorka. Bo mimo, że 39 na liczniku to dziecko się nudzi i cierpi na rozległą mamozę. Nie ma siły ale słuchać bajek albo ogłądać tv nie będzie. Aha, i mama ja chce jeść ale nic z tego co jest w domu. A do sklepu możesz co najwyżej wysłać dobre chęci…

  • Marta

    Odpowiedz

    Uwielbiam Cię dziewczyno. Dobrze, że jesteś ty i twój blog!

  • Fame Name

    Odpowiedz

    Śmieję się na głos czytając ten tekst. Jest tak prawdziwy. Ktoś może uważa, że to tylko takie gadanie matek, dopóki nie ma dziecka pod pachą. 🙂

  • mamuskawdomu

    Odpowiedz

    Ja po urodzeniu córki dwa lata temu poszłam na wychowawczy i pomimo tego, iż jestem w domu czasami podczas choroby po prostu mam ochotę się rozdwoić :)Jak to matka mam uszy jak słoń i słyszę jak dziecko pociągnie nosem ,przekręci się itd. choć mąż nic nie słyszy :/I czasem jest tak że obie córki lądują ze mną w łóżku a ja sciśnieta miedzy nimi. A potem człowiek chodzi jak zoombie 🙂

Skomentuj